Szanowni Państwo, Mam problem natury technicznej ze swoim kominem w domu jednorodzinnym. Komin od fundamentów do końca ma jakieś 7,5 metra. Początek kanału (wyczystka znajduje się około pół metra nad podłogą) Do komina tego na poddaszu podłączyłem piec kaflowy. Jest to piec typu holender z wyjściem przy spodzie pieca. Podłączenie do komina wykonane jest czopuchem o długości około metra. Czopuch ten wchodzi w komin na wysokości około 2,5 metra od dolnego końca kanału. Co daje w sumie około 5 metrów wysokości komina od czopucha do końca komina. I mam z tym kominem taki o to problem, że przy rozpalaniu strasznie dymi. Komin nie moze łapnąć ciągu. Dym wychodzi drzwiczkami przy otwieraniu i wyczystką, którą mam w czopuchu, a co gorsza nawet jakimiś mikro szczelinami w fugach komina. Komin jest wyczyszczony, wystaje ponad kalenice dachu, nie jest to wina pogody, bo czy w dzień deszczowy czy słoneczny - dymił tak samo. W momencie gdy komin się trochę nagrzeje (czyli mniej więcej po zakopceniu całego pomieszczenia) ciąg się poprawia i w tedy nie ma już problemów. Wnioskuje więc, że komin nie chce się nagrzać. Słyszałem opinię, że problemem może być to, że między drzwiczkami od wyczystki a wejściem od czopucha jest taka duża odległość. Ze powstaje tam jakaś poduszka powietrzna, która utrudnia poprawny ciąg. Nie udało mi się znaleść żadnych informacji o maksymalnej wysokości kanału od wyczystki do wejścia, dlatego też chciałem się zapytać na Forum, czy ktoś z Państwa może mi coś na ten temat powiedzieć. Bo jeśli faktycznie miałoby to uzasadnienie, mogę wybić wyczystkę na poddaszu, powiedzmy 40cm poniżej wejścia kanału a kanał poniżej tego miejsca zamurować. Tylko czy to coś da? Edit: Zapomniałem dodać, że kanał ma wymiary 25x12