
Karpatka
Użytkownicy-
Liczba zawartości
970 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Karpatka
-
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
P.S. Przeczytałam dziennik YreQ i mnie natchnęło do jeszcze jednego wspomnienia.... Niedawno w banku zgłosiliśmy nieśmiało konieczność dobrania kredytu. Uruchomiliśmy procedurę, odcisnęliśmy lewe ucho i prawe biodro na formularzu DBX 3456, zbadaliśmy DNA z włosa pod pachą i poszło! W chwili podpisania dokumentów, pani zza biurka nieśmiało zagadnęła: - A przy okazji, to mam pytanie: u państwa kolory w domu to rzeczywiście takie wesołe i kolorowe jak na zdjęciach???? Bo, wiecie państwo, teraz to wy tak trochę nietypowo... Chyba. Obejrzałam zdjęcia przygotowane przez pana rzeczoznawcę i zaprotestowałam gwałtownie: - Nieeee, absolutnie!!!! Te zdjęcia są stanowczo wyblakłe! To tyle w temacie kolorów, jesieni Nobilesa (YreQ, u nas w dwóch pokojach i garderobach gości lato. Łącznie z najbardziej wyrazistymi odcieniami, pt. fiołkowe - to w gabineciko-biblioteczce Małego Żonka. Kolor wytonowany, jeśli weźmiemy pod uwagę naszą sypialnię. Miała być stonowana krzyżówka brązu, pudrowego różu i bordo. Wyszła wściekła purpura. Ot, niespodzianka, jak to w Tikkurilli). -
Komentarze - do wspomnień a potem na bieżąco
Karpatka odpowiedział YreQ → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
YreQ, ja oczywiście dopiero teraz dorwałam się do Twojego dziennika.... Kawał pracy wykonałaś, szacunek! Ale efekt fantastyczny. Schody super, jesienny salon też piękny. Gratuluję! Zabiły mnie jednak zielone drzwi! Cudo!!!!!!!!! Kiedy pierwsza noc w nowym domu????? -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Dziewczyny, dzięki serdeczne za dobre słowo! I sorki za poślizgi, ale u nas Internet to jeszcze towar reglamentowany i bezcenny (uśpiłam Małego Żonka, by dorwać się do jego kompa i jego przenośnego ustrojstwa, które łączy mnie ze światem). Markoto, nawet się nie obejrzysz, jak kolekcję kartonów w okolicznych sklepach kolekcjonować będziesz Tylko pilnuj ścian, by w odpowiednim momencie Panów Fachowców za drzwi wystawić! YreQ, Kleofas macha do Ciebie ogonkiem i radośnie kłapie pyskiem. Chwilowo mieszka na parapecie "zielonego" pokoju, bo go Nieletnie z docelowej łazienki ewakuowały. Łazienka jest dalej szlifowana, a nawet młodsza Nieletnia już z pewnym podziwem na wyczyny Jaśnie Panów zerka, więc ich ostrożność była uzasadniona. Kleofas się nie buntował -
3, 2, 1, 0...... START!!!!!!!!! Poszło! Na dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego spędziliśmy pierwszą noc w domu. A dziś własnego dziennika przez wyszukiwarkę szukałam Coś za coś. Po kolei jednak. Przeprowadzka w telegraficznym skrócie wyglądała tak: właściwie nie wyglądała. Raptem jeden większy wóz (ale to głównie w powodu lodówki). Ja osobówką wyładowaną po dach i z rozlaną zupą pomidorową w bagażniku (teściowa zadbała o zapracowaną ekipę, ale termosu nie dokręciła ) i z obowiązkowym przystankiem w sklepie z AGD na pięć minut przed zamknięciem, bo sobie uroiłam, że KONIECZNIE muszę mieć od razu nową maszynkę do chleba. Mały Żonek poklepał się jednoznacznie po czole, a ja do dziś się zastanawiam, co mnie wtedy na mózg siadło... Na szczęście krajalnica działa bez zarzutu. W temacie umeblowania - garderoby, wyposażone w wypasione "coś" z IKEA po 99 zł za sztukę w promocji spisują się znakomicie. Mieszczą nie tylko rzeczy niezbędne, ale i stada wolno brykających worków i pudeł, które czekają na resztę mebli i lepsze czasy. Nieletnie czekają na szafy (już zamówione, będą w połowie października) i gospodarują w kartonowych pudłach. Młodsza kreatywnie wykonała sobie własnoręcznie półki na lalki ze styropianu i jest baaardzo z nich dumna. Kochane