Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mTom

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 770
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez mTom

  1. Skoro odpada kondensat, to kocioł turbo (z zamkniętą komorą spalania) również. Zasada wyrzutu spalin i pobierania powietrza jest ta sama. Pozostaje kocioł atmosferyczny. Tego absolutnie nie polecam. Wtedy 100 x lepiej iść w groch. U nas również komin był robiony pod paliwo stałe, ale wystarczyło do środka wsadzić odpowiednie rury i już mieliśmy komin koncentryczny do kotła z zamkniętą komora spalania. Przy czym koszt był naprawdę niewielki. Cóż... daj znać co wymyśliliście.
  2. Sama podłogówka jak najbardziej ogrzeje pomieszczenie. Szczerze powiedziawszy, nie znam sytuacji, żeby ktoś miał podłogówkę i dodatkowo kaloryfery. Podłogówka ma to do siebie, że ma długi czas reakcji, powoli się nagrzewa i powoli stygnie. Kocioł nie musi więc pracować cały czas. Podsumowując powiem tak, ogrzewanie groszkiem jest wciąż tańsze niż gazem, pomimo, że cena węgla poszła dość mocno w górę. Pamiętaj jednak, że dochodzą dodatkowe koszty, których z reguły się w obliczeniach nie uwzględnia. Dla dobrze ocieplonego domu różnice pomiędzy ogrzewaniem gazem, a groszkiem będą naprawdę niewielkie. Dlatego ja bym zainwestował w upasywnienie domu (dodatkowa izolacja, reku). Wtedy możesz sobie grzać nawet prądem i absolutnie nie zrujnuje Ci to portfela.
  3. Moje przemyślenia są takie: im prostsza instalacja, tym mniejsze problemy. Nie rozumiem co masz na myśli pisząc o podłogówce i kaloryferach. Czy ma to być tak zrobione, że w kilku pomieszczeniach masz tylko podłogówkę, a w pozostałych tylko kaloryfery? Czy jakiś system mieszany? Nie rozumiem, dlaczego podłogówka ma działać cały czas i nie reagować na temperaturę w pomieszczeniu? Jaki jest tego cel? Na marginesie, do podłogówki bardziej nadaje się kocioł gazowy niskotemperaturowy, kondensacyjny. W innym przypadku, np. przy ekogroszku musisz dawać specjalne mieszacze, żeby osiągnąć odpowiednio niską temperaturę w podłogówce. Zresztą to jest sprawa instalatora, ale generuje to dodatkowe koszty... Skoro chcecie wspomagać się kominkiem z rozprowadzaniem powietrza, to tym bardziej szedłbym w gaz. W sytuacji dłuższych wyjazdów macie komfort bezobsługowości, a kiedy jesteście w domu, minimalizujecie zużycie gazu, dogrzewając się drewnem. Możesz spróbować zebrać jakieś wstępne oferty na wykonanie jednego i drugiego systemu u lokalnych hydraulików. Będziesz mniej więcej wiedziała na czym stoisz. Teraz tylko pozostała ostatnia rzecz - podjąć decyzję.
