Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Peccator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    37
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Peccator

  1. Peccator

    Gont urwany przez wiatr

    Dziękuję wszystkim za bardzo cenne porady i informacje. Niczego nie podpisywałem. Dałem gotówkę i dostałem to co widać na linku wcześniej. Rozpocznę oficjalną korespondencję z wykonawcą zgodnie z tym czego się dowiedziałem tutaj, a potem wejdę na drogę prawną, zaczynając od UOKIK.
  2. Peccator

    Gont urwany przez wiatr

    Oto skan dokumentu, który dał mi wykonawca zaraz po wykonaniu wiaty i otrzymaniu gotówki: link Też tak mi się wydaje. Poinformowałem wykonawcę o niniejszym wątku, ale on kontynuuje metodę ignorowania mnie. Prawdopodobnie liczy na to, że nie będzie mi się chciało dochodzić swoich praw w urzędach. Ale czy UOKIK na pewno jest najlepszym miejscem, gdzie powinienem się w pierwszej kolejności zgłosić?
  3. Peccator

    Gont urwany przez wiatr

    Przepraszam za długie przerwy. Nie wiem czy wiata jest zrobiona zgodnie z projektem, bo projektu nie widziałem. Po prostu zamówiłem wiatę telefonicznie, postawili i zapłaciłem gotówką. Dali mi fakturę, ale nie wiem czy mogę umieścić skan bo tam są dane filmy. Czy to jest praktykowane by podawać na forum dane wykonawcy?
  4. Peccator

    Gont urwany przez wiatr

    Dziękuję za odpowiedź. Gont kupował wykonawca, on zaprojektował dach i jego pokrycie gontem. Pod spodem jest warstwa papy czarnej. Wszystko było robione pod koniec października i potem nie było już ani jednego dnia upałów, więc płatki gontu nie miały jak się skleić ze sobą. Zimowe wiatry dokonały reszty. Czytałem gdzieś, że zgodnie ze sztuką wykonawca powinien podklejać gont dodatkowym klejem. Zwłaszcza, że teren jest znany z silnych wiatrów. To co widać pod spodem jest praktycznie od początku. Wygląda to na siniznę. Miałem nadzieję, że zniknie w wyniku wielkich upałów jakie mieliśmy w tym roku, ale nie jest lepiej ani trochę. Wiadomo zaś, że sinizna będzie się rozszerzać i nie ma na to ratunku. Można tylko spowolnić i to wysokim kosztem pracy i finansów. Do tego wszystkiego jeszcze te nieszczęsne gwoździe przybite na gont. Nie wiem jeszcze czy będę się z wykonawcą procesował, ale chciałbym znać fachową ocenę tej sytuacji by wiedzieć na czym stoję. Czy w oparciu o zasady kładzenia dachów i praktykę stosunków klient-wykonawca mam prawo domagać się wymiany wszystkich zainfekowanych desek, a w związku z tym praktycznie wymiany całego dachu?
