Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

tigga

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    86
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez tigga

  1. Witam Szanownych. Chciałbym w tym wątku poprosić wszystkich, którzy w opisany sposób w tytule budowali i wykańczali swoje domy o porady i przekazanie swoich doświadczeń: jak to zrobić. Oto założenia: 1. Budujemy bryłę domu (parter + poddasze użytkowe). 2. Oczywiście - dach, wszystkie okna, ocieplenie. 3. Parter budujemy "docelowo" - tj. ściany działowe, instalacje itp 4. Poddasze - zostawiamy w wersji "open space" 5. Wykańczamy parter i wprowadzamy się. 6. Pomalutku dokańczamy budowę na piętrze. Dom ma około 240 m. kw., bez garażu, ogrzewanie podłogowe na obydwu kondygnacjach + kominek z DGP grawitacyjną, rekuperator. Czemu to ma służyć? Oczywiście "kasa" - zakładam że obniżę nakłady inwestycyjne w pierwszym etapie a potem sporą część prac wykonam sam. Zależy mi na wszelkich doświadczeniach i radach, np: - co trzeba z góry w specyficzny sposób zaprojektować - zwłaszcza instalacje - czy da się dobrze odizolować taką budowę w domu czy jednak cudów nie ma i się napyli, nasyfi --> nie warto wykańczać parteru "na błysk" - co będzie szczególnie problematyczne - np. czy tynkarze dadzą radę sięgnąć swoim agregatem z zewnątrz, bez tarabanienia go przez dom - oraz wszelkie inne mile widziane Z góry dziękuję.
  2. Witam, Ja mam z kolei problem z wyjęciem tej wkładki. Odkręciłem jedną mocującą śrubę na krawędzi drzwi, ale wkładka przesuwa się tylko o pół centymetra. Przekręcam klucz to w tą to w tamtą ale efektu nie ma. Coś jeszcze trzeba zrobić, np. zdjąć szyld?
  3. Jeszcze jedno pytanie - który klej BEKO
  4. No, raczej proste - dokładnie wyglądają tak: http://images36.fotosik.pl/147/608c6d225e449e04m.jpg Jak zrozumiałem - chodzi o wkręt w kołku rozporowym. Cokół ma wiązać się klejem z łbem śruby a nie ze ścianą. Kombinowałem, żeby właśnie zrobić takie kotwy i trochę podwiercić cokół od drugiej strony, żeby łeb mógł się zmieścić a klej dobrze to wypełnić. Echh, widzę że czeka mnie sesja z wykrywaczem kabli (gdzieniegdzie mam pociągnięte różne cuda) a potem upojny weekend...
  5. Dzięki, na razie spróbuję z klejem neoprenowym. Sztyfciarka chyba raczej odpada, bo cokół to centymetrowej grubości merbau jest.
  6. Listwy były kładzione około pół roku po położeniu parkietu. Od tego momentu minęły 2 lata. Sądzisz że to jeszcze ma związek z wilgocią. I wracając - jak to zamocować żęby było dobrze?
  7. Witam, Mam cokoły drewniane które po prostu odpadają. Najpierw były klejone glue-gunem (na gorąco), potem innym klejem. Akurat to chyba nie problem kleju - odpada z kawałkami tynku. Jak to zamocować?
