Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Karpatka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    970
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Karpatka

  1. I DALEJ Małe wyjaśnienie: blat na murku jest oczywiście w kolorze mebli, a na zamontowanie czekają drzwi do spiżarki. Te ostatnie (znaczy się - drzwi wewnętrzne, bo spiżarka jest dziełem stolarza od kuchni) są w kolorze mebli kuchennych. Dokładnie i przez przypadek: kolor drzwi to tik, kolor mebli to Mcośtamcośtam z palety dostępnej w hurtowni zaopatrzenia dla stolarzy. Skoro o drzwiach mowa - pokojowe: http://images34.fotosik.pl/346/69920c96b0e2e23bmed.jpg i między holem a wiatrołapem http://images26.fotosik.pl/266/67742b3ade5c8907med.jpg Drzwi, które generalnie mi się podobają, drażnią mnie jednym szczegółem: zawiasami. Szlag mnie trafia, jak na nie patrzę i pomysły rodem z "Sąsiadów" mnie się po głowie kołaczą, bo albo kątówką upitolę te barokowe wypustki, albo zmienię wszystkie zawiasy na proste złote (ogólnodostępne), a następnie na zmienione złote nałożę srebrne nakładki, a potem już spokojnie kupię srebrne satynowe klamki. Prawda, że to proste???? Nie wiem tylko, dlaczego Mały Żonek w tej materii nie podziela mojego entuzjazmu. Tyle w temacie wnętrz. Na zewnątrz też zmiany. Na dobry początek ciepła kołderka. Chwilowo jeszcze bezpłciowa kolorystycznie, ale to się zmieni: http://images26.fotosik.pl/266/6d20ec0576e54d55med.jpg Na koniec nowy lokator naszego domu. Kicz, aż zęby bolą, ale nas zauroczył. Jak tylko w sklepie przestaliśmy histerycznie i zespołowo rechotać (wzbudzając tym pewną konsternację), podjęliśmy jednogłośną decyzję, że gada trzeba adoptować. Kleofas zamieszka w łazience: http://images49.fotosik.pl/1/fef2ded18cc44f06med.jpg
  2. I DALEJ Małe wyjaśnienie: blat na murku jest oczywiście w kolorze mebli, a na zamontowanie czekają drzwi do spiżarki. Te ostatnie (znaczy się - drzwi wewnętrzne, bo spiżarka jest dziełem stolarza od kuchni) są w kolorze mebli kuchennych. Dokładnie i przez przypadek: kolor drzwi to tik, kolor mebli to Mcośtamcośtam z palety dostępnej w hurtowni zaopatrzenia dla stolarzy. Skoro o drzwiach mowa - pokojowe: http://images34.fotosik.pl/346/69920c96b0e2e23bmed.jpg i między holem a wiatrołapem http://images26.fotosik.pl/266/67742b3ade5c8907med.jpg Drzwi, które generalnie mi się podobają, drażnią mnie jednym szczegółem: zawiasami. Szlag mnie trafia, jak na nie patrzę i pomysły rodem z "Sąsiadów" mnie się po głowie kołaczą, bo albo kątówką upitolę te barokowe wypustki, albo zmienię wszystkie zawiasy na proste złote (ogólnodostępne), a następnie na zmienione złote nałożę srebrne nakładki, a potem już spokojnie kupię srebrne satynowe klamki. Prawda, że to proste???? Nie wiem tylko, dlaczego Mały Żonek w tej materii nie podziela mojego entuzjazmu. Tyle w temacie wnętrz. Na zewnątrz też zmiany. Na dobry początek ciepła kołderka. Chwilowo jeszcze bezpłciowa kolorystycznie, ale to się zmieni: http://images26.fotosik.pl/266/6d20ec0576e54d55med.jpg Na koniec nowy lokator naszego domu. Kicz, aż zęby bolą, ale nas zauroczył. Jak tylko w sklepie przestaliśmy histerycznie i zespołowo rechotać (wzbudzając tym pewną konsternację), podjęliśmy jednogłośną decyzję, że gada trzeba adoptować. Kleofas zamieszka w łazience: http://images49.fotosik.pl/1/fef2ded18cc44f06med.jpg