  4. Aniamar, nie chcę nachalnie przekonywać, ale jeżeli macie gaz na działce, to bym się nie zastanawiał. U nas sprawa wygląda następująco: - gaz mieliśmy tuż obok działki - koszt przyłącza był niewielki - zakupiliśmy kocioł Termet jednofunkcyjny, z zasobnikiem 200 l (albo 300 l) z zamkniętą komorą spalania (nie pobiera powietrza z pomieszczenia, w którym pracuje) - wysoki stosunek jakości do ceny, bardzo dobry serwis na telefon. Kocioł czwarty rok działa bez najmniejszych nawet problemów. - do tego mamy pokojowy regulator temperatury, zamontowany trochę niefortunnie bo na kominie wentylacyjnym w kuchni (są już w sprzedaży bezprzewodowe, może kiedyś się przerzucimy). Tak czy siak spełnia swoją rolę: zadajemy mu temperaturę dzienną i nocną oraz godziny, w których ma się przełączać z dziennej na nocną i odwrotnie. - sterowanie: kiedy nie ma nas w domu, wszystko odbywa się automatycznie. Kiedy jesteśmy i uruchamiamy kozę, częściowo przechodzimy na sterowanie ręczne, tak aby równomiernie dogrzać górę i dół (oczywiście to też można by zautomatyzować) . Czyli generalnie kocioł nie pracuje cały czas, a reaguje na temperaturę wnętrza, np. mamy to tak ustawione, że rano przed pobudką automatycznie startuje i w efekcie jak wyskakujemy z łóżka, jest już odpowiednio ciepło. Wyłącza się po osiągnięciu zadanej (komfortowej dla nas) temperatury. - zużycie gazu/miesiąc (ogrzewanie+ciepła woda+kuchenka): listopad - 93 m3, grudzień - 118, styczeń - 176, z tego co widzę luty będzie przypominał grudzień. Poza okresem grzewczym, kocioł podgrzewa tylko wodę, wszystko automatycznie. Zużycie gazu jest wtedy minimalne. W naszym rejonie również obowiązuje teoria, że grzanie gazem jest zabójcze dla kieszeni. Głoszą ją głównie właściciele starszych nieocieplonych domów, którzy pracują na kopalni i mają w związku z tym darmowe przydziały węgla. Ciekawy eksperyment zrobił mój sąsiad. Ma nowy ocieplony dom. Początkowo przez 2 sezony ogrzewał gazem. Potem dobudował kotłownię z kominem, przerobił instalację CO i zainstalował kocioł na węgiel. Pomimo, że kombinuje z jakimś tańszym węglem, koszt ogrzewania, jak mi wyznał jest podobny, jedynie co zyskał, to utrzymuje wyższą temperaturę w domu, o jakiś 1-2 stopnie. Z drugiej jednak strony, cała inwestycja kosztowała go prawie 20 kzł.
  5. Nie jesteśmy jakoś wyjątkowo ciepłolubni. Mieszkając w bloku zakręcaliśmy kaloryfery na noc, nawet w największe mrozy. Przy czym okien szczelnych to raczej nie mieliśmy. W arktycznym miesiącu styczniu, rachunek za gaz 330 zł (CO, woda, kuchenka oraz garaż). Do tego mamy piec wolno-stojący Jotula w salonie (bez rozprowadzania). Nie ukrywam, że w styczniu paliliśmy praktycznie codziennie, po powrocie z pracy. Wygląda więc na to, że poszedł dodatkowo ponad 1 mp drewna. Temperatura około 20 stopni w dzień, nocą trochę chłodniej. Natomiast w salonie czyli w okolicach pieca, zdecydowanie cieplej. W normalnych zimowych miesiącach płacimy 200-250 zł. Poza okresem grzewczym: 60-70 zł. Nie sądzę, żeby palenie ekogroszkiem wyszło jakoś radykalnie taniej. Chyba, że macie jakieś darmowe deputaty węglowe.
  6. Ja też to mówię, a na forum nie jestem od wczoraj. Ponawiam propozycję, zrób sobie Daggulko droga w psychologu sondę: czy Twoja obecność w wątku jest odbierana jako bezstronna. Pozyskasz nową wiedzę, a przy okazji będziesz miała możliwość podyskutowania o temacie, który Cię nurtuje. A nie jest to już raczej sprawa Adam vs qwert.
  7. Kajon-ka, nie najgorzej to wyszło z tym rachunkiem. Zastanawiam się jednak czy 24 stopnie, to nie jest za ciepło? Jak Wy w nocy dajecie radę spać?
  8. Daggulka, a nie sądzisz, że lepiej by było dla Adama, żeby nie podgrzewać już atmosfery? Co najwyżej z ciekawości, załóż sobie w psychologu ankietę z pytaniem, czy jesteś w tym temacie oceniana jako bezstronna. Wynik mógłby dużo powiedzieć. Jako, że nie wszyscy są w stanie się opanować, proponuję zamknąć wątek. I niech sobie wisi do czasu rozwiązania sprawy. Jest tu jakiś moderator?
