Może i ja dorzucę 3grosze.  Aktualnie mam trzy kredyty: 
hipoteczny na działkę, limit w koncie i kredyt na samochód w EUR.  
Mimo skoku waluty i tak kredyt w EUR bardziej mi się opłaca. 
Tym bardziej, że jest duża różnica w oprocentowaniu kredytu na pojazdy. Rok temu, jak brałem kredyt to było 8% w walucie a 16% w pln. Różnica w racie wynosiła ponad 300pln na miesiąc. Mimo wyższego kursu, i tak 
płacę niższe raty niż w przypadku kredytu złotowego. Jeżeli jest skok waluty powiedzmy o 20% to nie oznacza to że oprocentowanie kredytu 
rosnie o [oprocentowanie] + 20%, tylko te 20% rozkłada się na cały okres spłaty.  I tak miałem to "szczęście", że kredyt brałem akurat w momencie krótkotrwałego zawirowania na rynkach w Ameryce Płd. i kurs skoczył do prawie 4.20. Więc w tej chwili mój kredyt jest "tylko" o 10% droższy. 
Nie można przyjmować założenia, że jak waluta przez 5lat wzrastała 
średnio o x procent, to będzie zachowywała się tak samo przez kolejne 
5lat. Rynek finansowy rządzi się swoimi prawami i my małe robaczki możemy tylko bezradnie czytać kursy. Dopuszczam możliwość że waluta skoczy o kolejne 20%. Mam tylko nadzieję, że nie grozi nam Argentyna. I są duże podstawy, że nie bedzie tak źle, ponieważ nasza gospodarka jest juz bardzo mocno związania z rynkiem UE. I według "ekspertów" złotówka jest niedowartościowana. No chyba, że nagle nastąpi jakieś globalne załamanie rynku walutowego na świecie.   
Mimo wszystko człowiek żyje w ciągłym stresie i mam nowe hobby - codzienna analiza rynku walutowego: http://bankier.pl/inwestowanie/waluty/  
Polecam. Są tam kursy online z rynku międzybankowego i miła lektura analiz w przerwie na kawę.   
Podsumowująć, jeżeli chodzi o kredyty hipoteczne, to w tej chwili bez wahania wziąłbym kredyt w pln. Sen jest spokojniejszy.  Tym bardziej że zabezpieczeniem jest nasz DOM. 
W przypadku kredytów komercyjnych, gdzie różnice w oprocentowaniu są duże... Tu bym się zastanawiał. Tym bardziej że pokusą byłby właśnie 
wysoki kurs. A nuż przyszedł czas na spadek...        
Jacek