
Ptysiaczek
Użytkownicy-
Liczba zawartości
24 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Ptysiaczek
-
No dobra, tylko mi chodzi o to, czy jak drugi będzie nieszczekający, to moja Ciapka się oduczy? Bo ona na początku wogóle głosu z siebie nie wydawała, od tych wiejskich psiaków sie nauczyła. Życie towarzyskie się jej zachciało prowadzić. A najgorzej jest jak ja weźmiemy na jakiś fajniejszy spacer. Potem przez resztę dnia opowiada wszystkim wokół jak to fajnie było.
-
To żeście mnie pocieszyli. A może jakaś nieszczekająca rasa pomoże?
-
Moja psina też ma budę, ale to raczej dla jej dobra. Cały dzień nas nie ma w domu i pies by się nudził sam z kotami, więc lata po podwórku. Ale budkę ma fajną, ocieplaną, z przedsionkiem. Tylko, że zrobił sie z niej wiejski pies, bo szczeka na wszystko co przechodzi obok ogrodzenia. Ale mamy zamiar sprawić jej towarzysza, to może przestanie się nudzić i nie będzie szczekać, kopać dołów i urządzać sobie placu zabaw ze wszystkiego co na podwórku znajdzie.
-
REMONTUJEMY DREWNIANE DOMY
Ptysiaczek odpowiedział matka dyrektorka → na topic → Przebudowy i remonty
mark0wy trzeba być dobrej myśli. Poradzić to ci nic nie poradzę, bo się nie znam, ale pocieszę, że też ta miałam. Jeszcze przed podpisaniem końcowej umowy włamali się do naszej chatynki i ukradli co sie tylko dało - kaloryferki, bojler itp. Trochę to dołujące, ale przynajmniej ciepełko w domu robiłam od początku i teraz jest fajnie. Potem jeszcze stodoła nam sie spaliła (przypadkiem oczywiście). Więc już na następną zimę nie zostawiliśmy domku samego i musieliśmy sie wprowadzić, chociaż warunki nie były znakomite (nazdal zresztą nie są). Może jak już będzie widać postępy w pracach remontowych to odpuszczą. Ważne, żeby nie zostawiać cennych rzeczy w środku. A sąsiadów to ty masz daleko? -
No jak do takich wygód w komunikacji jesteśmy przyzwyczajeni, to chyba nie ma się czego bać ! Rozumiem, że na razie mieszkacie w Katowicach, a chatka jest w Żółkiewce?
-
REMONTUJEMY DREWNIANE DOMY
Ptysiaczek odpowiedział matka dyrektorka → na topic → Przebudowy i remonty
Się przywitam, bo widzę, że ktoś założył wątek. Też remontuję, a raczej mam zrywy do remontu od czasu do czasu, jak jest przypływ gotówki i czasu. Pozdrawiam miłośników starych drewnianych domów. -
bruna, rozumiem że kupujecie, zdecydowanie? Popieram, popieram Cena jest ok, też sama zerkam od czasu do czasu na ogłoszenia. Co do kosztów remontu, to się nie wypowiadam, bo u mnie nadal remont w toku, żadne z pomieszczeń nie wykończone, ale mieszkamy i jest nam fajnie. A gdzie teraz pracujecie? Ja mieszkam 25 km od Lublina i codziennie dojeżdżam, ale trasa fajna i 15 minut jestem przy granicach, a 30 w pracy, więc jest spoko. Dużym plusem jest to, że babcia nadal mieszka, więc domek za bardzo jeszcze nie podupadł. Koleżanka ostatnio sprzedawała podobny domek, 50 km od Lublina, w dużo gorszym stanie (nawet z zewnątrz było widać), tylko trochę więcej ziemi i podobna cena była. Posiadłość widziałam, bo pojechaliśmy trochę "wiejskich" sprzętów wziąć. Jakbyś ty też sie chciała pozbyc, to sie polecam. A jeszcze sie pochwalę wszystkim tutaj, że mam ciepełko w domu Po wszystkich przejściach z piecem mam czerwone metalowe koromysło w kuchni i jak wracam po 10 godzinach przy 10 stopniowym mrozie 18 stopni w domu ! Ale obiecuje wszystkim, którzy tak bronili mojej kuchni, że obuduję kafelkami i będzie pięknie. A jak zrobimy kotłownię, to postawię nową kuchnię kaflową dla klimatu. Jak będzie chwilka czasu to wrzucę zdjęcia mojego koromysła i opiszę co z nim nie tak, bo oczywiście idealny nie jest.