  3. RETY, JAK SIĘ CIESZĘ!!!!! Coś za bardzo się ucieszyłam i post zdublowałam, więc kasuję, jak potrafię
  4. RETY, JAK SIĘ CIESZĘ!!!!! Coś za bardzo się ucieszyłam i post zdublowałam, więc kasuję, jak potrafię
  5. RETY, JAK SIĘ CIESZĘ!!!!! Zainaugurowaliśmy dziś przeprowadzkę. Znaczy się - przeprowadziły się dziecięce książki i zwarte szeregi pluszaków, z których każdy był ten "najukochańszy" i absolutnie nie nadawał się do utylizacji okołoprzeprowadzkowej. I w ten sposób okazało się, że dorobiliśmy się 2 potężnych worów najukochańszych kurzołapek. Nic to, i tak się cieszę. Ale po kolei. Dawno mnie nie było, ale chciałam poczekać, aż będzie się czym chwalić. Więc dziś nadrabiam zaległości, dziękując przy okazji Niebiosom za opiekę i umożliwienie dalszej radosnej działalności pisarskiej. To w temacie gigantycznej burzy, w trakcie której wracaliśmy z domu do mieszkania. Obiecałam Slawkinowi zdjęcia kuchni. Więc z dedykacją i przeprosinami za bałagan oraz pewne widoczne niedoróbki, które w najbliższym czasie usuniemy: http://images26.fotosik.pl/266/164f36c208537de1med.jpg
  6. RETY, JAK SIĘ CIESZĘ!!!!! Zainaugurowaliśmy dziś przeprowadzkę. Znaczy się - przeprowadziły się dziecięce książki i zwarte szeregi pluszaków, z których każdy był ten "najukochańszy" i absolutnie nie nadawał się do utylizacji okołoprzeprowadzkowej. I w ten sposób okazało się, że dorobiliśmy się 2 potężnych worów najukochańszych kurzołapek. Nic to, i tak się cieszę. Ale po kolei. Dawno mnie nie było, ale chciałam poczekać, aż będzie się czym chwalić. Więc dziś nadrabiam zaległości, dziękując przy okazji Niebiosom za opiekę i umożliwienie dalszej radosnej działalności pisarskiej. To w temacie gigantycznej burzy, w trakcie której wracaliśmy z domu do mieszkania. Obiecałam Slawkinowi zdjęcia kuchni. Więc z dedykacją i przeprosinami za bałagan oraz pewne widoczne niedoróbki, które w najbliższym czasie usuniemy: http://images26.fotosik.pl/266/164f36c208537de1med.jpg
  7. Cześć Slawkin! Przycichłam, bo roboty w toku, a ja najpierw nie miałam aparatu, a później wybyłam na krótki urlop. Kuchnia jest już prawie gotowa. Postaram się do końca tygodnia podesłać Ci zdjęcia.
  8. Kiedyś wypaliłam, że chciałabym mieć zaręczyny na rok przed ślubem. Mały Żonek zapamiętał, bo kiedyś leżąc w dresie na kanapie nonszalancko mi się oświadczył, a następnie zorganizowaliśmy klasyczne i baaardzo tradycyjne zaręczyny w gronie rodziny. Takie przynajmniej było założenie. Były wielkie bukiety kwiatów dla rodziców, wzruszenie mam, pierścionek i wielgachny bukiet róż dla mnie. Mały Żonek walnął oficjalnie na kolana, zasłonił się różami, mój brat z gracją balansował stojąc na jednej nodze z aparatem w ręku na poręczy fotela, ja spiekłam raka czekając na TE słowa. I wreszcie usłyszałam: - To co, Babo, wyjdziesz za mnie???????? Dostałam histerycznego ataku śmiechu, malowniczo spłynęłam na komodę, a moje przyszłe ślubne szczęście niewzruszenie instruowało mnie z pozycji parterowej (nadal za różami) teatralnym szeptem: -Mów, że mnie chcesz, bo pierścionka nie dostaniesz!!!!!
