Na początku dziękuję że zainteresowałeś się moim problemem bo straciłem już wszelką nadzieję na poradę z tego forum Na zdjęciach widać część ze zdemontowaną podsufitką , łatami , dechami na łatach oraz tonami gliny. W sumie niechętnie ją zrzucałem ale dach wymagał wymiany kilku bel sufitowych i jednej dachowej więc nie miałem wyjścia. Nad resztą pomieszczeń pozostał stan zastany czyli tynk-trzcina-decha-bala-decha-glina Zależy mi na jak najlepszym ociepleniu pomieszczenia (zarówno dach jak i ściany) W części rozmontowanej nie mam chyba większego wyboru - od góry na bale rozłożę folię paroprzepuszczalną , między bale wata na sznurkach , pod to folia paroizolacyjna i płyty k-g (chętnie przykręciłbym je bezpośrednio do bali po uprzednim wypoziomowaniu - są co metr - ale obawiam się pękania łączeń) . Pozostaje kwestia nieruszonego sufitu i pytanie - czy jest sens kładzenia od góry na glinę między legary wełny w celu zwiększenia izolacji cieplnej. I czy pod tą wełnę wypadałoby położyć folię? A może i na nią?
Pozdrawiam