  9. Swego czasu braliśmy pod uwagę instalację pompy. Stanęło na gazie. Z ciekawości zapytam, jakiego rządu rachunki z elektrowni was nękają? Ile w przybliżeniu kosztowała instalacje? Wreszcie jest okazja porównać różne rodzaje ogrzewania dla tego samego domu.
  10. Przeliczyliśmy dokładnie ostatni rok mieszkania w bloku i porównaliśmy do 1 roku mieszkania w domu. Wyszło, że w bloku było minimalnie drożej. A porównywaliśmy mieszkanie 60 m2 do 120 m2 domu + 30 m2 garaż. W przypadku domu doszło oczywiście ubezpieczenie i utrzymanie drugiego samochodu.
  11. Mamy rynny PCV już 3 lata (o ile pamiętam system Kaczmarek). Nic złego się z nimi nie dzieje. Nie płowieją, nie pękają, ani na mrozie, ani na upale. Są w 100% bezobsługowe. Z zakładaniem tez nie było żadnego problemu. No i cena raczej niezbyt wygórowana. Aczkolwiek muszę przyznać, że sąsiad też ma PCV i po 4 latach zauważalne jest płowienie. Widocznie wszystko zależy od materiału.
  12. Mam taras drewniany od strony północnej - widzę same plusy. W lecie można sobie posiedzieć w cieniu, słońce nie działa bezpośrednio na deski tarasowe (zwiększona żywotność).
  13. U mnie robiono w momencie instalacji kotła gazowego. Facet wylazł na komin wsunął rury, podkuł sobie w kotłowni, zero problemu, nie cała godzina roboty. Największy problem był z adapterem (połączeniem kotła z zamkniętą komorą spalania) z rurą. I to nie z podłączeniem, ale ze zdobyciem takiego ustrojstwa.
  14. Regularnie czytam wątek o prymulkach i czasem coś skrobnę. Muszę Cię rozczarować, okna dachowe brudzą się na potęgę. Szczególnie na wiosnę podczas deszczu, który niesie ze sobą rożne pyłki kwiatowe. Niemniej to okno jest bardzo przydatne. Nawet podczas księżycowej nocy potrafi wystarczająco doświetlić schody.
  15. Też mamy okno nad schodami i schody zabiegowe. Cóż, da się jakość uporać z myciem. Wystarczy podstawić podpórkę pod drugi szczebel drabiny. Nie ukrywam jednak, że potrzebna porządna drabina. I takiego zakupu jakiś czas temu dokonaliśmy. Pozostałe zmiany są stosunkowo niewielkie: - wyższa ściana kolankowa - mniej uciążliwe skosy - okna na dole na wysokości 1 m - powiększony daszek nad wejściem - dobudowany duży garaż z tarasem na górze i wyjściem z małej sypialni - nie mamy balkonów - w każdym pomieszczeniu mamy okna dachowe Dodam, że mamy tylko jeden wyłaz dachowy koło komina gazowego. Dla kominiarzy nie ma jednak najmniejszego problemu dostać się nim na drugą połać do komina od kominka w salonie.
  16. Bez przesady, nie odśnieżaliśmy do gołego asfaltu, a tylko tak, żeby dało się przejechać. Póki co takich akcji było ze 3, góra 4. Da się wytrzymać. Jak się klimat ochłodzi pewnie trzeba będzie się zmechanizować.
  17. Po prostu regularnie jeździmy. Na małe i średnie opady śniegu wystarczy. Niemniej kilka razy była już taka śnieżyca, że musieliśmy z sąsiadami brać łopaty i odśnieżać. Żaden problem, godzinka roboty i po sprawie.
  18. Stanowczo odradzam. Znalezienie takiego covera w wykonaniu Led Zeppelin zajmie Ci pewnie sporo czasu. A i tak wątpię czy zakończy się sukcesem. Polecam raczej wersje oryginalną Child in Time, Deep Purple.