dziecko. Córy prowadzą intensywne życie towarzyskie, bo pielgrzymują do nas kolejne ekipy koleżanek i kolegów, zafascynowanych przestrzenią nieumeblowanych kątów Nieletnich, tudzież wiedzione obietnicami "jazdy na rolkach na poddaszu" Na szczęście stoję na straży BHP i moich paneli. W środku, żeby nie było za łatwo, w dalszym ciągu gościmy panów od wykończeniówki. Pijemy kolejne hektolitry kawy i z uporem maniaków wskazujemy im pofałgowania alpejskie na naszych "wygładzonych" rzekomo ścianach. Panowie klną, szpachlują, szlifują i kurzą. Ja oglądam, klnę, szoruję i szlag mnie trafia. Ostatnio usłyszałam narzekanie, że ta Tikkurilla, to generalnie syf straszny, bo nie kryje fuszerek i nie da się nią w ogóle oszukać. Panie Sułku kochany, a ja do niedawna żyłam jeszcze w błogiej nieświadomości, że mam w domu fachowców!!!!! A tu niespodzianka: wąska specjalizacja - oszustwa ścienne. Przy okazji weny budowlanej: coś mnie podkusiło, żeby mały fragment ściany w łazience z białej przemalować na żółto. Zobaczyłam efekt i zawyłam. Nawet dwa razy. Raz z zachwytu (bo efekt fajny), a zaraz później z rozpaczy. Uprzedzaliśmy Jaśnie Panów, że mieszkamy, więc prosimy o czujność, wyrozumiałość, skarpetki zamiast butów i generalnie ostrożność. Więc w ramach ostrożności Jaśnie Pan fachowiec, chcąc pieczołowicie zabezpieczyć moje koszyki z kosmetykami, zamiast wykonać cztery dodatkowe kroki i z korytarza pobrać z pokaźnego stosu folię, zwinął to, co mu się pod rękę nawinęło. Konkretnie z pralki przygotowaną do prania moją nową sukienkę. Lateksowy żółty deseń (choć to kolor na topie) kiepsko współgra z fioletem, więc pożegnałam się z kiecką, którą cieszyłam się cały miesiąc. W krótkich i baaardzo dosadnych słowach (pierwszy raz w rozmowie z Jaśnie Panami rzuciłam słuchawką! ) powiedziałam, co o tym sądzę, na co usłyszałam nieśmiertelne "ja nie wieeeedziaaaaałeeeem!". Uczciwsze byłoby "ja nie myślaaaaałeeeeem!". Za oknem co jest - każdy widzi. My czekamy na zmianę pogody, bo przed zimą chcemy jeszcze dokończyć elewację i przestać taplać się w błocie. Brukowanie zostało przeniesione na pozycję przyszłoroczną, ponieważ gmina ma jednak robić kanalizację. Tymczasowo utwardziliśmy jedynie podjazd tłuczniem i na ścieżce położymy betonowe płyty. Kilka miesięcy przemęczymy. Krótkie podsumowanie tego chaosu? Będę stereotypowa, niestety: jest cudownie. Pomijam ZDECYDOWANIE dłuższe machanie mopem (zainwestowałam i bardzo sprawnie się macha), ale ma to swoje plusy, bo to gratis gimnastyka, a jej pozytywne efekty już zauważyłam i cieszę się bardzo! Nieletnie do otoczenia nastawione są wręcz euforycznie, a w domku zakochane. Ja piszę serial "polskie drogi" i ciągle usiłuję po rozkopanych śląskich drogach ustalić optymalną trasę do pracy. Nasze psisko (nadużycie semantyczne, bo przypominam, że to york), uświadomił nas, że nasze wieczorne osiedlowe spacery to była strata czasu i pokuta za grzechy niepopełnione. Tu pan Pies wychodzi podnieść łapę do zapadnięcia zmroku (czasami trzyma ją podniesioną majestatycznie przez 10 minut, bo pada, więc trzeba optymalizować ilość ruchów i czas przebywania w niesprzyjających warunkach). Wieczorem wyrzucony z domu siada obrażony na progu i nie ma siły, by zachęcić go chociaż do kurtuazyjnego obsikania płotu. Po ciemku?????? Psia zgroza. Wytrzymuje do rana. W porywach do 9.00 Zapomniałam dodać, że z plusów dodatnich mamy: fantastycznych i życzliwych sąsiadów, mleko prosto od krowy, swojski ser i masło, a Nieletnie super szkołę, w której z jednej strony nauczyciele na dużej przerwie leją dzieciom herbatkę (dla nas absolutny szok!), a z drugiej są wymagający i umiejętnie stawiają wysoko poprzeczkę. Wystarczy tego bajkopisarstwa. Tylko niech tak zostanie!!!