  8. Człowiek się trochę w głowę podrapał i przypomniał jak to właściwie z tą działką nr2. (Wiczlino again) było. Byliśmy już zdecydowani, żona pojechała posprawdzać sprawy u urzędach (a to plan, a to inwestycje, księga w sądzie itp). Decyzja - TAK. Dzwonię. No ale Pani mi oświadcza: "no bo ja jeszcze popatrzyłam na ogłoszenia i na Wiczlinie to działki drożej chodzą - no i sam Pan rozumie że nie mogę stracić". Cena +20% Taaaak. Rozumiem. Nie rozumiem tylko co ma wspólnego działka: - 1.600 m. wertepami od głównej drogi, - bez kanalizacji, - z opcją "woda od gospodarza, niedrogo liczy", - bez planu miejscowego z porównywaną: - 300 m. od drogi, - z planem miejscowym, - z kanalizacją w budowie itp itd. Wyłuszczam zatem argumentację, ale Pani zbija ją swoimi dwoma. I to takimi że trudno dyskutować: "bo tam jest tak przeeeeśliiiiicznie, no normalnie się zakochaaaaałam jak zobaczyłam tą działkę, jest przeuuuuuroooooczo, i te choiiiiiinki za oknem pan będzi miał". No dobra, jest względnie ładnie - widać kępki lasów, ale tak wygląda całe Wiczlino w kierunku Bojana. Śliczna polanka z choinkami pójdzie pod topór w trymiga jak tylko właściciele działek poczują chuć do budowy. A że skrzynki elektryczne już stoją to nastąpi to raczej wcześniej niż później. Drugi argument: "ale teraz to wszędzie drogi budują, Unia pieniądze dała, za chwilę tam będzie droga". Taaaak. Normalnie Unia lata samolotami i zrzuca pieniądze w paczkach po stonce. A właściwie to helikoptery latają i całe drogi zrzucają. Nic to, że na Kamiennej Górze dalej są gruntowe drog (o innych dzielnicach, zwłaszcza peryferyjnych już nie mówiąc). Nic to, że wszystkich takich dróg do utwardzenia jest w Gdyni ponad 100 km. a budżet na następne lata przewiduje budowę 5 km. rocznie. Po prostu komisarz Baroso wiedziony balladami polskich posłów o uroku tego miejsca, przyjedzie, naocznie ów cud zobaczy i sakiewkę niejedną położy. Widzę to oczyma duszy mojej już. Na chłodno wniosek jeden - pani operuje w trochę innej systematyce logicznej i twarde argumenty, wyceny nie przemawiają. Zwłaszcza, że Pani ma zerową orientację w kwestiach administracyjno - prawnych. Skąd wniosek? Otóż udaliśmy się do Pani Romantyczki do jej domu, obejrzeć dokumenty. Również na Wiczlinie. 300 m. od głównej drogi "żeby córka miała do autobusu bliżej" (a jednak twarde prawa zimy i wiosennego błota potrafią wygrać z romantyzmem). I co się okazuje. Pani rozpoczęła budowę, zapewniona m.in. tym że "sąsiedzi mają wodę to i ona też będzie miała". Owszem mają, tylko jeszcze z czasów jak sobie prywatny wodociąg budowali. I teraz kłócą sie z PeWiK'iem o cenę wykupu infrastruktury. Nie wnikając już w szczegóły Pani Romantyczka zgody na podłączenie nie dostała i w garażu stoją dwie wielkie beczki, które tankuje szlaufem ogrodowym od litościwego sąsiada. Nadmienię, że dom skończony i wykończony. Druga przesłanka: widok z okna też Panią Romantyczke satysfakcjonuje. Lasek w oddali, łąka, krowy się pasą, cisza, spokój... sielanka. Jedno spojrzenie w studium uwarunkowań przestrzennych: 100 m. od granicy działki przebiegać będzie łącznik http://pl.wikipedia.org/wiki/Trasa_Kaszubska" rel="external nofollow">Trasy Kaszubskiej. Droga 2+2 o standardzie przyspieszonym, czyli coś takiego: http://images31.fotosik.pl/358/05f5d12f19cbecdd.jpg Czyli te 100m. do trasy to tzw. "strefa buforowa"... Tak więc poddałem się. To był zresztą moment kryzysowy w poszukiwaniu działki. Po jakimś czasie zadzwoniłem "kontrolnie" czy przypadkiem działka nie padła łupem jakiegoś innego romantyka. No, ale jak napisałem wcześniej Pani Romantyczce skomplikowała się sytuacja rodzinna i działka poczeka pewnie na lepsze czasy (drogi?). Jak widać takie zakupy to wprost nieocenione wrażenia z kontaktów międzyludzkich. Ponieważ zawodowo mam styczność z mechanizmami "dlaczego kupuję to a nie tamto i na co zwracam uwagę", był to dla mnie niezmiernie ciekawy przypadek. Stąd pewnie tyle słów... Ciąg Dalszy Nastąpi
