-
Liczba zawartości
115 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez master111111
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Od dość niedawna zacząłem kłaść regipsy. Najpierw trzeba było je oczywiście przywieźć na budowę. Firma, w której je zakupiliśmy już dłużej nie mogła ich przechowywać. Całe szczęście, że akurat wolny był masz kumpel, który pomógł mi je rozładować i później wnieść do środka. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/regipsystos.jpg Dobrze mieć takiego murzyna pod ręką. Po tych dwóch godzinkach wtę i we wtę miałem już naprawdę dość. Cieszyć się można, że akurat zrobiła się luka w opadach deszczu i obyło się bez nerwówki. Niby taki regipsy ciężki nie jest, no ale jak się pomnoży go przez 75 szt., to jednak coś w łapy wchodzi. Na marginesie dodam, że potwornie one zdrożały. Budowanie robi się coraz droższe.. Wbrew pozorom nawet z takimi regipsami jest trochę pracy, ale powolutku idzie do przodu. Na dzień dzisiejszy jest obklejone około 99% ścian. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/regipsybiuro-1.jpg Ciągle coś mi wyskakuję innego i nie cierpiącego zwłoki. Poza tym ciężko się taszczy i przymierza taką 2,8 metrowa płytę , najlepiej jej jeszcze nie uszkadzając. Polecony przez znajomego klej do klejenia miał być długo wiążący. On próbował chyba wszystkich dostępnych na rynku , od najdroższych po najtańsze i ten mu najbardziej odpowiadał. Tu nasuwa się pewien wiosek, że albo ja jestem tak wolny, albo producent zmienił formułę i dla mnie on wciąż za szybko schnie. Sporo się go marnuje wysychając niemiłosiernie, na szczęście jest taniutki jak barszcz, bo jeszcze dodatkowo go utargowałem. 15 zł za worek 25 kg - gdzie tu zarobek producenta. Jak wyschnie to jest jak kamień i prędzej wyrwie się regips niż puści. Sprawdzałem. Niedawno wziąłem 1 tydzień urlopu (niestety bezpłatnego) aby wraz z moim „murzynem” Łukaszem podciągnąć trochę robotę do przodu. Zaczęliśmy już nawet układać płyty na sufitach. Tu to dopiero jest gimnastyka. Wygląda to tak, że dwóch trzyma, a jeden przykręca, przy czym trzeba się jeszcze nieźle uwijać, bo ręce szybko mdleją. Nawet nieźle to wygląda. Oczyma, na razie wyobraźni, widać już prawie końcówkę naszych bojów ze ścianami i sufitami. Nasze szacunki co do ilości potrzebnych płyt gk znowu okazały się zaniżone, choć i tak już braliśmy ciut więcej z myślą, że superata pójdzie na poddasze. Widać tak już musi być. Ocieplenie domu dobiegło już dość dawno ku końcowi. Sylwek pindolił się jednak z tym dość długo. No cóż jeżeli ma się majstra , który posiada w uproszczeniu tylko pacę i poziomicę, która wozi w plecaku na rowerze, to robota musi trwać. Aż się wyć chciało. A łuuuuu. Za to tani był. Prawie wszystko musiał pożyczać, jednak pracę wykonał wyśmienicie. Jesteśmy zadowoleni. Tu znowu okazało się ,że nasze wstępne szacunki co do kosztów robocizny są zaniżone. Może człowiek podświadomie je zaniża. Może jakby wiedział o całych kosztach wybudowania domu, to by się w ogóle nań nie porywał. Na koniec pozostało mu już tylko przykleić sztukaterię, pomalować ściany szczytowe środkiem do gruntowania i już mógł się zabrać za wykonanie wylewek. Zanim jednak do tego doszło to wte pędy razem z Małgosią układaliśmy ogrzewanie podłogowe. Po sporej ilości przeczytanych reportaży, artykułów i innych wzmianek w Internecie w końcu wyrobiłem sobie zdanie na temat jak tanio i dobrze położyć podłogówkę. Wraz z moją dzielną żonką zabraliśmy się za to dość nieśmiało , później już z pełna wprawą. Wiadomo wiedza teoretyczna nie czyni jeszcze z człowieka alfa i omegą. Nasze zadanie polegało na ułożeniu dwóch warstw folii budowlanej, styropianu i oczywiście rurek pex/alu/pex. Nieźle się przy tym namordowaliśmy. Ułożenie prawie 600 m rurek na bliski 150 m2, 300 m2 styropianu i 600 m2 folii budowlanej dało się naw nieźle w znaki. Do tego doszło także pianka na dylatacje, montaż rozdzielaczy oraz sporo pomyślunku. Naszczęście mamy już to za sobą. Zaraz potem wyjechałem na szkolenie do ośrodka wczasowego i leniuchowałem za wszystkie czasy. Teraz moglibyśmy kłaśc podłogówkęć zawodowo. Sylwek przy wylewkach znowu miał problem z narzędziami - teraz w postaci betoniarki. Najpierw załatwia coś przez tydzień, potem cały dzień szukał siły we wtyczce. W końcu wylali we trzech dwa pokoje na poddaszu. Ratujcie . Później zabrali się za piwnicę, a gdy odkryli, że jakieś łożysko w pożyczonej betoniarce jest na wykończeniu to przerwali pracę ,żeby nie płacić za naprawę. Betoniarki znowu nie było i nie zapowiadało się na nic innego. Szlag nas trafiał. Chcąc jednak mieć wykonane wylewki musieliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Nasze drogi znów skrzyżowały się z „Naszym Henrykiem” – facetem , który wybudował mam stan surowy otwarty i moim wujkiem Zdzichem. Wujek, choć posiada firmę budowlaną, to najbardziej niesłowny facet jakiego znam i już od samego początku na niego nie liczyłem. Za to Henryk zgodził się od razu, ale jak to na biznesmena przystało zażyczył sobie 20 złociszy za każdy dzień użytkowania pożyczonej betoniarki, 150-tki. Myślę, że to nie wiele poza tym ten koszt i tak nie był nasz , bo za te 7 dni odciągnęliśmy później „wylewkażą” Wykonanie wylewek w trzy osoby na 300 m2 zajęło im łącznie około 3 tygodni, z dużymi przerwani. Zakupiliśmy plastyfikator (Dobet) i środek zmniejszający nasiąkliwość betonu (Hydroplast), a zamiast siatki stalowej dodaliśmy specjalnych włókiem. Wszystko w max. proporcjach. Do tej pory jak ktoś zobaczy te wystające gdzie niegdzie włókna, to się dziwi, pierwsze słysząc. Jak dotąd, a to już koniec wygrzewania, podłoga pękła tylko w jednym miejscu i to tylko na odcinku ok. 30 cm. Czyli włókna się sprawdziły. Sylwek i jego dwóch pomocników na początku wyłapali poziomy. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wylewki.jpg Myślałem, że zrobią to za pomoce tzw. „waserwagi”, ale im wystarczyła jedynie długa łata z poziomnicą, zresztą moja. Potem zaczęła się ta gorsza, brudniejsza praca, szczególnie na poddaszu gdzie wszystko musieli wnieść w wiaderkach po schodach. Znowu pojawiło się masę brudu. Doszła także niewyobrażalna ilość wilgoci, która szczególnie była widoczna na drzwiach i oknach. O jakiej ilości wody mamy do czynienia dowiedziałem się dopiero gdy wszedłem na strych. Na całej długości rozciągniętej „folii” paroprzepuszczalnej osadziły się ciężkie krople wody w ilości wręcz nie wyobrażalnej. Miałem spore wątpliwości czy przy tak chłodnej pogdzie to wyschnie, czy przypadkiem już tak zostanie i folia zgnije. Parę dzionków temu znów odwiedziłem strych i ku własnemu zaskoczeniu nie zauważyłem nawet ani najmniejszej kropelki. Widać warto było wydać troszkę więcej złociszy na droższą paroizolacje ? Szczerzę mogę polecić Deltę Vent. W między czasie poprawił, na ile mógł, spaprane ocieplenie poprzednika. Polegało to na podciągnięciu styropianu aż pod samą folie dachową, bo poprzednik zrobił go tylko do krokwi – co świadczy o kompletnym braku wiedzy w tym temacie. Ja mogłem niewiedziec ale on ... Cham jeden, nie dość, że się w ogóle później nie zjawił, to jeszcze podobno liczył na jakąś zapłatę. Pozostawił swoje nędzne, zwichrowane narzędzia , a po kilku miesiącach myśli, że będę mu je na rozkaz przywoził do domu i przechowywał śmierdzące rzeczy w nieskończoność (won do pieca ) i to wszystko załatwia jeszcze przez swoja żonę. Normalnie gówniarz jeden, koło 50-tki. cdn -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
WITAJ Rom ek Mam nadzieje, że nie myślałeś sobie, że leżymy bykiem. Trochę chaotycznie zacząłem nadrabiać zaległości w dzienniku, ale to z powodu zdjęć, a właściwie ich braku. Po pracy jest już za ciemno ale w sobotę popstrykam to i owo. Odnośnie tynków też mamy świadomość, że to tanio. Mieszkanie na zadupiu jednak czasami się opłaca. I tak daliśmy więcej o zeta ze względu na łuki. Aleśmy wielkoduszni Duża kasa już się skończyła i teraz nawet tanie rzeczy wydają się drogie. Ile płaciłeś za gipsowy tynk ? Nasze plany odnośnie przeprowadzki na święta chyba nie wypalą. No chyba, że szóstka w totka. Pozdrawiam -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
również witam, w końcu ktoś buduje batutę, choć nasza jest ciut zmodyfikowana. Zabieraj się wtedy za czytanie dziennika, może jakieś wnioski wyciągniesz i naszych błędów nie popełnisz. Teraz to jeszcze wszystko można zmienić, później trudniej. Bardziej niż krytyka to potrzeba nam kogoś od dobrych rad, no ale co tam krytykować łatwiej. pozdrawiam -
Powolutku musze odrobić zaległośći Na początek piękne widoki jakie widać tylko z naszej górki, ci na dole są z nich ograbieni. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/widok.jpg Zima się zbliża ogromnymi krokami. Pierwszy śnieg spadł u nas 2 listopada i trzeba przyznać, że było go całkiem sporo. Krótko bo krótko, no ale był. Była to też pierwsza okazja by wypróbować naszą drogę. I nie chodzi mi tu bynajmniej o sprawdzenie naszego stoku pod wzgledem saneczkarsko/narciarskim. Mimo, że droga była całkiem biała, niczym nie posypana, ani nie odśnieżona, to pozwoliła naszemu autku wjechać na sam szczyt. :) Ekipa tynkarska i Małgosia do kompletu nie raczyli nawet spróbować , uznając ten wysiłek za nie rokujący szansy powodzenia. MIĘĘĘĘĘCZAKI. To, że mnie się bez problemu udało napawa mnie trochę optymizmem. Jakby co to mam już sobie załatwienie beczkę soli. Oby ona okazała się panaceum na nasz podjazd. Powyżej wspomniałem o ekipie tynkarskiej – trzeciej jaka oglądała nasze łuki. Ni stąd ni z owąd pojawił się tynkarz , który kiedyś coś tam przez kogoś wspomniał, że byłby zainteresowany tą robotą . O od tego czasu była cisza. W tym czasie pojawili się inni, ale coś tam kręcili nosem, że to niby większa pracochłonność, że nigdzie jeszcze nie mieli okazji takich wykonywać itp. Znaczy się mamony chcieli więcej. Aż tu nagle pojawia się pan Bogdan. I dobrze się stało ! Chwilę popatrzał, pożartował, przyznał, że jeszcze nigdy łuku nie robił, ale jak sam powiedział „co ma nie wyjść” . Tak więc od 26-10-2006r . rozpoczęło się tynkowanie naszych ścian. Oczywiście nie wszystkich, tylko tych problematycznych. Na resztę już mamy zakupione regipsy. Trzeba przyznać, że nasz wybór był trafny. Wraz z pomocnikiem i czasem z synem tworzą zgraną ekipę , gdzie wszystko idzie sprawnie i dość szybko. :) Cena też nas zadowala całkowicie , jednak ilość robi i tak swoje. Zważywszy na braki fachowców na rynku i ciągłą zwyżkę kosztów robocizny, to te 9 zł za położenie m2 tynku uważamy za rozsądne. Jak to zwykle bywa, ku uciesze Bogdana i spółki, doszło mu nieco więcej pracy do wykonania. Raz, że trochę z rozpędu zaczął pomieszczenia w piwnicy, które w tym roku nie były przewidziane do wykańczania. Myślę, że raczej nie z premedytacją. Dwa, będzie też te ściany- tylko na parterze i całe schody szpachlował, bo ja nie cierpię tego robić. :) Trzy, wykafelkuje mam łazienkę. Na dzień dzisiejszy tynki cementowo- wapienne są już całkowicie położone . Miał zrobić mocne i w zwiazku z tym cementu nie żałował . Nalegałem na to , bo teście mają słabiutkie, wykonane jeszcze w komunizmie gdzie wszystkiego było brak i chcąć coś wywiwrcić robi się to przysłowiowym palcem. Nasze są aż sine. I kto teraz wywierci w nich dziurę na kołek ?? Pewnie znajszie się jakiś specjasta od dziurek . Oczywiście nie obeszło się bez małej zdziwi z jego strony gdy wspomniałem bardzo dokładnym posprzątaniu podłóg zachlapanych szprycą i zaprawą .Tym razem nie chchiałem spędzić kilku godzin na dłubaniu. A trzyma się to cholerstwo jak grzybica skóry Szpachlowanie także wydawało mi się skończone. Powierzył je swojemu pomocnikowi, który jednak nie jest tak dokładny jak szefuncio. Przy zamiataniu podłóg wyszły wszystkie niedoróbki, których jak nie poprawi to na pewno mu nie zapłacę i z pewnością mu nie popuszczę . Szczytem byłoby zapłacić za usługę i jeszcze później przy tym grzebać. Do zakończenia kafelkowania łazienki zostało tylko wyłozenie podłogi, fugowanie i drobne obróbki przyokienne. :) Pan Bogdan strasznie narzeka na dostarczone mu kafelki. Oszukano nas . http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kafelki1.jpg Te jasne zakupiliśmy w promocji, tylko co to za promocja jeżeli są one krzywawe. Sprzedawca zapomniał wspomnieć, że to jest drugi gatunek. Jako , że nasz majster już nie jedną kafelkę przykleił, to sobie z tym problemem wyśmienicie poradził . Przez odpowiedni dobór i właściwe wykorzystanie wygląda to naprawdę nieźle. Trzeba się naprawdę mocna przyjrzeć aby dostrzec jakieś uchybienie, cholernie mocno. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kafelki2.jpg Dwa kartony kafelek, których nie dało się ni jak wykorzystać wróciły do sprzedawcy i zostały wymienione na nowe. W najbliższą sobotę przychodzi i wykańcza na finito łazienkę. Ta przerwa spowodowana jest z dwóch przyczyn. Po pierwsze był już umówiony na inną robotę, bo nie spodziewał się, że tak długo mu u nas zejdzie, a po drugie i ważniejsze to wtedy dobiega właśnie koniec procesu wygrzewania naszych wylewek. Podczas przymiarki sedesu wyszło partactwo naszego hydraulika. @#$@ jeden zamontował go za nisko, ledwie płytkęz klejem idzie wcisnąć. Nici z chytrego planu Małgosi by bezproblemowo można zmywać podłogi w tym miejscu. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/spartolonykibel.jpg cdn (jutro)
