
szmaragd
Użytkownicy-
Liczba zawartości
10 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez szmaragd
-
Wybieramy najlepsze dzienniki, głosujemy tylko do 21 lutego
szmaragd odpowiedział maksiu → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Przyznaję, czytam regularnie 3 dzienniki, ale miałam problemy z dopasowaniem kategorii. Niech będzie: 1 Najradośniejszy- żaby_goni 3 Napisany w najlepszym stylu- Whispera 5 Najbardziej motywujący- Martki( a swoją drogą szkoda, że Martka nas zaniedbuje , chętnie poczytałabym, co dalej z jej budową) -
piec na ekogroszek z zasobnikiem a pralka
szmaragd odpowiedział Boowa → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Maćku Kra- rozbawiłeś mnie , uwielbiam takie poczucie humoru . Mam jeszcze pytanie, jaki masz patent na transport węgla na strych??? -
piec na ekogroszek z zasobnikiem a pralka
szmaragd odpowiedział Boowa → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Ja nie mam jeszcze domu, więc nie mam doświadczeń , ale tak na zdrowy rozum to przecież jeszcze w tej kotłowni będzie składowany opał(wiem, że w workach, ale jednak) i na dodatek trzeba go wsypać do zasobnika...a tu np biała odzież do prania... Zdecydowanie mi to nie pasuje -
Twoja góra do zdobycia czyli wyzwania
szmaragd odpowiedział babajaga → na topic → Dział Porad życiowych
Dzięki, dzięki , a góry jak powszechnie wiadomo mogą być i bardzo wysokie i niskie. Widać mi przypadły w udziale giganty , ale doceniam też Twój wysiłek babojago -
Jakie du?e macie dzia?ki?
szmaragd odpowiedział a topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Ja mam 1050 m.kw., myślę, że to optymalna wielkość. -
Twoja góra do zdobycia czyli wyzwania
szmaragd odpowiedział babajaga → na topic → Dział Porad życiowych
Nie mam pewności, że mogę wszystko, wręcz przeciwnie, wiem, że nasze plany i zamierzenia w jednej chwili mogą runąć. To, co jednego dnia wydaje się ważne, następnego może się nie liczyć...Pisałam tu już na forum, że sama wychowuję niepełnosprawne dziecko, a mój mąż zmarł kilka lat temu(nowotwór), choroba dopadła go nagle w wieku 33 lat i prawie rok się męczył...Szkoda gadać...To nie jest wiek odpowiedni na umieranie... Z takim doświadczeniem trudno mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa... Dlaczego zatem piszę w tym wątku? Otóż, "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Trzeba mieć jakiś cel w życiu, o coś walczyć i nie poddawać się. Ja podejmuję ciągle jakieś wyzwania. Pochwalę się-już po śmierci męża, mimo,że nie pomaga mi rodzina w terapii, rehabilitacji czy chociażby opiece nad moim 11 letnim, autystycznym synem( już sam fakt posiadania dziecka z tym rodzajem niepełnosprawności jest potęznym wyzwaniem dla pełnej rodziny) nie przerywając pracy zawodowej podjęłam bardzo ambitny kierunek studiów podyplomowych i je UKOŃCZYŁAM, z czego jestem bardzo dumna. Ile mnie wysiłku to kosztowało (w mojej sytuacji rodzinnej, a właściwie jej braku), to tylko ja wiem. I co, znów mała chwila oddechu i budowa małego, ale własnego domu( uwaga, kobieta- inwestor), brak wiedzy budowlanej, mało kasy, spory kredyt, praca zawodowa, opieka i rehabilitacja dziecka... Ruszam na wiosnę Uda się??? Nie wiem, ale każdy musi mieć jakiś cel i wiarę, bo bez tego nie ma życia... -
Czy zwariowalem?