  9. Człowiek się trochę w głowę podrapał i przypomniał jak to właściwie z tą działką nr2. (Wiczlino again) było. Byliśmy już zdecydowani, żona pojechała posprawdzać sprawy u urzędach (a to plan, a to inwestycje, księga w sądzie itp). Decyzja - TAK. Dzwonię. No ale Pani mi oświadcza: "no bo ja jeszcze popatrzyłam na ogłoszenia i na Wiczlinie to działki drożej chodzą - no i sam Pan rozumie że nie mogę stracić". Cena +20% Taaaak. Rozumiem. Nie rozumiem tylko co ma wspólnego działka: - 1.600 m. wertepami od głównej drogi, - bez kanalizacji, - z opcją "woda od gospodarza, niedrogo liczy", - bez planu miejscowego z porównywaną: - 300 m. od drogi, - z planem miejscowym, - z kanalizacją w budowie itp itd. Wyłuszczam zatem argumentację, ale Pani zbija ją swoimi dwoma. I to takimi że trudno dyskutować: "bo tam jest tak przeeeeśliiiiicznie, no normalnie się zakochaaaaałam jak zobaczyłam tą działkę, jest przeuuuuuroooooczo, i te choiiiiiinki za oknem pan będzi miał". No dobra, jest względnie ładnie - widać kępki lasów, ale tak wygląda całe Wiczlino w kierunku Bojana. Śliczna polanka z choinkami pójdzie pod topór w trymiga jak tylko właściciele działek poczują chuć do budowy. A że skrzynki elektryczne już stoją to nastąpi to raczej wcześniej niż później. Drugi argument: "ale teraz to wszędzie drogi budują, Unia pieniądze dała, za chwilę tam będzie droga". Taaaak. Normalnie Unia lata samolotami i zrzuca pieniądze w paczkach po stonce. A właściwie to helikoptery latają i całe drogi zrzucają. Nic to, że na Kamiennej Górze dalej są gruntowe drog (o innych dzielnicach, zwłaszcza peryferyjnych już nie mówiąc). Nic to, że wszystkich takich dróg do utwardzenia jest w Gdyni ponad 100 km. a budżet na następne lata przewiduje budowę 5 km. rocznie. Po prostu komisarz Baroso wiedziony balladami polskich posłów o uroku tego miejsca, przyjedzie, naocznie ów cud zobaczy i sakiewkę niejedną położy. Widzę to oczyma duszy mojej już. Na chłodno wniosek jeden - pani operuje w trochę innej systematyce logicznej i twarde argumenty, wyceny nie przemawiają. Zwłaszcza, że Pani ma zerową orientację w kwestiach administracyjno - prawnych. Skąd wniosek? Otóż udaliśmy się do Pani Romantyczki do jej domu, obejrzeć dokumenty. Również na Wiczlinie. 300 m. od głównej drogi "żeby córka miała do autobusu bliżej" (a jednak twarde prawa zimy i wiosennego błota potrafią wygrać z romantyzmem). I co się okazuje. Pani rozpoczęła budowę, zapewniona m.in. tym że "sąsiedzi mają wodę to i ona też będzie miała". Owszem mają, tylko jeszcze z czasów jak sobie prywatny wodociąg budowali. I teraz kłócą sie z PeWiK'iem o cenę wykupu infrastruktury. Nie wnikając już w szczegóły Pani Romantyczka zgody na podłączenie nie dostała i w garażu stoją dwie wielkie beczki, które tankuje szlaufem ogrodowym od litościwego sąsiada. Nadmienię, że dom skończony i wykończony. Druga przesłanka: widok z okna też Panią Romantyczke satysfakcjonuje. Lasek w oddali, łąka, krowy się pasą, cisza, spokój... sielanka. Jedno