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Powolutku musze odrobić zaległośći Na początek piękne widoki jakie widać tylko z naszej górki, ci na dole są z nich ograbieni. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/widok.jpg Zima się zbliża ogromnymi krokami. Pierwszy śnieg spadł u nas 2 listopada i trzeba przyznać, że było go całkiem sporo. Krótko bo krótko, no ale był. Była to też pierwsza okazja by wypróbować naszą drogę. I nie chodzi mi tu bynajmniej o sprawdzenie naszego stoku pod wzgledem saneczkarsko/narciarskim. Mimo, że droga była całkiem biała, niczym nie posypana, ani nie odśnieżona, to pozwoliła naszemu autku wjechać na sam szczyt. Ekipa tynkarska i Małgosia do kompletu nie raczyli nawet spróbować , uznając ten wysiłek za nie rokujący szansy powodzenia. MIĘĘĘĘĘCZAKI. To, że mnie się bez problemu udało napawa mnie trochę optymizmem. Jakby co to mam już sobie załatwienie beczkę soli. Oby ona okazała się panaceum na nasz podjazd. Powyżej wspomniałem o ekipie tynkarskiej – trzeciej jaka oglądała nasze łuki. Ni stąd ni z owąd pojawił się tynkarz , który kiedyś coś tam przez kogoś wspomniał, że byłby zainteresowany tą robotą . O od tego czasu była cisza. W tym czasie pojawili się inni, ale coś tam kręcili nosem, że to niby większa pracochłonność, że nigdzie jeszcze nie mieli okazji takich wykonywać itp. Znaczy się mamony chcieli więcej. Aż tu nagle pojawia się pan Bogdan. I dobrze się stało ! Chwilę popatrzał, pożartował, przyznał, że jeszcze nigdy łuku nie robił, ale jak sam powiedział „co ma nie wyjść” . Tak więc od 26-10-2006r . rozpoczęło się tynkowanie naszych ścian. Oczywiście nie wszystkich, tylko tych problematycznych. Na resztę już mamy zakupione regipsy. Trzeba przyznać, że nasz wybór był trafny. Wraz z pomocnikiem i czasem z synem tworzą zgraną ekipę , gdzie wszystko idzie sprawnie i dość szybko. Cena też nas zadowala całkowicie , jednak ilość robi i tak swoje. Zważywszy na braki fachowców na rynku i ciągłą zwyżkę kosztów robocizny, to te 9 zł za położenie m2 tynku uważamy za rozsądne. Jak to zwykle bywa, ku uciesze Bogdana i spółki, doszło mu nieco więcej pracy do wykonania. Raz, że trochę z rozpędu zaczął pomieszczenia w piwnicy, które w tym roku nie były przewidziane do wykańczania. Myślę, że raczej nie z premedytacją. Dwa, będzie też te ściany- tylko na parterze i całe schody szpachlował, bo ja nie cierpię tego robić. Trzy, wykafelkuje mam łazienkę. Na dzień dzisiejszy tynki cementowo- wapienne są już całkowicie położone . Miał zrobić mocne i w zwiazku z tym cementu nie żałował . Nalegałem na to , bo teście mają słabiutkie, wykonane jeszcze w komunizmie gdzie wszystkiego było brak i chcąć coś wywiwrcić robi się to przysłowiowym palcem. Nasze są aż sine. I kto teraz wywierci w nich dziurę na kołek ?? Pewnie znajszie się jakiś specjasta od dziurek . Oczywiście nie obeszło się bez małej zdziwi z jego strony gdy wspomniałem bardzo dokładnym posprzątaniu podłóg zachlapanych szprycą i zaprawą .Tym razem nie chchiałem spędzić kilku godzin na dłubaniu. A trzyma się to cholerstwo jak grzybica skóry Szpachlowanie także wydawało mi się skończone. Powierzył je swojemu pomocnikowi, który jednak nie jest tak dokładny jak szefuncio. Przy zamiataniu podłóg wyszły wszystkie niedoróbki, których jak nie poprawi to na pewno mu nie zapłacę i z pewnością mu nie popuszczę . Szczytem byłoby zapłacić za usługę i jeszcze później przy tym grzebać. Do zakończenia kafelkowania łazienki zostało tylko wyłozenie podłogi, fugowanie i drobne obróbki przyokienne. Pan Bogdan strasznie narzeka na dostarczone mu kafelki. Oszukano nas . http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kafelki1.jpg Te jasne zakupiliśmy w promocji, tylko co to za promocja jeżeli są one krzywawe. Sprzedawca zapomniał wspomnieć, że to jest drugi gatunek. Jako , że nasz majster już nie jedną kafelkę przykleił, to sobie z tym problemem wyśmienicie poradził . Przez odpowiedni dobór i właściwe wykorzystanie wygląda to naprawdę nieźle. Trzeba się naprawdę mocna przyjrzeć aby dostrzec jakieś uchybienie, cholernie mocno. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kafelki2.jpg Dwa kartony kafelek, których nie dało się ni jak wykorzystać wróciły do sprzedawcy i zostały wymienione na nowe. W najbliższą sobotę przychodzi i wykańcza na finito łazienkę. Ta przerwa spowodowana jest z dwóch przyczyn. Po pierwsze był już umówiony na inną robotę, bo nie spodziewał się, że tak długo mu u nas zejdzie, a po drugie i ważniejsze to wtedy dobiega właśnie koniec procesu wygrzewania naszych wylewek. Podczas przymiarki sedesu wyszło partactwo naszego hydraulika. @#$@ jeden zamontował go za nisko, ledwie płytkęz klejem idzie wcisnąć. Nici z chytrego planu Małgosi by bezproblemowo można zmywać podłogi w tym miejscu. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/spartolonykibel.jpg cdn (jutro) -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Z Małgosią bardzo się cieszymy z młodego i dziękujemy za gratulacje. Jakoś nastawiamy się na syna, no chyba, że mam numer wywinie. -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
quote="Anka Węgrzyn"]No proszę - nowy domek, nowy potomek . Gratuluję.] Z Małgosią bardzo się cieszymy z młodego i dziękujemy za gratulacje. Jakoś nastawiamy się na syna, no chyba, że mam numer wywinie. -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Po długiej przerwie witam serdecznie U mnie wyglądało to tak, że wycinali odpowiednio większy skrawek folii paroizolacyjnej i przyklejali ją na uszkodzone miejsce silikonem( jeśli to na jakieś znaczenie to bezbarwnym). Dzięki, ale teraz, jak wszyscy straszą, to podobno dopiero się zacznie. Ja też prawie nie mam na co narzekać, no chyba, że na komary. Z tą robotą to się wszystko zgadza i nawet jestem zdziwiony, że nic nie ciekło na tych złączkach jak puściliśmy zimną wodę. No ale to chyba dobrze. Odnośnie miedzi i jej horrendalnych cen, to słyszałem, że to przez Chińczyków, którzy po całym świecie skupują metale, próbując zatkać wciąż nienasycone gardło swojego rozwoju gospodarczego. Te zaczepy to są zrobione z takiej giętkiej wstęgi metalu- chyba aluminium ( do kupienie pewnie w każdym elektrycznym) w zwoju i pociętej na odcinki ok. 4cm z wbitym pośrodku gwoździem papowym dł.3.5 cm. Dobrze trzyma przewody. Polecam. Na gips przyczepiałeś , hmm... to musiało długo trwać. mój groszek, tyle zamieszania zrobił choć najmniejszy. Fajnie ,że będzie. Dzięki. -
Jakoś ostatnio nie miałem chęci do pisania i stąd ta długa przerwa. Natłok obowiązków i szaleńczo kurczący się portfel dodatkowo potęgowało brak weny pisarskiej. Dobre sobie ha ha … „ pisarskiej”. A sprawy pociągnęły się nieco do przodu. Dach został już całkowicie ukończony. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/ca322ydach.jpg Oczywiście nie obyło się bez paru potknięć majstrów. Czasami zachowywali się jakby oczu nie mieli i wg. mnie z premedytacją nie zauważali wyszczerbionych dachówek. W chyba czterech miejscach przerwali folię paraizolacyjną , którą jednak tylko w trzech przypadkach załatali. Co zauważyłem, to im wytknąłem i zostało naprawione. Niestety okazało się jeszcze , że zestaw do montażu kolektorów jest niekompletny i jest kompletny inaczej. Brakowało trzech zaczepów stelaża do dachówek, które trzeba było we własnym zakresie dorobić oraz jeden śrubunek, łączący dwa kolektory, ma za mała średnicę. Jakoś ostatecznie wszystko się udało i pod koniec dnia pozostało mi już tylko zakryć je finalnie płytami styropianowymi, żeby się nie uszkodziły od przegrzania. :) http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/przykrytesolary.jpg Styropian 2 cm nie jest dość trwały i co jakiś czas muszę łazić po dachu co naprawić . Jak nie ma mrówek, tych latających, to jeszcze ujdzie. Jak są – chyba biały kolor je przyciąga, to czuję się jak w mrowisku. A może taki sexi jestem. Małgosia jak widzi, że wchodzę na dach to się chowa ze strachu w samochodzie. Chyba po to żebym na Nią nie zleciał. Tchórz z niej okropny. Raz tylko udało mi się Ją wyciągnąć na takie małe coś w wesołym miasteczku, wtedy to prawie zielona była, mimo że patrzyła się non stop w „podłogę”. Obraziła się na mnie – jak zwykle. Pomimo wszystkich tych niedociągnięć jesteśmy zadowoleni z ekipy. Sześć dni uważamy za znakomity rezultat, niemal wyczynowy. Na koniec ich szef wspomniał coś o jakiejś premii za jazdę po nieprzewidziany materiał tj. jakieś pierdoły typu gwoździe , haki – łącznie chyba z 2 raz oraz za telefony. Wtedy wysłałem ich do żonki wiedzą z góry z jakim spotka się to odzewem z Jej strony. Jej riposta była krótka „chyba pan żartuje, dowidzenia". Owszem dobrze pracowali ale nie po to została spisana umowa, żeby zmieniać jej ustalenia i to szczególnie na naszą niekorzyść. Brama garażowa już jest zamontowana. To chyba najlepiej wykonane dotychczas zlecenie. Bo czy nie mogłoby być tak zawsze, że powinniśmy tylko zamówić i zapłacić o nic więcej się nie martwić. Ze względu na swoje wymiary ( prawie 5 m długości) nawet ja mam leciutkie kłopoty z podciągnięciem jej do góry. Z czasem zamontuje się napęd do bramy i będzie po problemie, a poza tym po wylaniu posadzki będzie wyżej. foto będzie Tego samego dnia inna ekipa montowała okna w prawie całym budynku. Prawie oznacza, że bez okna z łukiem. Chłopaki mocno się sprężyli i jak po pracy przyjechaliśmy zobaczyć efekty to wszystko było już gotowe. 15 okien w kilka godzin – nieźle co ? choć pewnie w normie. Co do jakości wykonania to nie można mieć większych zastrzeżeń. Może nie są one tak piękne dopracowane jak te na wystawce w punkcie sprzedaży, ale i tak biją inne o głowę. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/okna.jpg Później wraz ze szwagrem zamontowaliśmy pięć skrzydeł w oknach dachowych, przy ostatnim mieliśmy już taka wprawę jak starzy wyżeracze. :) http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/OKNODECHOWE.jpg Do późna w nocy zabijaliśmy deskami drzwi wejściowe i okno z łukiem. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zabitedechami.jpg Dzień 29 lipca 2006 r. to data, którą z powodzeniem można uznać za wykonanie tzw. stanu surowego zamkniętego. Dzień 29 lipca (właściwie noc) to także specjalna data, kiedy to zamieszkałem już w naszym domu robiąc za ciecia. Teraz jest już co pilnować. Z jednej strony pozwala mi to zaoszczędzić sporo czasu na przejazdy i pracować do zmierzchu, ale są także minusy takie jak niewygody i praktycznie brak kontaktu z rodziną. Jak zawsze coś za coś. Za łoże służą mi drzwi postawione na bloczkach betonowych. Jest raczej wygodnie, nic nie skrzypi, trochę twardo, ale to podobno zdrowo. Może uruchomię seryjna produkcje w atrakcyjnych cenach, a co tam, nawet w promocji dam 95 % rabatu (wcześniej podniosę cenę aby mieć co spuszczać). Za montaż płatne dodatkowo:). http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/legowisko.jpg Na zdjęciach poniżej widnieje wykonana instalacja wodna wraz z kanalizacją, póki co bez CO. Wykonał ją, z moja pomocą, wujek Małgosi – Paweł. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst-1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst-2.jpg Troszkę się targowaliśmy co do ceny usługi i stanęło na 600zł za dwie łazienki, kuchnię i pralnię. Myślę, że to nie jest wygórowana kwota, w sam raz. Wykorzystaliśmy rurki pex/alu/pex i złączki Purmo. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/z322261czkipurmo.jpg Piękna sprawa. Wszystko robi się szybciutko i sprawnie. Chwała temu kto wymyślił sposób zaciskowy łączenia tych rurek. Za pomocą wypożyczonej nam zaciskarki elektrycznej to wręcz poezja. Z kanalizacją także nie było problemów. Rach ciach i została wykonana – to może przesada, ale w tydzień z tym się uwinęliśmy (popołudniami po pracy). Po czterech tygodniach 29-08-2006 , miało być dwa, dotarł do mnie piec FEXPLUS 30 z firmy FERRUM z Suwałk, (http://www.ekokotly.com.pl/page.php?oferta=4" rel="external nofollow">http://www.ekokotly.com.pl/page.php?oferta=4 ), bo bez niego Paweł nie chciał zacząć instalacji CO. Czemu wszystko musi się przeciągać. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/piec1.jpg Zamówiłem taki o mocy 30 kW, ponieważ wg. zapewnień w zupełności wystarczy. Cena to 4 tyś z małym haczykiem. Identyczny piec ma nasz Inspektor Nadzoru , który bardzo go sobie chwali. Pierwotnie chciałem zamówić taki sam (bez ocieplenia) w dość pobliskiej miejscowości, gdzie byliby w stanie go wykonać, czytaj plagiat. Jednak koszt byłby porównywalny i w takim przypadku wolę ciut dopłacić i mieć oryginał. Martwiłem się trochę jak ja go wciągnę do kotłowni jak już dojedzie, toż to prawie 300 kilo. Za pomocą ustawionych w rządek palet (coś w rodzaju drogi), piec sunął po nich jak po lodzie. Wspomnieć wypada również, że cały etap tej operacji, tj. dociągnięcie pieca do garażu i manewry w kotłowni za pomocą pożyczonego „paleciaka” , wykonało aż ośmiu chłopa, którzy przyszli z pomocą. Mnie pozostało tylko obserwować, bo nawet chwycić gdzie nie miałem. A ja się głupi martwiłem. Kocioł spoczął na przygotowanej specjalnie dla niego wylewce. A ile się przy niej namęczyłem. O rany. Początkowo myślałem, że wylanie ok. 2,5m posadzki o grubości 10 cm zajmie mi góra z godzinę i jak zacznę o 21:00 to się jeszcze dobrze wyśpię. Z tej godzinki zrobiły się 3,5 i godzina duchów plus trzydzieści min. Najśmieszniejsze, że ze zmęczenia to później jeszcze zasnąć nie mogłem i nawet nie wiedziałem czy jest sens. Teraz wiem, że mieszanie ręcznie betonu w kaście i prawie po ciemku, to nie jest dobry pomysł. Bojler od instalacji solarnej (dwie wężownice) już stoi w kotłowni na wylewce, po części jest już podłączony. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/bojler.jpg Paweł to dość konserwatywny hydraulik i z początku chciał mi zrobić CO w systemie zamkniętym. Trudno było go przekonać, że to niebezpieczne, niezgodne z prawem i takie tam. Mówił za to, że będą trzy zawory bezpieczeństwa , naczynko wzbiorcze, że on tak ma i wielu innych i daje mi na to gwarancję. Nie dałem się przekonać, nie chcę się później martwić. Tak przy okazji to straciłbym gwarancję na kocioł, a jego żywotność w skrajnych przypadkach może się skrócić nawet do3 lat - o ile wcześniej ta bomba nie eksploduje. Koniec i basta. Tylko otwarty. Od poniedziałku(04-09-2006) zaczęła się zabawa z CO. Oj szarpnie mnas to nieźle po kieszeni. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/maszyneria.jpg Jedną rzeczą natomiast możemy się pochwalić jako wykonaną prawie kompletnie. Jest to instalacja elektryczna. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst.jpg Nie obyło się oczywiście bez reprymendy słownej dla elektryka za zbyt długie przerwy w działaniu, i to w miejscu publicznym. Nabiorą tacy roboty i później skaczą do każdego po jednym dniu w tygodniu. Myślą chyba, że z radości to jeszcze na rękach będziemy ich nosić. Szok. Na szczęście potem zjawiał się już raczej często. W całym domu panoszą się na ścianach i połogach przewody. Przewodu YDY 1,5 i 2,5 poszło 874,89 jardów, czyli mówiąc po ludzku 800m. Do tego należy doliczyć przewody telewizyjne i od instalacji alarmowej i siłowej. Kilometr kabla na trzy kondygnacje - o rany. Wygląda to trochę jak żyły na dłoniach starca albo grzybnia. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/elektryka.jpg Niestety nie mam szerokokontnego obiektywu w aparacie i nie za bardzo się da to przedstawić. Do kompletnego jej skończenia trzeba najpierw położyć regipsy i przez nie już tylko wyciągnąć przewody w puszki. Szafka rozdzielcza także wygląda imponująco. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst.jpg U teścia są dwa rzędy po trzy korki i tyle, a tu cała masa bezpieczników i innego ustrojstwa. Jest tam… hmm… już nie pamiętam – określenie wszystko, co niezbędne pasuje jak ulał. Jeszcze się dowiem. Z jednej rzeczy również możemy się cieszyć. Otóż w ziemi leży już nasz przewód 5x10 YKY 130m. Zamawiając go wziąłem w razie czego więcej i zważywszy na fakt, że elektrownia postawi skrzynkę bliżej o 13 m niż zakładałem, to dziwi fakt, że nic go nie zostało( jakieś 15 m ). Chyba strzeliłem niezłego babola, albo … Po kilku miesiącach w końcu zasypaliśmy przeznaczony dlań rów. :) My, bo pomógł mi mój brat, który w te wakacje dość często upodobał sobie kopanie i to nie koniecznie z mojego powodu. Następnego dnia czułem to w plecach. Elektrownia oczywiście jeszcze nie postawiła skrzynki. Pozostaje tylko czekać i nachodzić ich „szacowną” siedzibę co jakiś czas. W takich przypadkach maksymalna upierdliwość zawsze popłaca. Termin ostateczny to podobno połowa września. Terefere, już to widzę. Polska to dziwny kraj. Załóżmy, że dzwonię się do jakiej hurtowni i pytam się o cokolwiek. W odpowiedzi zostaję najczęściej zapewniony, że posiadają to na stanie lub że mogą załatwić w ciągu 2 dni. Wiadomo, że jak tylko mogę coś przewidzieć z wyprzedzeniem to wszystko gra i dzień w tą czy w tamtą nie robi różnicy. Czasami jednak tak się nie da i zaczynają się schody terminami. Oni zapewniają, że już do mnie jedzie, a potem jak już jest, to okazuje się że to nie to lub że nie ma. Nie inaczej było w przypadku mojej instalacji odgromowej. Tu także przyszło mi czekać prawie miesiąc na wszystkie niezbędne dla mnie elementy. W tym okresie przeszło nad nami kilka niezłych burz i człowiekowi aż włos się jeżył na samą myśl o możliwych konsekwencjach. Niemniej jednak dostałem co chciałem i mogłem przystąpić do realizacji. Mocowanie uchwytów gonsiorowych to pestka. Z uchwytami dachówkowymi już nie. Na początku chciałem w miejscach gdzie element odgromówki przechodzi przez zamek dachówki delikatnie go młoteczkiem wybić. Po dwóch nieudanych próbach – poszła delikatna rysa po długości, dałem za wygraną. Na szczęście mam 22 zapasowe sztuki i wadliwe wymieniłem. Wiercenie w zamku dachówki to istna katorga i wariactwo, szczególnie robiąc to jeszcze na dachu przywiązany w pasie tylko kablem. Musiałem wymyślić przeróbkę, widoczną zresztą na zdjęciu poniżej. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/elementyodgromwki.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/odgromwkadrut.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zak322adanieodgromu.jpg Teraz jest miodzio. Od jakiegoś czasu many juz drzwi, oczywiscie przyjechały po niby maksymalnym terminie. Co ważniejsze producent zadbał aby te 60 kilo przesyłki zostało odpowiednio zabezpieczone w czasie transportu, a jest to niebagatelną rzeczą jeżeli się weźmie pod uwagę stan naszych dróg. Od razy je z niecierpliwością odpakowaliśmy i … są tak samo piękne jak na zdjęciach reklamowych. Nawet nie tknę się próby ich montażu, żeby czegoś nie sknocić – wole zapłacić. Może zamontują mam je ci sami monterzy, którzy będą montować okno z łukiem, jak w końcu przyjdzie. 28 sierpnia zaczeło się obklejanie naszego domku styropianem, 12-stką. :) Materiał już od dawna czekał, w tym również siatka, kołki i klej. Gorzej było ze znalezieniem odpowiedniej osoby do wykonania tej pracy. Jeden partacz nic nie mówiąc nie pojawił się w umówionym dniu, niech spada. Drugi już prawie się zgodził ale dostał telefon i wyjechał w Niderlandy. Potem robota spadła na mojego szwagra ale i on coś jakoś nie może się pojawić (jakieś problemy z rusztowaniem). Z kolei ten co miał wyjechać za granicę nie wyjechał i teraz u nas pracuje. Ale to wszystko porąbane. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/ocieplenie1.jpg Na tą okoliczność zamówiliśmy już sztukaterię, żeby przyozdobić nasze okienka. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/sztukateria.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/sztukateria1.jpg W porównaniu z cenami sklepowymi (ok. 30 zł za mb), wyniesie nas ona grosze. 50 m powinno starczyć aby wypięknić je z trzech stron. Może nie jest to taki sam wysokogatunkowy produkt, ale po nałożeniu tynku i tak nie będzie żadnej różnicy. Nasza sztukateria jest to po prostu wykrajany styropian FS20 według wskazanego wzoru i przyklejany jak każdy inny styropian. Znajomy ma taki i chwali sobie. Wczoraj odebraliśmy resztę zamówionych parapetów. Kiedyś chcieliśmy wyłożyć je specjalnymi kafelkami ale nasłuchaliśmy się, że czasami odchodzą i brudzą ściany(zacieki). Zrezygnowaliśmy z nich na rzecz zwykłych z blachy dachowej, giętej na wymiar i odpowiednio dobranych kolorze w stosunku do dachu i orynnownia. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/parapety.jpg Dalej walczę z naszą gliną. Po ciepłym lipcu niemal już zapomniałem jak może być upierdliwa. Powiedzenie „co się odwlecze, to nie uciecze” jak byk tu się sprawdziło. Chodzi o nieszczęsny drenaż. Teraz go kończę i to definitywnie. Mam już dość. 19-08-2006 razem z moją rodzinką w osobie mojej lubej z dziećmi, mamy http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zebraniegruzu.jpg i brata później także szwagra i siostry, a także kumpla co na przepustce był wychynął, pozbieraliśmy cały ten bajzel wkoło. Powstała przy tym niezła sterta gruzu http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zebranygruz.jpg i cała masa drewna . http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zebranedrewno.jpg Teraz już wiemy gdzie podziały się wszystkie te zakupione gwoździe. Nierzadko na jednej desce znajdowało się do 15 sztuk. Karaiba. Nazbierało się ich całe 25 litrowe wiadro. Stało się również coś, czego tak naprawdę już się nie spodziewałem. Naprawili nam w końcu drogę. Trwało to co prawda 2 miesiące ale lepiej później niż wcale. Jeżeli już o rzeczach niespodziewanych, to należy wspomnieć o innej sprawie, w którą jest zamieszana moja Małgosia. Słowem rodzina się powiększy. Znowu się nie narobiłem … ale efekt jest . Oto Groszek – imię jak się można domyśleć tymczasowe. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/groszek.jpg cdn
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Jakoś ostatnio nie miałem chęci do pisania i stąd ta długa przerwa. Natłok obowiązków i szaleńczo kurczący się portfel dodatkowo potęgowało brak weny pisarskiej. Dobre sobie ha ha … „ pisarskiej”. A sprawy pociągnęły się nieco do przodu. Dach został już całkowicie ukończony. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/ca322ydach.jpg Oczywiście nie obyło się bez paru potknięć majstrów. Czasami zachowywali się jakby oczu nie mieli i wg. mnie z premedytacją nie zauważali wyszczerbionych dachówek. W chyba czterech miejscach przerwali folię paraizolacyjną , którą jednak tylko w trzech przypadkach załatali. Co zauważyłem, to im wytknąłem i zostało naprawione. Niestety okazało się jeszcze , że zestaw do montażu kolektorów jest niekompletny i jest kompletny inaczej. Brakowało trzech zaczepów stelaża do dachówek, które trzeba było we własnym zakresie dorobić oraz jeden śrubunek, łączący dwa kolektory, ma za mała średnicę. Jakoś ostatecznie wszystko się udało i pod koniec dnia pozostało mi już tylko zakryć je finalnie płytami styropianowymi, żeby się nie uszkodziły od przegrzania. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/przykrytesolary.jpg Styropian 2 cm nie jest dość trwały i co jakiś czas muszę łazić po dachu co naprawić . Jak nie ma mrówek, tych latających, to jeszcze ujdzie. Jak są – chyba biały kolor je przyciąga, to czuję się jak w mrowisku. A może taki sexi jestem. Małgosia jak widzi, że wchodzę na dach to się chowa ze strachu w samochodzie. Chyba po to żebym na Nią nie zleciał. Tchórz z niej okropny. Raz tylko udało mi się Ją wyciągnąć na takie małe coś w wesołym miasteczku, wtedy to prawie zielona była, mimo że patrzyła się non stop w „podłogę”. Obraziła się na mnie – jak zwykle. Pomimo wszystkich tych niedociągnięć jesteśmy zadowoleni z ekipy. Sześć dni uważamy za znakomity rezultat, niemal wyczynowy. Na koniec ich szef wspomniał coś o jakiejś premii za jazdę po nieprzewidziany materiał tj. jakieś pierdoły typu gwoździe , haki – łącznie chyba z 2 raz oraz za telefony. Wtedy wysłałem ich do żonki wiedzą z góry z jakim spotka się to odzewem z Jej strony. Jej riposta była krótka „chyba pan żartuje, dowidzenia". Owszem dobrze pracowali ale nie po to została spisana umowa, żeby zmieniać jej ustalenia i to szczególnie na naszą niekorzyść. Brama garażowa już jest zamontowana. To chyba najlepiej wykonane dotychczas zlecenie. Bo czy nie mogłoby być tak zawsze, że powinniśmy tylko zamówić i zapłacić o nic więcej się nie martwić. Ze względu na swoje wymiary ( prawie 5 m długości) nawet ja mam leciutkie kłopoty z podciągnięciem jej do góry. Z czasem zamontuje się napęd do bramy i będzie po problemie, a poza tym po wylaniu posadzki będzie wyżej. foto będzie Tego samego dnia inna ekipa montowała okna w prawie całym budynku. Prawie oznacza, że bez okna z łukiem. Chłopaki mocno się sprężyli i jak po pracy przyjechaliśmy zobaczyć efekty to wszystko było już gotowe. 15 okien w kilka godzin – nieźle co ? choć pewnie w normie. Co do jakości wykonania to nie można mieć większych zastrzeżeń. Może nie są one tak piękne dopracowane jak te na wystawce w punkcie sprzedaży, ale i tak biją inne o głowę. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/okna.jpg Później wraz ze szwagrem zamontowaliśmy pięć skrzydeł w oknach dachowych, przy ostatnim mieliśmy już taka wprawę jak starzy wyżeracze. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/OKNODECHOWE.jpg Do późna w nocy zabijaliśmy deskami drzwi wejściowe i okno z łukiem. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zabitedechami.jpg Dzień 29 lipca 2006 r. to data, którą z powodzeniem można uznać za wykonanie tzw. stanu surowego zamkniętego. Dzień 29 lipca (właściwie noc) to także specjalna data, kiedy to zamieszkałem już w naszym domu robiąc za ciecia. Teraz jest już co pilnować. Z jednej strony pozwala mi to zaoszczędzić sporo czasu na przejazdy i pracować do zmierzchu, ale są także minusy takie jak niewygody i praktycznie brak kontaktu z rodziną. Jak zawsze coś za coś. Za łoże służą mi drzwi postawione na bloczkach betonowych. Jest raczej wygodnie, nic nie skrzypi, trochę twardo, ale to podobno zdrowo. Może uruchomię seryjna produkcje w atrakcyjnych cenach, a co tam, nawet w promocji dam 95 % rabatu (wcześniej podniosę cenę aby mieć co spuszczać). Za montaż płatne dodatkowo:). http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/legowisko.jpg Na zdjęciach poniżej widnieje wykonana instalacja wodna wraz z kanalizacją, póki co bez CO. Wykonał ją, z moja pomocą, wujek Małgosi – Paweł. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst-1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst-2.jpg Troszkę się targowaliśmy co do ceny usługi i stanęło na 600zł za dwie łazienki, kuchnię i pralnię. Myślę, że to nie jest wygórowana kwota, w sam raz. Wykorzystaliśmy rurki pex/alu/pex i złączki Purmo. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/z322261czkipurmo.jpg Piękna sprawa. Wszystko robi się szybciutko i sprawnie. Chwała temu kto wymyślił sposób zaciskowy łączenia tych rurek. Za pomocą wypożyczonej nam zaciskarki elektrycznej to wręcz poezja. Z kanalizacją także nie było problemów. Rach ciach i została wykonana – to może przesada, ale w tydzień z tym się uwinęliśmy (popołudniami po pracy). Po czterech tygodniach 29-08-2006 , miało być dwa, dotarł do mnie piec FEXPLUS 30 z firmy FERRUM z Suwałk, (http://www.ekokotly.com.pl/page.php?oferta=4 ), bo bez niego Paweł nie chciał zacząć instalacji CO. Czemu wszystko musi się przeciągać. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/piec1.jpg Zamówiłem taki o mocy 30 kW, ponieważ wg. zapewnień w zupełności wystarczy. Cena to 4 tyś z małym haczykiem. Identyczny piec ma nasz Inspektor Nadzoru , który bardzo go sobie chwali. Pierwotnie chciałem zamówić taki sam (bez ocieplenia) w dość pobliskiej miejscowości, gdzie byliby w stanie go wykonać, czytaj plagiat. Jednak koszt byłby porównywalny i w takim przypadku wolę ciut dopłacić i mieć oryginał. Martwiłem się trochę jak ja go wciągnę do kotłowni jak już dojedzie, toż to prawie 300 kilo. Za pomocą ustawionych w rządek palet (coś w rodzaju drogi), piec sunął po nich jak po lodzie. Wspomnieć wypada również, że cały etap tej operacji, tj. dociągnięcie pieca do garażu i manewry w kotłowni za pomocą pożyczonego „paleciaka” , wykonało aż ośmiu chłopa, którzy przyszli z pomocą. Mnie pozostało tylko obserwować, bo nawet chwycić gdzie nie miałem. A ja się głupi martwiłem. Kocioł spoczął na przygotowanej specjalnie dla niego wylewce. A ile się przy niej namęczyłem. O rany. Początkowo myślałem, że wylanie ok. 2,5m posadzki o grubości 10 cm zajmie mi góra z godzinę i jak zacznę o 21:00 to się jeszcze dobrze wyśpię. Z tej godzinki zrobiły się 3,5 i godzina duchów plus trzydzieści min. Najśmieszniejsze, że ze zmęczenia to później jeszcze zasnąć nie mogłem i nawet nie wiedziałem czy jest sens. Teraz wiem, że mieszanie ręcznie betonu w kaście i prawie po ciemku, to nie jest dobry pomysł. Bojler od instalacji solarnej (dwie wężownice) już stoi w kotłowni na wylewce, po części jest już podłączony. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/bojler.jpg Paweł to dość konserwatywny hydraulik i z początku chciał mi zrobić CO w systemie zamkniętym. Trudno było go przekonać, że to niebezpieczne, niezgodne z prawem i takie tam. Mówił za to, że będą trzy zawory bezpieczeństwa , naczynko wzbiorcze, że on tak ma i wielu innych i daje mi na to gwarancję. Nie dałem się przekonać, nie chcę się później martwić. Tak przy okazji to straciłbym gwarancję na kocioł, a jego żywotność w skrajnych przypadkach może się skrócić nawet do3 lat - o ile wcześniej ta bomba nie eksploduje. Koniec i basta. Tylko otwarty. Od poniedziałku(04-09-2006) zaczęła się zabawa z CO. Oj szarpnie mnas to nieźle po kieszeni. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/maszyneria.jpg Jedną rzeczą natomiast możemy się pochwalić jako wykonaną prawie kompletnie. Jest to instalacja elektryczna. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst.jpg Nie obyło się oczywiście bez reprymendy słownej dla elektryka za zbyt długie przerwy w działaniu, i to w miejscu publicznym. Nabiorą tacy roboty i później skaczą do każdego po jednym dniu w tygodniu. Myślą chyba, że z radości to jeszcze na rękach będziemy ich nosić. Szok. Na szczęście potem zjawiał się już raczej często. W całym domu panoszą się na ścianach i połogach przewody. Przewodu YDY 1,5 i 2,5 poszło 874,89 jardów, czyli mówiąc po ludzku 800m. Do tego należy doliczyć przewody telewizyjne i od instalacji alarmowej i siłowej. Kilometr kabla na trzy kondygnacje - o rany. Wygląda to trochę jak żyły na dłoniach starca albo grzybnia. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/elektryka.jpg Niestety nie mam szerokokontnego obiektywu w aparacie i nie za bardzo się da to przedstawić. Do kompletnego jej skończenia trzeba najpierw położyć regipsy i przez nie już tylko wyciągnąć przewody w puszki. Szafka rozdzielcza także wygląda imponująco. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/inst.jpg U teścia są dwa rzędy po trzy korki i tyle, a tu cała masa bezpieczników i innego ustrojstwa. Jest tam… hmm… już nie pamiętam – określenie wszystko, co niezbędne pasuje jak ulał. Jeszcze się dowiem. Z jednej rzeczy również możemy się cieszyć. Otóż w ziemi leży już nasz przewód 5x10 YKY 130m. Zamawiając go wziąłem w razie czego więcej i zważywszy na fakt, że elektrownia postawi skrzynkę bliżej o 13 m niż zakładałem, to dziwi fakt, że nic go nie zostało( jakieś 15 m ). Chyba strzeliłem niezłego babola, albo … Po kilku miesiącach w końcu zasypaliśmy przeznaczony dlań rów. My, bo pomógł mi mój brat, który w te wakacje dość często upodobał sobie kopanie i to nie koniecznie z mojego powodu. Następnego dnia czułem to w plecach. Elektrownia oczywiście jeszcze nie postawiła skrzynki. Pozostaje tylko czekać i nachodzić ich „szacowną” siedzibę co jakiś czas. W takich przypadkach maksymalna upierdliwość zawsze popłaca. Termin ostateczny to podobno połowa września. Terefere, już to widzę. Polska to dziwny kraj. Załóżmy, że dzwonię się do jakiej hurtowni i pytam się o cokolwiek. W odpowiedzi zostaję najczęściej zapewniony, że posiadają to na stanie lub że mogą załatwić w ciągu 2 dni. Wiadomo, że jak tylko mogę coś przewidzieć z wyprzedzeniem to wszystko gra i dzień w tą czy w tamtą nie robi różnicy. Czasami jednak tak się nie da i zaczynają się schody terminami. Oni zapewniają, że już do mnie jedzie, a potem jak już jest, to okazuje się że to nie to lub że nie ma. Nie inaczej było w przypadku mojej instalacji odgromowej. Tu także przyszło mi czekać prawie miesiąc na wszystkie niezbędne dla mnie elementy. W tym okresie przeszło nad nami kilka niezłych burz i człowiekowi aż włos się jeżył na samą myśl o możliwych konsekwencjach. Niemniej jednak dostałem co chciałem i mogłem przystąpić do realizacji. Mocowanie uchwytów gonsiorowych to pestka. Z uchwytami dachówkowymi już nie. Na początku chciałem w miejscach gdzie element odgromówki przechodzi przez zamek dachówki delikatnie go młoteczkiem wybić. Po dwóch nieudanych próbach – poszła delikatna rysa po długości, dałem za wygraną. Na szczęście mam 22 zapasowe sztuki i wadliwe wymieniłem. Wiercenie w zamku dachówki to istna katorga i wariactwo, szczególnie robiąc to jeszcze na dachu przywiązany w pasie tylko kablem. Musiałem wymyślić przeróbkę, widoczną zresztą na zdjęciu poniżej. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/elementyodgromwki.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/odgromwkadrut.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zak322adanieodgromu.jpg Teraz jest miodzio. Od jakiegoś czasu many juz drzwi, oczywiscie przyjechały po niby maksymalnym terminie. Co ważniejsze producent zadbał aby te 60 kilo przesyłki zostało odpowiednio zabezpieczone w czasie transportu, a jest to niebagatelną rzeczą jeżeli się weźmie pod uwagę stan naszych dróg. Od razy je z niecierpliwością odpakowaliśmy i … są tak samo piękne jak na zdjęciach reklamowych. Nawet nie tknę się próby ich montażu, żeby czegoś nie sknocić – wole zapłacić. Może zamontują mam je ci sami monterzy, którzy będą montować okno z łukiem, jak w końcu przyjdzie. 28 sierpnia zaczeło się obklejanie naszego domku styropianem, 12-stką. Materiał już od dawna czekał, w tym również siatka, kołki i klej. Gorzej było ze znalezieniem odpowiedniej osoby do wykonania tej pracy. Jeden partacz nic nie mówiąc nie pojawił się w umówionym dniu, niech spada. Drugi już prawie się zgodził ale dostał telefon i wyjechał w Niderlandy. Potem robota spadła na mojego szwagra ale i on coś jakoś nie może się pojawić (jakieś problemy z rusztowaniem). Z kolei ten co miał wyjechać za granicę nie wyjechał i teraz u nas pracuje. Ale to wszystko porąbane. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/ocieplenie1.jpg Na tą okoliczność zamówiliśmy już sztukaterię, żeby przyozdobić nasze okienka. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/sztukateria.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/sztukateria1.jpg W porównaniu z cenami sklepowymi (ok. 30 zł za mb), wyniesie nas ona grosze. 50 m powinno starczyć aby wypięknić je z trzech stron. Może nie jest to taki sam wysokogatunkowy produkt, ale po nałożeniu tynku i tak nie będzie żadnej różnicy. Nasza sztukateria jest to po prostu wykrajany styropian FS20 według wskazanego wzoru i przyklejany jak każdy inny styropian. Znajomy ma taki i chwali sobie. Wczoraj odebraliśmy resztę zamówionych parapetów. Kiedyś chcieliśmy wyłożyć je specjalnymi kafelkami ale nasłuchaliśmy się, że czasami odchodzą i brudzą ściany(zacieki). Zrezygnowaliśmy z nich na rzecz zwykłych z blachy dachowej, giętej na wymiar i odpowiednio dobranych kolorze w stosunku do dachu i orynnownia. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/parapety.jpg Dalej walczę z naszą gliną. Po ciepłym lipcu niemal już zapomniałem jak może być upierdliwa. Powiedzenie „co się odwlecze, to nie uciecze” jak byk tu się sprawdziło. Chodzi o nieszczęsny drenaż. Teraz go kończę i to definitywnie. Mam już dość. 19-08-2006 razem z moją rodzinką w osobie mojej lubej z dziećmi, mamy http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zebraniegruzu.jpg i brata później także szwagra i siostry, a także kumpla co na przepustce był wychynął, pozbieraliśmy cały ten bajzel wkoło. Powstała przy tym niezła sterta gruzu http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zebranygruz.jpg i cała masa drewna . http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zebranedrewno.jpg Teraz już wiemy gdzie podziały się wszystkie te zakupione gwoździe. Nierzadko na jednej desce znajdowało się do 15 sztuk. Karaiba. Nazbierało się ich całe 25 litrowe wiadro. Stało się również coś, czego tak naprawdę już się nie spodziewałem. Naprawili nam w końcu drogę. Trwało to co prawda 2 miesiące ale lepiej później niż wcale. Jeżeli już o rzeczach niespodziewanych, to należy wspomnieć o innej sprawie, w którą jest zamieszana moja Małgosia. Słowem rodzina się powiększy. Znowu się nie narobiłem … ale efekt jest . Oto Groszek – imię jak się można domyśleć tymczasowe. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/groszek.jpg cdn -
kolorystyka dachówki pfleiderer i creaton - szukam realizacj
master111111 odpowiedział aresior → na topic → Galeria zdjęć domów Forumowiczów
Witaj aresior, jakiś czas temu mieliśmy podobny problem co wybrać. "Każdy Żyd swoje chwali." Ostatecznie wybraliśmy Creatona Kerapfanne miedziana angobowana i jesteśmy zadowoleni. Mogę polecić choć nie jest to tania dachówka. Jak mogę coś doradzić to proszę o pytania. Pamiętam, że zaślepkę gonsiara zrobił nam majster z zwykłej karpiówki i tak kosztowało to nas łącznie jakieś 7 zł zamiast prawie dziesięciokrotnie więcej. Wygląda równie dobrze. -
Mamy piękne upalne lato . Aż chciało by się wziąć urlop i wczasować. W tym roku jednak musze go oszczędzać i wykorzystać dopiero gdy będę wykańczał wnętrza i otoczenie. Z „naszym Henrykiem” już się pożegnaliśmy. Szefuncio kochany wyrobił się około miesiąca wcześniej niż wynikało z umowy i nieprzewidzianych przesunięć czasowych. Brawo. Ostatniego dnia wyglądało to nawet jak na ewakuację niż pracę. Wszystko robili w biegu jakby ich diabeł gonił. Wszystkie wskazane przez nas uchybienia i poprawki zostały wykonane zgodnie z naszymi życzeniami. Nawet pozamiatali/sprzątali po sobie i tyle ich widzieliśmy. Wcześniej ustaliliśmy, że spotkam się jeszcze na wiosnę, gdy osiądzie już ziemia po tegorocznym wyrównywaniu ziemi i wykona taras. Teraz już wiemy, że zrobimy inaczej, to znaczy położymy kostkę brukową. Z jednej strony jest to taniej niż wylewka i kafelki, a co najważniejsze nie ma późniejszych problemów z ich odklejaniem się. A zaoszczędzone 1,5 tys. złotych z robocizny także się przyda. :) Jak na razie jedynym naszym wykończonym elementem budynku jest komin. Pięknie wygląda. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kominklinkierfugi.jpg Nie wiem czy wykonanie fug było w cenie ale skoro Henryk nie "burczał" to starałem się ten temat omijać szerokim łukiem. A nuż mu się coś przypomni. Szkoda, że tak późno dowiedzieliśmy się o tym, że można zakupić gotowe zestawy kominowe. Coś mi się zdaje , ze tradycyjny sposób wcale nie jest taki tani. Szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę taki szczegół, że przy wszystkich nowoczesnych piecach z elektroniką (czytaj regulacja temperatury – piece niskotemperaturowe) należy zakupić wkład stalowy kwaso- lub żaroodporny. Niby powinien starczyć na co najmniej 10 lat, ale nijak to się ma przy nawet 50 letniej gwarancji kominów systemowych. Mądry Polak może nie po szkodzie , ale … eh . Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że mamy oczyszczalnie ścieków. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia5.jpg Instalatorzy przyjechali takim starym rzęchem/polonezem z przyczepką. Ja osobiście bał bym się awarii, jakbym miał jechać nim przez cała Polskę. Z drugiej strony to przecież złote rączki i za pomocą gumy do żucia i zapałak w mig by usterkę usunęli niczym MC Gaiwer. Ale już tak zupełnie na poważnie to przyjechało dwóch panów , bardzo miłych i cierpliwych jeżeli chodzi o tłumaczenie wszelakich zapytań. Widać, że mimo całotygodniowych rozjazdów po kraju, nadal maja zapał do pracy i niespożyte zapasy serdeczności. Dziwne. Instalacja trwała aż 5 godzin, co wcale nie znaczy, że została ukończona. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia3.jpg Nie wiedziałam, ze nasza miejscowość to aż taka zapyziała prowincja. W żadnym składzie budowlanym niemożliwym stało się zakupienie rury PCV fi 110 grubościennej (chyba 3,2 lub 3,6 mm). Do niedawna stosowano zwykłą rurę (jak w wewnątrz budynku ) ale po przypadku, w którym właśnie taka, zasypana już rura, straciła przekrój koła zatykając dolot, zaniechano owej praktyki. Lepiej teraz wydać kilka złotych więcej niż potem robić sobie kłopot i bałagan. W związku z tym ograniczyliśmy się tylko do osadzenia i wypoziomowania. Tu należy wspomnieć o tym, że nasza glinka choć raz się przydał. Na piaseczku konieczna by była wypoziomowana wylewka betonowa, ale u nas z racji że grunt jest mocno spoisty to …. Samo wypoziomowanie zbiornika zajęło też niezłą godzinkę (krzywizna górnej powierzchni przełożyła się na problem ze znalezieniem punktu odniesienia na oczyszczalni). http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia4.jpg Według zapewnień jest to dość ważna sprawa, bo związana z przelewani do poszczególnych komór. Oczywiście tak ważny element jak napełnienie zbiornika ( oczywiście wodą) i próbny rozruch został dokonany. Do dnia dzisiejszego niewiele już z tego instruktażu pamiętam, ale Bioeko obiecało przysłać niebawem instrukcję obsługi i wierzę, że będzie dobrze. Do odprowadzenia oczyszczonej wody zamiast rury o fi 110 zakupiłem zwykłą ciśnieniową rurę do wody o średnicy 50 cm. Myślę, że tak też będzie dobrze, bo w końcu to ma stamtąd wypływać w 98 % oczyszczona woda. Dekarze weszli w poniedziałek 24-07-2006 z 5 dniowym poślizgiem i z początkowych założeń mieli zakończyć w jakieś dwa tygodnie. Teraz już jednak wiemy, że uwinie się w ciągu 6 dni. Skurczybyki w ilości 7 sztuk skakali po dachu niczym myszkoskoczki i już drugiego dnia mieli położone 1/4 dachówek. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/dekarz2dzie324.jpg Drewno na łaty i kontrłaty, choć zamówione z dużym wyprzedzenie, nie dojechało do nas z poleconego tartaku, ponieważ zabrakło drewna do przetarcia. Najgorsze było to, że zwlekali prawie do ostatniej chwili z powiadomieniem nas o tym i … znowu nerwówka. Koniec końców zamówiliśmy je tam gdzie resztę drewna. Według zapewnień nie miało być nawet śladu żadnego oflisu, jednak troszkę ich się znalazło – na szczęście bardzo nieznaczne. I tu pojawił się kolejny problemik z impregnacją, bo owy tartak takowej nie prowadzi. Nie pozostało nic innego jak zakasać rękawy i za pomocą środka „Fobos” i opryskiwacza sadowniczego dokładnie zabezpieczyć drewno przeciw grzybom, owadom i ognia. Pędzlem to bym się pewnie nabawił tylko bólu nadgarstków. W sześć godzinek wszystko zostało ładnie zabarwione :) i poukładane. Na dodatek niezbędnym okazało się dokładnie przykrycie wszystkiego na wypadek deszczu. W końcu to impregnat na bazie soli. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/322atyinpregnacja.jpg Nawet dobrze się sprawdziła ta metoda, choć to dopiero czas pokaże jak to działa anty na te wszystkie niekorzystne czynniki zewnętrzne. Strasznie się nie podoba naszej hurtowni budowlanej przywożenie codziennie kolejnej partii dachówek. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/dachwka1.jpg Co innego twierdzili jak dokonywaliśmy zakupów na kilkanaście tysięcy złotych – „przywieziemy ile trzeba i kiedy trzeba”, a teraz twierdzą, że nie są taxi. Trzeba będzie sobie z nimi porozmawiać. Trzeciego dnia 99% dochówek znalazło już swoje miejsce na dachu. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zdaleka.jpg Z koloru również jesteśmy zadowoleni, nie ma żadnych przebarwień i znaczącej różnicy w odcieniu w stosunku do orynnowania. Po naszej interwencji i wytknięciu błędów dekarzowi w układaniu dachówek ( sporadycznie zdarzała się taka, która wystawała ponad szereg) widać znaczna poprawę w jego pracy. Również kontakt jest niemal zadowalający. Wcześniej szansa na dodzwonienie się do niego była proporcjonalna do szansy trafienia 6-tki w totka. Okna został obsadzone i tu pojawiło się u nas duże zdziwienie. Liczyliśmy na inne okna. Miały być wysokoosiowe i są !!! ale jeszcze dodatkowo miały być (teraz już wiemy) uchylno-obrotowe. W składzie budowlanym, gdzie je widzieliśmy na wystawce, sprzedawca pomylił numerację i podawał cały czas zły numer do wystawionych okien dachowych. Zasugerowani tym zakupiliśmy takie, tylko że w innym miejscu. Teraz to już po ptakach. Te też są bardzo ładne i prawie takie jak miały być. Jutro ma być koniec układania dachu, dziś montują kolektory, jutro, jak wróci samochód od mechanika, zamawiamy piec CO i sztukateria wkoło okien, w poniedziałek montują okna i bramę garażową, we wtorek " wchodzi elektryk, ale "niedziela, niedziela jest jest nasza". Cdn.
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Mamy piękne upalne lato . Aż chciało by się wziąć urlop i wczasować. W tym roku jednak musze go oszczędzać i wykorzystać dopiero gdy będę wykańczał wnętrza i otoczenie. Z „naszym Henrykiem” już się pożegnaliśmy. Szefuncio kochany wyrobił się około miesiąca wcześniej niż wynikało z umowy i nieprzewidzianych przesunięć czasowych. Brawo. Ostatniego dnia wyglądało to nawet jak na ewakuację niż pracę. Wszystko robili w biegu jakby ich diabeł gonił. Wszystkie wskazane przez nas uchybienia i poprawki zostały wykonane zgodnie z naszymi życzeniami. Nawet pozamiatali/sprzątali po sobie i tyle ich widzieliśmy. Wcześniej ustaliliśmy, że spotkam się jeszcze na wiosnę, gdy osiądzie już ziemia po tegorocznym wyrównywaniu ziemi i wykona taras. Teraz już wiemy, że zrobimy inaczej, to znaczy położymy kostkę brukową. Z jednej strony jest to taniej niż wylewka i kafelki, a co najważniejsze nie ma późniejszych problemów z ich odklejaniem się. A zaoszczędzone 1,5 tys. złotych z robocizny także się przyda. Jak na razie jedynym naszym wykończonym elementem budynku jest komin. Pięknie wygląda. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kominklinkierfugi.jpg Nie wiem czy wykonanie fug było w cenie ale skoro Henryk nie "burczał" to starałem się ten temat omijać szerokim łukiem. A nuż mu się coś przypomni. Szkoda, że tak późno dowiedzieliśmy się o tym, że można zakupić gotowe zestawy kominowe. Coś mi się zdaje , ze tradycyjny sposób wcale nie jest taki tani. Szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę taki szczegół, że przy wszystkich nowoczesnych piecach z elektroniką (czytaj regulacja temperatury – piece niskotemperaturowe) należy zakupić wkład stalowy kwaso- lub żaroodporny. Niby powinien starczyć na co najmniej 10 lat, ale nijak to się ma przy nawet 50 letniej gwarancji kominów systemowych. Mądry Polak może nie po szkodzie , ale … eh . Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że mamy oczyszczalnie ścieków. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia5.jpg Instalatorzy przyjechali takim starym rzęchem/polonezem z przyczepką. Ja osobiście bał bym się awarii, jakbym miał jechać nim przez cała Polskę. Z drugiej strony to przecież złote rączki i za pomocą gumy do żucia i zapałak w mig by usterkę usunęli niczym MC Gaiwer. Ale już tak zupełnie na poważnie to przyjechało dwóch panów , bardzo miłych i cierpliwych jeżeli chodzi o tłumaczenie wszelakich zapytań. Widać, że mimo całotygodniowych rozjazdów po kraju, nadal maja zapał do pracy i niespożyte zapasy serdeczności. Dziwne. Instalacja trwała aż 5 godzin, co wcale nie znaczy, że została ukończona. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia3.jpg Nie wiedziałam, ze nasza miejscowość to aż taka zapyziała prowincja. W żadnym składzie budowlanym niemożliwym stało się zakupienie rury PCV fi 110 grubościennej (chyba 3,2 lub 3,6 mm). Do niedawna stosowano zwykłą rurę (jak w wewnątrz budynku ) ale po przypadku, w którym właśnie taka, zasypana już rura, straciła przekrój koła zatykając dolot, zaniechano owej praktyki. Lepiej teraz wydać kilka złotych więcej niż potem robić sobie kłopot i bałagan. W związku z tym ograniczyliśmy się tylko do osadzenia i wypoziomowania. Tu należy wspomnieć o tym, że nasza glinka choć raz się przydał. Na piaseczku konieczna by była wypoziomowana wylewka betonowa, ale u nas z racji że grunt jest mocno spoisty to …. Samo wypoziomowanie zbiornika zajęło też niezłą godzinkę (krzywizna górnej powierzchni przełożyła się na problem ze znalezieniem punktu odniesienia na oczyszczalni). http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia4.jpg Według zapewnień jest to dość ważna sprawa, bo związana z przelewani do poszczególnych komór. Oczywiście tak ważny element jak napełnienie zbiornika ( oczywiście wodą) i próbny rozruch został dokonany. Do dnia dzisiejszego niewiele już z tego instruktażu pamiętam, ale Bioeko obiecało przysłać niebawem instrukcję obsługi i wierzę, że będzie dobrze. Do odprowadzenia oczyszczonej wody zamiast rury o fi 110 zakupiłem zwykłą ciśnieniową rurę do wody o średnicy 50 cm. Myślę, że tak też będzie dobrze, bo w końcu to ma stamtąd wypływać w 98 % oczyszczona woda. Dekarze weszli w poniedziałek 24-07-2006 z 5 dniowym poślizgiem i z początkowych założeń mieli zakończyć w jakieś dwa tygodnie. Teraz już jednak wiemy, że uwinie się w ciągu 6 dni. Skurczybyki w ilości 7 sztuk skakali po dachu niczym myszkoskoczki i już drugiego dnia mieli położone 1/4 dachówek. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/dekarz2dzie324.jpg Drewno na łaty i kontrłaty, choć zamówione z dużym wyprzedzenie, nie dojechało do nas z poleconego tartaku, ponieważ zabrakło drewna do przetarcia. Najgorsze było to, że zwlekali prawie do ostatniej chwili z powiadomieniem nas o tym i … znowu nerwówka. Koniec końców zamówiliśmy je tam gdzie resztę drewna. Według zapewnień nie miało być nawet śladu żadnego oflisu, jednak troszkę ich się znalazło – na szczęście bardzo nieznaczne. I tu pojawił się kolejny problemik z impregnacją, bo owy tartak takowej nie prowadzi. Nie pozostało nic innego jak zakasać rękawy i za pomocą środka „Fobos” i opryskiwacza sadowniczego dokładnie zabezpieczyć drewno przeciw grzybom, owadom i ognia. Pędzlem to bym się pewnie nabawił tylko bólu nadgarstków. W sześć godzinek wszystko zostało ładnie zabarwione i poukładane. Na dodatek niezbędnym okazało się dokładnie przykrycie wszystkiego na wypadek deszczu. W końcu to impregnat na bazie soli. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/322atyinpregnacja.jpg Nawet dobrze się sprawdziła ta metoda, choć to dopiero czas pokaże jak to działa anty na te wszystkie niekorzystne czynniki zewnętrzne. Strasznie się nie podoba naszej hurtowni budowlanej przywożenie codziennie kolejnej partii dachówek. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/dachwka1.jpg Co innego twierdzili jak dokonywaliśmy zakupów na kilkanaście tysięcy złotych – „przywieziemy ile trzeba i kiedy trzeba”, a teraz twierdzą, że nie są taxi. Trzeba będzie sobie z nimi porozmawiać. Trzeciego dnia 99% dochówek znalazło już swoje miejsce na dachu. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zdaleka.jpg Z koloru również jesteśmy zadowoleni, nie ma żadnych przebarwień i znaczącej różnicy w odcieniu w stosunku do orynnowania. Po naszej interwencji i wytknięciu błędów dekarzowi w układaniu dachówek ( sporadycznie zdarzała się taka, która wystawała ponad szereg) widać znaczna poprawę w jego pracy. Również kontakt jest niemal zadowalający. Wcześniej szansa na dodzwonienie się do niego była proporcjonalna do szansy trafienia 6-tki w totka. Okna został obsadzone i tu pojawiło się u nas duże zdziwienie. Liczyliśmy na inne okna. Miały być wysokoosiowe i są !!! ale jeszcze dodatkowo miały być (teraz już wiemy) uchylno-obrotowe. W składzie budowlanym, gdzie je widzieliśmy na wystawce, sprzedawca pomylił numerację i podawał cały czas zły numer do wystawionych okien dachowych. Zasugerowani tym zakupiliśmy takie, tylko że w innym miejscu. Teraz to już po ptakach. Te też są bardzo ładne i prawie takie jak miały być. Jutro ma być koniec układania dachu, dziś montują kolektory, jutro, jak wróci samochód od mechanika, zamawiamy piec CO i sztukateria wkoło okien, w poniedziałek montują okna i bramę garażową, we wtorek " wchodzi elektryk, ale "niedziela, niedziela jest jest nasza". Cdn. -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Posiadany przezemnie alarm to konstrukcja firmy Pyronix pod nazwą matrix 424. Wiecej dnych jest tu: http://www.trebor.com.pl/matrix424.htm Alarm był użytkowany 6 m-cy i kosztował mnie 237,5 zł Pozostaje mi jeszcze dokupienie 5-ciu czujek i będę się mógł czuć jako tako bezpieczny. W zestawie znajduje się syrena zewnętrzna. Właściwie cały alarm zamontuje mi elektryk(bez konfiguracji). Myślę, że przewód znajdzie się w przewodzie wentylacyjnym komina, co powinno nieco utrudnić próby sabotażu. Ten styropian to pewnie że można włożyć w stycznik ale trzeba się jeszcze dostać do syreny. Poza tym będziemy mieli psa, a przecież taka samobieżna, mobilna czujka/wyjka. Myślę, że większość produkowanych teraz alarmów ma możliwość powiadomienia o wtargnięciu. My niestety nie będziemy korzystać z tej funkcji, ponieważ tpsa nie chce podłączyć u nas telefonu. Poniższe dane powinny dać Ci odpowiedz na wszelkie pytania. Większości nie pojmuję ale czy tak właściwie muszę ? Matrix 424 Centrala alarmowa do małych i średnich obiektów charakterystyka : * 4 linie alarmowe z możliwością rozbudowy do 24 * parametryzacja linii typu NO, NC, DEOL * opcja dublowania linii * możliwość rozszerzenia linii modułem montowanym na płycie centrali * 4 niezależne partycje * 4 tryby uzbrojenia w każdej partycji * oddzielne opcje sygnalizacyjne, czasy systemowe i opcje uzbrajania dla każdej partycji * opcje szybkich linii * 4 wyjścia PGM (1 przekaźnikowe, 3 tranzystorowe - podanie masy) * możliwość rozszerzenia do 12 wyjść PGM modułem przekaźnikowym lub tranzystorowym * możliwość wykorzystania wyjścia PGM 4 jako 2-przewodowej linii pożarowej * 32 kody użytkownika z definiowanym przydziałem do partycji i bogato definiowanymi uprawnieniami * pamięć 300 zdarzeń - odczyt w postaci symboli na klawiaturze ikonowej lub pełny na klawiaturze LCD lub na komputerze * funkcja automatycznego uzbrajania o określonej godzinie lub przy braku naruszania czujek * czas systemowy synchronizowany siecią lub kwarcem * obsługa do 4 klawiatur ikonowych (MX-ICON) * obsługa do 4 klawiatur LCD (MX-LCD) * obsługa do 4 czytników zbliżeniowych (MX-PROX) * złącze RS232 na płycie centrali * formaty komunikacji: Contact ID, Pyronix PC, BSIA FAST, Pager, powiadomienie * 9 numerów telefonicznych do monitorowania lub do powiadomienia * współpraca z modułem głosowym VOCALISER * nadzór linii telefonicznej * ochrona linii telefonicznej przed przepięciami 6,75kV / 125A * obsługa urządzeń bezprzewodowych i modułu integrującego MX485 - dotyczy wersji 3.0 * możliwość programowania z klawiatury lub lokalnie i zdalnie z komputera. Pozdrawiam ROM-ku -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
