-
Liczba zawartości
26 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez pishor
-
Jak widać na załączonym obrazku (omawiana wcześniej wizualizacja) nawet skorzystanie z usług projektanta nie zagwarantuje, że "będziesz miał lepiej". W tym jednym fragmencie łazienki aż roi się od błędów, błędów popełnionych przez projektanta. - oświetlenie w skosie dachu - usytuowanie miski ustępowej - wysokość zawieszenia i wielkość lustra - zbytnie odsunięcie umywalki od drzwi Trudno obronić zasadność skorzystania z usług projektanta jak widzi się coś takiego. Jednak warto z takich usług korzystać. Pod warunkiem, że będzie to DOBRY projektant, a nie projektant JAKIKOLWIEK. P.S. Cóż. Akurat z tego to bym się tak bardzo nie cieszył. W sytuacji najdrobniejszego nieprzewidzianego remontu, związanego z koniecznością wymiany, czy też uzupełnienia płytek, ten fakt wcale nie będzie zaletą.
-
Cóż, faktycznie - podejrzanie ujmujący. Przynajmniej dla mnie (no ale ja, w tym przypadku, nie jestem obiektywny Jednak zastanowiło mnie , że firma z taką renomą (z ich opisu wynika, że to debeściaki), szuka klientów na forum. Z mojego doświadczenia wynika, że ktoś tak dobry powinien mieć terminy pozajmowane przynajmniej rok do przodu... No ale życie pełne jest niespodzianek. Cóż. Twój przypadek potwierdza, powszechną chyba, opinię o tzw. sprzedaży wiązanej. Zwykle z dobrym towarem wciskają nam jakiś bubel. Tu, przy dobrym projekcie - spartaczone wykonawstwo (cały czas zakładam, że to co piszesz jest prawdą). Szkoda tylko tego projektanta. No i Ciebie oczywiście...
-
Hmm... W świetle tego co napisał "życzliwy" jest to nawet sensowne Jeżeli jakość wykonania jest tak tragiczna , to ciężko się nią chwalić. Inna sprawa, że dokonywanie wyboru firmy wykończeniowej TYLKO na podstawie wyglądu jej strony, jest chyba lekkomyślnością. W tym przypadku jest już "po herbacie"ale może przynajmniej paru innych inwestorów zastanowi się zanim podejmie podobną decyzję? Nawet jeśli "życzliwy" nieco przesadza (czego nie można wykluczyć).
-
Można np. tak : http://www.housecreate.pl/gallery/displayimage.php?pid=502&fullsize=1 i od strony drugiego pokoju http://www.housecreate.pl/gallery/displayimage.php?pid=490&fullsize=1
-
KRAKÓW projektant, architekt, dekorator wnętrz - polecenia, zdjęcia z realizacji
pishor odpowiedział basieczka → na topic → Projektowanie wnętrz
Bezkompromisowo...Ale swój wcześniejszy post (ten z cenami), pewnie "na wszelki wypadek", dzisiaj zmieniłeś... Rozsądnie. Bardzo rozsądnie... Czemu nie? To w sumie ciekawe, co powiedzą klienci, kiedy juz wychodzą z Twojego (mojego, naszego) biura z projektem w ręku... Kiedy już im nie jesteśmy potrzebni... -
W rzeczy samej - oddzielnie.