-
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
3, 2, 1, 0...... START!!!!!!!!! Poszło! Na dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego spędziliśmy pierwszą noc w domu. A dziś własnego dziennika przez wyszukiwarkę szukałam Coś za coś. Po kolei jednak. Przeprowadzka w telegraficznym skrócie wyglądała tak: właściwie nie wyglądała. Raptem jeden większy wóz (ale to głównie w powodu lodówki). Ja osobówką wyładowaną po dach i z rozlaną zupą pomidorową w bagażniku (teściowa zadbała o zapracowaną ekipę, ale termosu nie dokręciła ) i z obowiązkowym przystankiem w sklepie z AGD na pięć minut przed zamknięciem, bo sobie uroiłam, że KONIECZNIE muszę mieć od razu nową maszynkę do chleba. Mały Żonek poklepał się jednoznacznie po czole, a ja do dziś się zastanawiam, co mnie wtedy na mózg siadło... Na szczęście krajalnica działa bez zarzutu. W temacie umeblowania - garderoby, wyposażone w wypasione "coś" z IKEA po 99 zł za sztukę w promocji spisują się znakomicie. Mieszczą nie tylko rzeczy niezbędne, ale i stada wolno brykających worków i pudeł, które czekają na resztę mebli i lepsze czasy. Nieletnie czekają na szafy (już zamówione, będą w połowie października) i gospodarują w kartonowych pudłach. Młodsza kreatywnie wykonała sobie własnoręcznie półki na lalki ze styropianu i jest baaardzo z nich dumna. Kochane dziecko. Córy prowadzą intensywne życie towarzyskie, bo pielgrzymują do nas kolejne ekipy koleżanek i kolegów, zafascynowanych przestrzenią nieumeblowanych kątów Nieletnich, tudzież wiedzione obietnicami "jazdy na rolkach na poddaszu" Na szczęście stoję na straży BHP i moich paneli. W środku, żeby nie było za łatwo, w dalszym ciągu gościmy panów od wykończeniówki. Pijemy kolejne hektolitry kawy i z uporem maniaków wskazujemy im pofałgowania alpejskie na naszych "wygładzonych" rzekomo ścianach. Panowie klną, szpachlują, szlifują i kurzą. Ja oglądam, klnę, szoruję i szlag mnie trafia. Ostatnio usłyszałam narzekanie, że ta Tikkurilla, to generalnie syf straszny, bo nie kryje fuszerek i nie da się nią w ogóle oszukać. Panie Sułku kochany, a ja do niedawna żyłam jeszcze w błogiej nieświadomości, że mam w domu fachowców!!!!! A tu niespodzianka: wąska specjalizacja - oszustwa ścienne. Przy okazji weny budowlanej: coś mnie podkusiło, żeby mały fragment ściany w łazience z białej przemalować na żółto. Zobaczyłam efekt i zawyłam. Nawet dwa razy. Raz z zachwytu (bo efekt fajny), a zaraz później z rozpaczy. Uprzedzaliśmy Jaśnie Panów, że mieszkamy, więc prosimy o czujność, wyrozumiałość, skarpetki zamiast butów i generalnie ostrożność. Więc w ramach ostrożności Jaśnie Pan fachowiec, chcąc pieczołowicie zabezpieczyć moje koszyki z kosmetykami, zamiast wykonać cztery dodatkowe kroki i z korytarza pobrać z pokaźnego stosu folię, zwinął to, co mu się pod rękę nawinęło. Konkretnie z pralki przygotowaną do prania moją nową sukienkę. Lateksowy żółty deseń (choć to kolor na topie) kiepsko współgra z fioletem, więc pożegnałam się z kiecką, którą cieszyłam się cały miesiąc. W krótkich i baaardzo dosadnych słowach (pierwszy raz w rozmowie z Jaśnie Panami rzuciłam słuchawką! ) powiedziałam, co o tym sądzę, na co usłyszałam nieśmiertelne "ja nie wieeeedziaaaaałeeeem!". Uczciwsze byłoby "ja nie myślaaaaałeeeeem!". Za oknem co jest - każdy widzi. My czekamy na zmianę pogody, bo przed zimą chcemy jeszcze dokończyć elewację i przestać taplać się w błocie. Brukowanie zostało przeniesione na pozycję przyszłoroczną, ponieważ gmina ma jednak robić kanalizację. Tymczasowo utwardziliśmy jedynie podjazd tłuczniem i na ścieżce położymy betonowe płyty. Kilka miesięcy przemęczymy. Krótkie podsumowanie tego chaosu? Będę stereotypowa, niestety: jest cudownie. Pomijam ZDECYDOWANIE dłuższe machanie mopem (zainwestowałam i bardzo sprawnie się macha), ale ma to swoje plusy, bo