-
Myszy podobno strasznie harcują. A co do oddychania to podobno prawda, ale u nas nie jest to do końca szczelne, więc jakoś to chyba będzie. Wełny się balismy trochę dać, bo podobno jak nasiąknie wodą, to już nie jest fajnie. Ciekawy pomysł, tylko że nie za bardzo jest miejsce. Może to nie wynika z mojego schematycznego rysunku, ale domek jest naprawdę niewielki. Niecałe 5x10 m. Ten róg o którym mówisz to ma może 1x1,5 m. Jedna ściana jest cieplutka jak się napali w kuchni, co bardzo odpowiada moim kotakom Więc jeżeli chodzi o dostawianie jakichkolwiek piecy to odpada, po prostu szkoda mi miejsca. Wszystkie trzy pomieszczenia mają po jakieś 15m (3x5), sypialnia jest jeszcze pomniejszona o łazienkę. Jakoś mi sie nie chce wierzyć w te długie godziny, w czasie których piec kaflowy oddaje ciepełko. Może to i prawda, tylko że ja pamiętam z mojej młodości, że jak się budziliśmy rano u dziadków, to było tak zimno, że jedno z nas było wylosowywane do przyniesienia reszcie ubrań do łózka, bo nikt nie chciał wstawać spod pierzynki. A swoja drogą to się zastanawiam, dlaczego w mojej kuchni nie są ciepłe kafle jak się napali. I jeszcze jedno. Wydaje mi się, że od czasu piecy kaflowych powstały jednak trochę lepsze technologie. Ja naprawdę bardzo bym chciała mieć sie do czego ciepłego przytulić, ale nie zawsze się da. Czy rzeczywiscie na moim miejscu zostalibyście przy piecach kaflowych, kiedy przez cały dzień nikogo nie ma w domu a na dworze mróz? Jakoś ciężko jest mi sobie wyobrazić, że podkładam do pieca o 7 rano, wracam na 18 i mam 20 stopni w domu lub chociaż 18. Ktoś tak próbował?
-
Sprawa z piecem oczywiście się pokomplikowała. Zrezygnowałiśmy z kociołka tego gościa. Z kilku powodów. Po pierwsze za dwie zespawane rury płacić 1,2k to chyba lekka przesada. Po drugie z gościem byliśmy umówieni najpierw na wrzesień, potem na połowę października, a teraz obiecuje, że jeszcze w tym miesiącu na pewno będzie. Po trzecie ciężko się z nim dogadać w kwestiach finansowych, jak to on powiedział "500zł w tą czy w tamtą nie robi różnicy przecież". Po czwarte ciężko się dogadać co do innych spraw: chceiliśmy zobaczyć taki kociołek, to nas zaprosił tam gdzie tylko podłączał wykonany przez kogo innego, więc nie zobaczyliśmy, miał nam polecić kogoś do obudowy, a teraz mówi że wszyscy mają terminy i on nie wie, jak przyjechał zobaczyć to posiedział 10 minut, nic nie wymierzył, nie zapisał itp. Więc chyba nikt mi się nie dziwi, chociaż gościu jest ponoć solidny i dobrze robi. Ale na nasze szczęście znaleźliśmy kogoś innego, kto nam zrobi taki piecyk podobny do tych normalnie sprzedawanych w tej samej cenie. Facet robi ponad 20 lat, przyjechał, popatrzył, zaproponował itp. Tylko musimy trochę poczekać, bo na razie zabiegany. Druga bardzo optymistyczna wiadomość jest taka, że znaleźliśmy kafle wprost idealne na zabudowę. Nie chcemy tych naszych brzydkich biało-szarych kafli, a tu się okazało, że sąsiad w komórce ma jasny brąz i chętnie odda. Nie wyobrażacie sobie jak się ucieszyłam. Wzięliśmy sobie takiego jednego kafelka, umyliśmy i przez dwa dni nie mogłam się na niego napatrzeć. Cudny jest. Tylko oczywiście powstał problem, bo fachowiec od pieca mówi, że lepiej nie zabudowywać. Tak, ale ja nie chcę mieć na środku kuchni metalowego koromysła :| dompodsosnami dzięki za pomysły. Ściskam mocno. Gagata - też mam takiego koteczka Zazdroszczę ci tego, że masz czas podkładać do pieca co dwie godziny. Jakbym ja miała, to piec też by na pewno został. dereniowa - pod spodem styropian (podobno niedobrze) a na wierzchu szalówka, oczywiście sosnowa pomalowana duluxem - podobno jasny dąb (tylko ja tego nie widzę). Jak dojdą okiennice to dopiero będzie ładnie.
