u mnie to było tak: -koniec listopada 2001 zapada decyzja o budowie (wiadomo Vat) -5 grudnia kupujemy działkę (nie kupujcie nigdy w zimie!) -7 grudnia wybieramy projekt (na łeb na szyję, Boże spraw aby ten projekt nie miał więcej błędów, niż te, które już znalazłam!) -do końca grudnia 2001 (DWA TYGODNIE) załatwiamy wszystkie pozwolenia, bez łapówek ale i bez życia osobistego, całe dnie jeździliśmy od biura do biura, od drzwi do drzwi. Sami woziliśmy pisma zamiast korzystać z usług poczty ale udało się -w kwietniu 2002 zaczynamy budowę - na działce woda po kolana, odwodnienie i osuszenie działki trwa z przerwami do września -stan dzisiejszy: ściany piętra, w przyszłym tygodniu już będzie sufit! Podsumowanie: gdybym wierzyła urzędom do dzisiejszego dnia czekałabym na pozwolenia, ale determinacja nasza była mocniejsza (mamy po 25 i 26 lat !)