spojrzenie w studium uwarunkowań przestrzennych: 100 m. od granicy działki przebiegać będzie łącznik Trasy Kaszubskiej. Droga 2+2 o standardzie przyspieszonym, czyli coś takiego: http://images31.fotosik.pl/358/05f5d12f19cbecdd.jpg Czyli te 100m. do trasy to tzw. "strefa buforowa"... Tak więc poddałem się. To był zresztą moment kryzysowy w poszukiwaniu działki. Po jakimś czasie zadzwoniłem "kontrolnie" czy przypadkiem działka nie padła łupem jakiegoś innego romantyka. No, ale jak napisałem wcześniej Pani Romantyczce skomplikowała się sytuacja rodzinna i działka poczeka pewnie na lepsze czasy (drogi?). Jak widać takie zakupy to wprost nieocenione wrażenia z kontaktów międzyludzkich. Ponieważ zawodowo mam styczność z mechanizmami "dlaczego kupuję to a nie tamto i na co zwracam uwagę", był to dla mnie niezmiernie ciekawy przypadek. Stąd pewnie tyle słów... Ciąg Dalszy Nastąpi
  10. Działka. Pierwszą działkę kupiliśmy ho-ho lat temu. A konkretnie 7 lat temu. Kupiliśmy za tyle, ile było nas stać – 20 km. Od Trójmiasta. Równo od Gdyni i od Gdańska. Wtedy wydawało nam się – zero problemu, po prostu dojeżdżasz samochodem. No dzisiaj mamy inną optykę. Po pierwsze prymo – tym samochodem jedzie się coraz dłużej. Po drugie prymo – nawet jak już zużyjemy te 54 mld EUR z Unii Europejskiej i pobudujemy drogi na północ-południe-wschód-zachód to cały czas będą to tylko drogi. A zgodnie z teorią urbanistów nie ma takiej drogi, której by nie zapełniły samochody. No i tą drogą nie puszczę dzieciaka do szkoły (nawet na motorynce). No właśnie dzieciaka. Pojawiły się sie latorośle (sztuk 2) i do układanki „dom – praca – dom” doszły elementy „przedszkole” i „żłobkoprzedszkole”. No i nawet mając 2 samochody robi się z tego równanie trudne. Stąd decyzja: szukamy czegoś w cywilizacji. Cywilizację rozumiemy w ten sposób, że jest obsługiwana przez komunikację miejską, przy czym spóźniając się na autobus wystarczy poczekać na następny a nie np. zdążymy skosić trawę, obalić piwo, zagadać z sąsiadami, strzelić 3 partyjki węża w komórce, obalić piwo... no i do samochodu w zimie nie trzeba brać termosu z kawą. Wybór padł na Wiczlino. Trzy względy: - Gdynia jest tak naszpikowana lasami, że właściwie wolne działki są tylko tam. - Wiczlino to dzielnica przyszłościowa – to praktycznie jedyne miejsce gdzie można lokować nową zabudowę w ilościach większych niż plomby. Urząd o tym wie, i już lokuje tam inwestycje (kanalizacja, nowe drogi etc.) - Ceny działek. Do Totolotka jakoś qffa nie mam szczęścia. No to szukamy. Szukamy niestety już w booomie działkowym. W booomie mieszkaniowym zajęci jesteśmy wykańczaniem DRUGIEGO (mieszkania) i po odetchnięciu otwieramy serwisy ogłoszeniowe. No cóż ceny wzrosły (a to niespodzianka...). Niestety zmalała też i podaż. Pojawienie się nowości w ogłoszeniach to święto. Zaczynamy już szybko odrzucać „evergreeny” ogłoszeniowe typu „Pod linią wysokiego napięcia, to nieprawda, że od tego boli głowa”, „Dojazd drogą gruntową (taaaak, ale dojazd dla czołgów, niestety firma daje standardowy samochód służbowy a nie terenówkę z półmetrowym prześwitem)”. Jest kilka strzałów: 1. Wiczlino 1. Całkiem nieźle wygląda. Około 800 metrów (wiem że lepiej mieć 1 800, ale...) około 300 metrów od głównej drogi. Pas działek, jeden dom stoi, drugi w budowie. Wszystko niby OK., więc zbieramy dane i zaczynam roadshow po instytucjach. No i król zaczyna się „rozbierać”: a. Na działce jest słup elektryczny a linia idzie skosem. Właściciel