Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Renia

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 886
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Renia's Achievements

ELITA FORUM (min. 1000)

ELITA FORUM (min. 1000) (6/9)

10

Reputacja

  1. Przychodzi wiosna i lato. I pojawia się wielki problem do załatwienia. Garaż i pomieszczenie gospodarcze zaciekają od zewnątrz. Już w tamtym roku były duże zacieki, ale nie mogliśmy się tym zająć, były inne trudne sprawy do załatwienia .... zostawiliśmy wszystko inne. Teraz to jest najpilniejsze do zrobienia. Ściągam eksperta budowlanego i w sobotę oglądamy razem garaż, taras, płytki, fugi, rynny. No i jest przyczyna - płytki od mrozu popękały, fugi się rozszczelniły, pierwszy rząd płytek pod mocowaniem balustrady jest do zdjęcia i wymiany. Siedzimy z ekspertem przy herbacie i dyskutujemy, bo ja już nie mam ochoty kłaść kolejnych płytek. Te wytrzymały tylko kilka lat. Taras był robiony w czasie wakacji w 2008 roku, a pierwsze małe zacieki pojawiły się 2 lata temu. W warunkach pogodowych w Polsce płytki wytrzymują podobno średnio 8 lat. Nie mam siły co kilka lat kłaść nowe płytki, taras ma około 30 m2, to są duże koszty! Za kilka lat nie dam rady finansowo, bo przecież nie tylko taras jest do pilotowania. Pada nazwa betondur. Zaczynam szukać w internecie informacji o najnowszych rozwiązaniach. Może żywica poliuretanowa? Znowu buszuję na forum i czytam .... dużo osób ma ten sam problem, przeciekający taras nad garażem. Hmmm .... jeszcze nie zdążyłam wykończyć wszystkiego, a już zaczynają się grube i kosztowne remonty. Jestem załamana.
  2. Tak szybko płynie czas ... tak dawno mnie tu nie było. Mieszkamy sobie w domku nadal, coraz starsi i coraz mniej nam się chce. Na bramę wjazdową przyszło nam poczekać dłużej. W końcu się pojawiła, bardzo okazała, wysoka, z czterech "paneli" z takim samym wzorem jak balustrady nad garażem. Nie zamontowano jednak mechanizmu na pilota z jakiegoś względu i tak mordowaliśmy się przez dłuuuugi okres czasu wychodząc z samochodu i przesuwając ją ręcznie. Wreszcie w tym roku mąż się zawziął i dopiął sprawę do końca, bo odłożone na to pieniądze zaczęły mu się już rozchodzić. Przyjechała profesjonalna firma i zrobiła automatykę. Trzeba było przerobić zamykanie furtki w bramie z drugiej strony, aby zminimalizować jej wyrwanie przy przypadkowym zostawieniu niedomkniętej - bo furtka jest w bramie i "jeździ" razem z bramą. Wchodząc, dołem trzeba przekroczyć "ramę", ale nie jest to kłopotliwe. Inaczej nie można było tego zrobić, bo wjazd byłby za wąski dla samochodu. Doszedł klucz do furtki, bo teraz jest zamykana, a wcześniej nie była i każdy mógł wejść. Trzeba dzwonić, aby ktoś otworzył z domu, ustrojstwo zamontowane jest w przedpokoju obok spiżarki. Dla pieszych brama odsuwa się na około 1,5 metra, dla samochodu na całość. Zamontowane jest światło przy furtce, samo gaśnie. Skrzynka listowa, za pozwoleniem sąsiada, zamontowana na jego siatce, tuż obok furtki. Mój