szmaragd odpowiedział salata → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Marcin, z taką kasą (pensją) nie budować domu ??? Pewnie, że budować . W bloku jest okropnie -
Z gromadzeniem papierków trochę się zeszło (projekt typowy, gotowy), ale jak już te papierzyska zawiozłam do Wydziału Architektury i Budownictwa, to już w ciągu tygodnia dostałam pozwolenie Za gratulacje dziękuję
-
A ja dziś odebrałam pozwolenie na budowę . HUUUURAAAAAAAAA
-
Agnieszko 1-Mama oddała dom najmłodszej siostrze i obie teraz (i z zięciem) mieszkają w ogromnym domu. 2 najstarsze siostry mieszkają też w tym samym mieście, ale w małych mieszkaniach w bloku. Ja mieszkam w innym mieście. Widzę, że wątek zaczął żyć "swoim życiem" . To super, że dzielicie się różnymi refleksjami. Obiecuję Was informować na bieżąco, co słychać w temacie. Przecież z Wami zostanę przynajmniej 2 lata- wszak na wiosnę ruszam do boju (tzn z budową).
-
Widzisz godul1, ten niedźwiedź już oddał "swoją skórę" i jest zdany na najmłodszą córkę i zięcia. Oby nie skończyło się tak, jak pisze Patsi. Powtarzm raz jeszcze, ja nie naciskałam, nie urabiałam mamy oraz nie wyrywałam jej nic z gardła- a robicie ze mnie potwora (zresztą niesłusznie). Ja tylko jestem rozżalona, że mama podjęłą decyzję krzywdzącą dla 3 pozostałych córek i pomaga wyłącznie tej, która ma najlepszą sytuację i finansową, i rodzinną i zawodową ... Tak, boli mnie brak jej miłości (przykro mi, ale jakoś tak śmiesznie przekładam jej uczucie i decyzję na pieniądze).
-
Miał być dom a nie będzie..rodzice wbili sztylet w plecy.
szmaragd odpowiedział AGNIESZKA31 → na topic → Dział Porad życiowych
Fajny z nas duecik : Ty ze sztyletem w plecach , ja ze sztyletem w piersi ... Pozdrawiam -
Dziękuję ponownie za zainteresowanie moim problemem. Emocje powoli opadają, ale żal pozostał... Tak, ja bardzo ambicjonalnie do tego podchodzę. Trochę mnie ostudziliście, dziękuję Agnieszka1- przykro mi, ale nic nie zmyśliłam
-
A teraz, odcinek specjalny, ale dla szczególnie wytrwałych... (chyba terapia psychologiczna przynosi efekty, bo zaczynam żartować )... czyli o tym, jak to było dokładnie rozegrane i jak się wydało... Otóż każdy żył swoim życiem (mlodzi wyjazdy, bujne życie towarzyskie i remont, mama remont i prowadzenie domu oraz kontakty z córkami, wnuczkami, jak to w normalnej rodzinie). I pewnie w którymś momencie młodzi poszli po rozum do głowy, że ładują kasę(ale podkreślam, wspólnie z mamą) w dom, ale należący do mamy. Nietrudno się domyśleć, że to im tylko zależało na regulacji prawnej tej sytuacji. W lipcu zostałyśmy wezwane na poważną rozmowę do mamy. Mama absolutnie nie nadmieniła, jakie ma plany, tylko zapytała, jakie my plany mamy względem niej i domu, bo to trzeba uregulować . Najmłodsza w ogóle nie zabierała głosu, tylko słuchała, a na koniec zalała się łzami, ile to ona już w ten dom włożyła...Podkreślam, inicjatywa wyszła od mamy, a nie od nas. W tej rozmowie mama zasugerowała, że chciałaby, aby dom był w jednych rękach, żeby miał jednego właściciela i żebyśmy dobrowolnie zrezygnowały ze swoich udziałów po ojcu na jej rzecz. Powołała się na to, że już coś tam każda dostała