-
To już nawet nie chodzi o miejsce. Po prostu piec nie daje tyle ciepła ile bysmy chcieli, jak sie zostawi na 8 godzin i wraca z pracy to zimniutko jest (potrafi byc koło 10 stopni, a zima była lekka). A ja lubię ciepełko
-
My też mamy Ale nie jest to takie straszne. Wole to niz spaliny:) Owszem, mam, ale tylko na zewnątrz. W środku jest jeszcze totalna rozpie..., więc nie pokażę. Jak zrobimy salon to może. http://www.konikowo.horsesport.pl/murator/ogrod_nowy.jpg Ja tez niby jestem miłośniczką, zawsze chciałam mieć taki piec w kuchni, ale teraz to juz nie wiem. Najgorszy problem jest w tym, że nie daje nam tyle ciepła ile potrzebujemy. To znaczy daje, ale na krótką metę. Cały dzień nas nie ma, więc nie możemy podkładać co dwie godziny, w nocy też nie będziemy wstawać. Jak znacie jakiś sposób, żeby się paliło przez 8 godzin i dawało cały czas ciepełko, to całuję po rączkach. Piec nie jest w takim fajnym stanie. Na zdjęciu tego nie widać, ale część jest taka, że dziury pomiędzy kafelkami na centymetr, wszystko krzywe i kafelki różnych odcieni. Jakbym widziała szansę, to zawsze mogę kupić kafelki z jakiegoś starego pieca, oby było ciepełko. Jest jeszcze jedna bardzo istotna sprawa. Wszystko robimy małymi nakładami finansowymi, bo bogaci to my nie jesteśmy Na szczęście na razie nam sie udawało. Fachowców to wzywaliśmy tylko do elektyki i co. Przez to oczywiście tak to wszystko długo trwa, ale przynajmniej sie człowiek za bardzo nie zaporzycza. Dla wszystkich obrońców mojego pieca poniżej schemacik domku. Oczywiście proporcje niezbyt zachowane, talentu też nie mam. Brązowe kreski to drzwi, niebieskie okna. http://www.konikowo.horsesport.pl/murator/dom.jpg
-
Witam kochanych remontowiczów Jakiś czas temu zaglądałam już tutaj i teraz powracam. To może na początek przedstawię troche moją chałupkę. Kupiliśmy ją niecałe dwa lata temu, akurat w takim okresie, że jeszcze nie było takich cen Nazwaliśmy Chomiczówka, bo my takie chomiki trochę jesteśmy. Oto zdjęcie na jesieni po zakupie. http://www.konikowo.horsesport.pl/murator/ogrod_stary.jpg Przez pierwszą zimę domek stał pusty, nawiedzili go tylko złodzieje i ukradli co się tylko dało, czyli wszystkie grzejniki, bojler i termę. Na wiosnę zaczęły się porządki. Doprowadzilismy do jakiego-takiego stanu podwórko i wyrzucilismy wszystkie śmieci z domu. Potem zerwalismy tynki i całą słomę wyściełającą ściany. Założylismy nową instalację elektryczną. (wtedy mniej więcej pojawiłam się kilka razy na forum). Zerwaliśmy z zewnątrz tą obskurną dyktę i położyliśmy szalówkę. Zeszłej jesieni udało nam sie jeszcze poprzybijać płyty gipsowo-kartonowe i zrobić instalację co, która niestety nie jest taka jak sobie wymarzyłam Wprowadziliśmy tam się w listopadzie, bo nie chcieliśmy już zostawiać na kolejną zimę domku samego i powoli kleimy dalej. W tym czasie niestety dużo nie pokleiliśmy, bo w międzyczasie było masę innych rzeczy, ale teraz zabieramy sie ostro do pracy. Dlatego wróciłam na forum. Mam nadzieję, że trochę pomożecie. Od razu mam pytanko. Otóż cała chatka jest ogrzewana od pieca w kuchni - wężownica, pompka, kaloryferki. Piec niestety nie spełnił naszych oczekiwań. Zeszła zima była cieplutka, więc jakoś przeżyliśmy. Ale jak się wyjeżdża na 10 godzin do pracy, to po powrocie nie jest zbyt cieplutko. Dlatego chcieliśmy cos w tym roku na to poradzić. Na wiosce znaleźliśmy gościa, który robi takie kociołki z grubej rury, z płaszczem wodnym że niby i on mówi, że to spokojnie da radę. Co o tym myślicie, bo nie chcielibyśmy wydawać pieniędzy na coś, co będzie tak samo wydajne jak to, co mamy w tej chwili? Plan jest taki, żeby ten piec co jest zburzyć, a w jego miejsce wstawić taki kociołek, obmurować go i wyłożyć terakotą. Piec w tym momencie wygląda jak na zdjęciu, po wstawieniu kociołka zostanie (mam nadzieję) tylko ta część po prawej stronie, koło rur. Powinno nam to dać trochę miejsca, co jest bardzo istotne, bo mimo że kuchnia jest w miarę duża, to przy 4 parach drzwi ciężko jest cokolwiek w niej ustawić. A oto piecyk: http://www.konikowo.horsesport.pl/murator/piec.jpg