mąż jest teraz zachwycony! Twierdzi, że wreszcie czuje się bezpiecznie w domu, bo wcześniej każdy mógł wejść na posesję w każdej chwili. Na dokończenie czekało też okno trójkątne w górnej łazience. Na zewnątrz trzeba było go obłożyć deseczkami, zostały zostawione podczas budowy i czekały tyle lat. I okno też jest zrobione, nie widać już pianki wokół ramy. Znalazłam takiego pana, który się ogłaszał na portalu, przyjechał i zrobił. Schodki wejściowe do domu też czekały na wykończenie... Długo nie mogłam się zdecydować czym wykończyć, płytek nie chciałam, bo lubią pod wpływem mrozu i wilgoci odpadać po kilku latach. I pan z ogłoszenia zaproponował takie kamyczki w różnych kolorach. Wybrałam najbardziej pasujący kolor i od dwóch miesięcy mamy wykończone schody. Bardzo ładnie to wygląda. Na trzech stopniach z przodu są listwy wykończeniowe, takie metalowe, a kamyczki rozrabiane były z taką masą przezroczystą i schły przez kilka dni. Wchodziliśmy do domu przez garaż. W tym roku miała też być na nowo zrobiona ścieżka w ogrodzie, bo czeka już 3 rok. Upatrzyłam już takie betonowe krążki imitujące pieńki z drewna, miedzy którymi miały być kamyczki. Ale nic z tego nie wyszło, bo spadły na nas zmartwienia i trzeba było zająć się innymi sprawami. Ten rok nie przyniósł nam niczego dobrego, już w styczniu pojawiły się problemy i tak trwają do dziś. Jakoś to wszystko idzie pomału do przodu i mam nadzieję, że wszystko zakończy się szczęśliwie. Na razie jesteśmy smutni i zmartwieni i tylko na chwilę zajęliśmy się zaległymi wykończeniami. Nadal nie jest rozwiązana sprawa zadaszenia tarasu i nie zrobiliśmy altanki w głębi ogrodu. Za to ogród się zmienił, rośliny są bujne, niektóre drzewa już dość duże. Zaplanowane wrzosy blisko trawnika nigdy nie zostały dosadzone, jest trochę wolnego miejsca. Z 10 krzaków borówek pod oknem kuchennym, ostało się tylko 3, są liche i nie owocują, nie wiem co się stało. Chyba zostały źle posadzone przez ogrodników, a ja raz podsypałam za dużo jakiejś odżywki i zmarniały stopniowo. Z 5 świerków na końcu działki tylko jeden ładnie rośnie i jest wysoki, reszta tak sobie .... musiały być jakieś felerne, przechylają się tak dziwnie i trzeba je podpierać. A ja nawet nie mam siły rozmawiać z ogrodnikami o co chodzi .... Przyjeżdżają na wiosnę, aby zrobić duży porządek po zimie, potem w maju na sadzenie begonii w "murku" przy tarasie i oprysk oraz w lecie na "cięcie letnie". Właśnie wczoraj byli, cięli i pryskali. Resztę sami robimy, a raczej mój mąż - od wiosny do jesieni kosi trawę, wyrywa chwasty, podlewa begonie jak nie ma deszczu, czasem przycina małym sekatorem drobne pędy ... i pije kawę na tarasie. Mówi, że nigdy w życiu nie wróciłby do bloku. W salonie ma swój ukochany fotel, gdzie siedzi, słucha muzyki, czyta książki i ogląda telewizor. Towarzyszą mu 2 koty, które plątają się po ogrodzie i podgryzają trawę. Jak jest ciepło, to drzwi na taras są otwarte i jest tak cudownie świeże powietrze w domu. Zaraz rano je otwieramy i