Podatek katastralny nie jest złym rozwiązaniem. Jego założenia są dobre. No ale wiadomo, my żyjemy w Polsce. Podatek, którego podstawą jest powierzchnia nieruchomości też nie jest sprawiedliwy. Weźmy np. jakąś ruderę, która jest całkiem spora. Mieszkają w niej biedni ludzie. Nie mają kasy na remont. Muszą płacić duży podatek, bo powierzchnia jest duża. Podatek katastralny automatycznie byłby niższy ze względu na zły stan nieruchomości. Weźcie też pod uwagę drastycznie rosnące ceny nieruchomości. W Japonii takie drastyczne wzrosty „opanowano” właśnie odpowiednim opodatkowaniem. Gdyby w Polsce podatek katastralny został wprowadzony kilka lat temu, to być może, teraz ceny rosłyby chociażby w trochę mniejszym tempie. Ludzie nie kupowaliby tak chętnie nieruchomości, bo dosyć, że są drogie, to do tego koszty utrzymania były by o wiele większe, gdyby trzeba było płacić tak duży podatek. Popyt nie byłby tak duży jak teraz i ceny by stały w miejscu. No może nie stały, ale trochę mniej gwałtownie rosły. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia. Więcej ludzi budowałoby się też poza miastem, bo na wartość katastralną, będącą podstawą opodatkowania podatkiem katastralnym, mają wpływ dwa czynniki – stan nieruchomości i jej położenie. W krajach, w których występuje podatek katastralny, czyli prawie wszędzie, nie płaci się podatku przez jakiś czas od nowo wybudowanych lub wyremontowanych nieruchomości, ponieważ np. remont podnosi wartość nieruchomości. Tak było również u nas w okresie dwudziestolecia międzywojennego, gdy obowiązywał podatek katastralny. Gdy zostanie wprowadzony podatek katastralny, powinny ulec obniżeniu podatki dochodowe. Przeważnie tak jest, no ale wiadomo, że nie wiadomo jak będzie u nas. Poza tym podatku katastralnego nie płaci się od całej jej wartości, a od 70 %. Praktyka w innych państwach pokazuje, że rzadko dokonuje się taksacji. Np. w Niemczech długo płaciło się podatek od wartości ustalonej w 1965 roku, a w landach leżących w byłej NRD, od wartości ustalonej w 1935 r. Podatek od nieruchomości jest podatkiem lokalnym, a to oznacza, że ostateczną stawkę podatku ustala rada gminy w granicach określonych ustawowo. Wątpię, że gminy wprowadzą górne stawki. Niższe stawki przyciągają inwestorów, a wiadomo, iż czym więcej osób fizycznych i prawnych prowadzących działalność na terenie danej gminy, tym wyższe wpływy podatkowe z podatków dochodowych do gminy. Ja się akurat nie obawiam, że w mojej gminie wyższe podatki zostaną zaprzepaszczone, bo u nas władze są świetne. W zeszłym roku nasza gmina znalazła się na czterdziestym którymś miejscu najlepiej rozwijających się gmin w Polsce (spośród kilkunastu tysięcy). No i teraz stawki podatkowe – stawka w wysokości 1% jest oczywiście NIE DO PRZYJECIA. Stawki rzędu 0,1 0,2 nie przyczynią się znacznie do wzrostu podatku od nieruchomości. W takim przypadku zostałby on na równym poziomie. Dla mnie podatek katastralny jest do przyjęcia, przy założeniu, że stawki będą racjonalne, podatki dochodowe obniżone i wprowadzone zostaną zwolnienia dla nowo wybudowanych nieruchomości (przez 5 lat). Ale oczywiście nigdy nie wiadomo, co wpadnie do głowy naszym rządzącym. A i tak tego podatku nie można na razie wprowadzić w Polsce, bo trzeba dokończyć budowę zintegrowanego systemu katastralnego.