Wczoraj odbyłam naradę wojenną z naszym kierownikiem budowy oraz z szefem ekipy budowlanej na temat dylatacji. Dzień wcześniej odbyłam naradę ze specem od ogrzewania podłogowego. Wybrałam płytki, które okazały się najgorsze z możliwych rozwiązań dostępnych na rynku (pod wzgledem gabarytów: 67,5x45). Płytka gresowa, piękny popiel do przedpokoju i wiatrołapu (nawiązujący do koloru przyszłej elewacji) i złamana biel do kuchni. Ponieważ jedna ściana w wiatrołapie jest odrobinę ''kopnięta" w stosunku do prostych ścian całości, płytki muszą się wdzierać (dosłownie!) lekkim skosem w dom. Konsekwencją tego niewątpliwie designowego zabiegu pierwotnych architektów (mam na myśli tych, którzy wymyślili tę nowatorską bryłę naszego domeczku) jest to,że płytki wchodzą do jadalni nie tak jak w sztuce budowlanej być powinno. Z dylatacyjnego punktu widzenia powinny kończyć się w hallu i już. Przycięło by się pięknie, zrobiłoby się szczelinę tak jak powinna być zrobiona tzn. na progu i już. Nie byłoby zagrożenia, że płytki popękają. Sprawę pogarsza fakt,że położyliśmy tam sobie ogrzewanie podłogowe (wodne). Płytek nie zmienię, podobają mi się takie jakie są, za dużo czasu pochłonął mi cały ten wywiad przeprowadzony w bardzo wielu krakowskich sklepach: wyjazdy, zdjęcia, spisywanie cen - patrzą się na ciebie jakbyś w wywiadowni gospodarczej pracował, narady rodzinne połączone z uważnym oglądaniem artystycznych fotek, w końcu zakup pojedynczych sztuk i wtaszczenie tego na III piętro, przyglądanie się płytkom w świetle dziennym i wieczornym, przeprowadzanie prób brudnościowych (stajesz w brudnych butach na wybranej płytce i patrzysz jak się zachowuje - zmienia barwę czy nie, da się umyć bez wysiłku czy nie a jeśli nie myjesz, to czy bardzo widać ślady twojego wyżywania się na produkcie testowym), wreszcie zaproszenie do wzięcia udziału w tej burzy mózgów niewinnej mamy. Ja bym to teraz miała przeprowadzać raz jeszcze? Nie. Rozwiązanie? Teraz zrobimy szczelinę w progu tak jak powinna być zrobiona. Po wylewkach jak już będą kłaść te gresy, zrobimy dodatkową szczelinę w miejscu gdzie płytki wdzierają się do jadalni aby spotkać się tam z piekną deską merbau. Mam nie oszczędzać na elastycznym kleju i zabezpieczyć się kupując dodatkowe metry gresów, aby mieć na wszelki wypadek (ciekawe ile?). Co jeszcze? Przy kładzeniu rur do ogrzewania podłogowego podałam prawie wszystko co było konieczne. Gdzie kończyć się będą płytki, gdzie będą stały meble w kuchni, jakie wymiary... Nad ranem tj. 6.30 obudziłam się z dziwnym uczuciem dyskomfortu zakłócającego mój prawie spokojny sen. Muszę dodać, że kładłam się z lekkim niepokojem wywołanym poziomem wylewek w części sypialnej i na antresoli. Po odczekaniu 1,5 godziny kiedy to już uznałam, że mogę już niepokoić naszego fachowca zadzwoniłam i niestety potwierdziło się. Ogrzewanie "weszło" pod drugi ciąg mebli, m.in. pod kuchenkę, których usytuowanie, nie wiedzieć czemu, przemilczałam. Na szczęście da się to jeszcze przełożyć. Wylewka w salonie już jest, zostaje jeszcze kuchnia i przedpokój. Muszę jeszcze tam pojechać i dokładnie zmierzyć dokąd sięga wylewka w salonie. Wczoraj mierząc po ciemku wydawało się,że jest o 10cm za daleko!!! Ach te dylatacje!!