-
KRAKÓW projektant, architekt, dekorator wnętrz - polecenia, zdjęcia z realizacji
pishor odpowiedział basieczka → na topic → Projektowanie wnętrz
Pozwolę sobie dorzucić kilka spostrzeżen odnośnie tej ciekawej wymiany zdań. Dla ułatwienia odniosę się do niej w punktach odpowiadających propozycjom Amcieka 1. W zasadzie zgoda, oprócz kwestii doboru mocy oświetlenia (ilości luxów) Przy wnętrzach mieszkalnych nie stosuje się tego typu opracowań, a jeśli już to załatwia się to b e z p ł a t n i e w salonach oświetleniowych. Nie ma to jednak sensu zważywszy na formę takiego opracowania ( kto widział - ten wie). W przypadku kwestii doboru opraw oświetleniowych sprawa jest o tyle problematyczna, że zwykle są one na końcu listy wydatków elementów wyposażenia i często po prostu klienta nie stac już wtedy na takie oprawy jakie zaproponował projektant. Ja stosuję inną metodę. W momencie faktycznego zakupu opraw jadę po prostu z klientem do sklepu i na miejscu dokonuję wyboru, biorąc pod uwagę założenia projektu i stan portfela klienta. 2. Co do elektryki - to chyba nieporozumienie. Nie spotkałem projektanta wnętrz, który w cenie projektu robiłby również projekty branżowe (no chyba, że o ich cenę wzrośnie cena projektu) Zwykle są to tylko wskazania (precyzyjne) co do rozmieszczenia punktów pod poszczególne oprawy, gniazdek, wyłączników (i ich wzajemnych powiązań - który wyłącznik "obsługuje" daną grupę opraw). Co do wod. kan. to nie bardzo wiem o co chodzi. Projektant projektujący meble kuchenne, "rozstawia" przyłącza tak aby nie kolidowały z meblami i to tyle w temacie. 3. W zasadzie ( o ile zrozumiałem intencje) - pełna zgoda. 4. J.w. 5. o b o w i ą z k o w o 6. W zasadzie tak ale to jest kwestia indywidualnych uzgodnień. 7. Jeśli obejmuje to zakres projektu... 8.To raczej jest norma jednak odgórne ustalanie i zapisywanie w umowie ile tych wyjazdów ma być, moim zdaniem - nie ma sensu. Zwykle życie to weryfikuje. 9. Sztuka dla sztuki. Po to się określa założenia projektu i oczekiwania klienta żeby odpowiednio je spełnić. Przeliczanie tego na 4,5,6 propozycji jest po prostu bez sensu. A zapisywanie tego w umowie jest bez sensu podwójnie. Rodzaj gniazdek? Puszki? Zupełna pomyłka. Można oczywiście dobierać gniazdka do projektu ale raczej od strony wizualnej. Technologia ich montażu to nie jest problem projektanta. Niedomówienia są oczywiście pewną niedogodnością jednak zbyt szczegółowa umowa może być nią również. Przykład. Zapisujemy w umowie 4 wyjazdy do sklepu, a płytki wybieramy juz przy pierwszym... To później jeździmy tam po co? Aaa no tak - bo klient ma to w umowie zapisane. Cóż. Pracuję w tym zawodzie 11 lat i nie przypominam sobie takiej ekipy. A robię dość dokładne opracowania. Powiem więcej. Strzeż nas Panie przed ekipami, które nie zadają pytań ! Zwykle wychodzą z tego same problemy. Ogólna uwaga. JEśli klient nie ma zaufania do projektanta - odradzam podpisywanie JAKICHKOLWIEK umów. Zadna, najbardziej nawet szczegółowa, nie uchroni go przed niedoświadczonym, złym lub cwanym projektantem. Aha. I to juz tak na koniec. Ja nie podpisałbym takiej umowy, jaką proponujesz, w życiu! Ale to może jakieś zwichnięcie zawodowe... Pzdr. -
Za ten zakres cena nie jest jakoś szczególnie wyśrubowana ( chociaż ja pewnie dałbym niższą ) Piszę "pewnie, wszystko bowiem zależy od indywidualnych uzgodnień i stopnia skomlikowania projektu. Świadczyłby też o tym sposób wyceny poszczególnych pomieszczeń. Nie ma w nim jakiegoś wspólnego "przelicznika" (bo z pewnością nie jest nim powierzchnia). Powiedziałbym raczej, że projektanci kierowali się tu bardziej intuicją ( wynikającą z doświadczenia ) niż innymi względami. Jak rozumiem jednak, cena Cię nie przeraża - wytargowałeś nawet upust Inna sprawa to temat wyboru płytek. Nie wyobrażam sobie żeby projektanci się od niego "wymigali", nawet jeśli coś "spuścili" z ceny. Te dwie sprawy nie mają ze soba NIC wspólnego. Bez określenia konkretnego rodzaju płytek (format, kolorystyka itp.) nie jest bowiem możliwe wykonanie projektu szczegółowego łazienki, czy tez posadzki, a o takich projektach tu mowa.
-
Powiedziałbym raczej "od i l o ś c i domów"...