to gratis gimnastyka, a jej pozytywne efekty już zauważyłam i cieszę się bardzo! Nieletnie do otoczenia nastawione są wręcz euforycznie, a w domku zakochane. Ja piszę serial "polskie drogi" i ciągle usiłuję po rozkopanych śląskich drogach ustalić optymalną trasę do pracy. Nasze psisko (nadużycie semantyczne, bo przypominam, że to york), uświadomił nas, że nasze wieczorne osiedlowe spacery to była strata czasu i pokuta za grzechy niepopełnione. Tu pan Pies wychodzi podnieść łapę do zapadnięcia zmroku (czasami trzyma ją podniesioną majestatycznie przez 10 minut, bo pada, więc trzeba optymalizować ilość ruchów i czas przebywania w niesprzyjających warunkach). Wieczorem wyrzucony z domu siada obrażony na progu i nie ma siły, by zachęcić go chociaż do kurtuazyjnego obsikania płotu. Po ciemku?????? Psia zgroza. Wytrzymuje do rana. W porywach do 9.00 Zapomniałam dodać, że z plusów dodatnich mamy: fantastycznych i życzliwych sąsiadów, mleko prosto od krowy, swojski ser i masło, a Nieletnie super szkołę, w której z jednej strony nauczyciele na dużej przerwie leją dzieciom herbatkę (dla nas absolutny szok!), a z drugiej są wymagający i umiejętnie stawiają wysoko poprzeczkę. Wystarczy tego bajkopisarstwa. Tylko niech tak zostanie!!! -
A TO BYŁO TAK... Zadzwoniłam dziś do pana od parkietu, żeby umówić się na termin dokończenia dzieła. Zaczęłam nieśmiało: "Bo wie pan, chyba mamy problem, a mnie zaraz trafi!!!!"... Na to pan czytając mi w myślach: "Niech mi pani nie mówi, że zatłuścili podłogę????". Ano dokładnie tak!!!! Koneserzy KONIECZNIE musieli spożywać w naszym salonie przy kominku posiłki na eleganckim stole z paczki styropianiu. Po pojedynczych tłustych plamach wiem, że w menu była kiełbaska (prawdopodobnie grill) i trochę jej pospadało na podłogę. Gorzej, że na podłogę najwyraźniej spadła również puszka z rybkami i olej wypłynął.... Nie mam już sił. Nogi z dupci powyrywam. Pan od podłóg załamany stwierdził, że zobaczymy, jaki będzie efekt pierwszego cyklinowania. W perspektywie mamy jednak wymianę części desek. Szukam sponsorów, bo płacić po raz kolejny za materiał nie zamierzam. Byłam sponsorem walniętej kafelki i limit wyczerpany. W temacie poślizgu na budowie: Harnasie stawiają płot z klinkieru (od poniedziałku ma padać, więc narzuciły tempo), a w środku jeszcze kilka rzeczy jest do zrobienia. Jak choćby kolejne wyszlifowanie ścian, bo ciągle upierdliwi inwestorzy nie wykazują oczekiwanego entuzjazmu na ich widok. Panu W. zapowiedziałam dziś radośnie, że od środy wchodzę z porządkami. Ucieszył się bardzo, ale na wszelki wypadek upewnił się: "Wspaniale!!!! A tak konkretnie, to od której środy?????? " Najbliższej!!!!! Bo za kilka dni, 1 września, moje dzieci rozpoczynają szkołę! I zacznę mieć problemy logistyczne. A w czwartek wchodzi pan od parkietu i chce mieć chatę wolną. Wieczór mieliśmy poświęcić na szukanie: 1. wylewek (nie znoszę tego określenia, ale Mały Żonek mnie katuje tym konsekwentnie. Ja mam wylewkę na podłodze - etap dawno zamknięty, chwała Najwyższemu - a teraz szukam kranów!), 2. domofonu (jakieś sugestie, gdzie można kupić bez videopodglądaczobajerów i za mniej niż 800 zł??? A najlepiej, żeby to był kombajn, tzn. skrzynka na listy do wmurowania w słupek ogrodzenia wraz z prostym domofonem. Potrzebne na już, 3. klamek do drzwi wewnętrznych, 4. halogenków do łazienki, 5. lamp zewnętrznych. Zrealizowano: 1. nie zdążyliśmy do wybranych salonów, 2. towar wybitnie deficytowy, dzień zakończony porażką, 3. na plusie: nieoczekiwanie podjęliśmy decyzję: zmiana z VDS na Domino. O ponad połowę taniej ,a znacznie szybciej. Mam nadzieję, że wytrzymają jakieś 3 -4 lata (plan minimum), a później się je wymieni, 4. szukamy nadal, 5. wersja jak wyżej. Skuteczność znikoma. Wakacje na ukończeniu, a za kilka dni mamy się przeprowadzać.... BOSKO!!!!!