  9. Markoto, ja też próbuję tej sztuczki, ale jakoś to mało wykonalne!!!! Tam, gdzie wydawało się, że już odtrąbię sukces, nadal pojawiają się krzaczory, tylko jakiegoś innego gatunku W poniedziałek dzień urlopu na walkę z wiatrakami....
  10. Witaj w gronie mikołowian o.m.c. Na temat hurtowni będę monotematyczna, bo zdecydowaną większość materiałów sprowadzaliśmy z Bustera w Gliwicach. Na etapie wykończeniówki polecam jednak z czystym sercem sklep agd Bumerang w Paniówkach - dobre ceny i super sympatyczna obsługa. Szambo betonowe z Probudu (uwaga na terminy - trzeba zamawiać z wyprzedzeniem). Jeśli będziesz miał jakieś wątpliwości - pytaj śmiało.
  11. Witaj w gronie mikołowian o.m.c. Na temat hurtowni będę monotematyczna, bo zdecydowaną większość materiałów sprowadzaliśmy z Bustera w Gliwicach. Na etapie wykończeniówki polecam jednak z czystym sercem sklep agd Bumerang w Paniówkach - dobre ceny i super sympatyczna obsługa. Szambo betonowe z Probudu (uwaga na terminy - trzeba zamawiać z wyprzedzeniem). Jeśli będziesz miał jakieś wątpliwości - pytaj śmiało.
  12. RELAKS Wczoraj byłam na budowie, dowiozłam co trzeba, gospodarskim okiem zarzuciłam i uzgodniłam z Harnasiami, że jeżeli nic się nie będzie działo, to dziś nie przyjeżdżam, bo choć baaaardzo tolerancyjna jestem, to bałagan w obecnym mieszkaniu nieco mnie zaczyna irytować i czas za miotłę złapać. Harnasie zgodnie orzekły, że nudzić się nie będą i mam sprzątać w spokoju. W ramach spokoju objechałam dziś całe Gliwice i półtora Katowic (pomyliłam zjazdy ) w poszukiwaniu prezentu urodzinowego dla młodszej Nieletniej, która w sobotę kończy lat 6. Pierwotnie miała być lampka nocna "różowo-biały kot", ale po południu się dowiedziałam, że na stanie nie ma (zawsze były!!! ) i czas oczekiwania wynosi 2 tygodnie. Obawiam się, że ten argument do Nieletniej nie trafiłby. Popędziłam do Katowic, żeby znaleźć jakąś narzutę albo coś (o zabawki zadba rodzina, więc ja w spokoju ducha mogę się na konkretach skupić pod kątem nowego pokoju). Ostatecznie padło na różową pościel z Cornelią w roli głównej. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Błogie nastawienie do sprzątania przerwał telefon od Pana W., który był uprzejmy zaraportować, że chłopaki od godz. 11.00 usiłują wstawić jakieś drzwi wewnętrzne, jest 15.00, rozpakowały kolejny zestaw i cholera: nic nie pasuje! Dla ostrożności procesowej: upewniłam się szybko u wykonawcy, że majaków nie mam, każdy otwór wykonawca osobiście mierzył i powinno być dobrze! Wykonawca uświadomił mnie, że i owszem, powinno. Jeśli chodzi o skrzydło. Framuga na miarę jest o jakieś 4 cm dłuższa na wypadek, gdyby inwestor chciał ją np. w podłogę w kafelkach wpuścić Pan W. też zrobił , a ja po raz kolejny we "Wnętrzach" dopytuję uprzejmie: co jest, do cholery??????? Najgorsze jest to, że Małego Żonka tradycyjnie niet. Żeby choć delegacja, ale gdzie tam! Spływa wakacyjnie kajakiem ze starszą Nieletnią i zasięg okresowo tylko łapie. Szczęściarz!!!!!!! A porządki będę robić jutro. Wykorzystam nadgodziny, bo po południu po kilku miesiącach flauty jakiś zabłąkany klient agencji nieruchomości chce oglądać nasze mieszkanie. Aaaaaaaaaaaa..... I zapomniałam dodać: jeżeli nic się nie zmieni, to jutro zaczynają układać parkiet w salonie. Howgh.
