1 kwietnia też 2007 Znaleźliśmy działkę... Pytając ludzi przechodzących drogą działkę na sprzedaż dowiedzieliśmy się, że na tablicy ogłoszeń pod sklepem jest ogłoszenie sprzedaży działki. Jadąc pod sklep myśleliśmy, że to prima-aprilisowy żart, bo nigdy wcześniej nie widzieliśmy ogłoszenia sprzedaży, za to wiele ofert kupna. Po chwili okazało sie, że co prawda to nie żart ale działka i tak za duża - 36a. My szukaliśmy czegoś do 15stu. Na tej samej tablicy przyczepiliśmy wiec nasze ogłoszenie "Kupię działkę budowlaną 10-15a" i do samochodu. Ale myślimy, że ciekawe za ile ta działka, skoro okolica jest dla nas maksymalnie oddalona od Krakowa z założonych pierwotnie. Dzwonimy, nie dzwonimy, dzwonimy, nie, zadzwonimy zapytamy z ciekawości. 80.000 muszą dostać - usłyszałem spodziewając się kwoty dwukrotnie wyższej. Spotkaliśmy się więc z właścicielem na działce. Bardzo ładna ta działka - kwadratowa prawie, obok biega sarna, bażant, kuropatwy, nieopodal las. Tyle, że droga asfaltowa 170m dalej a droga na działkę istnieje tylko na mapie, bo w terenie to zwykła łąka, w dodatku media 40m od granicy a dojazd od południa... ale ta cena... Zaraz okazało się, że budowlane jest 30a a 6 to tereny lasów i zalesień ale okej, bo dzięki temu mamy z jednej strony fajny zagajnik i pewność, że nikt sie tam nie postawi. Właściciel miał wszystkie papiery do działki (wypis z z planu, mapkę, wypis z księgi, przeznaczenie działki) więc papiery dla banku gotowe. Nic tylko podpisać umowę przedwstępną...