-
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
A TO BYŁO TAK... Zadzwoniłam dziś do pana od parkietu, żeby umówić się na termin dokończenia dzieła. Zaczęłam nieśmiało: "Bo wie pan, chyba mamy problem, a mnie zaraz trafi!!!!"... Na to pan czytając mi w myślach: "Niech mi pani nie mówi, że zatłuścili podłogę????". Ano dokładnie tak!!!! Koneserzy KONIECZNIE musieli spożywać w naszym salonie przy kominku posiłki na eleganckim stole z paczki styropianiu. Po pojedynczych tłustych plamach wiem, że w menu była kiełbaska (prawdopodobnie grill) i trochę jej pospadało na podłogę. Gorzej, że na podłogę najwyraźniej spadła również puszka z rybkami i olej wypłynął.... Nie mam już sił. Nogi z dupci powyrywam. Pan od podłóg załamany stwierdził, że zobaczymy, jaki będzie efekt pierwszego cyklinowania. W perspektywie mamy jednak wymianę części desek. Szukam sponsorów, bo płacić po raz kolejny za materiał nie zamierzam. Byłam sponsorem walniętej kafelki i limit wyczerpany. W temacie poślizgu na budowie: Harnasie stawiają płot z klinkieru (od poniedziałku ma padać, więc narzuciły tempo), a w środku jeszcze kilka rzeczy jest do zrobienia. Jak choćby kolejne wyszlifowanie ścian, bo ciągle upierdliwi inwestorzy nie wykazują oczekiwanego entuzjazmu na ich widok. Panu W. zapowiedziałam dziś radośnie, że od środy wchodzę z porządkami. Ucieszył się bardzo, ale na wszelki wypadek upewnił się: "Wspaniale!!!! A tak konkretnie, to od której środy?????? " Najbliższej!!!!! Bo za kilka dni, 1 września, moje dzieci rozpoczynają szkołę! I zacznę mieć problemy logistyczne. A w czwartek wchodzi pan od parkietu i chce mieć chatę wolną. Wieczór mieliśmy poświęcić na szukanie: 1. wylewek (nie znoszę tego określenia, ale Mały Żonek mnie katuje tym konsekwentnie. Ja mam wylewkę na podłodze - etap dawno zamknięty, chwała Najwyższemu - a teraz szukam kranów!), 2. domofonu (jakieś sugestie, gdzie można kupić bez videopodglądaczobajerów i za mniej niż 800 zł??? A najlepiej, żeby to był kombajn, tzn. skrzynka na listy do wmurowania w słupek ogrodzenia wraz z prostym domofonem. Potrzebne na już, 3. klamek do drzwi wewnętrznych, 4. halogenków do łazienki, 5. lamp zewnętrznych. Zrealizowano: 1. nie zdążyliśmy do wybranych salonów, 2. towar wybitnie deficytowy, dzień zakończony porażką, 3. na plusie: nieoczekiwanie podjęliśmy decyzję: zmiana z VDS na Domino. O ponad połowę taniej ,a znacznie szybciej. Mam nadzieję, że wytrzymają jakieś 3 -4 lata (plan minimum), a później się je wymieni, 4. szukamy nadal, 5. wersja jak wyżej. Skuteczność znikoma. Wakacje na ukończeniu, a za kilka dni mamy się przeprowadzać.... BOSKO!!!!! -
Cześć Aka! Witam w klubie oczekujących cierpliwie na łaskę fachowców. Mnie już z wolna trafia, ale Ty się musisz uzbroić w duuuuużo cierpliwości. Wszystko, co najlepsze jeszcze przed Tobą
