Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Lukas_art

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    37
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Lukas_art

  1. Pierwsze o co sie spytam to czy widac u kogos z Was obrazek, ktory usilnie staralem sie zalaczyc? Bo z tego co widze to chyba nie udala mi sie ta sztuka. Jezeli ktos tylko chcialby wglebic sie w ten moj temat chetnie przesle tenze rysunek droga mailowa. A co do komina to: zakonczony jest na plasko, wyloty ze wszystkich pionow sa w tej samej plaszczyznie poziomej (nie na boki), wiec dym ze spalinowego przewodu jak tylko przemknie nad pionem wentylacyjnym, o ktorym tu caly czas pisze, to prawdopodobnie jest lekko zasysany spowrotem... i stad ten zapach. Jezeli chodzi o sprawdzanie to juz to robilem i to wielokrotnie. I z tego co widze to zdecydowana wieksza czesc powietrza jest zaciagana otworem, ktory trzy dni temu wykonalem obok kozy... ale niestety nie calosc... reszta na prawde w delikatny sposob wedruje ciagiem zwrotnym przez wentylacje grawitacyjna. Nie jest to absolutnie jakis mocno odczuwalny podmuch, ale jest on na tyle wystarczajacy by przeniesc ten fatalny zapach. Jak zakrywam wyjscie wentylacji, ktora przedostaje sie ten zapach, to nawiew obok kozy zaczyna wydajniej pompowac swieze powietrze z zewnatrz. I odwrotna sytuacja; gdy otwieram okno, analogicznie ciag zwrotny w wentylacji zanika a nawiew obok kozy troche "zwalnia". I jak tu rozwiazac ten problem? czyzby (jak ktos tu wczesniej pisal) jedynym sposobem byla wentylacja mechaniczna???? no az nie chce mi sie wierzyc by to byl jedyny sposob.
  2. Wiec tak: Zaraz postaram się załączyć rzut poziomy mieszkanka gdzie ta mała koza grzeje:) W zasadzie wszystko widać na tym rysunku, ale tylko dodam, że wszystkie cztery piony pokazane na rzucie sa w jednym kominie... ta dziwna duża odległość pomiędzy 3 a 4 pionem zmniejsza sie do standardowego wymiaru dwie kondygnacje wyżej (czyli na strychu) - po prostu kiedys wykonywano takie charakterystyczne skosy prowadząc piony, dzięki temu woda podczas ulewy nie lała sie tak mocno do komina - przynajmniej tak mi powiedział kominiarz. Acha i jeszcze jedna ważna sprawa: w łazience i kuchni wykonany został sufit podwieszany a w nim poprowadzony jest rura "spiro" do wentylacji pomieszczenia kuchni i okapu. Więc do tej pokazanej wentylacji w łazience tak na prawde podłączona jest, prócz samej łazienki jeszcze kuchnia. Na kratce wentylacyjnej w łazience zaisntalowany jest wiatraczek włączany po zapaleniu światła. W drzwiach do łazienki jest oczywiście kratka dolna. A co do samego ciągu w kominie spalinowym podczas palenia, to jest bez zarzutu. Nad moim mieszkaniem (a mieszkam na pierwszej kondygnacji) jest jeszcze jedno mieszkanie i strych nieużytkowy - wiec wysokość komina to około 11 metrów. A pisząc, że dym wraca się miałem na myśli to, że dym wydobywając sie pionem spalinowym od razu po wyjściu nad komin jest zwiewany na bok i najwidoczniej przelatuje na sąsiadującym pionem wentylacyjnym z łazienki.. a że dochodzi właśnie do tego ciągu zwrotnego w łazience, to pięknie mi zasysa ten dym spowrotem do domu - są to (jak pisałem już wcześniej) ilości bardzo małe, przede wszystkim jest sam smród, ale i tak jest to dla mnie zjawisko dosyć dziwne. Może teraz komuś z Was przyjdzie jakiś pomysł do głowy dlaczego tak się dzieje i jak temu zaradzić... z góry dziekuje za pomoc. Pozdrawiam Łukasz ftp://ftp.bafa.pl/stan-istniejacy.jpg
  3. Witam ponownie. Jeszcze nie tak dawno borykalem sie z problemem braku nawiewu powietrza do pokoju gdzie pale koza... opisywalem swoj problem w innym temacie: http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=90639 Teraz, gdy juz (po Waszych na prawde cennych radach, za ktore strasznie dziekuje) udalo mi sie wczesniejszy problem rozwiazac instalujac nawiew swiezego powietrza przy samej kozie, pojawil sie nastepny. I tez nie wiem co moze byc przyczyna, otoz: Mimo tego nawiewu przy kozie w innym pomieszczeniu, dokladnie w lazience, ktora sasiaduje z przestenia otawrta salonu nastepuje ciag zwrotny kanalem wentylacyjnym. Co gorsza, przez to, ze komin ten jest oddalony o dokladnie dwa inne piony kominowe od komina spalinowego kozy, to zasysany jest dym, ktory na szczycie poprostu zawraca. Smierdzi strasznie... nie sa to ogromne ilosci, ale mimo wszystko przeszkadza. Ja rozumiem, ze zazwyczaj spowodowane jest to zbyt szczelnym mieszkaniem, ale w tym przypadku gdy juz mam nawiew w scianie myslalem, ze takiego zjawiska podcisnienia nie bedzie. Nawiew poprowadzony jest w scianie o grubosci 60 cm (stara kamienica) rurą fi 125 z regulowanym recznie doplywem powietrza, ale i tak zawsze jest otwarty na maxa. Dlaczego tak sie dzieje i jak temu zaradzic??? Prosze o sugestie bo znowu jestem w kropce. Z gory dziekuje i pozdrawiam. Lukasz.
