Młoda pani architekt podczas wczorajszej pierwszej rzeczowej rozmowy (wcześniej było parę maili i rozmów tel.) - związanej zarazem z podpisaniem umowy na opracowanie projektu domku - zdecydowanie odradziła pompę ciepła, rekuperację i wentylację mechaniczną. Tym ostatnim jakoś jestem najbardziej zasmucona, bo grawitacyjna kojarzy mi się z dzikim pędem zimnego powietrza przez dom - tak mam obecnie, ale mieszkam w starym budownictwie z grubymi murami i ciągle jest mi zimno (rozumiecie więc, że marzę o komforcie cieplnym w przyszłości). Pompę ciepła potraktowała jako "przerost formy nad treścią" i podparła argumentem, że skoro dom ma być budowany na kredyt, to kredytowanie PC jest pozbawione sensu. Rekuperacja w przypadku szkieletu szybko nagrzewającego się i równie szybko wychładzającego, nie za wiele wniesie przy metrażu 60m2 - zatem również zbędny koszt wg pani architekt.
Odnośnie ogrzewania, padła propozycja kominka z DGP i mat grzewczych. Ponoć tak będzie dobrze. Ja nie mam takiej wyobraźni bym umiała sobie wyobrazić swój komfort termiczny w przyszłości ale mam przecież mieszkać w szkielecie, który - jak podkreślała - ma być dobrze docieplony wełną mineralną (bez styropianu!), a w związku z tym niby ma mi być komfortowo.
Odnośnie cwu padła propozycja solarów i bojlera (z dogrzewającą grzałką).
I co Wy na to? Ma to sens?