ello dominikams Oczyszczalnia została zamontowana w sobotę, tzn. tyle ile się dało. Po wykonaniu kanalizacji nastąpi jej praktyczny test. Montaż trwał aż 5 godzin. z czego godzinkę szukaliśmy po sklepach odpowiednich rur fi 110 ( chodzi o grubość ścianki ), jednak bez skutku. . Wód gruntowych u mnie to ja jeszcze nie widziałem, tak samo jak choćby garstkę gruntu przepuszczalnego. Stąd też wybór tego rodzaju oczyszczalni. Jeżeli mogę w czymś pomóc to proszę pytać, chętnie pomogę. -
Dzieje się ostatnio tyle spraw, że ho ho. Aż ledwo wyrabiamy na zakrętach. Henryk kończy swój etap prac, to jest stan surowy otwarty. Pozostały mu tylko ostatnie wykończenia. Do końca tygodnia powinien wyrobić się z resztą ścianek działowych, kominów (klinkier) i selavi. Niedawno przeszła u nas burza jakiej dotąd nie widziałem. Super. Istne piekło w niebie. Z chmur lało się jak z wiadra. Wtedy też u nas w piwnicy zebrała się około 5 cm warstwa wody. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wodawpiwnicy.jpg Na początku pomyślałem, że drenaż jest „skopany”, bo skoro nie odprowadza wody.... Potem doszedłem do wniosku, że ta woda nie jest z podsiąkania przez zasypane ściany, tylko ze spływu po schodach z wyższych kondygnacji. Okazało się także, że drenaż znakomicie się sprawdza, tylko wylot był zaczopowany. Gdy go ode pchałem to woda poleciała niczym rwący górski strumień. Następnego dnia piwnica już była sucha. Teraz cały czas sączy się z rury wąska stróżka. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/drena3801212.jpg To naprawdę cieszy, że cały ten trud i złotówki nie poszły na marne. Poza tym więźba położona została w tempie niemal expressowym. Nic dziwnego, bo jak surowiec jest dobry to i praca szybciej idzie. Drzewo prezentowało się wyśmienicie. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba3.jpg Wycięte zostało jeszcze kilka miesięcy temu, z zimowego zrębu, zanim „soki” zdążyły ruszyć, przez co zawierało minimalna ilość wody. Ta cecha, miedzy innymi, w prostej drodze prowadzi do tego że słoje są zbite i twarde, słowem trwalsze. Całe następnie zaimpregnowano ciśnieniowo (żadna tam metoda pseudo zanurzeniowa, czytaj dużo barwnika, by tylko kolor chwyciło). :) Następnie powiązano je do kupy i tak sobie spokojnie czekało i schło aż do teraz. Cztery dni zajęło im ułożenie krokwi z czego jeden upłynął na planowanie i docięcie odpowiednich elementów. Teraz dopiero widać zarys naszego przyszłego domku. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba4.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba1.jpg Jak przystało z tradycją na więźbie została zawieszona wiecha. Na fajrant pracownicy dostali podziękowania w płynie, jakoś nie uśmiechał mi się perspektywa aby z nimi pić. Za to potem była imprezka, ognisko, grill, poprawiacze humoru. Jako że warunki polowe to ławeczki były z pustaków i desek szalunkowych, bo jakże inne by mogły być na budowie. Dzieci świetnie się bawiły. Było bardzo miło, pogoda dopisała. Sielanka. Prawie miesiąc zajęło nam wybranie właściwej firmy na okna, a potem czekaliśmy jeszcze trzy tygodnie na realizację zamówienia. I tu są niezłe jaja. Firm handlujących oknami jest cała masa. Mu ograniczyliśmy się do siedmiu. Do każdej z nich przedłożyliśmy prośbę o wycenę na wszystkie okna w kolorze złoty dąb jednostronnie. Rozpiętość cenowa jest porażająca. U jednego to same okno z łukiem kosztuje przeszło 3500 zł, a u drugiego 880 zł. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oknozlukiem.jpg Skrajność popada w skrajność. Jak za drogo to źle , jak za tanio to też nie dobrze, bo tak jakoś podejrzanie. Zadziwiająca była jedna z firm, która nawet na wystawce w punkcie sprzedaży wychwalała okna, które wyglądały wręcz okropnie. Na każdym kroku były jakieś niedoróbki. Szok, zamiast zachęcać do kupna to odstraszają. Oczywiście zawsze znajdą się osoby, które nie wiedzą na co zwracać uwagę. I jak zwykle najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy narzekają na wszystkich, smarując konkurencję jak leci. Fakty jednak zdają się to potwierdzać. Trzeba bardzo uważać. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na ofertę ze środka półki cenowej z firmy BB Bracia Bertrand. Jakoś wykonania na wystawce w punkcie wyśmienita i cenna też ( poza wycena okna z łukiem, które zamówimy gdzie indziej). Przedwczoraj powiadomiono nas, że są gotowe do montażu. Niestety zanim nie położą dochówki to nie ma sensu wkładać okien. Wtedy też już tam, u siebie, zamieszkam niczym pies obronny strzegący swego dobytku. Do tej pory nie bardzo było co tam zwinąć ale teraz …. Po zamknięciu budynku rozpocznie się montaż instalacji elektrycznej, CO, wody i kanalizacji. Oczyszczalnia. Sprawa oczyszczalni też się bardzo gmatwała. Oszalec można. Na początku miała to być taka z drenażem rozsączającym, potem po lustracji terenu wyszło, że tylko typu biologiczno-mechanicznego nadaje się na naszą glinkę. Bardzo podobała mi się pod względem obsługi i eksploatacji oczyszczalnia, słowackiej myśli technicznej, oferowana w Polsce przez firmę Bioeko. Cena jednak nie zachwycała, więc próbowałem jakimiś sposobem zakupić ja taniej. Z pomocą przyszedł jeden z formuowiczów oferując sprzedaż takowej za 1169 zł taniej. Po wielu, wielu mailach i rozmowach (jakieś 2 miesiące jeżeli odnieść to w wymiarze czasowym ) wyszło na to, że niemożliwe staje się kupić ją do Polski jak tylko za pośrednictwem Bioeko. Niezłą maja wyłączność - monopol. Wtedy wpadłem na allegro na ślad innej oczyszczalni - Łęg 8. Sposób działania prawie identyczny. Wizualnie prezentowała się o wiele gorzej, jednak i tak przecież będzie zakopane, więc nic to i kliknąłem „kup teraz”. I dopiero wtedy wyszedł pies pogrzebany. Okazało się, że oferowana oczyszczalnie nie posiada aprobaty technicznej wydanej przez Instytut Ochrony Środowiska, za to posiada go oczyszczalnia drenażowa produkowana przez ten zakład. O tym nie raczyli wspomnieć i myślę, że z premedytacją. Wcale nie twierdzę, że ona nie działa właściwe, chodzi o to, że za jakiś czas może przyjść jakiś mądrala np. ze starostwa żądając certyfikatu, atestu czy innego dokumentu. Co mu wtedy pokaże? Jak nic będę musiał ją zdemontować, tracą wcześniej wydane $$ i problem znowu powróci. Podając nieprawdziwe dane stracili klienta, za to zyskali adekwatny komentarz do aukcji. Na szczęście nie przelałem jeszcze pieniądzorów, za to ta „przygoda” pomogła mi ostatecznie w decyzji. Teraz już prosto ruszyłem, przez telefon, do Bioeko. Udało mi się utargować gratis przejazd. Montaż jest w cenie, a co najważniejsze, także spokój ducha, że cała papierologia jest kompletna. Zadziwiające jest to, że już jutro z rana przyjadą do mnie i ją zamontują. Czyli całość od złożenia zamówienia, przedpłaty, do montażu zajmie 6 dni. Rewelacja. W związku z tym na gwałt okazał się potrzebny wykop, kolejny. To z pomocą miał przyjść mój młodszy brat z kumplem. Pomyślałem, że skoro ma wakacje, to i pewnie jakaś forsa by mu się przydała. Po co płacić komuś obcemu, jak można rodzinie. Niestety w ciągu godziny powyginali dwa hartowane szpadle. Nawet do kopania potrzebne są umiejętności. W końcu ostatecznie jakimś szczęśliwym trafem udało się zamówić koparkę( dzięki żońce) i po godzince kopania wszystko było gotowe. Czekamy do jutra. Alarm Uwielbiam allegro. To na mnie w pewnym sensie działa jak hazard. Ustawiając tam odpowiednie zakładki w moim profilu jestem codziennie informowany o nowo wystawianych interesujących mnie przedmiotach. Tak też, po trwającym około 1,5 miesiąca polowaniu, zakupiłem taki oto alarm. Wystarczy dokupić jeszcze parę czujek i złodzieje wara od moich drzwi i okien. Cena rewelacyjna. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/alarm1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/alarm.jpg Może to nic wielkiego, ale też dużych wymagań co do niego nie mam. Ma po prostu wyć jak szalony gdy ktoś niepowołany wejdzie w monitorowaną strefę. Trochę te kabelki mnie martwią, ale myślę, że jak przysiądę to powinienem sobie poradzić. Teraz straszny tam bałagan. Dekarz Okazuje się, że prawie cała Polska wyjechała za granice, zapewne do United Kindom of Great Britain and Northern Ireland za pracą. Nie dość, że znaleźć teraz dobrego dekarza to nie lada sztuka, to ci co pozostali podnieśli jeszcze ceny. Tłumaczą to tym, że musza więcej płacić swoim robotnikom, aby i oni nie czmychnęli. W to akurat nie wierzę. Ja akurat uważam, że ceny się podniosły dlatego, że nastąpił swego rodzaju bum na budownictwo jednorodzinne i po prostu maja w czym wybierać. I tak w końcu wszystko odbija się na nas, na inwestorach. Jest drożej, ale wcale nie znaczy, że bardziej profesjonalnie. My jesteśmy dobrej myśli jeżeli chodzi o nasz wybór wykonawcy, tym bardziej, że zgodził się na podpisanie umowy na wykonanie pracy dekarskich. Jak coś spartoli to naprawi ze swojej kiesy. Drogi to on nie jest w porównaniu do innych, ale i tak rozstawać się z 5,5 tys. nie jest mam łatwo. W zakres wchodzi cały dach z orynnowaniem, montaż pięciu okien połaciowych i trzech kolektorów słonecznych. Już w połowie przyszłego tygodnia wchodzą na dach. Dziś za to przyjechał do nas zamówiony miesiąc temu zestaw solarny. Podobno strasznie ciężki. Łaty (4x6 cm - 2m3) i kontrłaty (2,5x5 cm w ilosci 350mb) zostały zamówione wcześniej i lada dzień także będą u nas na budowie. Elektryk Na razie odwiedził nas na razie jeden. Podobno o cenę miałem się nie martwić, bo jak powiedział „dogadamy się”. Zaśpiewał sobie 1500 zł za robociznę. Według mnie to trochę dużo, choć twierdzi, że to tylko dla mnie taka cena, bo po znajomości. Szczerze mówiąc to liczyłem, że bardziej się znamy. Przewody na instalację już mam – 2 razy po 300m chyba starczy ? Szwagier dziękuję. Trafiła mi się okazja kupić przewód 3x1,5 i 3x2.5 za 1,5zł/mb oczywiście bez faktury. Zaoszczędzone około 450 zl. Ile to w przeliczeniu na kwiaty dla małżonki, hmm… ? Natomiast z przewodem ziemnym 5x10 YKY, o długości 130 m były większe kłopoty. Tu także z pomocą przyszło do mnie allegro. W tym przypadku firma kurierska się nie popisała i przesyłka zaginęła gdzieś po drodze. Mianowicie zaginął list przewozowy i nie było wiadomo do kogo powinien trafić ten kabelek (130 kg). Na szczęście wszystko się wyjaśniło. Lokalni sprzedawcy wymagali ode mnie 22,5 netto za mb (najtańsza oferta), a tak nawet po dodaniu kosztu przesyłki wyszło mi 16,73 zł . 750 złoty zaoszczędzone. Ile to w przeliczeniu na piwo , hmm…. ? Do instalacji wodnej i ścieków także już mamy fachowca. Oby się nim okazał. Jest to Małgosi wujek, z zawodu hydraulik, z którym mamy już wszystko obgadane. Za całość robocizny chciał wsiąść 700 zł. Ja natomiast zaproponowałem 600, przy czy zaoferowałem mu pomoc w montażu. Dobiliśmy targu. Dla mnie to podwójna korzyść. Po pierwsze nam taniej ( choćby 100 zł), a po drugie i ważniejsze mam wszystko na oku i w dodatku za darmo naukę rzemiosła hydraulicznego. Stówa na kolonię córki już jest. Ile jeszcze braknie , hmm…? Jako, że okna już są, to przydałyby się tez drzwi wejściowe. Małgosia w pewnym sensie oszalała na punkcie takowych z owalna szybką. Niestety w katalogach firm nie można znaleźć takich, a jak już to cena nie jest co najmniej przystępna. Strasznie się nam podobały drzwi jakie znaleźliśmy na allegro. Ten serwis króluje u nas. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/drzwitexas1.jpg Trochę trwało nasze wahanie się, czy wydać tyle gotówki czy nie, ale ostatecznie zostały zamówione. Kolor to oczywiście złoty dąb, są antywłamaniowe i zamiast tego mlecznej szybki u nas będzie lustro weneckie(praktyczniejsze). O pieniądze będziemy się później martwić. Poza tym drzwi raczej za często się nie wymienia i co najważniejsze są one warte każdego grosza. Póżniej pewnie byśmy załowali gdybyśmy ich nie zamówili. Za ok. 3 tygodnie będą u nas. Dziś także zamówiliśmy bramę garażową o długości przeszło 5 m. Ich cena, wraz z montażem, to 1550 zł, który najprawdopodobniej zbiegnie się z montażem okien i być może również drzwi. cdn.