  5. Witam! W październiku 2017 roku firma wybudowała mi wiatę 6x8 metrów. Taras sam postawiłem, a za całą konstrukcję zapłaciłem ponad 12 tyś. To jedna z najtańszych ofert na rynku za tę powierzchnię i zdaniem całej rodziny prezentuje się bardzo ładnie. Wygląda tak. Początkowo jedyne co mnie niepokoiło to pęknięcia niektórych belek takie jak to czy to. Jest takich pęknięć w sumie ok. 10, ale wydaje się, że to jest normalne, nie zagraża zawaleniem i nie zmniejszy trwałości wiaty (liczę, że z 15 lat postoi przy regularnej konserwacji). Na pierwszym zdjęciu widać jednak początek właściwego problemu - po kilku zimowych wichurach kilkanaście łusek złamało się i odpadło - kilka z nich jeszcze leży na dachu, a inne spadły - leżą pozbierane z trawnika na tarasie. Zacząłem się dokształcać w temacie i przeczytałem, że gonty w terenach wietrznych poza przybiciem należy też przykleić specjalnym klejem, by wiatr pod nie nie podwiewał. Wykonawca tego nie zrobił i taki jest efekt. Dwa miesiące pisałem i dzwoniłem z prośbami o naprawienie tego zaniedbania i doczekałem się. Efekt naprawy wygląda tak i tak. Nigdy nie widziałem gontu w taki sposób przymocowanego, więc wydaje mi się, że to nie jest zgodne ze sztuką kładzenia i naprawy gontu. Takie przybicie może chyba spowodować, że dach zacznie w tych miejscach zwyczajnie przeciekać. Wykonawca naprawiając gont w żaden sposób nie zabezpieczył pozostałej części dachu przed wiatrami. Poza tym liczyłem na to, że tegoroczne upały zlikwidują problem wielu desek pod gontem, ale od zimy nic się ani trochę nie zmieniły. Chodzi o to, że wyglądają jakby były zbutwiałe, spleśniałe lub pokryte grzybem - nie mam pojęcia co to jest i czy nie jest groźne, czy nie wydziela jakichś szkodliwych dla układu oddechowego substancji. Bardzo się tym martwimy, gdyż zamierzamy spędzać w sezonie pod tym dachem sporo czasu, a mamy 4 małych dzieci. Mam do Państwa kilka pytań: 1. Czy mam prawo domagać się od wykonawcy porządnego naprawienia uszkodzonych łusek i przyklejenia całej reszty by kolejne wiatry niczego więcej nie zerwały? 2. Czy mam prawo domagać się wymiany wszystkich zainfekowanych desek, a w związku z tym praktycznie wymiany całego dachu? 3. Czy w przypadku kategorycznej odmowy wykonawcy do robienia czegokolwiek winienem zgłosić się do UOKiK czy od razu iść do sądu? Dziękuję za pomoc i pozdrawiam
  6. W blachę raczej nie będę wchodził, bo jednak beton to beton - poza konserwacją nie będę musiał do tematu basenu wracać praktycznie do końca życia.
  7. Zamierzam zrobić filmik z całego procesu produkcji oraz podliczenie kosztów. Ale jeszcze nie wiem czy tym czy dopiero w przyszłym roku .
  8. Też się tego obawiam, zwłaszcza, że nie znam się na kładzeniu kafelków, a co dopiero takich na basenie. Znam natomiast taki niesamowicie mocny środek wodoodporny Wasserstop - drogi ale bardzo dobry. Myślę czy nim nie pomalować całości, a potem pomalować niebieską farbą do basenów i z głowy. Co parę lat położę kolejną warstwę i tyle. W sumie wysokość wody w najgłębszym miejscu powinna wynosić ok. 150 cm, a w brodziku od 50 do 10 cm (dla małych dzieci). Ogólna powierzchnia będzie miała niecałe 20 m2. A najważniejsze, że koszt nie powinien przekroczyć 3500 zł. Za basen tej wielkości i tej trwałości (bez porównania wyższa od przystosowanych do wkopywania plastikowych basenów panelowych czy drewnianych) to myślę dobra cena.