zapewnia, że „Energa to schowa”. Owszem schowa. Za jedyne 300 PLN za metr bieżący bo to linia średniego napięcia. Biorąc pod uwagę, że trzeba to zrobić „od słupa do słupa”i jeszcze po granicach działek wychodzi jedyne 75 kPLN, których właściciel nie ma zamiaru uwzględnić w cenie 240 k PLN. b. „Kanalizacja w budowie”. Fakt, jak napisałem Urząd buduje tu infrastrukturę. Widać nawet kilkaset metrów dalej koparki i rozłożone rury. Wizyta w Urzędzie jednak pozbawia mnie złudzeń: w planie 2007-2008 tej działki nie ma. W następnym – mała szansa, bo plan miejscowy nie uchwalony a działka leży 2m. niżej niż poziom najniższej studzienki i trzeba budować nową przepompownię. Na co pewnie Urząd się nie zdecyduje a znam „zawieszonych” typu: nie damy wam pozwolenia na budowę, bo nie macie wody a tu będzie wodociąg tylko czort wie kiedy. No i dlatego – na drzewo. 2. Wiczlino again – w kierunku Bojana, „za kościołem”. Może dla niektórych „za kościołem” miało być wskazówką, dla nas nie . No ale jedziemy po wskazówkach – 1.600m. od głównej drogi, trochę po wertepach, trochę po gruntówkach. Działka ładna – po drodze i w okolicy nowe budowy. Nawet jesteśmy zdecydowani pomimo kwiatków typu „woda jest od gospodarza, to mili ludzie są”. Ja jednak trochę chcę stargować z ceny (to jednak zadupie jest – 1,5 km po wertepach), panie sprzedająca jest jednak romantyczką i rzuca trudne argumenty do dyskusji:, „bo tu tak pięknie, ach, jest”, „bo teraz wszędzie te drogi budują” (szkoda tylko, że nie ma na to szans bez planu miejscowego, a w Gdyni nawet w starym Orłowie jeździ się po piachu). Po jakimś czasie dzwonię kontrolnie do Pani Romantyczki (po małym kryzysie z żoną która Baaaarzo Chcceee Działkę) ale dowiaduję się, że sytuacja rodzinna się komplikuje (rozwód). Temat umiera. 3. Chwaszczyno. Zaczynamy szukać trochę na obrzeżach. Antycypujemy, że Chwaszczyno kiedyś to jednak zżyje się z Gdynią. Już teraz walczą o przedłużenie linii autobusowej „R” a są skuteczni (wydaje się że zablokowali budowę drogi krajowej z Osowy przez Chwaszczyno). Działka ładna, w centrum Chwaszczyna acz niekształtna (20m. na 60). Wchodzi w rachubę dość wąski dom, poza tym sprawdzamy, że za laskiem (który cały czas ma status rolny) mieści się ferma. Nie mamy czasu jeździć i wąchać czy przypadkiem wieczorami nie śmierdzi. Temat umiera. 4. Wiczlino po raz trzeci. Miejsce OK. Co prawda około 300m. od rezerwy na przyszły łącznik dwupasmowej drogi miejskiej, ale do przeżycia (mieszkaliśmy 250m. od ekspresowej w PIERWSZYM). Poza tym łącznik jest mało prawdobodobny w ciągu najbliższych 15-tu lat. 870 metrów, z których zostanie 800 po odcięciu na drogę. Stoi słup, ale z brzegu i niskie napięcie (koszt 20 k PLN). Decyzja? Tak. No to klamka zapadła.... Ciąg Dalszy Nastąpi... http://pierwszydlawroga.blox.pl/html" rel="external nofollow">Udzielam się również na blogu
  11. Działka. Pierwszą działkę kupiliśmy ho-ho lat temu. A konkretnie 7 lat temu. Kupiliśmy za tyle, ile było nas stać – 20 km. Od Trójmiasta. Równo od Gdyni i od Gdańska. Wtedy wydawało nam się – zero problemu, po prostu dojeżdżasz samochodem. No dzisiaj mamy inną optykę. Po pierwsze prymo – tym samochodem jedzie się coraz dłużej. Po drugie prymo – nawet jak już zużyjemy te 54 mld EUR z Unii Europejskiej i pobudujemy drogi na północ-południe-wschód-zachód to cały czas będą to tylko drogi. A zgodnie z teorią urbanistów nie ma takiej drogi, której by nie zapełniły samochody. No i tą drogą nie puszczę dzieciaka