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Dzieje się ostatnio tyle spraw, że ho ho. Aż ledwo wyrabiamy na zakrętach. Henryk kończy swój etap prac, to jest stan surowy otwarty. Pozostały mu tylko ostatnie wykończenia. Do końca tygodnia powinien wyrobić się z resztą ścianek działowych, kominów (klinkier) i selavi. Niedawno przeszła u nas burza jakiej dotąd nie widziałem. Super. Istne piekło w niebie. Z chmur lało się jak z wiadra. Wtedy też u nas w piwnicy zebrała się około 5 cm warstwa wody. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wodawpiwnicy.jpg Na początku pomyślałem, że drenaż jest „skopany”, bo skoro nie odprowadza wody.... Potem doszedłem do wniosku, że ta woda nie jest z podsiąkania przez zasypane ściany, tylko ze spływu po schodach z wyższych kondygnacji. Okazało się także, że drenaż znakomicie się sprawdza, tylko wylot był zaczopowany. Gdy go ode pchałem to woda poleciała niczym rwący górski strumień. Następnego dnia piwnica już była sucha. Teraz cały czas sączy się z rury wąska stróżka. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/drena3801212.jpg To naprawdę cieszy, że cały ten trud i złotówki nie poszły na marne. Poza tym więźba położona została w tempie niemal expressowym. Nic dziwnego, bo jak surowiec jest dobry to i praca szybciej idzie. Drzewo prezentowało się wyśmienicie. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba3.jpg Wycięte zostało jeszcze kilka miesięcy temu, z zimowego zrębu, zanim „soki” zdążyły ruszyć, przez co zawierało minimalna ilość wody. Ta cecha, miedzy innymi, w prostej drodze prowadzi do tego że słoje są zbite i twarde, słowem trwalsze. Całe następnie zaimpregnowano ciśnieniowo (żadna tam metoda pseudo zanurzeniowa, czytaj dużo barwnika, by tylko kolor chwyciło). Następnie powiązano je do kupy i tak sobie spokojnie czekało i schło aż do teraz. Cztery dni zajęło im ułożenie krokwi z czego jeden upłynął na planowanie i docięcie odpowiednich elementów. Teraz dopiero widać zarys naszego przyszłego domku. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba4.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/wiezba1.jpg Jak przystało z tradycją na więźbie została zawieszona wiecha. Na fajrant pracownicy dostali podziękowania w płynie, jakoś nie uśmiechał mi się perspektywa aby z nimi pić. Za to potem była imprezka, ognisko, grill, poprawiacze humoru. Jako że warunki polowe to ławeczki były z pustaków i desek szalunkowych, bo jakże inne by mogły być na budowie. Dzieci świetnie się bawiły. Było bardzo miło, pogoda dopisała. Sielanka. Prawie miesiąc zajęło nam wybranie właściwej firmy na okna, a potem czekaliśmy jeszcze trzy tygodnie na realizację zamówienia. I tu są niezłe jaja. Firm handlujących oknami jest cała masa. Mu ograniczyliśmy się do siedmiu. Do każdej z nich przedłożyliśmy prośbę o wycenę na wszystkie okna w kolorze złoty dąb jednostronnie. Rozpiętość cenowa jest porażająca. U jednego to same okno z łukiem kosztuje przeszło 3500 zł, a u drugiego 880 zł. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oknozlukiem.jpg Skrajność popada w skrajność. Jak za drogo to źle , jak za tanio to też nie dobrze, bo tak jakoś podejrzanie. Zadziwiająca była jedna z firm, która nawet na wystawce w punkcie sprzedaży wychwalała okna, które wyglądały wręcz okropnie. Na każdym kroku były jakieś niedoróbki. Szok, zamiast zachęcać do kupna to odstraszają. Oczywiście zawsze znajdą się osoby, które nie wiedzą na co zwracać uwagę. I jak zwykle najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy narzekają na wszystkich, smarując konkurencję jak leci. Fakty jednak zdają się to potwierdzać. Trzeba bardzo uważać. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na ofertę ze środka półki cenowej z firmy BB Bracia Bertrand. Jakoś wykonania na wystawce w punkcie wyśmienita i cenna też ( poza wycena okna z łukiem, które zamówimy gdzie indziej). Przedwczoraj powiadomiono nas, że są gotowe do montażu. Niestety zanim nie położą dochówki to nie ma sensu wkładać okien. Wtedy też już tam, u siebie, zamieszkam niczym pies obronny strzegący swego dobytku. Do tej pory nie bardzo było co tam zwinąć ale teraz …. Po zamknięciu budynku rozpocznie się montaż instalacji elektrycznej, CO, wody i kanalizacji. Oczyszczalnia. Sprawa oczyszczalni też się bardzo gmatwała. Oszalec można. Na początku miała to być taka z drenażem rozsączającym, potem po lustracji terenu wyszło, że tylko typu biologiczno-mechanicznego nadaje się na naszą glinkę. Bardzo podobała mi się pod względem obsługi i eksploatacji oczyszczalnia, słowackiej myśli technicznej, oferowana w Polsce przez firmę Bioeko. Cena jednak nie zachwycała, więc próbowałem jakimiś sposobem zakupić ja taniej. Z pomocą przyszedł jeden z formuowiczów oferując sprzedaż takowej za 1169 zł taniej. Po wielu, wielu mailach i rozmowach (jakieś 2 miesiące jeżeli odnieść to w wymiarze czasowym ) wyszło na to, że niemożliwe staje się kupić ją do Polski jak tylko za pośrednictwem Bioeko. Niezłą maja wyłączność - monopol. Wtedy wpadłem na allegro na ślad innej oczyszczalni - Łęg 8. Sposób działania prawie identyczny. Wizualnie prezentowała się o wiele gorzej, jednak i tak przecież będzie zakopane, więc nic to i kliknąłem „kup teraz”. I dopiero wtedy wyszedł pies pogrzebany. Okazało się, że oferowana oczyszczalnie nie posiada aprobaty technicznej wydanej przez Instytut Ochrony Środowiska, za to posiada go oczyszczalnia drenażowa produkowana przez ten zakład. O tym nie raczyli wspomnieć i myślę, że z premedytacją. Wcale nie twierdzę, że ona nie działa właściwe, chodzi o to, że za jakiś czas może przyjść jakiś mądrala np. ze starostwa żądając certyfikatu, atestu czy innego dokumentu. Co mu wtedy pokaże? Jak nic będę musiał ją zdemontować, tracą wcześniej wydane $$ i problem znowu powróci. Podając nieprawdziwe dane stracili klienta, za to zyskali adekwatny komentarz do aukcji. Na szczęście nie przelałem jeszcze pieniądzorów, za to ta „przygoda” pomogła mi ostatecznie w decyzji. Teraz już prosto ruszyłem, przez telefon, do Bioeko. Udało mi się utargować gratis przejazd. Montaż jest w cenie, a co najważniejsze, także spokój ducha, że cała papierologia jest kompletna. Zadziwiające jest to, że już jutro z rana przyjadą do mnie i ją zamontują. Czyli całość od złożenia zamówienia, przedpłaty, do montażu zajmie 6 dni. Rewelacja. W związku z tym na gwałt okazał się potrzebny wykop, kolejny. To z pomocą miał przyjść mój młodszy brat z kumplem. Pomyślałem, że skoro ma wakacje, to i pewnie jakaś forsa by mu się przydała. Po co płacić komuś obcemu, jak można rodzinie. Niestety w ciągu godziny powyginali dwa hartowane szpadle. Nawet do kopania potrzebne są umiejętności. W końcu ostatecznie jakimś szczęśliwym trafem udało się zamówić koparkę( dzięki żońce) i po godzince kopania wszystko było gotowe. Czekamy do jutra. Alarm Uwielbiam allegro. To na mnie w pewnym sensie działa jak hazard. Ustawiając tam odpowiednie zakładki w moim profilu jestem codziennie informowany o nowo wystawianych interesujących mnie przedmiotach. Tak też, po trwającym około 1,5 miesiąca polowaniu, zakupiłem taki oto alarm. Wystarczy dokupić jeszcze parę czujek i złodzieje wara od moich drzwi i okien. Cena rewelacyjna. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/alarm1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/alarm.jpg Może to nic wielkiego, ale też dużych wymagań co do niego nie mam. Ma po prostu wyć jak szalony gdy ktoś niepowołany wejdzie w monitorowaną strefę. Trochę te kabelki mnie martwią, ale myślę, że jak przysiądę to powinienem sobie poradzić. Teraz straszny tam bałagan. Dekarz Okazuje się, że prawie cała Polska wyjechała za granice, zapewne do United Kindom of Great Britain and Northern Ireland za pracą. Nie dość, że znaleźć teraz dobrego dekarza to nie lada sztuka, to ci co pozostali podnieśli jeszcze ceny. Tłumaczą to tym, że musza więcej płacić swoim robotnikom, aby i oni nie czmychnęli. W to akurat nie wierzę. Ja akurat uważam, że ceny się podniosły dlatego, że nastąpił swego rodzaju bum na budownictwo jednorodzinne i po prostu maja w czym wybierać. I tak w końcu wszystko odbija się na nas, na inwestorach. Jest drożej, ale wcale nie znaczy, że bardziej profesjonalnie. My jesteśmy dobrej myśli jeżeli chodzi o nasz wybór wykonawcy, tym bardziej, że zgodził się na podpisanie umowy na wykonanie pracy dekarskich. Jak coś spartoli to naprawi ze swojej kiesy. Drogi to on nie jest w porównaniu do innych, ale i tak rozstawać się z 5,5 tys. nie jest mam łatwo. W zakres wchodzi cały dach z orynnowaniem, montaż pięciu okien połaciowych i trzech kolektorów słonecznych. Już w połowie przyszłego tygodnia wchodzą na dach. Dziś za to przyjechał do nas zamówiony miesiąc temu zestaw solarny. Podobno strasznie ciężki. Łaty (4x6 cm - 2m3) i kontrłaty (2,5x5 cm w ilosci 350mb) zostały zamówione wcześniej i lada dzień także będą u nas na budowie. Elektryk Na razie odwiedził nas na razie jeden. Podobno o cenę miałem się nie martwić, bo jak powiedział „dogadamy się”. Zaśpiewał sobie 1500 zł za robociznę. Według mnie to trochę dużo, choć twierdzi, że to tylko dla mnie taka cena, bo po znajomości. Szczerze mówiąc to liczyłem, że bardziej się znamy. Przewody na instalację już mam – 2 razy po 300m chyba starczy ? Szwagier dziękuję. Trafiła mi się okazja kupić przewód 3x1,5 i 3x2.5 za 1,5zł/mb oczywiście bez faktury. Zaoszczędzone około 450 zl. Ile to w przeliczeniu na kwiaty dla małżonki, hmm… ? Natomiast z przewodem ziemnym 5x10 YKY, o długości 130 m były większe kłopoty. Tu także z pomocą przyszło do mnie allegro. W tym przypadku firma kurierska się nie popisała i przesyłka zaginęła gdzieś po drodze. Mianowicie zaginął list przewozowy i nie było wiadomo do kogo powinien trafić ten kabelek (130 kg). Na szczęście wszystko się wyjaśniło. Lokalni sprzedawcy wymagali ode mnie 22,5 netto za mb (najtańsza oferta), a tak nawet po dodaniu kosztu przesyłki wyszło mi 16,73 zł . 750 złoty zaoszczędzone. Ile to w przeliczeniu na piwo , hmm…. ? Do instalacji wodnej i ścieków także już mamy fachowca. Oby się nim okazał. Jest to Małgosi wujek, z zawodu hydraulik, z którym mamy już wszystko obgadane. Za całość robocizny chciał wsiąść 700 zł. Ja natomiast zaproponowałem 600, przy czy zaoferowałem mu pomoc w montażu. Dobiliśmy targu. Dla mnie to podwójna korzyść. Po pierwsze nam taniej ( choćby 100 zł), a po drugie i ważniejsze mam wszystko na oku i w dodatku za darmo naukę rzemiosła hydraulicznego. Stówa na kolonię córki już jest. Ile jeszcze braknie , hmm…? Jako, że okna już są, to przydałyby się tez drzwi wejściowe. Małgosia w pewnym sensie oszalała na punkcie takowych z owalna szybką. Niestety w katalogach firm nie można znaleźć takich, a jak już to cena nie jest co najmniej przystępna. Strasznie się nam podobały drzwi jakie znaleźliśmy na allegro. Ten serwis króluje u nas. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/drzwitexas1.jpg Trochę trwało nasze wahanie się, czy wydać tyle gotówki czy nie, ale ostatecznie zostały zamówione. Kolor to oczywiście złoty dąb, są antywłamaniowe i zamiast tego mlecznej szybki u nas będzie lustro weneckie(praktyczniejsze). O pieniądze będziemy się później martwić. Poza tym drzwi raczej za często się nie wymienia i co najważniejsze są one warte każdego grosza. Póżniej pewnie byśmy załowali gdybyśmy ich nie zamówili. Za ok. 3 tygodnie będą u nas. Dziś także zamówiliśmy bramę garażową o długości przeszło 5 m. Ich cena, wraz z montażem, to 1550 zł, który najprawdopodobniej zbiegnie się z montażem okien i być może również drzwi. cdn. -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
O w mordeczkę. Szczerze to podejrzewałem, że Twój będzie sporo tańszy lub niemalże identyczny cenowo. Decyzja o takim stropie podjąłem jeszcze na etapie projektu domu, opierając się na 1 opinii z forum muratora, że takie stropy jak Ty masz, z gotowych elementów, są tylko pozornie tańsze, szczególnie według reklam. Ale wyszedł tasiemiec. No i popatrz, sprawdziło się. Wychodzi na to, że jakbym robił taki sam jak Twój to zapłaciłbym, za dwa stropy 20 741,82 zł Nie obraź się, ale uszczęśliwiło mnie to Twoje wyliczenie. Jakoś mi teraz lżej na sercu, pomimo wydanych 15 tys. Gwoli sprostowani beton kupowaliśmy także bez VATu, ale o tym Ciiiiiiiiiiii. B20 oczywiście, że lepszy i mocniejszy jednak nasz B15 jest zgodny z projektem, czyli obliczeniami architekta. Zapewne dużo zależy od zbrojenia. Sformułowanie „stemple własnoręcznie wyrobione” oznacza, że wziąłem swoją pilarkę Husqvarna 351 i wyciąłem w lesie,( zaznaczam, że legalnie) tyle stempli ile potrzebowałem. Asygnata wyniosła mnie 100 zł. Tu dochodzą pozostałe koszty(materiały, praca własna, przywóz, odkupienie od szwagra 100 szt.). Nasze deski wyglądają całkiem całkiem. Już myślałem czy nie wykorzystać ich do ogrodzenia, malując wcześniej spalonym olejem. Na opał szkoda, bo za drogie. Jak nie płot, to może odsprzedam. Napewno nie spalę!! Czy moja robocizna jest droższa ?? Nie wiem. Mnie kondygnacja całości parteru wyniosła 7 350,00 zł bez faktury. Ile ciebie ?? Rom, a tak poza konkursem, to dlaczego Ty nie piszesz własnego dziennika. Leniu jeden. ps. to moja pierwsza druga strona -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
