architekt miał składać papiery do Zudu ale nie przyjeli , bo nie ma scalenia działek nadal.Geodeta twierdzi że załatwione i żeby architekt jeszcze raz dziś złożył.Architekt powiedział że chyba dziś nie zdąży i jutro rano złoży .
Pan w starostwie załatwił wyłączenie z produkcji rolnej w poniedziałek już mieliśmy.
Papiery nie przyjęte do Zudu ( czy jak to tam) spowodu jakiego ? nie zgadniecie ! NASZ P..... I DUŻŻŻO PIIIIIIIIIIII PAN GEODETA NIE ZAŁATWIŁ POŁĄCZENIA DZIAŁEK dziś podobno je złożył w starostwie, a kłamał jak najęty ż eto juz załatwione nawet dał poprawioną mapkę do celów projektowych .
Mąż dzwonił do starostwa i powiedzieli że za tydzień będą papiery gotowe.
Ja się załamałam lekko i sobie poryczłam. bo mnie wk.... ten geodeta i to że wiemy tak mało na temat tych papierów i budowy .
oczekiwanie na materiał jakieś 2 do 3 miesięcy a trzeba załatwić jeszcze kredyt o który można się starać po otrzymaniu pozwolenia na budowę .Hurtownie chcą zaliczkę na zamawiany materiał
W środę jak w końcu się dodzwoniłam do geodety wk.... mnie okropnie. Dowiedziałam się że dopiero w środę złożył papiery do starostwa ,dziad jeden ! jestem tydzień do tyłu brrr
A dziś mnie w... geodeta który telefonów nie odbiera odemnie. Mąż spotkał jego współpracownika który powiedział że papiery dla nas są jeszcze nie gotowe a miały byc na piątek lub dziś!
to co się działo to była masakra non stop robota .Wyrwaliśmy trawe suchą która rosła na jakieś 120 .Grabiliśmy trawe leżącą która chyba od kilku lat tam leżała .Znosiliśmy z całej działki różne niezbędne tam rzeczy typu sprężyny, druty w jedno miejsce.
Wszystko co dało się spalić - paliliśmy w trzech wielkich ogniskach.
Zbieraliśmy po całej działeczce (1900 m2) butelki po napojach orzeźwiających typu denaturat ,winka i tym podobne.
Na działeczce jest połowa szklarni ( a raczej jej szkielet ) , druga połowa szklarni została wycięta i prawdopodobnie sprzedana na złom , a szyby z niej leżą na całej działce ( co trzeba bylo wyzbierać ).
Przyjechał też mój starszy brat z kolegą wyciąć mi drzewa ( wielkie bazie ) ale wszystkiego nie zrobili bo coś z piłą się stało , ma przyjechać niedługo i wyciąć resztę.
Cały czas przychodzili sąsiedzi z działek obok (ogródków działkowych ) i pytali co tu będzie i że bardzo fajnie że to śmietnisko sprzątamy .
Były tez zaczepki w stylu :
Pan: Pani a co siatke ukradli?
Ja: ukradli
Pan: szkoda
Ja: no szkoda
Na co Pan kręci głową i odchodzi :) i takich Panów było kilku. W sumie to fajnie się z tymi ludźmi gadało , bardzo sie cieszyli że drzewa wycinamy :)
Wczoraj zadzwonił do nas Pan który projektuje nam wodociągi i gaz .Powiedział że według warunków budynek powinien stać 17 metrów od drogi a projektant narysował go na mapce do celów projektowych 11 metrów .Strasznie w..... pojechaliśmy do niego .Powiedział że albo musimy zmienić warunki albo przesunąć budynek o 6 metrów .MASAKRA
Stwierdziliśmy że łatwiej będzie przesunąć domek .I tak z jednej strony będziemy mieli 5 metrów do płotu a z drugiej kilkanaście .Ale się w.... na tego projektanta!
Niepotrzebnie robiliśmy scalenie działek , musze geodecie zawieźć nową kopię mapy do wyłączenia z produkcji rolnej .
Nie kapuje jak projektant wyrysował nam dom nie sprawdzając warunków!!!!!!!!
dobrze że nie mam do niego nr. tel. bo bym mu wygarneła , a tak mój przespokojny mąż sobie z nim pogadał i nawet na niego nie warknął .Nie mam pojęcia jak On może być taki spokojny!!
Nasza ziemia składa się z dwóch działek i projektant po otrzymaniu warunków przyłaczy i warunków zabudowy powiedział że mamy te działki scalić , no więc to zrobiliśmy .
Teraz powiedział że nasza działka ma inny numer niż na warukach i musimy warunki chyba zmienić ale sie na niego zdenerwowałam .Nie mógł wczesniej tego powiedzieć że trzeba działkę scalić????
Ale trochę wydaje mi się to dziwne że trzeba nowe warunki.
Zadzwoniłam do geodety i pytam czy da mi jakieś potwierdzenie , że moje dwie działeczki jakiegoś tam dnia zostały przekształcone w jedną.
" Jasne nie ma sprawy wypis z ewidencji gruntów będzie Pani miała i to powinno wystarczyć " tak powiedział geodeta. Mam nadzieję
Zobaczymy
Ale jak to jest ? czy projektant kurna który bierze kase nie może powiedzieć wszystkiego od razu?