-
Komentarze do budowy aps33+2g
Karpatka odpowiedział markoto → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
A ja dla odmiany obstawiam 4 i 6, ew. 1. Generalnie - bardziej podobają mi się te długie półki otwierane do góry, niż tradycyjne (zakładam, że obok użyteczności aspekt wizualny też ma znaczenie). Z półek bym nie rezygnowała, bo z doświadczenia wiem, że zawsze się przydają - nawet takie rzadziej używane. Podoba mi się za to pustka nad kibelkiem i bidetem - sprawia wrażenie lekkości, można ją też fajnie zaaranżować. I szacun za zdolności i planowanie!!!!! Jak sobie przypomnę moją wczorajszo/dzisiejszą akcję z ramką wokół drzwi -
Tak dla odmiany sobie ponarzekam. A co! Wolno mi. Na głupotę wszechmocną, nonszalancję pospolitą i luzik do potęgi. Zaczęło się w sobotę. Uzbrojona w mopa i dobre chęci pocwałowałam do domu, żeby choć jeden pokój przygotować pod przewożone rzeczy. Z rozpędu (ciągle jeszcze mam etap, gdy potencjalne sprzątanie rozległych powierzchni płaskich sprawia mi radochę) posprzątałam 2 pokoje i dwie garderoby. I przyjrzałam się moim jasnym płytkom z jasnymi fugami w holu i szlag mnie trafił! Błoto - to mało powiedziane. Syf i malaria są bliższe prawdy. Harnasie od elewacji postanowiły sobie skrócić drogę z materiałami z garażu na taras przez nasz hol.... Zaklęłam jak szewc starej daty i umyłam podłogę. Prawie po ciemku, więc fugom dopiero się przyjrzę. Bez problemu jednak dojrzałam uszkodzoną płytkę i ciśnienie mi wzrosło. Mamy wymianę. To z soboty. Wczoraj rano zadzwoniłam do Harnasiów od wnętrz, żeby ustalić grafik prac - niezorientowanym przypominam, że 1 września muszę już mieszkać, a grozi mi chodzenie w piżamce w towarzystwie budowlańców... W ubiegłym tygodniu my mieliśmy wolne, więc chłopaki też odpuściły. Wczoraj okazało się, że coś im wypadło i dojadą dopiero dziś. O jakiejkolwiek cywilizowanej formie uprzedzenia nas o zmianie planów można zapomnieć. Ciekawe, z czym się nie wyrobią????? Wczoraj wieczorem, jak już pisałam, pojawiliśmy się na budowie. Co zastaliśmy? Przy bramie garażowej, na nierównej stercie ziemi malowniczo sterczała rozłożona pokaźna drabina. Dla tych, co zdążyli zapomnieć: ostatnio u nas mocno wiało i wyobraźnia dalej mi pracuje na pełnych obrotach. Kiedy dziś napomknęłam na temat drabiny wywołałam ogólne zdziwienie z gatunku: "Ale tak konkretnie, to o co chodzi????" Jak tak sobie analizuję to moje marudzenie, to stwierdzam dobitnie: 1. czas kończyć zabawę, bo zmęczenie materiału jest solidne, 2. postawa "nie dbam, to nie moje" nadal silnie jest zakorzeniona w naszym społeczeństwie. Niestety. P.S. A ramkę od której bolały mnie żebra zdjęłam. Mały Żonek ogłosił votum separatum od tej decyzji.