  4. Kratke, ktora zainstalowali ma regulacje nawiewu powietrza... taka zgrabna zaluzja, wiec sam moge ingerowac w doplyw powietrza. A jezeli chodzi o koze to jest to dokladnie piecyk wolnostojacy firmy JOTUL model 3TD - czyli wlasnie bez popielnika. W firmie Jotul taki piecyk mi doradzili twierdzac, ze wlasnie w takiej wersji bez popielnika dluzej sie bedzie palilo drewno. Po prostu co jakis czas kiedy przestaje palic musze zlapac za lopatke, szufelke i ladnie wyczyscic palenisko. Zreszta nie robi mi to wielkiej roznicy bo i tak nie pale non stop.
  5. no tak.. po pierwsze: gdybym o tym wiedzial wczesniej, to prawdopodobnie tez bym doprowadzil powietrze od dolu pod koza, ale niestety wymurowalem piekny podest z cegly klinkierowej i jakos nie widzi mi sie go rozwalac... a po drugie, gdybym mial koze z popielnikiem to moze tez by bylo lepiej z takim nawiewem od dolu, ale w moim przypadku gdy takowego popielnika nie mam i najwazniejszy doplyw powietrza mam taka kratka na gorze kozy, to chyba nie ma to juz znaczenie gdzie bedzie doplyw powietrza.
  6. Witam ponownie. Trzy dni temu panowie montazysci przyjechali, wykuli piekny otwor nawiewu powietrza przyz samej kozie, rozebrali podlaczenie, wyczyscili i rownie pieknie zmontowali calosc. Dzisiaj pierwszy raz rozpalilem koze i oto moje spostrzezenia i przemyslenia: 1. Jak rozpalam pale brzoza. Ogien bucha jak diabli, ale gdy juz dorzuce na goracy zar kawalki debu wszystko przygasa... owszem, pali sie ladnym ogniem ale mimo wszystko temperatura szybko spada. 2. Ten nawiew powietrza chyba faktycznie pomaga lepiej sie palic, ale dziwne to wszystko, bo wychodzi na to, ze teraz koza grzeje po to, by ogrzac to zimne powietrze co wpada do pokoju przez nawiew. A i tak jest w pokoju caly czas kolo 19 stopni i nie wiecej (mogloby byc cieplej). Wiec troche tego nie rozumiem. Czy mozecie jeszcze raz wypowiedziec sie na ten temat? bardzo prosze. pozdrawiam. Lukasz.
  7. witam ponownie. Czyli uwazasz, ze glownym powodem osadzania sie tej dziwnej smolistej mazi na rurach laczeniowych jest ten zimny komin? Z czego do dokladnie wynika.. chodzi mi o dokladna techniczna przyczyne, bo przyznam sie, ze troche tego nie rozumiem. Prosze o wyjasnienie. Wydawalo mi sie, ze po pierwsze: taki duzy przekroj komina i jego wysokosc to tylko zalety.. zwlaszcza, ze tak jak pisalem wczesniej ciag w kominie jest po prostu super; a po drugie: usytuowanie komina na scianach szczytowych to bardzo czeste zjawisko, poza tym kilka razy bylem na dachu i sprawdzalem doslownie reka jak cieple spaliny wydobywaja sie z komina podczas palenia w kozie... i byly cieple... no na pewno nie goroca, ale po prostu cieple. achaa.... i jeszcze jedna wazna sprawa, moze to tez cos pomoze w rozwiazaniu problemu, otoz: podobna skorupa czarna osadza sie w samym kominku... na sciankach wewnetrznych, na drzwiczkach i na samej szybie. Wiec moze tu bardziej chodzi jednak o ten dostep powietrza. Zwlaszcza, ze wyliczylem sobie ostatnio jakie jest zapotrzebowanie takiej kozy przy maksymalnym opalaniu i mozno mnie to zaskoczylo. Wyszlo mi, ze ta konkretna koza moze potrzebowac nawet do 60 m3 na godzine... a sam pokoj polaczony z kuchnia i holem ma okolo 110 m3... wiec rachunek jest prosty. Pozdrawiam.
