Problem załączania pompy ładującej, rozwiązałem stosując klasyczne elektroniczne regulatory temperatury. W pierwszej wersji miałem czujnik spalin i temperatury kotła. To rozwiązanie miało bardzo wiele wad (np. w kotle był żar a czopuch prawie zimny więc pompa nie załączała się).
Zastosowałem więc:
1-termostat różnicowy( załącza kiedy temperatura w kotle jest większa o 2 stopnie od bufora)
2-termostat startowy nastawiony na 70 stopni w kotle załącza pierwszy bieg pompy (palę drewnem)
3-termostat nastawiony na 75 stopni załączający drugi bieg pompy
4-termostat nastawiony na 87 stopni załączający trzeci bieg pompy
Podane nastawy mam obecnie, ale mogę je dowolnie regulować.
Takie rozwiązanie sprawiło zdecydowane poprawienie sprawności kotła. Wynika to z różnych faz spalania się drewna i związanych z tym ilości powstającej energii.
Pozwoliło to też na bardziej stabilne odbierana wytworzonego ciepła. W mojej instalacji nie zastosowałem zaworu ochrony powrotu. Mam połączenie wlotu i wylotu regulowane zaworem, jest możliwość wyregulowania szybkości przepływu przez kocioł.
Przy takim sterowaniu osiągam ładowanie bufora na poziomie 90 kilku stopni górę i prawie 90 dół. Pojemność bufora 2,5 tyś litrów, a załadunek kotła to niecałe 150 litrów drewna sosnowego. Trzeba doliczyć jeszcze 700 litrów pojemności kotła i instalacji. Rozpalam w gdy temperatura spada do około 35 stopni. Podałem te dane dla porównania, nie chwalenia , bez takiej automatyki ładowałem więcej drewna (a na dodatek liściastego).