wpuszczamy do salonu słońce i zielone zapachy .... mmmmmmm ... aż żal wychodzić do pracy! Przez ostatnie 2 lata sąsiednią zarośniętą działkę odwiedzały czasem sarenki. Robiliśmy im zdjęcia. W tym miesiącu właściciel ją uporządkował, wyciął, jest pusta i nie ma traw, sarenki już nie przyjdą, nie mają się gdzie schować ... W zimie kiedy temperatura spada poniżej -10 stopni mąż pali w kominku dodatkowo i jak wieczorem przychodzę z pracy jest cudownie ciepło. Minęło już 6 lat od momentu zamieszkania i okazuje się, że koszty ogrzewania są cały czas stosunkowo niskie. Jednak warto było zrobić dobrą izolację cieplną i kupić piec kondensacyjny, teraz to pozwala nam oszczędzać gaz. Brakuje nam drewutni. Zaczęte kiedyś prace zostały wstrzymane z powodu braku zgody urzędniczki na drewutnię z drewna. Wyraziłaby zgodę na domek z blachy, bo to tylko 1,5 m od granicy działki, ale my nie chcieliśmy takiego. Ja do dziś nie wróciłam do tematu. Mąż zapowiada, że jak dożyjemy następnego roku, to trzeba będzie jakoś rozwiązać sprawę drewutni. No i najważniejsza sprawa: w ubiegłym roku dokonałam oficjalnego odbioru domu. Nie mogłam się do tego zebrać, bo brakowało kilku dokumentów i dziennika budowy. Ale mąż mi nie dawał żyć i w końcu się zmobilizowałam. Złożone dokumenty były w porządku i na odbiór nikt nie przyszedł. Odbyło się to tylko na podstawie dokumentów. Miesiąc po mojej wizycie u kierownika budowy dowiedziałam się, że zmarł. Było mi bardzo przykro, pomógł mi zbudować ten dom. W tym roku zameldowałam się w domku na stałe.
  3. Jest taka zasada kolejności, która sprawdza się podczas użytkowania kuchni: lodówka, blat, zlew, blat, kuchenka, blat. Bo musisz gdzieś odkładać wyjmowane rzeczy z lodówki (blisko, obok, tuż pod ręką), potem je myć, potem obrabiać, potem stawiać do gotowania i odstawiać po ugotowaniu. Większość osób/projektantów planuje kuchnię wg tej zasady, bo potem nie poruszając się prawie w ogóle pracujesz bez zbędnego nabijania kilo-metrów Dla mnie to był priorytet zarówno w mieszkaniu w bloku (przerobiłam właśnie instalację wodną) jak i w domu. Wg mnie warto nadłożyć pieniędzy i opóźnić czas użytkowania mieszkania aby ta zasada mogła procentować, nieraz już do końca życia. Mam nadzieję, że Cię nie pogrążę, ale ta wyspa brzydko wygląda od strony pokoju, w ogóle tutaj nie pasuje .... Można byłoby zrobić wygodny blat roboczy pod oknem, zyskałbyś fajne, bezkolizyjne przejście do pokoju. Można byłoby zmniejszyć prześwit między kuchnią a pokojem na mniejszy, stawiając niedużą ściankę działową przy oknie. A gdyby kredens był widoczny z pokoju to byłoby cudnie! Zawsze najładniejsze fragmenty się eksponuje, a brzydkie ukrywa. Szczerze to napisałam, bez uszczypliwości to odbierz.
  4. Wymarzona na pewno i przepiękna! Ale czy idealna? Lodówka tak daleko od stołu, a jeszcze dalej od zlewu .... Kto wymyślił taki układ, fachowiec może czy sam inwestor? Można było bardziej ergonomicznie, a korzyści byłyby odczuwalne przez wiele lat! No i Piu ma rację, niestety.