  9. Kupiłem basen rozporowy, ale to jest liche i niebawem się rozleci. Chciałbym mieć basen solidny i niedrogi - za ok.3000 zł. Pomyślałem o zamówieniu koparki, która wykopie mi dół, a potem wstawię w niego szambo 10m3 o wymiarach 2,4x4,2 i wysokości 1,2. Zrobię w nim trzy dziury - jedna na wąż do pompy ssącej, by opróżniała basen oraz dwie do filtra, który już mam z basenu rozporowego. Wewnątrz wszystko pomaluję folią w płynie i okleję glazurą (resztki po remontach wystarczą). Na koniec wokoło chcę obłożyć paletami oszlifowanymi i pomalowanymi. Czy to ma sens? Nigdzie w necie nie znalazłem ani jednego wątku, by ktoś robił basen z szamba (oczywiście nowego) i jakie są na ten temat opinie ludzi znających się na tym. Pozdrawiam
  10. Witam, noszę się zamiarem budowy domu, ale jak większość ludzi nie znam się na tej branży. Chciałbym uniknąć niepotrzebnych błędów, więc dużo czytam i pytam. Zdecydowaliśmy się z żoną na projekt gotowy o nazwie Alcamo Chcielibyśmy wprowadzić w nim dwie istotne zmiany: 1. Zlikwidować oba balkony i garderobę na piętrze, by nie było tego wystającego domku nad wejściem, tylko prosty dach. Dom straci na uroku, ale mamy nadzieję, dzięki temu uproszeniu konstrukcji zaoszczędzić 20 000 zł, które będą nam potrzebne na drugą modyfikację. 2. Wydłużyć dom o 1,5 metra z prawej i 1 m z lewej strony. Wewnątrz wszystko tak samo, tylko pomieszczenia przy ścianach szczytowych będą dzięki temu większe. Obecnie dom ma 8,6 m na 13 m, a będzie miał 8,6 m na 15,5 m. W związku z tym mam takie oto pytania: a) czy punkt 1. przyniesie 20 000 oszczędności? b) czy oszczędności z pn. 1 wystarczą na modyfikację z pn. 2? c) ile powinna kosztować taka modyfikacja u architekta? d) w kosztorysie projektu napisano, że pod klucz można taki dom postawić za 387,5 tyś zł, czy to wiarygodna wycena i czy będzie podobna po moich dwóch modyfikacjach? e) czy to dobry pomysł gdybym na kilka pierwszych lat położył na dachu tylko papę na deskowaniu, a dopiero jak zaoszczędzę dorzucę dachówkę betonową lub ceramiczną - chciałbym uniknąć blachy, a mój budżet to max. 400 000 pod klucz. Z góry dziękuję za odpowiedzi i pomoc
  11. Już myślałem, że jestem jedynym wariatem w całej Polsce, który chce mieszkać pod jednym dachem w trzypokoleniowej rodzinie. I ja chciałbym mieć taki dom - mój pierwszy projekt miał 12 na 18 m i możliwość zrobienia 4 łazienek. Ale po wielu słusznych uwagach forumowiczów uznałem, że lepiej postawić coś mniejszego i tańszego w budowie. Na pierwszych 20 lat, póki dzieci nie wyfruną powinno wystarczyć, a potem ewentualnie dobudujemy na działce drugi dom albo sprzedamy (taki będzie łatwiej sprzedać niż dwa razy większy) i będziemy kombinować. Proszę nie brać niczego do siebie - nikogo z tu obecnych nie uważam za leminga ani siebie nie uważam za jedynego mądrego. Dziwi mnie jednak gdy w odpowiedzi na moje obawy, że może (nie musi, ale może) dojść w Polsce do głębszego kryzysu, spotykają mnie uszczypliwości.W świetle twardych faktów na temat stanu naszych finansów publicznych, demografii i gospodarki, przekonanie o wiecznie trwającym prosperity jest skrajną naiwnością.
  12. Musze Państwu podziękować za wszystkie konstruktywne porady i uwagi. Wiele mi dały do myślenia. Początkowo chciałem sprzedać mieszkanie moje i rodziców i za uzyskane pół miliona zbudować duży dom. Jednak znacznie za duży na nasze potrzeby. Projekt Alcamo mogę zrealizować za pieniądze z jednego mieszkania, a drugie (które jest blisko centrum dużego miasta) wynajmować by spłacało kredyt na działkę. Alcamo ma 6 pokoi i salon. Myślę o powiększeniu salonu i kuchni przez wydłużenie domu o metr w prawo (całej prawej ściany). Myślę, że architekt da radę wprowadzić taką poprawkę. Chciałem też by na parterze przenieść wc umieszczone koło kotłowni do schowka pod schodami. To pozwoli powiększyć kotłownię o przestrzeń dawnego wc i będę miał miejsce na mały warsztacik do domowych robót. 2 największe pokoje dla dzieci, dwa dla nas i moich rodziców, a ostatnie dwa jako pokój gościnny i pralnio-suszarnio-prasowalnia. W dodatku można od biedy podzielić dom na 4 kawalerki. Wiem, wiem! Takie życie to koszmar, ale przecież ja nikogo nie zamierzam zmuszać - to jest możliwość dla tych dzieci, które będą chciały. Oto mój obecny plan. Jak wam się podoba?