do szkoły (nawet na motorynce). No właśnie dzieciaka. Pojawiły się sie latorośle (sztuk 2) i do układanki „dom – praca – dom” doszły elementy „przedszkole” i „żłobkoprzedszkole”. No i nawet mając 2 samochody robi się z tego równanie trudne. Stąd decyzja: szukamy czegoś w cywilizacji. Cywilizację rozumiemy w ten sposób, że jest obsługiwana przez komunikację miejską, przy czym spóźniając się na autobus wystarczy poczekać na następny a nie np. zdążymy skosić trawę, obalić piwo, zagadać z sąsiadami, strzelić 3 partyjki węża w komórce, obalić piwo... no i do samochodu w zimie nie trzeba brać termosu z kawą. Wybór padł na Wiczlino. Trzy względy: - Gdynia jest tak naszpikowana lasami, że właściwie wolne działki są tylko tam. - Wiczlino to dzielnica przyszłościowa – to praktycznie jedyne miejsce gdzie można lokować nową zabudowę w ilościach większych niż plomby. Urząd o tym wie, i już lokuje tam inwestycje (kanalizacja, nowe drogi etc.) - Ceny działek. Do Totolotka jakoś qffa nie mam szczęścia. No to szukamy. Szukamy niestety już w booomie działkowym. W booomie mieszkaniowym zajęci jesteśmy wykańczaniem DRUGIEGO (mieszkania) i po odetchnięciu otwieramy serwisy ogłoszeniowe. No cóż ceny wzrosły (a to niespodzianka...). Niestety zmalała też i podaż. Pojawienie się nowości w ogłoszeniach to święto. Zaczynamy już szybko odrzucać „evergreeny” ogłoszeniowe typu „Pod linią wysokiego napięcia, to nieprawda, że od tego boli głowa”, „Dojazd drogą gruntową (taaaak, ale dojazd dla czołgów, niestety firma daje standardowy samochód służbowy a nie terenówkę z półmetrowym prześwitem)”. Jest kilka strzałów: 1. Wiczlino 1. Całkiem nieźle wygląda. Około 800 metrów (wiem że lepiej mieć 1 800, ale...) około 300 metrów od głównej drogi. Pas działek, jeden dom stoi, drugi w budowie. Wszystko niby OK., więc zbieramy dane i zaczynam roadshow po instytucjach. No i król zaczyna się „rozbierać”: a. Na działce jest słup elektryczny a linia idzie skosem. Właściciel zapewnia, że „Energa to schowa”. Owszem schowa. Za jedyne 300 PLN za metr bieżący bo to linia średniego napięcia. Biorąc pod uwagę, że trzeba to zrobić „od słupa do słupa”i jeszcze po granicach działek wychodzi jedyne 75 kPLN, których właściciel nie ma zamiaru uwzględnić w cenie 240 k PLN. b. „Kanalizacja w budowie”. Fakt, jak napisałem Urząd buduje tu infrastrukturę. Widać nawet kilkaset metrów dalej koparki i rozłożone rury. Wizyta w Urzędzie jednak pozbawia mnie złudzeń: w planie 2007-2008 tej działki nie ma. W następnym – mała szansa, bo plan miejscowy nie uchwalony a działka leży 2m. niżej niż poziom najniższej studzienki i trzeba budować nową przepompownię. Na co pewnie Urząd się nie zdecyduje a znam „zawieszonych” typu: nie damy wam pozwolenia na budowę, bo nie macie wody a tu będzie wodociąg tylko czort wie kiedy. No i dlatego – na drzewo. 2. Wiczlino again – w kierunku Bojana, „za kościołem”. Może dla niektórych „za kościołem” miało być wskazówką, dla nas nie . No ale jedziemy po wskazówkach – 1.600m. od głównej drogi, trochę po wertepach, trochę po gruntówkach. Działka ładna – po drodze i w okolicy nowe budowy. Nawet jesteśmy zdecydowani pomimo kwiatków typu „woda jest od gospodarza, to mili ludzie są”. Ja jednak trochę chcę stargować z ceny (to jednak zadupie jest – 1,5 km po wertepach), panie sprzedająca jest jednak romantyczką i rzuca trudne argumenty do dyskusji:, „bo tu tak pięknie, ach, jest”, „bo teraz wszędzie te drogi budują” (szkoda tylko, że nie ma na to szans bez planu miejscowego, a w Gdyni nawet w starym Orłowie jeździ się po piachu). Po jakimś czasie dzwonię kontrolnie do Pani Romantyczki (po małym kryzysie z żoną która Baaaarzo Chcceee Działkę) ale dowiaduję się, że sytuacja rodzinna się komplikuje (rozwód). Temat umiera. 