Muszę przyznać, że takiej rady się nie spodziewałem. Jeśli rzeczywiście takie zachowanie kotła jest spowodowane zaburzeniami w przepływie powietrza do spalania to uważam to rozwiązanie za ewidentny błąd projektowy. Uważam tak dlatego, że powoduje ono taktowanie kotła, a więc przyśpieszone zużycie palnika oraz zwiększone zużycie gazu (większa moc przy zapłonie). Zatem zamiast zaoszczędzić na kosztach ogrzewania poprzez ciągłą pracą bardzo niską mocą kocioł zaczyna spalać więcej gazu, a do tego skraca się jego żywotność. Producent się cieszy, sprzedawca gazu również, a klient płaci.
Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie. Czy ograniczenie stopnia modulacji do wspomnianych 33% (co ciekawe czasami do 55%) może być spowodowane tylko tym jednym czynnikiem. Od prawie miesiąca codziennie zapisuję liczbę cykli załączeń oraz licznik godzin pracy palnika. Na tej podstawie obliczyłem średni czas pracy palnika na jeden zapłon w funkcji średniej temperatury zewnętrznej.
Na tej zależności widać wyraźnie iż czas pracy na jednym zapłonie jest tym dłuższy im niższa temperatura zewnętrzna. W tym czasie zmieniałem też często nastawy pieca (cykle dzień/noc, temperatura), wiec rozrzut punktów z pewnością przez to się zwiększył.
Chciałbym również zauważyć, że przy wyższych temperaturach skrócenie czasu cyklu wynika właśnie ze znacznie częstszego ograniczenia modulacji do 33%.
Podejrzewam zatem, że kryje się tutaj jakaś wskazówka.
Dodatkowo chciałbym zapytać o pewną kwestię opisaną w instrukcji serwisowej na stronie 45 w podrozdziale "Kontrola szczelności systemu spaliny-powietrze dolotowe". Napisane jest tam, aby sprawdzić stężenie CO2 oraz O2 w powietrzu dolotowym do kotła. Nie przypominam sobie, aby serwisant uruchamiający mój kocioł wykonywał takie pomiary. Czy powinienem zlecić takie pomiary? Czy taka nieszczelność mogłaby powodować wyżej opisane objawy? Co w takim przypadku należy zrobić?