  5. Kanapy nie ma do tej pory, bo pochłaniają mnie zupełnie inne sprawy. Na wakacjach planujemy z mężem krótki wyjazd, więc na chwilę zapominam o wszystkim, o kłopotach i potrzebach i galopującym coraz szybciej czasie ..... Przed jesienią jednak mobilizujemy pana L. żeby zamontował lampy na zewnątrz. Przyjeżdża w określonym terminie i jedziemy razem wybierać. Trzy niskie na przodzie - przy wjeździe, dwie wysokie na tyłach domu i kilka wbudowanych w podłoże tarasu - takich malutkich, okrągłych, świecących do góry - muszą być w obudowie wodoszczelnej. Ponaglana przez męża, dobieram jeszcze dwa kinkiety do przedpokoju i jedną lampę ścienną - będzie na przeciwko szafy pod schodami, blisko drzwi do garażu. Zakupione są też oszczędnościowe żarówki do wszystkich lamp. Wieczorem, wracając po pracy widzę już pierwsze efekty, podwórko jest pięknie oświetlone, już z daleka domek jest widoczny. Po trzech dniach robota jest skończona, lampy zewnętrzne z przodu domu osadzone na podstawach, schowane pomiędzy ozdobnymi roślinami na rabacie. Dwie wysokie lampy oświetlają wejście do pomieszczenia gospodarczego i środek ogrodu, także ledowe okrągłe światełka robią fajny efekt - mąż lubi je wszystkie świecić, wówczas w salonie może być prawie ciemno, światła z tarasu wystarczają - niesamowicie to wygląda! Przedpokój też wykończony, znikają druty sterczące ze ściany - nad obydwoma lustrami wreszcie są kinkiety. Na poddaszu w przedpokoju znajduje swoje miejsce plafon zakupiony kilka miesięcy temu. Dodatkowo schowane są w osłonkach przewody instalacji alarmowej, która na razie nie będzie wykorzystywana .... koty są przeszkodą. Na koniec pan L. demontuje i wywozi drewno z alejki w ogrodzie, nie okazało się być dobrym rozwiązaniem, wytrzymało dwa sezony i zaczęło butwieć. Umawiamy się na wiosnę na wykonanie nowej nawierzchni, trzeba się tylko zastanowić nad materiałem ..... Mąż umawia się na wykonanie bramy wjazdowej z młodym wykonawcą naszej balustrady. Dostajemy projekt, który nam odpowiada i termin na koniec września. Ale mija wrzesień i październik i listopad a bramy nie ma ...... spóźnia się nasz wykonawca. To kuta brama, na wymiar, z furtką ukrytą w środku, przesuwna. Dodatkowo ma być lampa oświetlająca furtkę. Trochę roboty z tym jest ..... No cóż, pewno dopiero na wiosnę będzie montaż. Teraz za zimno na takie roboty, więc poczekamy. I to wszystko w tym roku. Siedzimy w salonie, pijemy herbatkę z miodem i cytryną i snujemy plany na przyszły rok ...... najbardziej przydałoby się częściowe zadaszenie nad tarasem, mamy wstępną koncepcję zabudowy, szczegóły są do dopracowania. A ja chciałabym mieć już drzwi przesuwne między salonem a biblioteką, bo przygotowane boczne ścianki straszą "dziurami" i brzydko to wygląda. Dobrze nam w tym domku! Kolejne święta razem, w komplecie .... jest tak fajnie!
  6. Znowu przyjeżdża stolarz, montuje "ramę" do wnęki w salonie. Jest 4 półki i 5 "miejsc" do układania bibelotów. Czyszczę szmatką paprochy i zamiatam podłogę. Kolekcja mosiężnych dzwonków wreszcie może spocząć na swoim miejscu, czekała na ten moment kilka lat. Wyjmuję je po kolei, dzwonią delikatnie. Układam na każdej półce po kilka ..... mąż się przygląda ze zdziwieniem. Efekt jest niesamowity - mosiężne figurki kontrastują z ciemnym drewnem, wygląda to naprawdę pięknie! Stolarz robi zdjęcia, też mu się podoba. Dopija kawę i zabiera się do montażu półki do mojej szafy w przedpokoju. Trzeba obniżyć podpórki, żeby było więcej przestrzeni w górnej części. Nadal brak klamek do "szafy" pod schodami, kowal się nie odzywa .... przesuwamy termin ich montażu. Zabieram się do układania różnych rzeczy na półkę, zdecydowanie więcej ich wejdzie, będzie porządek. Przyjeżdża biblioteka zakupiona na allegro. Z niecierpliwością oczekuję na wyniesienie jej z samochodu. Na żywo jest odrobinę ciemniejsza niż na zdjęciach, piękna, odnowiona. Jest problem z wniesieniem jej na poddasze. Panowie mordują się dobre pół godziny, ale wreszcie jest na swoim miejscu. Syn decyduje o przesunięciu jej od bocznej ściany bardziej ku środkowi. Wieczorem zabieram się do wkładania półek. Można w końcu włożyć książki, które nie weszły do biblioteki na dole. Z radością wynoszę puste pudła i zmywam podłogę. Mąż zapełnia starymi płytami dół biblioteki. W szufladach znajdują miejsce serwety i obrusy. Teraz można pomyśleć o zakupie kanapy, bo jest na nią miejsce pod skosem. Najpierw muszę poczynić oszczędności, potem poszukamy czegoś wygodnego i pasującego stylem.