-
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Tak dla odmiany sobie ponarzekam. A co! Wolno mi. Na głupotę wszechmocną, nonszalancję pospolitą i luzik do potęgi. Zaczęło się w sobotę. Uzbrojona w mopa i dobre chęci pocwałowałam do domu, żeby choć jeden pokój przygotować pod przewożone rzeczy. Z rozpędu (ciągle jeszcze mam etap, gdy potencjalne sprzątanie rozległych powierzchni płaskich sprawia mi radochę) posprzątałam 2 pokoje i dwie garderoby. I przyjrzałam się moim jasnym płytkom z jasnymi fugami w holu i szlag mnie trafił! Błoto - to mało powiedziane. Syf i malaria są bliższe prawdy. Harnasie od elewacji postanowiły sobie skrócić drogę z materiałami z garażu na taras przez nasz hol.... Zaklęłam jak szewc starej daty i umyłam podłogę. Prawie po ciemku, więc fugom dopiero się przyjrzę. Bez problemu jednak dojrzałam uszkodzoną płytkę i ciśnienie mi wzrosło. Mamy wymianę. To z soboty. Wczoraj rano zadzwoniłam do Harnasiów od wnętrz, żeby ustalić grafik prac - niezorientowanym przypominam, że 1 września muszę już mieszkać, a grozi mi chodzenie w piżamce w towarzystwie budowlańców... W ubiegłym tygodniu my mieliśmy wolne, więc chłopaki też odpuściły. Wczoraj okazało się, że coś im wypadło i dojadą dopiero dziś. O jakiejkolwiek cywilizowanej formie uprzedzenia nas o zmianie planów można zapomnieć. Ciekawe, z czym się nie wyrobią????? Wczoraj wieczorem, jak już pisałam, pojawiliśmy się na budowie. Co zastaliśmy? Przy bramie garażowej, na nierównej stercie ziemi malowniczo sterczała rozłożona pokaźna drabina. Dla tych, co zdążyli zapomnieć: ostatnio u nas mocno wiało i wyobraźnia dalej mi pracuje na pełnych obrotach. Kiedy dziś napomknęłam na temat drabiny wywołałam ogólne zdziwienie z gatunku: "Ale tak konkretnie, to o co chodzi????" Jak tak sobie analizuję to moje marudzenie, to stwierdzam dobitnie: 1. czas kończyć zabawę, bo zmęczenie materiału jest solidne, 2. postawa "nie dbam, to nie moje" nadal silnie jest zakorzeniona w naszym społeczeństwie. Niestety. P.S. A ramkę od której bolały mnie żebra zdjęłam. Mały Żonek ogłosił votum separatum od tej decyzji. -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Dziewczyny, dzięki za zainteresowanie. Zrobiłam poranny kurs, pooglądałam i zaordynowałam zrywanie ramki. -
DAJCIE MI GRANAT!!!!!! To się lekko wyluzuję. No i masz babo placek. Baba se wymyśliła na elewacji ramki wokół okien. Takie całkiem zwykłe, proste. Zupełnie proste. Zupełnie, zupełnie. Docelowo te ramki (co to je widać na zdjęciach powyżej. Piszę "ramki", bo bonie to podobno nie są, a ramki dla Harnasiów zrozumiałe były, więc w porzo) mają być o ton, dwa jaśniejsze od reszty elewacji. W sumie banał. Do dziś godz. 21.40. Po drodze z Ikei (nie mam szaf, ale kolorowe wieszaki dla Nieletnich i owszem! Oprócz nich dwa cudaki do garderoby udające zabudowę, folię do wykładania mebli kuchennych oraz mgliste wyobrażenie na temat mojej sypialni. Tyle tylko, że to już nie Ikea, a ogólnie: Katowice Rozdzień. Ze szczególnym uwzględnieniem sklepów oferujących meble poniżej 20 tys. zł. A nawet mocno poniżej. By nie rzec, że zdecydowanie mocno) odkryłam, że Harnasie z rozpędu walnęły mi ramkę wokół bramy garażowej (strawię) i drzwi wejściowych (aż mnie walnęło pod żebra z wrażenia). I tu mam zagwozkę: obok drzwi są dwa okna w ramkach. Same drzwi w tulipankach, do tego ramka, a ja się boję, czy ramka polubi tulipanki????? I złoty dąb???? Na "elewacjach" przypadek "okna+drzwi" nie był rozpatrywany. Mały Żonek głosuje "za". Ja mam autentyczną migrenę, doję koniak (podobno 5*, moje szczęście skrupulatnie ten fakt odnotowało), a jutro rano muszę podjąć decyzję: zostawiamy, czy bieg wsteczny? To co z tym granatem??????