... -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Posłusznie melduję że stropu mam 121,5 m2 ( pow. pomieszczeń 104 m2). Poniesione koszty za dokładnie 2 takie same stropy wraz z wylaniem i uzbrojeniem schodów to : 1) deski 6 m3 (grubości 2,5 cm) - 2 000,00 zł 2) stal ok. 2,6 t sednio - 2,2 tys./ t -5 700,00 zł 3) beto B15 38 m3 - 6 650,00 zł 4) gwożdzie + drut wiązałkowy - 150,00 zł 5) stemple włsnoręcznie wyrobione 250szt. - 500,00 zł razem 15 000,00 zł Deski i stemple do odzysku, gwożdzie teoretycznie też Jak to teraz liczymy to jesteśmy w szoku. Ile Ciebie to wyniosło ?? Załam nas. -
Batuta Gosi i Grzegorza- komentarze
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Witaj Rom, widzę, że mam zaległości w zaspokajaniu Twojej ciekawości. Mój kierownik budowy uważa, że suporex (bodajże odmiana 600) ma wystarczającą wytrzymałość jak na taki budynek. Rzecz miła by się odmiennie w przypadku wielopoziomowego( np. 4-5 kondygnacji) domu lub jeżeli ściany wykonane są z porothermu. Poza tym murarze często wykorzystuję pod nadproża cegłę, bo tak łatwiej jest im dopasować się do pożądanego wymiaru okna czy drzwi. ( cegła ma 6 cm, a pustak 24 ). To tyle. Wieczorkiem, jak podliczę, odpowiem na następne pytanie. -
Zrobiłem zdjęcie rozwalonej drogi , więc je dorzucam. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/rozwalonadroga-1.jpg
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Zrobiłem zdjęcie rozwalonej drogi , więc je dorzucam. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/rozwalonadroga-1.jpg -
Podobno dni w lato są dłuższe. Niemniej jednak jakoś nie potrafię tego odczuć. Masa spraw do załatwienia i te ciągłe przeliczenia. Kto się nie budował to nawet nie ma pojęcia, chyba że kasy ma w brud i nie musi szukać taniej. Dziś fotoreportaż, bo generalnie to bym się już powtarzał. :) Cieszy natomiast fakt, że słoneczko jak dotąd świeci porządnie, od czasu do czasu polewając spieczona ziemię orzeźwiającym deszczykiem. Koloru mahoniu zdążyła już także nabrać nasza ekipa budowlana wyglądając teraz jak murzyny. Niestety skoszona wcześniej trawa nie ma jakoś teraz okazji aby wyschnąć. Na szczęście to już nie nasz problem – choć jeden. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/skoszona322aka.jpg Marzy mi się aby to wszystko było już gotowe i tak po prostu nie musieć wciąż myśleć jak pogodzić tyle spraw. Niestety nie wszystko idzie po nasze myśli. Z zamówioną oczyszczalnia sam nie wiem jak będzie, a teoretycznie to już powinna być u mnie. Polski przedstawiciel zawarł ze słowackim producentem jakąś umowę, że jest on teraz jedynym możliwym odbiorcą na terenie Polski. Może uda się ja zakupić przez firmę słowacką. Póki co to czekam do 30 czerwca, tj. do trwania promocji i z braku innego wyjścia zakupie ją w Bioeko --> czytaj drożej. Układanie więźby dachowej już tuż tuż , a my nadal nie mamy dekarza. Wszyscy, a było ich na razie 6–ciu albo są zawaleni robota albo cenią się tak, że nas po prostu na nich nie stać. Zostało naszczęście jeszcze trochę czasu i możliwości. Partacze, bez polecenia nie maja szans, nie chcemy przecież później się denerwować, przekładać dach, sądzić się lub Bóg wie co jeszcze. I tak wydaliśmy już na niego kupę kasy. Ciekawe czy kogoś znajdziemy. Jedna sprawa natomiast się już wyjaśniła. Po bardzo długich i męczących przemyśleniach , masie e-mail’i , telefonów, rozmów w końcu zdecydowałem się na zakup kolektorów słonecznych. Dziwne jest to, że długo jako jedyna możliwość brałem pod uwagę kolektory firmy Hewalex. Natomiast ostatecznie wybrałem te z firmy Watt montowane w połaci dachowej na naszym wykuszu. Przeważyła cena i wydajność. Nie często zdarza się aby te dwa wyznaczniki szły razem w parze. Za około 4 tygodnie możemy się spodziewać przesyłki. Mam nadzieję, że przynajmniej od maja do końca września nie trzeba będzie myśleć o grzaniu wody. Trochę mnie śmieszą wypowiedzi tych co twierdzą, że póki co z ekonomicznego punktu widzenie jest to nie opłacalne. A co z wygodą i oszczędnością opału ?? Przecież dzięki nim przez najładniejszą część roku można żyć beztrosko i zapomnieć o obowiązku dostarczenia ciepłej wody. W pozostałe miesiące kolektory także będą działać ale już tylko jako wspomaganie typowego uniwersalnego pieca. To także ma jakąś wartość. Takie są plany. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zestawsolarny.jpg Prace budowlane nadal trwają i już niedaleko do końca tzw. stanu surowego otwartego. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/szalunkiparteru.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/szalunkiparteru1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zbrojenie-1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/stropparteru2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/stropparteru1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zbrojenie3.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zbrojenie2.jpg Stal na zbrojenie przywoziliśmy 3 razy. Tu się nas budowlaniec nie popisał. Wiem, że ciężko to obliczyć, ale 3 razy to przesada. W piątek 23-06-2006r. nastąpiło zalewanie ostatniego stropu. Firma ta sama co poprzednio, ilość wykorzystanego betonu B15 to również 19 m3 po 175 zł netto/m3. Niestety na wieczór już popękał co podobno nie ma większego znaczenia na wytrzymałość, ale pozostawia jakiś taki niesmak. Podobno był tłusty czyli jakby za dużo cementu. Codzienni obficie go polewamy wodą. Dlaczego to tak właściwie nie wiem, ale ma być – to jest. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zalanystrop2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zalanystrop1.jpg Przy wylewaniu były też nie lada przeboje. Jedna z „gruszek” z betonem cofając tyłem w dół drogi jakimś cudem zjechała za bardzo na pobocze drogi powodując bardzo realną możliwość wywrócenia auta. Przez trzy godziny próbowali wciągnąć ją z powrotem na drogę, przy pomocy fadromy i lewarków. Niestety zostało przy tym zryte 10 m pobocza, które winowajca obiecał naprawić. Oby. Ciekawe co stało się z tym kierowcą- nieszczęśnikiem. Znając ich szefa to nie wróżę mu nic dobrego. Przypuszczam, że albo wyleciał z roboty, albo obciążył go całymi kosztami. Od dziś nasza ekipa zaczęła już stawiać poddasze. Oj szybko chce nasz Henryk nas opuścić. Zmobilizowała go informacja od nas, że dekarza mamy zamówione i po prostu musi się wyrobić. Później okazało się, że go jednak nie mamy, o czym już nie raczyliśmy wspomnieć. Ważne, że u nas praca wre, a inni niech sobie czekają. Niedługo zabieramy się za wylewanie posadzek w piwnicy. Wstępne sprzątanie z Małgosia już zrobiliśmy. Od razu zrobiło się tak jakoś przytulniej, mniej surowo. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/sprzataniepiwnicy.jpg Materiały już zamówione, wiedza teoretyczna także została nabyta. Denerwujące jest to, że szukając w Internecie info o składnikach takowego na B15 znalazłem sprzeczne wyliczenia. Jedne mówią o ilości ok. 200 kg, inne o 400 kg cementu na 1 m3. Hmm...? Cdn.
-
Batuta Gosi i Grzegorza
master111111 odpowiedział master111111 → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Podobno dni w lato są dłuższe. Niemniej jednak jakoś nie potrafię tego odczuć. Masa spraw do załatwienia i te ciągłe przeliczenia. Kto się nie budował to nawet nie ma pojęcia, chyba że kasy ma w brud i nie musi szukać taniej. Dziś fotoreportaż, bo generalnie to bym się już powtarzał. Cieszy natomiast fakt, że słoneczko jak dotąd świeci porządnie, od czasu do czasu polewając spieczona ziemię orzeźwiającym deszczykiem. Koloru mahoniu zdążyła już także nabrać nasza ekipa budowlana wyglądając teraz jak murzyny. Niestety skoszona wcześniej trawa nie ma jakoś teraz okazji aby wyschnąć. Na szczęście to już nie nasz problem – choć jeden. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/skoszona322aka.jpg Marzy mi się aby to wszystko było już gotowe i tak po prostu nie musieć wciąż myśleć jak pogodzić tyle spraw. Niestety nie wszystko idzie po nasze myśli. Z zamówioną oczyszczalnia sam nie wiem jak będzie, a teoretycznie to już powinna być u mnie. Polski przedstawiciel zawarł ze słowackim producentem jakąś umowę, że jest on teraz jedynym możliwym odbiorcą na terenie Polski. Może uda się ja zakupić przez firmę słowacką. Póki co to czekam do 30 czerwca, tj. do trwania promocji i z braku innego wyjścia zakupie ją w Bioeko --> czytaj drożej. Układanie więźby dachowej już tuż tuż , a my nadal nie mamy dekarza. Wszyscy, a było ich na razie 6–ciu albo są zawaleni robota albo cenią się tak, że nas po prostu na nich nie stać. Zostało naszczęście jeszcze trochę czasu i możliwości. Partacze, bez polecenia nie maja szans, nie chcemy przecież później się denerwować, przekładać dach, sądzić się lub Bóg wie co jeszcze. I tak wydaliśmy już na niego kupę kasy. Ciekawe czy kogoś znajdziemy. Jedna sprawa natomiast się już wyjaśniła. Po bardzo długich i męczących przemyśleniach , masie e-mail’i , telefonów, rozmów w końcu zdecydowałem się na zakup kolektorów słonecznych. Dziwne jest to, że długo jako jedyna możliwość brałem pod uwagę kolektory firmy Hewalex. Natomiast ostatecznie wybrałem te z firmy Watt montowane w połaci dachowej na naszym wykuszu. Przeważyła cena i wydajność. Nie często zdarza się aby te dwa wyznaczniki szły razem w parze. Za około 4 tygodnie możemy się spodziewać przesyłki. Mam nadzieję, że przynajmniej od maja do końca września nie trzeba będzie myśleć o grzaniu wody. Trochę mnie śmieszą wypowiedzi tych co twierdzą, że póki co z ekonomicznego punktu widzenie jest to nie opłacalne. A co z wygodą i oszczędnością opału ?? Przecież dzięki nim przez najładniejszą część roku można żyć beztrosko i zapomnieć o obowiązku dostarczenia ciepłej wody. W pozostałe miesiące kolektory także będą działać ale już tylko jako wspomaganie typowego uniwersalnego pieca. To także ma jakąś wartość. Takie są plany. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zestawsolarny.jpg Prace budowlane nadal trwają i już niedaleko do końca tzw. stanu surowego otwartego. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/szalunkiparteru.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/szalunkiparteru1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zbrojenie-1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/stropparteru2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/stropparteru1.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zbrojenie3.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zbrojenie2.jpg Stal na zbrojenie przywoziliśmy 3 razy. Tu się nas budowlaniec nie popisał. Wiem, że ciężko to obliczyć, ale 3 razy to przesada. W piątek 23-06-2006r. nastąpiło zalewanie ostatniego stropu. Firma ta sama co poprzednio, ilość wykorzystanego betonu B15 to również 19 m3 po 175 zł netto/m3. Niestety na wieczór już popękał co podobno nie ma większego znaczenia na wytrzymałość, ale pozostawia jakiś taki niesmak. Podobno był tłusty czyli jakby za dużo cementu. Codzienni obficie go polewamy wodą. Dlaczego to tak właściwie nie wiem, ale ma być – to jest. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zalanystrop2.jpg http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zalanystrop1.jpg Przy wylewaniu były też nie lada przeboje. Jedna z „gruszek” z betonem cofając tyłem w dół drogi jakimś cudem zjechała za bardzo na pobocze drogi powodując bardzo realną możliwość wywrócenia auta. Przez trzy godziny próbowali wciągnąć ją z powrotem na drogę, przy pomocy fadromy i lewarków. Niestety zostało przy tym zryte 10 m pobocza, które winowajca obiecał naprawić. Oby. Ciekawe co stało się z tym kierowcą- nieszczęśnikiem. Znając ich szefa to nie wróżę mu nic dobrego. Przypuszczam, że albo wyleciał z roboty, albo obciążył go całymi kosztami. Od dziś nasza ekipa zaczęła już stawiać poddasze. Oj szybko chce nasz Henryk nas opuścić. Zmobilizowała go informacja od nas, że dekarza mamy zamówione i po prostu musi się wyrobić. Później okazało się, że go jednak nie mamy, o czym już nie raczyliśmy wspomnieć. Ważne, że u nas praca wre, a inni niech sobie czekają. Niedługo zabieramy się za wylewanie posadzek w piwnicy. Wstępne sprzątanie z Małgosia już zrobiliśmy. Od razu zrobiło się tak jakoś przytulniej, mniej surowo. http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/sprzataniepiwnicy.jpg Materiały już zamówione, wiedza teoretyczna także została nabyta. Denerwujące jest to, że szukając w Internecie info o składnikach takowego na B15 znalazłem sprzeczne wyliczenia. Jedne mówią o ilości ok. 200 kg, inne o 400 kg cementu na 1 m3. Hmm...? Cdn.