-
Sarkazmu ? To niechcący Chodziło mi raczej o pokazanie braku zasadności wyceniania projektów "od metra". I chyba mi się udało Pzdr. P.S. A taką klientkę rzeczywiście miałem. Oczywiście nie doszło do współpracy - z wiadomego powodu
-
To się nawet dobrze składa. Mam bowiem klientkę chcącą zaprojektować łazienkę o pow. 1,5 x 2, 2 m. Mnie siię nie opłaca ( z różnych wzglęów) zaangażowanie się w ten temat za 160 Pln. Rozumiem, że Twoja (renomowana) firma weźmie to zlecenie? W tej cenie? Na marginesie dodam, że pani chciałaby zmieścić w w/w pomieszczeniu : - umywalkę - bidet - miskę ustępową - wannę (prostokątna - jak największa) - pralkę (60x43x85) - ze dwie szafki - duże lustro Do tego, chciałaby, poprzez zastosowanie odpowiednich płytek uzyskać wrażenie przestronności pomieszczenia. Płytek jeszcze nie wybrała, dlatego dobrze byłoby żeby projektant wybrał się z nią do sklepu i pomógł jej w ich wyborze. Aha. Warunek jest jeden. Cena metra kwadratowego płytek nie może przekroczyć 70 Pln.
-
I słusznie. Wycenianie "od metra" to n i e p o r o z u m i e n i e. I nie dotyczy to tylko sytuacji "projekt całego domu". Jest to albo wynik wyjątkowego tupeciarstwa (czytaj: siedzę długo na rynku i mam POTĄD roboty) lub braku doświadczenia (czytaj : dopiero zaczynam i nie mam BLADEGO pojęcia o co chodzi). Heh To dobre. Naprawdę dobre (bez urazy)
-
Heh Fakt. Kawał kasy... Jest zapłacone? Jest. To dawać mi tu projekt...
-
Nie chcesz się zawieść? Zobacz efekty jej pracy. Zapytaj znajomych jak się z nią współpracowało. NIE SUGERUJ SIĘ TYLKO CENĄ. Swoja drogą bardzo niską - podejrzanie, powiedziałbym niską. I tu się mylisz. Jak bardzo - przekonasz się w trakcie współpracy z projektantem. Chcąc mieć dobry projekt MUSISZ znaleźć czas na spotkania z projektantem (często kilkugodzinne), wyprawy do sklepów, przeglądanie czasopism z wnętrzami itp. - jednym słowem na aktywne zaangażowanie się w proces projektowy. Żaden projektant nie zrobi dobrego projektu bez współpracy z klientem. A już napewno projektant bez doświadczenia (owa studentka).
-
Odwróciłbym pytanie. Co myślą projektanci o wykonawcach? Np. o płytkarzach, którzy, pomimo,że mają rozrysowaną KAŻDĄ ścianę, to i tak układają płytki po swojemu - "bo wiedzą lepiej", nie biorąc pod uwagę faktu, że ktoś nad ich ułożeniem wczesniej myślał w kontekście końcowego wyglądu wnętrza (z całym wyposażeniem). Reasumując, nigdy nie jest tak ,że tylko jedna strona jest winna. W razie jakichkolweik wątpliwości zawsze można dopytać. A, że nie zawsze się chce? Podobno człowiek się uczy na błędach. W mojej 10 letniej praktyce nie zdażyło się żeby płytkarz chociaż raz "ściągał" płytki z mojej winy. Odwrotnie - i owszem...
-
Nooo, podejrzanie dobra. Ale może ma mało roboty? Bardzo mało?
-
Miło słyszeć. Tym bardziej,że, jak chociazby widać po niektóryh wypowiedziach na tym forum, nie jest to opinia powszechna. Mam też nadzieję ( co często powtarzam własnym klientom ), że równie entuzjastyczną cenzurkę będzie można wystawić tej pani architekt, PO zrealizowaniu projektu. Ja w każdym razie , trzymam kciuki. Pozdrowienia. I miłej współpracy.
-
Hmm... Powoli sytuacja dojrzewa do tego żeby założyć nowy wątek pt. "Za co kochamy naszych architektów wnętrz"
-
Cóż można powiedzieć. Był to "projekt" jak sama napisałaś. A różnica pomiędzy "projektem", a projektem czasem bywa dość znaczna... niestety. Jak również pomiędzy "projektantem" i projektantem. Moja rada na przyszłość. Zanim podpiszesz umowę. Poproś o określenie zawartości opracowania. I KONIECZNIE - sprawdź kompetencje osoby , której zlecasz pracę. To, że tytułuje się architektem , jeszcze o niczym nie świadczy. Jeżeli nie pokaże Ci przykładowego opracowania, wcześniejszych realizacji itp. - szkoda z nią gadać.