-
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
DAJCIE MI GRANAT!!!!!! To się lekko wyluzuję. No i masz babo placek. Baba se wymyśliła na elewacji ramki wokół okien. Takie całkiem zwykłe, proste. Zupełnie proste. Zupełnie, zupełnie. Docelowo te ramki (co to je widać na zdjęciach powyżej. Piszę "ramki", bo bonie to podobno nie są, a ramki dla Harnasiów zrozumiałe były, więc w porzo) mają być o ton, dwa jaśniejsze od reszty elewacji. W sumie banał. Do dziś godz. 21.40. Po drodze z Ikei (nie mam szaf, ale kolorowe wieszaki dla Nieletnich i owszem! Oprócz nich dwa cudaki do garderoby udające zabudowę, folię do wykładania mebli kuchennych oraz mgliste wyobrażenie na temat mojej sypialni. Tyle tylko, że to już nie Ikea, a ogólnie: Katowice Rozdzień. Ze szczególnym uwzględnieniem sklepów oferujących meble poniżej 20 tys. zł. A nawet mocno poniżej. By nie rzec, że zdecydowanie mocno) odkryłam, że Harnasie z rozpędu walnęły mi ramkę wokół bramy garażowej (strawię) i drzwi wejściowych (aż mnie walnęło pod żebra z wrażenia). I tu mam zagwozkę: obok drzwi są dwa okna w ramkach. Same drzwi w tulipankach, do tego ramka, a ja się boję, czy ramka polubi tulipanki????? I złoty dąb???? Na "elewacjach" przypadek "okna+drzwi" nie był rozpatrywany. Mały Żonek głosuje "za". Ja mam autentyczną migrenę, doję koniak (podobno 5*, moje szczęście skrupulatnie ten fakt odnotowało), a jutro rano muszę podjąć decyzję: zostawiamy, czy bieg wsteczny? To co z tym granatem?????? -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Markoto, dzięki za pamięć! Nie chcę zapeszać, ale póki co - komin trzyma Ciiiiiiiiiii, żeby się nie rozmyślił.... -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
-
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Kupić nie kupię, ale mam inny pomysł: podrzuć mi na prv swój adres, a ja Ci pocztą paczuszkę wyślę z płytką podstawową (kilka mi jeszcze w zapasie zostało), jedynie dekorki ze znacznego foto zbliżenia będziesz musiała oglądać A gdzie nabyłaś doniczki w koronki????? -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Odpowiadam po kolei: lodówki docelowo będą dwie. Nasza rodzinna "krowa" rzeczywiście schowa się do spiżarni. A mała na podręczne produkty już jest zabudowana - zmieściła się pod blatem. Ma tylko półki, bez zamrażalnika. Tynk robi nasza ekipa. Jesteśmy jej wierni, jak Jaś Małgosi Kleofas dziękuje za komplementy i uśmiech gwiazdorski przesyła! -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Spontan był pełny - i przy kolorze kuchni i przy Kleofasie. Nigdy bym nie przypuszczała, że mnie kurzołapka zauroczy -
Komentarze - do wspomnień a potem na bieżąco
Karpatka odpowiedział YreQ → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
YreQ, Ty te kartony z wyprzedzeniem zacznij gromadzić! Moje Nieletnie obstawiły już jakiś czas wszystkie (liczne) sklepy na osiedlu, panie skrupulatnie nam je zbierają, a my ciągle niedobory mamy. Żeby nie było wątpliwości - oficjalnie przewożenie bambetli zaczęliśmy dziś. Część w workach -
Komentarze do budowy aps33+2g
Karpatka odpowiedział markoto → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Mi już minął Mimo, że burza wraca. W Gliwicach od wczoraj mamy horror.... Pierwszy raz przeżyłam burzę, która rozpoczęła się w czwartek wieczorem, a zakończyła w piątek rano. Do tego malownicze gradobicie. Dziś wieczorem mamy powtórkę z rozrywki. -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Szukaj koniecznie, ale samicy!!!! Kleofas będzie zachwycony Gratuluję talentów rzeźbiarskich. Żeby tak od razu ludojada? No, no..... -
Marchewkowe pole [dziennik Karpatki] - komentarze
Karpatka odpowiedział Karpatka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
YreQ, właśnie te ślepia nas zauroczyły. A później Mały Żonek ilekroć spojrzał na karton rechotał na całe gardło. Schiza totalna, ale fajna.... -
Komentarze do budowy aps33+2g
Karpatka odpowiedział markoto → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Super! Z tej mieszanki kac będzie kosmiczny, ale w miłym gronie -
Komentarze do budowy aps33+2g
Karpatka odpowiedział markoto → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
A czy ja się do kompanii wprosić mogę??? Zestresowanam jak diabli, bo w największej burzy jechaliśmy samochodem, na zmianę klnąc siarczyście pod nosem (Nieletnie za plecami) i klepiąc Zdrowaśki. Do teraz mi łapska latają jak w delirce, więc schłodzone piwko w miłym towarzystwie....