Ogrodzenie powinno stać w granicy ale jak ktoś ma za sąsiadów psychopatów (tak jak ja) to nie dojdzie z nimi do ładu. Wyobraźcie że ustaliłem z ''sąsiadem'' przebieg granicy, graniczniki wkopane, pozornie wszystko w porządku. Na drugi rok na wiosne przychodzi ekipa do budowy ogrodzenia a ten psychol sąsiad wychodzi z awanturą. Uznał jednak "że mu się w pole wbija". No i co było robić, ogrodzenie trzeba było stawiać na swoim. Ale graniczników się nie odważył wyrwać, teraz ja ich pilnuje jak oka w głowie.