No jak już popatrzeliśmy na kołki po siatce pojechaliśmy zobaczyć ten teren. I okazuje sie że po drodze mamy zajezdnię autobusową , czyli dwa przeciski , kupę drzew i krzaków
Pan w gminie się uśmiechną jak poprosiłam o zmianę na studnię i powiedział że wszystko jest już podpisane . Ale popatrzył i okazało się na szczęście że na tej stronie gdzie jest mowa o wodzie niema żadnych pieczątek ufffffff
Zmienił w komputerze wydrukował tą stonę i je podmienił!!!!!!!!!!!!!!!
Normalnie kocham tego Przemiłego PANA !!!!!
Zaraz po mężu i synu ,psie i lodach waniliowych :) i jeszcze innych miłych rzeczach :)
oczyściliśmy troszkę działkę ,czyli 19 ciężarówek zostało wywiezionych na wysypisko.
Przy sprzątaniu okazało się że mamy na działce pełno dołów w ziemi .
Ogrodziliśmy działkę.
a teraz o mediach :
gaz przy działce , prąd też ,kanalizacja na działce, była studnia ale zasyfiona i zasypaliśmy ( co prawda przez przypadek bo ciężarówka na nią najechała )
do wodociągów mieliśmy jak nam się wydawało nie daleko ,ale pan w gminie nas wyprowadził z błędu około 300 metrów i powiedział że część terenu przez który mielibyśmy ciągnąć wodę należy do ogródków działkowych (które mamy za płotem) , a część do zarządu dróg.
Nasz projektant powiedział że Pani prezes działek nie lubi jak jej sie niszczy zieleń , robił już coś na jej terenie i liczyła za każdy badylek i przy tym była bardzo nie miła no i co teraz?
Projektant stwierdził że aby te wodociągi nie zatrzymywały papierów to musimy pojechać do gminy i poprosić Pana który załatwia nam warunki zabudowy , aby zmienił na projekcie warunków że wodę będziemy mieli własną ze studni a docelowo z wodociągów.
No i następnego dnia czyli 13.03.2007 rano jedziemy do gminy a tu telefon z gminy że są warunki do odbioru
no i co ? troszkę się skomplikowało bo papiery gotowe
ale nic
jedziemy
postanowiliśmy z mężem że podjedziemy na działkę i zobaczymy teren gdzie mielibyśmy ciągnąć wode .
I tak się wk....... k..... ukradli nam siatkę !!!!! zwineli całe ogrodzenie !!!!!!!!!!!!
zbierałam się do pisania już jakiś czas i ciągle jakoś się chyba tego bałam :)
Ale myślę ze już pora
O domu myśleliśmy już jakiś czas ale ciągle wydawało się to raczej nie realne ze względu na POBYT męża na czcigodnych stronach cudnego BIK-u :)
Około czerwca 2006 zaczeliśmy myślec o drugim dziecku ( mamy przemiłego faceta lat 5 ) , ale skoro ma byc drugie dziecko to przydałby się trzeci pokój. Mieszkamy w TBS-ach ,najpierw chcieliśmy mieszkanie zamienić , potem stwierdziliśmy że złożymy papiery na nowe budowane koło nas . Wzieliśmy papiery do złożenia i zaczeliśmy myśłeć że za to większe mieszkanie będziemy płacić z 700zł. i nadal to nie będzie nigdy nasze. Ale cóż trudno.
około listopada wypełniłam w internecie formularz do banku w sprawie kredytu (a może ?) zadzwonili , poszliśmy na rozmowę i przemiła Pani po przeanalizowaniu naszych papierów i sprawdzeniu nas w Bik-u i tym podobnych stwierdziła że kredyt możemy dostać ale musimy mieć 30 % wkładu własnego
Dumaliśmy i dumaliśmy i staraliśmy się o ciążę .Z ciąży po kilku miesiącach nic nie wyszło więc narazie to odłożyliśmy i rozpoczeliśmy poszukiwania domu . No ale nie znaleźliśmy więc zaczeliśmy szukać działki.
Szukaliśmy i szukaliśmy , chcieliśmy znaleźć jak najtańszą działkę ale i nie malutką. W końcu znaleźliśmy na Austryjackiej 800 metrów za 41tyś ale była betonowa bo przez nią przechodziły słupy z prądzikiem :)
Znajomy dał nam namiary na faceta który miał działeczkę blisko miasta , pojechaliśmy zobaczyliśmy ....
i się przeraziłam ...masakra a nie działka , jeden walący się budynek , fundamenty po domu , CAŁA masa śmieci walące się komórki i rozwalona szklarnia a do tego sterty gruzu
ale jakoś poczułam się tam jak u siebie :) i nie chodzi o to że w domu mam taki sajgon :)
pojechaliśmy z grubaskiem do naszego mieszkanka około 4km od tej działki i myśleliśmy .Pojechaliśmy tam jeszcze z kilka razy i coraz bardziej wiedzieliśmy że TO NASZA DZIAŁKA ! w połowie grudnia zaczeliśmy sprawdzać księgi i 4 stycznia 2007 kupiliśmy działeczkę !!!!!! NASZ śmietnik
a chyba 14 stycznia przyszło z gminy zawiadomienie że mamy posprzątać nasza działeczkę bo inaczej nam wysprzątają sami na nasz koszt szybcy są nie ma co.
Jak nauczę się wklejać zdjęcia to zobaczycie nasz śmietniczek
ma 1900 metrów a miało być około 1000m :) ciekawe kto to będzie kosił