Czy ktos z was mial moze styczność z kimś, kto zamieniał mieszkanie kwaterunkowe? A może ktoś z was osobiście doznał tej przyjemnośći ?? Mamy mieszkanie 32-metrowe i mieszkamy w nim w cztery osoby. Trochę już nam ciasno Od jakiegoś czasu szukam chętnego do zamiany, ale coraz bardziej tracę wiarę w to że kiedyś wreszcie się uda... Jak na razie nie mamy perspektyw na kupno mieszkania własnościowego, pozostaje nam zamiana naszego kwaterunku na coś większego... Niestety wszyscy chętni, z którymi się spotkaliśmy, mając taki kwaterunek sądzą, że jest to jakaś forma ich majątku - i w przypadku zamiany żądają kolosalnych dopłat (liczą sobie z metra oczywiście ) Nigdy nic za to mieszkanie nie zapłacili, ale przy przejściu na mniejsze koniecznie chcą na tym zarobić... Nieważne, że najczęściej to im także zależy na zamianie - bo nie chcą płacić duzego czynszu albo mają już zadłużenie! Tragedia, mówię Wam... Niektórzy walą prosto z mostu, że chcą dopłatę w wysokości 1000 (ale częściej 2000 (!) zł za metr różnicy - co przy np 20 m daje juz 40 tys! No chyba lekkie przegięcie... Zapomniałam dodać, że rozmawiamy o mieszkaniach na Pradze, czyli dzielnicy raczej nie cieszącej się dobrą sławą w Warszawie...a co za tym idzie, nie najdroższą... Zdarzyło mi się, że ktoś mając zadłużenie 40 tysięcy zażądał jeszcze ode mnie 1000 zł z metra dopłaty... Ci ludzie są chyba z innej planety... Inna pani, mieszkająca w starej kamienicy (klatka okropna, mieszkanie do remontu całkowitego...) chciała jedyne 50 tysięcy dopłaty - tłumacząc się, że niedługo gmina zrobi remont kamienicy i będzie tam pięknie jak w nowym budownictwie.. W przypadku mieszkania, które trzeba jeszcze remontować (nasze jest do zamieszkania - remont w zeszłym roku) - dopłata moim zdaniem powinna być symboliczna... Co Wy na to? Czy macie jakieś doświadczenia w tym temacie??? Już tracę nadzieję na to, że ktoś może się zamienić bez tych horrendalnych dopłat...