-
Co do zdjęć, to ja normalnie Print Screen i wklejam do jakiegoś programosa graficznego, wycinam itp. Jeżeli natomiast chodzi o moje ukochane podkłady, to pól domu jest z nich zbudowane i burzyć tego nie mam zamiaru (przynajmniej w tym momencie), bo nie będę miała gdzie mieszkać. Myślę, że jakoś sie zasłoni i zaizoluje. Piaskowanie nic nie da, bo one są nasiąknięte dogłębnie (przepołowiliśmy takiego jednego, co leżał na podwórku). Mam nadzieję, że nie podupadne za bardzo na zdrowiu przez te parę lat mieszkania, bo w planach jest oczywiście budowa, ale to baaaardzo dalekie plany. Jedyne pocieszenie, to nie mamy zamiaru spać w tym pokoju. A poprzedni mieszkaniec umarł śmiercią nienaturalną - samochód go przejechał, a gościu miał z 80 lat, więc chyba nie ma się co bać. To ja jeszcze jedno pytanko jak juz tu jestem. Wełnę na strych do położenia na stropie to jaką najmniejszą grubość się opłaca dać? Pochwalę się jeszcze, że u nas elektryka dzisiaj jest zmienieana Trzeba było wykonać 7 telefonów, żeby uzyskać pozwolenie na rozplombowanie licznika
-
Dzięki wszystkim za szybką odpowiedź, ja dopiero teraz piszę, bo wiadomo - remoncik. To mnie zmartwiliście trochę z tym styropianem W pokoju jest już jakaś posadzka, której za żadną cenę nie chciałabym skuwać, a do progu zostały mi jakieś 3 cm. Jak dam styropian 2, to może na to zaprawę samopoziomującą? Dobry pomysł? Co do wełny, to mam nadzieję, że się uda, dach chwilowo nie przecieka (chociaż konstrukcja trochę kulawa, to jednak szczelna) więc będzie dobrze. Ścian z podkładów usunąć nie mogę, bo musiałabym pół domu burzyć. Jak były na nich tynki, to nie było nic czuć, ale jak zerwaliśmy wszystko ze ścian, to po całym dniu w takim pomieszczeniu aż głowa boli. Chyba jednak będziemy musieli położyć tam płyty. Myślicie, że trzeba to jakoś dodatkowo zaizolować? Wcześniej była trzcina i tynki. Zdjęcia pochodzą z www.geoportal.gov.pl, bo na Google Earth nie ma takiej fajnej jakości moich okolic.
-
Wreszcie dołączyłam do forum, chociaż już od dosyć dawna podglądam u was patenty. Pozdrowienia dla wszystkich miłośników starych-nowych chałupek. My też mamy właśnie taką chałupinkę, może nie jest tak wielka i wspaniała jek te wasze, ale za to jest tylko nasza (no moze jeszcze niezupełnie). Na początek chciałam was zaprosić do strony naszej chatki (a co, jak wszyscy to wszyscy) na www.chomiczowka.diary.pl (mam nadzieję że link zadziałał). Znajdziecie tam kilka fotek jakby ktoś chciał. A skoro już o reklamie mowa, to zapraszam również na www.geoportal.gov.pl, gdzie znajdują się zdjęcio-mapy prawie całej polski i można sobie obejrzeć swój domek z lotu ptaka Dobra, koniec ględzenia, bo ja w zasadzie mam kilka pytanek: 1. Czy panele podłogowe można normalnie na styropian kłaść, taką przykładową dwójkę i na to potem spokojnie szafę postawić, nie bojąc się, że cośtam? 2. Dach mamy w zasadzie cały do wymiany, ale z braku środków zostawiamy na parę latek, będziemy tylko podpierać belki i wymieniać trochę eternitu. Na strychu były plewy, które usunęliśmy, więc nie ma żadnego ocieplenia, zamierzamy położyć tam po prostu wełnę mineralną. Czy to jest dobry pomysł, czy możemy ją sobie po prostu położyć i nic więcej, bez żadnego przybijania czy coś? I jaką grubość minimalnie. Wspomnę, że strych będzie zamknięty na amen i nikt nie będzie po nim łaził. 3. Z braku funduszy chcemy na razie zostawić jeden pokój, wyremontować drugi i kuchnię i zamieszkać. Tylko, że w tym, który chcemy zostawić są ściany z podkładów kolejowych i strasznie cuchnie. Czy ktoś ma jakiś patent na odgrodzenie tego, zaizolowanie, czy najlepszym wyjściem będzie po prostu ułożenie płyt gipsowo-kartonowych, czego wolelibyśmy na razie uniknąć? Wiem, że sezon urlopowy w toku i większość remontuje, ale mam nadzieję, że jednak ktoś się zlituje i odpisze. Będę teraz stałym gościem tutaj i mam nadzieję, że też się na coś przydam.