3. Chwaszczyno. Zaczynamy szukać trochę na obrzeżach. Antycypujemy, że Chwaszczyno kiedyś to jednak zżyje się z Gdynią. Już teraz walczą o przedłużenie linii autobusowej „R” a są skuteczni (wydaje się że zablokowali budowę drogi krajowej z Osowy przez Chwaszczyno). Działka ładna, w centrum Chwaszczyna acz niekształtna (20m. na 60). Wchodzi w rachubę dość wąski dom, poza tym sprawdzamy, że za laskiem (który cały czas ma status rolny) mieści się ferma. Nie mamy czasu jeździć i wąchać czy przypadkiem wieczorami nie śmierdzi. Temat umiera. 4. Wiczlino po raz trzeci. Miejsce OK. Co prawda około 300m. od rezerwy na przyszły łącznik dwupasmowej drogi miejskiej, ale do przeżycia (mieszkaliśmy 250m. od ekspresowej w PIERWSZYM). Poza tym łącznik jest mało prawdobodobny w ciągu najbliższych 15-tu lat. 870 metrów, z których zostanie 800 po odcięciu na drogę. Stoi słup, ale z brzegu i niskie napięcie (koszt 20 k PLN). Decyzja? Tak. No to klamka zapadła.... Ciąg Dalszy Nastąpi... Udzielam się również na blogu
  12. Zapraszam do komentowania tutaj.
  13. Ja korzystałem chyba z tych: http://abs-przeprowadzki.pl/index.htm Tutaj jest więcej --> http://katalog.trojmiasto.pl/dom_i_budownictwo/przeprowadzki/
  14. Ja korzystałem chyba z tych: http://abs-przeprowadzki.pl/index.htm Tutaj jest więcej --> http://katalog.trojmiasto.pl/dom_i_budownictwo/przeprowadzki/
  15. Pierwszy dla wroga, drugi dla przyjaciela, trzeci dla siebie - takie powiedzenie usłyszałem jako komentarz na moje rozterki związane z wykańczaniem mieszkania. Wykańczanie było dość uniwersalnym słowem, bo przy okazji wykańczanie wykańczało również mnie. Trochę mnie to uspokoiło. Dzisiaj jestem u progu właśnie trzeciego. Domu. Tak, będę budował dom. Tym razem nie ma żartów, bo dla siebie Zapraszam już wkrótce
  16. Pierwszy dla wroga, drugi dla przyjaciela, trzeci dla siebie - takie powiedzenie usłyszałem jako komentarz na moje rozterki związane z wykańczaniem mieszkania. Wykańczanie było dość uniwersalnym słowem, bo przy okazji wykańczanie wykańczało również mnie. Trochę mnie to uspokoiło. Dzisiaj jestem u progu właśnie trzeciego. Domu. Tak, będę budował dom. Tym razem nie ma żartów, bo dla siebie Zapraszam już wkrótce
  17. Może moje zdanie że "mnie to nie obchodzi" trochę za ostro zarysowało mój stosunek do tego. Dobrze jest poczytać o przyczynach - czasem można wyeliminować coś w mieszkaniu. Znając inne - mogę wytknąć coś deweloperowi. Istotą mojej sytuacji jest to, że w pierwszym kontakcie deweloper stosuje chwyty w postaci tekstów: - "z tym się nie da nic zrobić" - "trzeba otwierać okna" - "musi dmuchać bo będzie grzyb" - "po to jest żeby dmuchało" Z doświadczenia (niestety) wiem że podsunięcie glejtu powołującego się na konkretne normy czy przepisy pozwala szybko przeskoczyć pierwszy etap bo widać że gość nie odpuści. Tak więc jak wyglądają kominy itp w sumie za dużo mnie nie będzie interesowało - bo nic z tym nie zrobię. To musi zrobić deweloper.
  18. Takie pomarańczowe rury. Średnica około 15 cm.
  19. OK, ale wtedy okna powinny mieć nawietrzniki. Bo nie można mi nakazać, żeby permanentnie były rozszczelnione. Na parterze to tak jakbym je miał po prostu otwarte albo nie zamykał drzwi.