-
Ja rozumiem. Dlatego też sens mojej wypowiedzi sprowadza się właściwie do jednego słowa : "niestety". Dla nas , projektantów oczywiście . No bo już dla klienta, jest to "stety" jak najbardziej. Niestety Pozdr. P.S. Kwestii moralnych, związanych z tego typu działalnością "kolegów i koleżanek po fachu" nie będę już rozwijał. Szkoda czasu.
-
No zuczek niestety rację ma . Niestety, gdyż : po pierwsze - kolega jest zadowolony; po drugie - projekt był za darmo albo kosztował niewiele; po trzecie - zuczek nie widzi w tym nic złego (jak rozumiem zuczek nie jest projektantem?) Sprawa wygląda nastepująco. Każda duża firma , za punkt honoru , poczytuje sobie posiadanie "nadwornego" (bez urazy) projektanta. Jeżeli jest to człowiek "na etacie" to jeszcze pół biedy. On wykonuje po prostu to za co mu płacą (ale to rzadki przypadek) Gorzej gdy jest to projektant " z zewnątrz" ( to z kolei przypadek dość częsty). Taki zwykły "ktoś" z miasta. Wtedy, taki on czy też ona dostaje od firmy albo zlecenia albo kasę (no bo chyba nikt nie wyobraża sobie , że robi to z pobudek czysto altruistycznych) co pozwala mu oficjalnie wykonać taki projekt po cenie minimalnej lub wręcz "za friko". I byłoby to może ok , gdyby nie problem : "Co z pozostałą bracią projektancką ?" Otóż nic - ona nadal sama zdobywa klientów i , jakby nie dość tego , że rynek ogólnie już jest ciężki , to ma jeszcze dodatkowo taką swoistą " V kolumnę " w postaci tego "nadwornego", który, tymi atrakcyjnymi cenami (rekompesowanymi przez firmę) wbija jej nóż w plecy, podbierając klientów. Często nawet te projekty fajne są , nie powiem. Sam kilka widziałem. Fakt jest faktem , sam straciłem kilku klientów , tylko dlatego, że ktoś taki jak "nadworny " przebił mnie cenami, którym nijak sprostać nie mogłem. To co pisze Nefer też mi humoru nie poprawia. No bo co z tego ,że te "ich", "nadwornych" projekty gorsze są niż te "nasze" (chociaz , jak mówię , widziałem tez całkiem niezłe). Co z tego skoro klient i tak to kupi. No bo projektant rekomendwany przez firmę, a co ważniejsze TANI. A ,że projekt wizualnie jakiś taki? Liczy się efekt końcowy no i ta kasa!
-
Tiaa. Prowincja to fajna rzecz. Ludzie tu prości i łasi na pieniądze. Pokażesz im stówkę to będą cię na rękach nosili. Za DWIE stówki gotowi są zaprzedać duszę diabłu, a co dopiero zaprojektować marne 72 metry. Nie chcę pisać co gotowi by zrobić za TRZY stówki, bo zdaje się ,że na tym forum nie wolno używac słów i wyrażeń obscenicznych. Ech, prowincja ! Żyć tu , a nie umierać !
-
Qrcze. Czasem to naprawdę żałuję ,że nie mamy czegoś takiego jak mają archtekci. Takiej Izby, która "wzięłaby za twarz" takie jak ta, "projektantki", którym się wydaje ,że projektują wnętrza. A tak naprawdę psują tylko rynek. Ja wiem, że przy TAKICH propozycjach jak te na jej stronie, to pani Maier "padnie jak kawka", prowadząc własny biznes (bez pomocy i pieniędzy tv). Ale co po sobie bałaganu zostawi to historia. Czasem to mam ochotę "przeistoczyć" się w klienta, zaglądnąć do takiej jednej czy drugiej pańci i tak ją "przeczołgać" przy projekcie, że hej. Od razu by jej przeszła ochota na zabawy w projektantkę. A program rzeczywiście był rozbrajający. Szczególnie te skupione twarze ekipy "projektantów", które miały udowodnić , że oto jestesmy świadkami przełomu w dziedzinie projektowania wnętrz...
-
-