  13. To prawda - potrzeba dobrego psychologa by zrozumieć ślepe przekonanie lemingów, że można bezkarnie głosować na polityków, którzy rok w rok uchwalają budżety z deficytem i zadłużają kraj po uszy.
  14. Zarówno ja jak i moi rodzice spodziewamy się kryzysu, bezrobocia i biedy zbliżonej do tego co dziś obserwujemy w Grecji czy HIszpanii albo trochę głębszej. To nie musi być kataklizm i skrajna nędza, ale coś na tyle poważnego, że osobno będziemy żyć biednie, a wspólnie będzie nas stać na coroczne wakacje. Niczego od dzieci nie oczekuję, ale wiem (bo umiem liczyć), że niepohamowany konsumpcjonizm naszego pokolenia zmusi nasze dzieci do spłacania naszych długów (publicznych, a może i prywatnych). Jeśli wyfruną na swoje to świetnie, ale jeśli jedno czy dwoje jednak nie będzie mogło od razu stanąć na własnych nogach, a chciałoby założyć po studiach rodzinę, to co ja im zaproponuję mając obecne mieszkanie albo mały domek? Aby młoda małżonka zamieszkała z synem i jego bratem w jednym pokoju? Dom z 4 mieszkaniami pod wynajem dla obcych to rzeczywiście mrzonka (w tym puncie przyznaję Państwu rację), ale znam kilka rodzin, które podzieliły domy i mieszkają pod jednym dachem. Nie jest to ani bajka ani też piekło - po prostu radzą sobie i finansowo mają lepiej niż gdyby radzili sobie oddzielnie. Ale możliwe. Mam jeszcze 4 innych osób w wieku moich rodziców, którymi w razie czeto to ja muszę się zająć. Państwu łato się pisze o tym, że chce kogoś wykorzystywać starszych jak niewolników - każdy może pisać co chce, ale ja mam konkretne obowiązki i z tej 6 osób wchodzących w wiek starczy na pewno kogoś będę musiał wziąć pod swój dach. Gdzie ich upchnąć w małym domku mając 4 dzieci (zakładam teraz, że rezygnuję z szóstki). Zależy o jaki wiek chodzi. Dzieci chodzą do przedszkoli i szkół, a rodzice są jeszcze na nogach, więc mogą przypilnować dziecko w razie choroby, bym nie stracił pracy za zbyt częste zwolnienia. Nie jest to żadne wykorzystywanie. Potem dzieci dorosną i to my, młodzi będziemy się nimi opiekować w ich chorobach. Nie potrzebuję pomocy w ogarnięciu dzieci. Prawdę mówiąc na upartego moglibyśmy z żoną do końca życia zostać w naszym 3-pokojowym mieszkaniu i jako tako sobie poradzimy bez niczyjej pomocy. Tylko, że wówczas kto zajmie się szóstką starszych osób i jaką pomoc lokalową zaoferujemy naszym dzieciom gdyby nie mogły od razu po wejściu w dorosłość iść na swoje. Żyjąc w mieszkaniu sami, poradzimy sobie, ale nic nie zaoszczędzimy. Dom za pół miliona to rzeczywiście za dużo. Obecnie myślę o czymś mniejszym, co spełni minimum wymagań, a jednak daje perspektywy. Projekt alcamo: http://www.tooba.pl/projekt-domu-Alcamo/a,s_pd,idp,13299.html Dałoby się to zbudować za 400 000?
