Poważnie twierdzi kolega, że wynikowa wilgotność względna będzie identyczna w przypadku gdy w zimie (załóżmy przy 0 st C i 90% wilg wzgl) wymiennik bez odzysku wrzuci do budynku powietrze 21 st C a wymiennik entalpiczny 18 st C? Coś mi się wydaje, że zachodzi tutaj jakiś błąd
Jeżeli zyski wilgoci w budynku są dostatecznie duże to nawet przy zastosowaniu zwykłego wymiennika możliwe jest utrzymanie w zimie wilgotności na rozsądnym poziomie. Jednakże trzeba podkreślić - dostatecznie duże. W tym przypadku to wilgotne powietrze jest powietrzem zużytym, finalnie usuwanym z budynku gdzie cała ta wilgoć wytracana jest na wymienniku i wrzucana w kanalize... Co więcej ląduje tam razem z energią zużytą na odparowanie tej wody wewnątrz budynku (podczas gotowania, przebywania). W ww warunkach świeże powietrze po "podgrzaniu" na wymienniku co prawda ma 21 st C ale ma także 23% wilg wzgl. Jednym z problemów w tym przypadku jest to że bardzo mocno przesuszone powietrze (przesuszone przez wymiennik bez odzysku) wrzucane jest anemostatami nawiewnymi do stref newralgicznych takich jak np sypialnie i może to skutkować dyskomfortem. W tym aspekcie zdecydowaną przewagę ma wymiennik entalpiczny. Producenci tacy np jak CORE deklarują odzysk wilgoci na poziomie 60-70%. W takim przypadku jeżeli w budynku wilgotność powietrza usuwanego oscyluje między 45-50% to świeże powietrze już nawet po wyrównaniu temperatury z 18 do 21 (jak w wymienniku zwykłym) będzie miało ok 40% wilg wzgl, więc raczej wartość wynikowa nie będzie nawet zbliżona
Faktyczny uzysk energetyczny wymiennika z odzyskiem wilgoci też będzie lepszy mimo niższej sprawności temperaturowej Także jak dla mnie to nie ma co walczyć o te 2/3 stopnie które w praktyce będą nieodczuwalne w przeciwieństwie do zbyt "suchego" powietrza które może generować dyskomfort dla naszych dróg oddechowych.