  8. Jutro przychodza montazysci i beda dzialac. Ale co do uwag to: 1. drewno jest na prawde suche, wierzcie mi.... zaplacilem za nie duzo pieniazkow tylko dlatego zeby bylo suche. Poza tym to firma znajomego wiec mam pewnosc - dwa lata lezakowany dab, sprawdzany profesjonalnym wilgotnosciomeirzem. Zreszta pali sie rewelacyjnie! 2. o samych kolankach, o ktorych pisalem zapomnialem dodac, ze konstrukcja ich to nie dwie rury polaczone bezposrenio ze soba pod kotem 90 stopni tylko takie kolanka regulowane z elementem posrednim pod katem 45 stopni... czyli takie lagodne przejscie. Zreszta pewnie wiecie jak one wygladaja - na tym elemencie pod katem 45 stopni jest klapka przykrecana, taka forma klapki rewizyjnej. Wiec czy ta smola, ktora sie osadza to problem tylko i wylacznie tego niedoboru powietrza? a moze ma znaczenie fakt, iz komin jest na scianie szczytowej i jest on zbyt mocno oziebiony?
  9. podlaczenie kozy wyglada tak: wyjscie z kozy z tylu, kolanko.. potem rura pionowo do gory (okolo 1 m).... potem znowu kolanko i od razu tym kolankiem wejscie do przewodu kominowego w scianie. Takze elementow pionowych jako takich nie ma procz tych krociutkich odcinkow na kolankach. Ogolnie podlaczenie standardowe przy wyjsciu tylnym z kozy. Zreszta ciag jest na prawde rewelacyjny.
  10. Pokoj, w ktorym stoi koza ma wymiary 6 na 6 metrow, okna PCV wiec szczelne, wentylacja grawitacyjna i niestety brak jako takiego nawiewu powietrza... dlatego musialem rozszczelniac okna, ale mimo wszystko po jakoms czasie i tak wygodniej bylo piecykowi pobrac powietrze z sasiedniego otworu wentylacyjnego zasysajac tym samym wlasne spaliny gdyz oba przewody znajduja sie w tym samym kominie. Szybera nie mam.... jedyna regulacja jaka mam to ta w piecyku. A co do tego preparatu, to po tej pierwszej wizycie montazystwo, o ktorej pisalem w pierwszym poscie zakupilem takowy... taki niebiesko zielony proszek polecony wlasnie przez firme montujaca piecyk.. uzywalem kilka razy w tygodniu zgodnie z zaleceniem, ale i tak skonczylo sie jak skonczylo. Pamietam tez, ze pierwszymi oznakami, ze cos jest nie tak w przewodzie kominowym a dokladnie w samej rurze stalowej bylo charakterystyczne strzelanie w rurze podczas rozpalania od zera... czasami nawet cos tam w tej rurze jakby sie odrywalo i spadalo. Teraz juz wiem, ze to wlasnie ta zaschnieta smola.