  15. Bardzo wyrachowana interpretacja wzajemnej pomocy w wielkiej rodzinie.
  16. Zaproponowałem to moim rodzicom i z entuzjazmem się opowiedzieli za tym pomysłem, chociaż wiedzą, że nasze dzieci potrafią umordować. Ale jaka jest alternatywa? Wszyscy tutaj mówią, że trzy pokolenia pod wspólnym dachem to koszmar. Wiele się też tego naczytałem na innych forach, o nerwicy, znienawidzeniu się itp. zagrożeniach. Owszem, to zawsze grozi, ale pytam się - jaka jest alternatywa gdy dziadki już nie będą dawać sobie rady z chorobami, zakupami, utrzymaniem się??? Teraz jeszcze są na chodzie, więc możemy coś wspólnie zbudować, ale za 10 lat będziemy zmuszeni na prędko improwizować, bo dom starców odpada. Warto poczytać te wypowiedzi: http://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12526383 http://wpolityce.pl/polityka/123104-usa-coraz-silniejszy-trend-demograficzny-wielopokoleniowe-rodziny-pod-jednym-dachem http://adonai.pl/rodzina/?id=206 http://figeneration.pl/rodzina-wielopokoleniowa-czy-to-juz-przeszlosc
  17. Dziwią mnie zapewnienia, że za niewiele ponad połowę mojego budżetu mógłbym wybudować dom spełniający moje wymagania. Znalazłem taki dom przy wiązowej 2 Kto z państwa z czystym sumieniem może mnie zapewnić, że byłbym w stanie go zbudować z nienajgorszej jakości materiałów i w pełni wykończyć do zamieszkania (razem z szambem, ogrodzeniem, itp.) za maksimum 350 000?
  18. Ja z kolegami też bym nie wytrzymał, ale z rodziną... koszmar to chyba za duże słowo. Mieszkałem z moimi dziadkami i z żoną. Sielanki nie było, ale koszmaru też nie. To chyba zależy od indywidualne oceny zysków i strat. Dla nas obecnie koszmarem są choroby małych dzieci, bo oboje pracujemy i trzeba co chwilę brać zwolnienie. A gdybyśmy mieli w domu dziadków na emeryturze, to inne życie. Z przedszkola odbiorą, przypilnują byśmy mogli skoczyć do kina, pobawią się itp. My skoczymy im po leki, podwieziemy do lekarza, nie muszą chodzić po ciężkie zakupy itp. Z resztą ja tego nie rozpatruję w kategoriach korzyści, ale obowiązku - to mój psi obowiązek zając się starszym pokoleniem i zostawić coś młodszemu. Zajmować się rodzicami na odległość to udręka ,a tak będą na miejscu. Jeśli zaś odłożę kasę na lokacie i dam odfruwającym dzieciom, to przepuszczą we wczesnej dorosłości. Zostawiając im 4 mieszkania, dostaną je na podział po naszej śmierci, gdy już nie będą mieli pstro w głowie. Sprzedadzą komuś, kto żyje z wynajmowania lokali i sadzę, że za dom z czterema 50-metrowaymi mieszkaniami dostaną równowartość 4 kawalerek w mieście.
  19. Do czasu dorosłości dzieci będziemy mieszkać w jednym gospodarstwie domowym po prostu jak rodzina, a nie żadna komuna czy cyganeria. Tyle, że z dziadkami - to nic niezwykłego. Po osiągnięciu wieku dojrzałego każde z dzieci albo idzie na swoje albo dostaje od nas mieszkanie (jedno z trzech), całkowicie samodzielnie wyposażone i płaci nam czynsz. Oczywiście od dziecka nie bierze się czynszu w taki sposób jak od obcych - ale przecież nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że dorosłe dziecko mieszkające ze swoją rodziną w mieszkaniu na poddaszu płaci jakąś kwotę rodzicom. Mam znajomą, która mieszka z dwoma rodzinami synów w jednym domu i wspólnie ten dom utrzymują - mają osobną klatkę schodową więc żyją spokojnie i zgodnie po sąsiedzku. My zaś mamy dolne prawe mieszkanie i żyjemy wówczas we dwoje. Żadnej komuny - najpierw rodzina, a potem samodzielne życie w kawalerce. Jeśli w 3 pozostałych mieszkaniach będą swoi to dobrze, a jeśli obcy, to niczym nie będzie się to różniło od mieszkania w bloku. Może poza tym, że ci obcy płacą nam czynsz, a my mamy taras z ogrodem zamiast ciasnego balkonu i możemy sobie tych obcych sąsiadów wybrać, a nie być skazanym na przypadkowe osoby. Problem mają ci, co zbudują wielki dom bez możliwości podzielenia na małe samodzielne mieszkanka. Jaki był skład tej komuny? Dziadki, rodzice i dzieci?
