Witam, W związku z tym, że w tym roku będę robił generalny remont mieszkania zastanawiam się czym je ogrzać. Mieszkanie to 90m2 górna kondygnacja zabytkowej leśniczówki. W tej chwili bez żadnej instalacji CO, bez docieplenia itd, itp. Problemem jest to, że nie ma tam żadnej kotłowni więc niestety odpadają kotły na paliwa stałe. Do wyboru pozostają mi GZ, GP, OO i prąd. W zasadzie do teraz byłem przekonany, że prąd jest skreślony na starcie ze względu na koszty eksploatacyjne. Jednak wczoraj usiadłem, zrobiłem prosty arkusik i policzyłem koszt 1GJ z każdego z tych źródeł. Nie uwzględniając nawet sprawności kotłów (bo piece elektryczne mają 100%) okazało się, że prąd w taryfie G12 kosztuje prawie tyle samo co GZ, OO jest ok. 25% droższy a GP jest 65% droższy. Jako że kłóci mi się to trochę z logiką, prosiłbym o wskazanie gdzie popełniam błąd?? Zakładam oczywiście korzystanie wyłącznie z taryfy nocnej z piecami akumulacyjnymi dynamicznymi sterowanymi pogodowo. Jeżeli natomiast te relacje cen są prawidłowe to jaki sens ma ogrzewanie instalacją CO i np. GZ?? Trochę się w tym pogubiłem...