  11. Na wstepie strasznie dziekuje za szybka odpowiedz. Chyba masz racje. Caly czas meczy mnie ten problem dlatego staram sie przypomniec sobie ostatni miesiac palenia. I teraz przypominam sobie pewna noc, kiedy to o godzinie 23 zaladowalem kilka polan drewna i zmniejszylem doplyw powietrza, moze nie do minimum, ale zdecydowanie. Wczesnym rankiem, kolo 6 obudzilem sie, a caly pokoj byl zadymiony. Otworzylem drzwiczki piecyka a w srodku polana, ktore wlozylem o tej 23 (czyli kilka dobrych godzin temu) lezaly nie spalone a okopcone... zrobil sie z nich prawdziwy wegiel drzewny, ktory po dostarczeniu powietrza szybko sie spalil. Wtedy tez po raz pierwszy doszlo do wyciekow tej dziwnej mazi smolowatej na laczeniach rur. Faktycznie.. wtedy chyba tlenu w pokoju nie bylo za duzo, zwlaszcza, ze okna byly szczelnie zamkniete. Poza tym doslownie przed chwila przeczytalem gdzies w internecie, ze wlasnie przy produkcji wegla drzewnego powstaje bardzo duzo smoly. A moze rozwiazaniem bedzie usytuowanie w poblizu piecyka nawiewu powietrza z zewnatrz? Moze to ulatwi spalanie z dobra iloscia tlenu nawet przy zredukowanym dostepie powietrza w samym piecyku?... bo az nie chce mi sie wierzyc, ze jedynym sposobem jest palenie z duza iloscia powietrza zwlaszcza, ze jak w taki sposob uzyskac maksymalny wynik spalania bez dokladania drewna??? w opisie piecyka jest napisane, ze zmniejszajac dostep tlenu do minimum pelny zaladunek drewna palic sie powienien okolo 6 godzin, i to by bylo fajnie, zreszta nie ukrywam, ze takie wyniki udawalo mi sie uzyskiwac.
  12. Witam. Postaram sie szybko i na temat, otoz: 3 miesiace temu stalem sie szczesliwym posiadaczem wymarzonego piecyka wolnostojacego firmy JOTUL, tzw. koza. Przed kupnem kominiarz sporzadzil opinie na podstawie ktorej firma sprzedajaca mi piecyk i pozniej go montujaca w ogole zaczela powaznie zabierac sie do roboty. Przewod kominowy w kamienicy, do ktorego sie podlaczylem ma przekroj 30/16cm, takze kawal komina. Wysokosc od podlaczenia kominka do ujscia na dachu to okolo 12 mentrow, wiec sam kominiarz stwierdzil mierzac to oczywiscie, ze ciag bedzie rewelacyjny - tak tez bylo. No ale nic.... piecyk zostal pieknie zamontowany przez firme, ktora nam go sprzedala. Jeszcze tego samego dnia kominiarz po raz kolejny zawital u mnie w domu by sporzadzic protokol odbioru przed pierwszym paleniem, oczywisice wszystko wedlug kominiarza bylo super. Dzieki wlasnie temu odbiorowi otrzymalem z firmy, ktora podlaczala piecyk gwarancje na w/w podlaczenie. Niestety, po miesiacu opalania drewnem, ktore kupilem od znajomego, na laczeniu rury stalowej zaczela wyciekac dziwna czarna maź. Powiadomilem firme... przyjechali, rozebrali podlaczenie piecyka i zdziwili sie strasznie (zreszta ja tez) - otoz w rurze o srednicy 180mm zebral sie osad o grubosci 3 do 4 centymetrow... panowie montazysci stwierdzili, ze czegos takiego to jeszcze nie widzieli w swojej karierze. Ich wniosek byl taki, ze drewno, ktorym opalalem bylo zbyt mocno spruchniale i to wlasnie prochno nie spalalo sie a unosilo razem z dymem i osadzalo sie na tej wlasnie rurze tworzac gruba warstwe osadu. Mimo wszystko rury wyczyscili i zamontowali ponownie. Po tym caly zajsciu w jak najszybszym czasie kupilem z firmy handlujacej drewnem na opal kilka metrow pieknej wylezanej dwa lata debiny. Sam sprawdzalem wilgotnosc - byla w okolicach 16% na zewnatrz i 20% wewnatrz kawalka drewna, wiec wynik rewelacyjny. I ku memu zdziwieniu, znowu po miesiacu opalania juz REWELACYJNYM drewnem zaczela wyciekac ta dziwna, czarna wydzielina. Niestety ekipa,ktora po raz pierwszy przyjechala i czyscila rury mogla przyjechac dopiero za trzy dni, ale stwierdzili, ze spokojnie moge do tego czasu opalac. Tak tez zrobilem i....... podczas wczorajszego rozpalnia piecyka zajela sie ogniem sadza w rurach, ktorymi podlaczony jest piecyk do wlasciwego szybu kominowego. Rura rozgrzala sie do czerwonosci i skonczylo sie na wezwaniu strazy pozarnej, wiec jednym slowem KATASTROFA! Co mam robic? gdzie lezy problem, ze w tak krotkim czasie osadza sie "to cos" w kominie? A drewno ktorym opalalem jest na prawde super. Dlaczego tak sie dzieje - PROSZE O WASZE OPINIE. pozdrawiam. i z gory dziekuje za pomoc. Lukasz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...