  19. Mamy taką samą sytuację. Prywatna droga do 2 domów i trzeciego w budowie: 200-300 m, szerokość 4 m. Parę lat temu droga została utwardzona gruzem. Efekt w miarę dobry. Dało się bez problemów przejechać, niemniej po deszczach czy śniegach było koszmarne błoto. 3 lata temu wyrzuciliśmy na to kilka ciężarówek sfrezowanego asfaltu. To wszystko zostało wyrównane i uwalcowane. Efekt jest doskonały. Zero kolein, zero błota. Koszt zamknął się w paru stówkach na 3 rodziny. Oświetlenia na drodze nie mamy. Po pierwszym szoku po przeprowadzce teraz twierdzimy, że jest ono niepotrzebne. Jest to kwestia przyzwyczajenia do ciemności (i ciszy) na wsi. Wystarczy oświetlenie wokół domu - silny halogen z czujnikiem ruchu nad garażem załatwia sprawę. Kolejna kwestia, to problem odśnieżania prywatnej drogi, ale to już temat na zupełnie inną dyskusję...
  20. Nam właśnie mija 3 rok jak mieszkamy. Nie podaję swoich kosztów SZZ. Były zdecydowanie niższe - inne czasy. Wniosek z tego jest taki - najlepiej budować w kryzysie.
  21. Nie do końca jest to prawda. Styropian styropianowi nie jest równy. Abstrahując od tego czy płyty są proste, ważne jest ile surowca (polistyrenu do spieniania) producent użyje do produkcji m3 płyty. Norma mówi o 14 kg. Są jednak firmy, które potrafią zrobić płytę z 10 kg. Oczywiście płyta jest prosta i ładna, ale jeżeli chodzi o współczynnik lambda (przenikalność cieplna), tu pojawiają się problemy. W efekcie 10 cm styropianu gorszej jakości, daje taki sam efekt jak, powiedzmy 7 cm styropianu trzymającego normę.
  22. Pewnie! http://forum.muratordom.pl/dom-w-prymulkach-z-pracowni-archon,t14367-5220.htm
  23. Dokładnie tak. Nikt nie robi analizy zwrotu z inwestycji. Dlatego podkreślam, że nie zgadzam się z tezą (gazetową), którą tu przedstawiłaś. Swego czasu dyskutowałem z sąsiadem, tym od rozbudowy CO. Chwalił mi się, że teraz będzie mniej płacił za ogrzewanie. Niestety nie potrafił odpowiedzieć na moje proste pytanie, kiedy ta inwestycja się zwróci. Ba, nawet nie brał tego pod uwagę w swoich kalkulacjach. Z kierownikiem nie mieliśmy umowy. Natomiast płaciliśmy całość na samym końcu, w momencie zakończenia budowy.
  24. Mamy kocioł turbo czyli z zamkniętą komorą spalania. Nie mylić z kondensatem. Nie zgadzam się z tezą, że najlepiej mieć wszystkie możliwe źródła ogrzewania. Podejrzewam, że taka inwestycja nigdy by się nie zwróciła. Podobnie jest z pompą ciepła. Koszt instalacji jest olbrzymi, nie ma szans, żeby to się zwróciło w przeciągu 15-20 lat. A tymczasem po 15 latach trzeba wymienić urządzenie wiercić nowe otwory... Mam sąsiada, który pierwszy rok ogrzewał dom gazem. Potem zdecydował się na przejście na ogrzewanie węglowe. Dobudował dodatkowe pomieszczenie, komin, rozbudował instalację. Swego czasu zdawał mi relację, że w zasadzie płaci tyle samo za węgiel, co za gaz. Utrzymuje jednak trochę wyższą temperaturę w domu 23 zamiast 21 stopni. Dla nas 23 stopnie to Sahara. Niemniej piec ma bez podajnika i codziennie ze 2 razy musi dołożyć. Ma też problem z popiołem. Co do zwrotu z inwestycji, koszt wyniósł około 15 tys pln. Załóżmy, że miesięczni koszt ogrzewania węglem będzie niższy o 100 zł niż gazem (dość realistyczne podejście) - impreza zwróci mu się po 12 latach... Budowanie domu w tropikach, to znowu niebagatelny koszt na klimę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...