  20. Drzwi jeszcze nie ma A okap jest podłączony do osobnego kanału i nie był jeszcze włączany. Okna nie mają nawiewników. Można je tylko rozszczelnić. W łazience jest niższa temperatura siłą rzeczy - bo dmucha mrozem. Taki sam efekt mam w przypadku kratki wentylacyjnej w garderobie. Też dmucha. Mam niestety wrażenie że po prostu wentylacja ma wadę. Deweloper ma tendencję do spychologii i dopóki się mu nie podsunie papieru z dobrze uargumentowanym wezwaniem będzie "grał na zwłokę". Stąd moje poszukiwania.
  21. Patrząc na obrysy to raczej kanały są osobne. Jeżeli chodzi o wentylator to raczej to mało możliwe, bo na razie "w pionie" jest jeszcze tylko jeden lokator a poza tym ten nadmuch jest raczej stały. Okna nie są idealnie szczelne - czuć spod nich przepływ powietrza, poza tym drzwi wejściowe nie mają jeszcze uszczelki i nieźle ciągnie. Dlatego jak napisałem nie przewiduję rewolucji po rozszczelnieniu.
  22. A przepraszam co mnie ma obchodzić konstrukcja budynku? Nie ja ją projektowałem, wybierałem itp. Sugerujesz że mam sobie wynająć ekipę żeby poprawiali niedoróbki dewelopera? Psim obowiązkiem dewelopera jest zbudować budynek respektując normy budowlane. A moją rolą jest je egzekwować i mam gdzieś czy wentylacja jest taka czy inna i jak wygląda komin. Czy w moim rozumowaniu jest jakiś błąd?
  23. Dach - płaski, kominów nie doglądałem. Jak napisałem są nad czwartą kondygnacją, a ja jestem na parterze. Poza tym prawdę mówiąc mało mnie to obchodzi bo to problem dewelopera. Ja po prostu nie chcę nadmuchu z kratek Fakt - jeszcze nie. Ale patrząc na to jak dmucha nie spodziewam się rewolucji.
  24. Witam, Szykuję się do boju z deweloperem w sprawie wentylacji. Mieszkam w bloku o czterech kondygnacjach na parterze i z kratek wentylacyjnych strasznie dmucha. Zwłaszcza w łazience - nie idzie wytrzymać pod prysznicem. Ponieważ spodziewam się gadki "no musi wiać, co ja mogę itp" chciałbym poprosić szanownych forumowiczów o wskazówkę normy / prawa odnoszącego się że zgodnie ze sztuką budowlaną wentylacja grawitacyjna powinna "ciągnąć" powietrze a nie wdmuchiwać. pozdrawiam
  25. Oczywiście ryzyko przechwycenia istnieje, ale można je zminimalizować. Mi konkretnie chodzi o taką sytuację: wzbudza się alarm, na miejsce jedzie ekipa ochrony. Potwierdzam że jest na miejscu i wtedy mogę zdalnie alarm wyłączyć. Ma to znaczenie bo mówimy o mieszkaniu w bloku, i zanim dojadę na miejsce wyjąca syrena może sąsiadów podkurzyć. Po prostu potrzeba pamiętać, że po takiej akcji trzeba zmienić hasło do logowania przez telefon. Wtedy ryzyko nie istnieje bo: - podsłuchać można tylko gdy wywoła się alarm i użyję zdalnej dezaktywacji - w międzyczasie mieszkania pilnuje ochrona - po przybyciu zmieniam hasło i te podsłuchane jest bezwartościowe. Jest jeszcze inna sprawa - jak podsłuchać? 1. Telefon z którego dzwonię - trudno. Skąd wiadomo z której komórki, ja czy żona a jak z firmowego to podsłuch odpada. 2. Odbiornik - linia na której przypięta jest centrala. To także IMO niewykonalne bo dialer będzie przypięty przez VOIP. Na zewnątrz nie ma linii którą można podsłuchać bo do mieszkania dochodzi tylko net, a linia telefoniczna wychodzi dopiero z routera. Podsłuchiwanie pakietów TCP/IP i "wyławianie" z tego kodów DTMF to chyba science-fiction... W każdym razie bardzo dziękuję za instrukcję - przyda się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...