kilka lat temu itp. Najstarsza powiedziała, że z części po ojcu nie rezygnuje, a mama ma 4 córki i na każdą może liczyć. Druga powiedziała mniej więcej to samo. Ja zadeklarowałam, że jak wybuduję swój dom, a mam nadzieję, że za 2 lata, to ma u mnie pokój i może ze mną zamieszkać (teraz oczywiście też, ale mieszkam na 4 piętrze bez windy). Powiedziałam również, że nie rezygnuję ze swojego udziału po ojcu. Że skoro zaciągnę kredyt, to nie ma powodu, dla którego miałabym rezygnować w mojej sytuacji. Rozstałyśmy się może nie w zgodzie, ale też nie w jakiejś szczególnej wrogości. Ja jeszcze nadmieniłam, że jeśli mama zapisze której z nas ten dom, to uwazam to za niesprawiedliwe( nie będę juz od nowa wyliczać dlaczego, bo odpadną już Ci najwytrwalsi czytelnicy). I potem nie działo się nic. Mama do mnie dzwoniła normalnie a ja do niej. Rozmawiałyśmy o bieżących sprawach, nie poruszałyśmy tego tematu. 28 pażdziernika mama z siostrą po cichu poszły do notariusza i nie poinformowały nas o tym. Zresztą do dziś by to się nie wydało, gdyby nie to, że siosta założyła księgę wieczystą i nas, jako współwłaścicieli poinformowano w tym piśmie. Czy nadal sądzicie, że wyrwałam coś komuś z gardła? Peri, jak widzisz byłam wcześniej w stanie zaproponować mamie mieszkanie ze mną i wcale nie musiała mi zapisywać domu...
-
Satina, a czy to coś złego, że w chwilach zwątpienia, planując budowę i kredyt, pocieszyłam się, że może,że kiedyś, że w końcu po rodzicach wszystkie po równo będziemy mieć pamiątkę... To nie tak, że czekałam na śmierć mamy, to nie ja nad nią skutecznie pracowałam, żeby położyć łapę na wszystko. Ja polegam wyłącznie na sobie, wiesz mi, lekkiego życia nie mam... Ja mam zamiar kosztem ogromnych wysiłków sama go wybudować, a młodzi nie muszą już na nic odkładać, wchodzą na gotowe... Prowadzą bardzo ciekawe życie, sporo podróżują, bo przecież nie muszą liczyć się z każdą złotówką....
-
Aha26 ,to nie było do Ciebie, tylko użyłam słowa "aha" w kontekście "i jeszcze coś"
-
Ostatnio młodzi kupili sobie nowy samochód i mama też im do niego dołożyła. Zgadzam się, że różnie może być, ale bronię się przed tezą, jakoby ktoś (ja i pominięte siostry) tak strasznie traktował biedną staruszkę. Mama w tym roku zorganizowała święta, głównie dla rodziny szwagra i mi telefonicznie uskarżała się, ile to ona ma pracy i przygotowań a wiadomo, że najmłodsza siostra do póżnych godzin w pracy. Więc nie wiem, kto tu jest egoistą? Mama ma się znacznie lepiej niż druga z kolei córka, która właściwie ma pierwszy etap choroby nowotworowej i czeka w kolejce na interferon, który będzie przyjmować już po raz drugi.Choroba odnowiła się. Ale mama dba tylko o siebie i najmłodszą córkę. I jeszcze najistotniejsza informacja-obdarowana siostra nie będzie musiała swoich pieniędzy poświęcać na np leczenie mamy, gdyż mama ma bardzo dobrą emeryturę(prawie bez mała taką, jak siostra ze szwagrem razem na biednych państwowych posadach).Więc trudno tu mówić o odejmowaniu sobie od ust. Aha, wszyscy jesteśmy ludźmi wykształconymi i na poziomie (albo tak mi się wydaje ), więc nie sprowadzajcie problemu mojej rodziny do poziomu rynsztoku... Jeśli Was nie zanudzam, to w kolejnym odcinku, ale w wolnej chwili opowiem, w jakim stylu siostra i mamusia załatwiły tę sprawę. Przedsmak już macie, bo od tego zaczęłam swój wątek