  13. RELAKS Wczoraj byłam na budowie, dowiozłam co trzeba, gospodarskim okiem zarzuciłam i uzgodniłam z Harnasiami, że jeżeli nic się nie będzie działo, to dziś nie przyjeżdżam, bo choć baaaardzo tolerancyjna jestem, to bałagan w obecnym mieszkaniu nieco mnie zaczyna irytować i czas za miotłę złapać. Harnasie zgodnie orzekły, że nudzić się nie będą i mam sprzątać w spokoju. W ramach spokoju objechałam dziś całe Gliwice i półtora Katowic (pomyliłam zjazdy ) w poszukiwaniu prezentu urodzinowego dla młodszej Nieletniej, która w sobotę kończy lat 6. Pierwotnie miała być lampka nocna "różowo-biały kot", ale po południu się dowiedziałam, że na stanie nie ma (zawsze były!!! ) i czas oczekiwania wynosi 2 tygodnie. Obawiam się, że ten argument do Nieletniej nie trafiłby. Popędziłam do Katowic, żeby znaleźć jakąś narzutę albo coś (o zabawki zadba rodzina, więc ja w spokoju ducha mogę się na konkretach skupić pod kątem nowego pokoju). Ostatecznie padło na różową pościel z Cornelią w roli głównej. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Błogie nastawienie do sprzątania przerwał telefon od Pana W., który był uprzejmy zaraportować, że chłopaki od godz. 11.00 usiłują wstawić jakieś drzwi wewnętrzne, jest 15.00, rozpakowały kolejny zestaw i cholera: nic nie pasuje! Dla ostrożności procesowej: upewniłam się szybko u wykonawcy, że majaków nie mam, każdy otwór wykonawca osobiście mierzył i powinno być dobrze! Wykonawca uświadomił mnie, że i owszem, powinno. Jeśli chodzi o skrzydło. Framuga na miarę jest o jakieś 4 cm dłuższa na wypadek, gdyby inwestor chciał ją np. w podłogę w kafelkach wpuścić Pan W. też zrobił , a ja po raz kolejny we "Wnętrzach" dopytuję uprzejmie: co jest, do cholery??????? Najgorsze jest to, że Małego Żonka tradycyjnie niet. Żeby choć delegacja, ale gdzie tam! Spływa wakacyjnie kajakiem ze starszą Nieletnią i zasięg okresowo tylko łapie. Szczęściarz!!!!!!! A porządki będę robić jutro. Wykorzystam nadgodziny, bo po południu po kilku miesiącach flauty jakiś zabłąkany klient agencji nieruchomości chce oglądać nasze mieszkanie. Aaaaaaaaaaaa..... I zapomniałam dodać: jeżeli nic się nie zmieni, to jutro zaczynają układać parkiet w salonie. Howgh.
  14. Tuuska, nie strasz! Teksty, które przytaczasz znam, ale nie do końca mnie one przekonują. Mam nadzieję, że skutecznie reklamowałaś swoje schody??? Mnie szlag jasny trafia na myśl o ew. demontażu, ale wszystko wskazuje na to, że do niego dojdzie.
  15. Hmmmm... Na chłopski rozum - argument nie do zbicia. Jutro dzwonię do wykonawcy.
  16. Jeżeli bryła domu konsekwentnie odpowiada wnętrzom, to brawa za pomysł. Łazienka i kuchnia bardzo fajne, choć osobiście wolałabym je podziwiać u znajomych, niż w nich mieszkać. Być może jednak patrzę przez pryzmat moich Nieletnich i gust mi się pogarsza? Dziś przez pół dnia szukałam różowej narzuty lub pościeli, żeby się komponowały z różowym pokojem, więc to klimaty z zupełnie innej bajki.....