  20. Proszę przyjrzeć się mojemu projektowi - będziemy mieszkać razem z moimi rodzicami i dziećmi tylko do czasu wyfrunięcia dzieci. Potem kilka drobnych przeróbek i powstaję 4 osobne mieszkania z władnymi łazienkami, kuchniami i 3 pokojami. Tylko klatka schodowa ma być wspólna - to ma być jakby mała kamienica, w której my będziemy mieszkać jako gospodarze, zbierać czynsz i dbać o całość, a każda z trzech rodzin w swoich 4 ścianach będzie mieszkać tak samo jakby mieszkali w bloku lub kamienicy - na swoim. Budowanie dwóch małych domów w okolicach 320 000 jest kuszące, ale patrząc na wypowiedzi wielu osób, które już zbudowały, to jakoś nie chce mi się w to wierzyć, by dało się urządzić i zamieszkać za taką kwotę w domu, który ma 6 pokoi (dla nas to minimum). http://www.planowo.pl/pokaz/7670/Jakie_sa_koszty_budowy_domu_ok_150m2/1/1 Na tym forum mówią, że 150 m2 to 600 000. Sądzę, że za 400 000 to by się dało, ale potem ta reszta - jak znam życie i psychikę człowieka - rozlezie się na to i tamto. Budując od razu niedokończony, ale możliwy do zamieszkania jeden duży dom z konieczności będziemy każdy wolny grosz i własną robociznę wkładać w dokończenie go.
  21. Dziękuję wszystkim za konstruktywną krytykę, zarówno samego domu i kosztorysu jak i mojej filozofii życiowej . Co do filozofii, to zmienić jej nie mogę, gdyż dla mnie to nie jest kwestia dowolnego wyboru ale konieczności. Ja myślę w kategoriach trudnych do wyobrażenia dla współczesnego człowieka nawykłego do przekonania, że na starość jakoś to będzie. Ja uznaję za pewnik, że emerytury mieć nie będę, a pracować do 70 czy 80 roku życia nie dam rady (jeśli komuś się wydaje, że na 67 się skończy, to ma rację - wydaje mu się). Więc chcę mieć dom z 4 mieszkaniami pod wynajem (dzieciom lub obcym) nie dlatego, że uważam takie życie za fajne (ja wiem, że to często męka), ale dlatego, że nie widzę dla mnie innej możliwości załatwienia sobie dochodu bez pracy zawodowej, której za dwadzieścia kilka lat nie będę mógł już wykonywać. To jest mus, a nie moje widzimisię. Nie zamierzam jednak nikogo przekonywać, czas pokaże kto ma rację, a ja mam szczerą nadzieję, że się mylę i jednak będę miał emeryturę zapewniającą niezależność aż do śmierci. Co do domu, to po uwzględnieniu wszystkich słusznych zastrzeżeń do moich kosztorysów, wychodzi, że potrzebuję co najmniej 600 000. Co najmniej. Uznałem więc, że trzeba zmniejszyć dom i jeszcze bardziej uprościć. Zmniejszyłem z 216 m2 (12m x 18m) do 160 m2 (10m x 16m). Zlikwidowałem lukarny w dachu, więc teraz ma być najprostszy jak tylko się da, czyli dwuspadowy, odeskowany i pokryty papą. Nawet bez okien połaciowych, które dodam jak zaoszczędzę. Myślałem o dachu naczółkowym, żeby całość lepiej wyglądała, ale nie wiem czy estetyka warta jest dodatkowych kosztów. Dodałem za to metrową ściankę kolankową, na której stanie wieźba krokwiowo-kleszczowa. Jest to teraz możliwe, gdyż rozpiętość domu zmniejszyła się z 12 do 10 