-
Dzięki wszystkim za odzew, bo pozwala mi to spojrzeć na nasz problem z wielu stron. Muszę jednak opisać trochę moją mamę, żebyście mnie nie posądzali o to, o co mnie niesłusznie posądzacie Owszem, wiek się zgadza, również przebyta operacja 6 lat temu. Było z nią wtedy bardzo żle. Wszystkie siostry wtedy o nią się zatroszczyły, a najbardziej najstarsza, najmłodsza była tą sytuacją bardzo przerażona. Szpitale, lekarze- wszystkie biegały... Potem jeszcze jakiś czas po wyjściu ze szpitala nie było za ciekawie, ale powoli dochodziła do siebie. Zawsze była energiczna, witalna, niezależna i tak jest do dziś. Bierze leki i musi robić co pewien czas badania i to wszystko. Nie jest zniedołężniałą staruszką i to ona na dzień dzisiejszy obsługuje najmłodszą siostrę i jej męża. Nie jest ciężarem dla nich, a wręcz przeciwnie, młodzi tylko w niewielkim procencie partycypują w kosztach ponoszonych na tzw życie czy opłaty. Remony robią wspólnie.
-
Z matką, że jest niesprawiedliwa, z siostrą, że jest pazerna. Czy uważnie przeczytałaś od początku wszystko?
-
Paprotka,czy Ty nie rozumiesz,że nie tylko kasa jest powodem mojego rozgoryczenia??? Nigdy nie byłam córką z roszczeniami. Miałam dobre relacje z mamą. Dom (zresztą skromny) buduję z własnej kasy, biorę tylko na część inwestycji kredyt. Nie czekam na mannę z nieba... Szkoda, że jesteś dla mnie taka surowa... A zawód sprawiła mi siostra. U nas widzisz było na odwrót, dawniej byśmy za siebie w ogień skoczyły, ale siostra bardzo się zmieniła, gdy wyszła za mąż. Właściwie to jej przestało zależeć na mnie, kontakty się rozluźniały, liczy się tylko mąż, dom, remont. Ja już wcześniej napisałam, że rani mnie postawa ich obu: mamy i siostry. Ja odwrócę to, co napisałaś- będę miała swój dom (oby było zdrowie i praca), a po co mi taka rodzina, która mnie w ten sposób potraktowała?
-
Inwestorze, bardzo podbudowałeś mnie. Dzięki. Niestety, nie stać mnie jeszcze na spotkanie czy rozmowę z mamą, cóż, emocje... Baba-budowniczy, również dziękuję za dobre słowa, ale nic już tu się nie da zrobić, nie można cofnąć darowizny. No właśnie, a co by się stało, gdyby np siostra nie opiekowała się należycie mamą z przyczyn niezależnych od niej (np pobyt w szpitalu) albo też ńp świadomie wyjechała np za granicę???
-
Przekorku, masz całkowitą rację . Bardzo lubię czytać Twoje posty, to są moje ulubione na Tym forum. Nie reprezentuję w życiu postawy roszczeniowej, nie oczekuję od ludzi litości ani pomocy, jestem silna (wiele przeszłam) i najbardziej się boję tylko choroby(i to nie ze wzgędu na siebie, tylko ze względu na moje 11-letnie niepełnosprawne dziecko)oraz co będzie z nim, gdy mnie zabraknie. Napisałeś, że odmawiasz na tym etapie pomocy od rodziców. Dobrze, ale już mnie pomijając (tak czy inaczej zbuduję ten dom, a nawet jeśli nie, to będę nadal mieszkać na swoich 72m. kw.), to proszę , zwróć uwagę na to, w jakim położeniu są starsze siostry. Ich nie stac na prezentowanie takiej postawy jak Twoja.