  17. Aka, jak sobie pomyślę, ile wybuliłam za wymarzone schody, to mnie kurna chata żadne argumenty nie przekonują!!!!! Mają być takie, jak sobie wymarzyłam i basta. Co więcej, dzięki forum mam niemal pewność, że moje oczekiwania nie są wydumane. Bieg wsteczny już przerabiałam z kafelkami w holu - ze zrywaniem włącznie, jeśli pamiętasz i warto było. Dokładnie dlatego, żeby przez kolejne naście lat na nieudany eksperyment nie patrzeć i ciśnienia nie podnosić. U mnie jest dodatkowy problem. Jakoś tak się składało, że do kolejnych kupowanych mieszkań wchodziłam "w cudze ściany". Generalnie zawsze były to mieszkania wyremontowane i nie w moim stylu, ale albo brakowało kasy na starcie, albo Nieletnia w momencie przeprowadzki miała 2 tygodnie i remont w grę nie wchodził. Obiecałam sobie więc, że dom będzie od a do z mój (niezależnie od tego, co myślą inni), dlatego też na starcie wykluczyłam projektanta (choć jak jechałam trzeci raz po farbę do salonu to o projektancie wnętrz myślałam z nieco już większą tolerancją. Może w następnym domu? ). I te nieszczęsne schody też są moje!!!!! Chociaż jak się okazuje - tak nie do końca. I to właśnie mnie już totalnie wkurza....
  18. No i masz babo placek, a właściwie kolejny problem z drewnem. Tym razem z drzwiami wewnętrznymi. Wymyśliłam sobie drzwi drewniane, znalazłam wykonawcę. Jego przedstawiciel przyjechał, wszystko pomierzył i za 6 tygodni miałam drzwi gotowe. Trochę jeszcze musiały poczekać na montaż. Do dziś. Wprawiać je miała nasza ekipa, która niejedne drzwi już wstawiała. Po południu dostałam telefon, że jest problem, bo framugi są o jakieś 4 cm za duże. Zadzwoniłam do wykonawcy, który wyjaśnił, że drzwi są krótsze i dopasowane do otworów, a ościeżnice celowo dłuższe na wypadek, gdyby ktoś chciał je np. wpuścić w podłogę. Należy wszystko wymierzyć i przyciąć na wymiar. Szef naszej ekipy zrobił i przyznał, że z takim rozwiązaniem spotyka się po raz pierwszy. I nie tryska euforią. Jak było z Waszymi ościeżnicami? Na wymiar, czy na wymiar - ale nie do końca?
  19. Izat, masz rację. Problem w tym, że jak zwróciłam producentowi uwagę na to, że miałam nadzieję, że schody będą bardziej.... jednolite, usłyszałam wykład o pięknie i różnorodności drewna. Generalnie pan wie lepiej co jest ładne, a ja się nie znam. Zaproponowałam mu, żeby zabrał sobie te dwa stopnie, zestawił je z innymi i pokazywał potencjalnym klientom. Sonda: w ten sposób zachęci, czy zniechęci ich do inwestycji? Kosztownej w dodatku.
  20. U nas też kubełkami do ściany. Wierzę Harnasiom na słowo, bo też do instrukcji nie zajrzałam. To już dwa głosy za!
  21. Karpatka

    Skosy na poddaszu PILNE

    No ja normalnie protestuję! Reguła brzmi lepiej! Proszę mnie tu nie dyskredytować...