metrów. Taka wieźba będzie tańsza i bez słupów. Rozkład pomieszczeń jak na obrazku niżej. Są trzy kominy - duży dla kominka i dwóch pieców na ekogroszek oraz dla dwóch kuchni, które będą na górze. Lewy jako wentylacja dla 2 łazienek (na dole i górze) i ma też służyć w przyszłości kuchni zrobionej w pokoju nr 1 oraz prawy jako wentylacja dla 2 łazienek i dla kuchni u dołu. Wiem, że rozmiary tych kominów są dalekie od ideału, ale ja się na tym nie znam - architekt poprawi ich kształt i wielkość. Jeszcze nie robiłem nowych przeliczeń kosztorysu, ale po rozmowach z rodziną ustaliliśmy, że damy sobie więcej czasu do rozpoczęcia budowy, by zaoszczędzić jeszcze z 30 000, więc będziemy mieli 530 000 budżetu, żeby się wprowadzić. Myślę, że jest to osiągalne. Jak wam się podoba?
  22. Czy mógłbyś wkleic kompletny kosztorys twojego domu? Taki z autentycznymi kosztami za poszczegolne elementy, a nie planowanymi sprzed budowy. Nigdzie sie jeszcze nie natknalem na kosztorysy PO budowie, moze ktos jeszcze by sie podzielił.
  23. Ale ja potrzebuję już teraz domu na 5-6 pokoi. Początkowo miał to być dom parterowy, ale kosztowałby może ze 100 000 mniej. A tak dzięki mocnemu stropowi i o 2 m wyższej kalenicy mam dom parterowy, jaki chciałem, bo wszystko jest w parterze, a poza tym jest potencjał dwóch mieszkań na górze. Wiem, że to trudne się przestawić na inne tory myślenia, ale jeśli czytają ten post 30-latkowie, to warto się dokładnie wczytać w dane demograficzne - my nie będziemy mieli żadnej emerytury! Może 400 zł miesięcznie. A jeśli dzieci wyjadą za pracą na zachód i się o nas nie zatroszczą, to dostaniemy od władzy co najwyżej refundowaną eutanazję. Wiem, że z obcymi pod jednym dachem niełatwo, ale pieniądze nie śmierdzą, a żyć trzeba. Chętnych na wynajem zawsze się znajdzie, choćby i za grosze, ale te grosze za wynajem trzech mieszkań mogą zrobić dużą różnicę między skrajną nędzą w przytułku, a przyzwoitym utrzymaniem się na powierzchni. A po naszej śmierci zostawimy dzieciom 4 mieszkania. Na sprzedaż, pod wynajem lub do zamieszkania.
  24. Ja zliczam, sprawdzam w necie i dodaję kolejne punkty. Obecnie wychodzi 560 000. http://kb.pl/budowa/parterowy-bez-piwnicy/kosztorys/bb3c26706cff4787ceb42cb54ae88224/ Staram się każdą pozycję wyceniać z jakąś nadwyżką. Czy ktoś mógłby jeszcze coś dodać do listy lub zakwestionować któreś wyliczenia? Jeśli coś jest trochę za drogo to nie szkodzi, ale jeśli gdzieś dałem dużo za drogo, lub za tanio, to proszę o informację.
  25. http://kb.pl/budowa/parterowy-bez-piwnicy/kosztorys/bb3c26706cff4787ceb42cb54ae88224/ To jest najnowszy kosztorys z wszystkimi poprawkami zaproponowanymi w tym wątku. Wychodzi pół miliona. Czego jeszcze nie uwzględniłem lub co jest niedoszacowane? Metry są podane u góry i po lewej stronie ilustracji. Co do kształtu pomieszczeń, to żonie odpowiadają, a ja się z nią nie kłócę jak nie muszę .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...