  22. SIĘ DZIEJE!... ... ale fotek nie będzie, bo czekam na efekt. Po kolei. Panele kupione. Wprawdzie po drugiej stronie Pszczyńskiej, ale to drobiazg. W pierwszej hurtowni pani sprzedawczyni, przy kwocie 10 tys. zł zaproponowała nam rabat w wysokości 6%, czym wprawiła Małego Żonka w radość wielką. Następnego dnia "po konsultacji z dyrektorem, bez które jego zgody więcej się nie da" uzyskaliśmy 7%. U konkurencji znaleźliśmy ładniejsze w znacznie lepszej cenie, więc jesteśmy do przodu. Klasa AC3, 8 mm dąb Arizona. (To z kronikarskiej powinności). A teraz się chwalę: część paneli już jest ułożona, z czego baaaardzo się cieszę, bo pokoje wyglądają jakoś tak bardziej po domowemu. Domowa jest już sypialnia, jeden z pokojów dziecięcych, górny korytarz i pokój na dole. Od wtorku miałam mieć kuchnię. Ale nie mam. Za to pan stolarz ma problem, bo mu dwa segmenty spadły z transportu i trzeba je dorabiać od nowa. Kierowca tira musiał mieć nietęgą minę, jak mu mebelki pod maskę leciały.... Musiało iść na deszcz, bo niski pułap osiągały. A. I zainwestowałam w kafelki na taras. Kolor bliżej nieokreślony, za to określona cena. Przystępna bardzo znaczy się. Z niebanalnej kolekcji Leroy Merlin i spółka. Zobaczymy, jak wyjdzie, ale próbki były obiecujące. No dobra. Na koniec się przyznam. Mam schody. Hip hip. Hura. Cieszę się. Wreszcie rodzina w wieku szczęśliwie emerytalnym komfortowo wdrapuje się do góry. Schody są super. Z daleka. Znaczy - mnie się podobają. Z bliska nieco mniej. Żądnych sensacji odsyłam do "Wnętrz" i filozoficznego z natury wątku "Pomocy, czy się czepiam". Już wiem, że i tak i nie. Filozoficznie, znaczy się. A w piątek kładą parkiet. Salon nareszcie przestanie udawać skład materiałów budowlanych. Czy już mówiłam, że za miesiąc chcę już mieszkać????
  23. SIĘ DZIEJE!... ... ale fotek nie będzie, bo czekam na efekt. Po kolei. Panele kupione. Wprawdzie po drugiej stronie Pszczyńskiej, ale to drobiazg. W pierwszej hurtowni pani sprzedawczyni, przy kwocie 10 tys. zł zaproponowała nam rabat w wysokości 6%, czym wprawiła Małego Żonka w radość wielką. Następnego dnia "po konsultacji z dyrektorem, bez które jego zgody więcej się nie da" uzyskaliśmy 7%. U konkurencji znaleźliśmy ładniejsze w znacznie lepszej cenie, więc jesteśmy do przodu. Klasa AC3, 8 mm dąb Arizona. (To z kronikarskiej powinności). A teraz się chwalę: część paneli już jest ułożona, z czego baaaardzo się cieszę, bo pokoje wyglądają jakoś tak bardziej po domowemu. Domowa jest już sypialnia, jeden z pokojów dziecięcych, górny korytarz i pokój na dole. Od wtorku miałam mieć kuchnię. Ale nie mam. Za to pan stolarz ma problem, bo mu dwa segmenty spadły z transportu i trzeba je dorabiać od nowa. Kierowca tira musiał mieć nietęgą minę, jak mu mebelki pod maskę leciały.... Musiało iść na deszcz, bo niski pułap osiągały. A. I zainwestowałam w kafelki na taras. Kolor bliżej nieokreślony, za to określona cena. Przystępna bardzo znaczy się. Z niebanalnej kolekcji Leroy Merlin i spółka. Zobaczymy, jak wyjdzie, ale próbki były obiecujące. No dobra. Na koniec się przyznam. Mam schody. Hip hip. Hura. Cieszę się. Wreszcie rodzina w wieku szczęśliwie emerytalnym komfortowo wdrapuje się do góry. Schody są super. Z daleka. Znaczy - mnie się podobają. Z bliska nieco mniej. Żądnych sensacji odsyłam do "Wnętrz" i filozoficznego z natury wątku "Pomocy, czy się czepiam". Już wiem, że i tak i nie. Filozoficznie, znaczy się. A w piątek kładą parkiet. Salon nareszcie przestanie udawać skład materiałów budowlanych. Czy już mówiłam, że za miesiąc chcę już mieszkać????
×
×
  • Dodaj nową pozycję...