  7. Po miesiącu zjawia się pan od szafy pod schodami i montuje wreszcie drzwi, klamek nadal nie ma. Robią się. Nie ma też ramy do wnęki w salonie, będzie za tydzień. Mam anielską cierpliwość. Dwa dni później przyjeżdża poręcz do balustrady, muszę być w pracy, więc mąż pilnuje. Jest problem z dopasowaniem "zakrętasa" na początku. W końcu dostaję wiadomość, że jest zrobione i że jest ładnie. Wieczorem biegnę z autobusu, nie mogąc się doczekać widoku kompletnych schodów. Po wejściu mina mi trochę rzednie - miejsce łączenia zakrętasa i reszty poręczy jest widoczne, bo rysunek słojów w drewnie jest bardzo różny. Poręcz ma ciemne słoje a zakrętas jasne - te ciemne się gwałtownie urywają. Widać to z daleka, tzn. widzę ja, mąż nie chce widzieć. Krzyczę na niego, że mógł coś powiedzieć wykonawcom zanim zamontowali i pomalowali .... a on mówi, że nic nie widział. Ot, facet. Nic nie widzi. Wszystko jest wg niego w porządku. Tylko ja widzę szczegóły, które mnie drażnią. Wykonawca też nie widział - rzemieślnik, a nie artysta. Muszę to chyba przeboleć, bo strach dzwonić i składać reklamację - ten zakrętas był dla nich nie do przejścia, robili go ponad miesiąc. No nic. Przyjeżdża mąż ogrodniczki i sadzi w gazonach 30 begonii a pod oknami kuchni kolejne 5 borówek. Razem jest 10 krzaków, te ubiegłoroczne są większe. Pewnie za 3-4 lata będzie obfitszy zbiór, w tym roku najwyżej parę jagódek. Proszę o podsypanie nawozem do borówek, który kupiłam. Robi oprysk tui i innych zimozielonych, bo widać grzyba. Może to z nadmiaru wilgoci? A hortensję zjadły ślimaki. Funkie też napoczęte, za to zakwitły obficie. Świerki wreszcie ruszyły i widać spory przyrost - teraz będą rosły i rosły. Zależy mi na tym, aby szybko zasłoniły działkę, będzie przytulniej. Ciągle wracają pomysły na jakieś rabaty z kwiatami, ale teraz nie mam ani czasu ani pieniędzy. W ubiegłą niedzielę upatrzyłam piękną bibliotekę na allegro i muszę zapłacić sporą kwotę. Po prostu jest boska, oczywiście secesja, ma delikatne intarsje i porządny "dół" z szufladami i półkami. Pójdzie do pustego pokoju, gdzie teraz jest graciarnia. Zrobimy porządki, reszta książek i różne szpargały męża znajdą swoje miejsce. Syn zagaduje o pianino ...... No zobaczymy, pewnie nieprędko.
  8. Poproszę namiary, potrzebuję zrobić taki daszek nad tarasem. Opinia tez będzie mile widziana. Pozdrawiam
  9. Tuje sadzone z doniczek. Gleba taka średnia, trochę gliny, inne rośliny rosną. Np. berberysy mają przyrosty.
  10. Jakim nawozem zasilić tuje wysokie na 50 cm? Posadzone w ubiegłym roku w maju nie ruszyły przez rok w ogóle. Stoją w miejscu jak zaklęte. Kiedy i jak często zasilać? Czym i jak często zasilać świerki żeby szybko rosły? Czy jest jakiś nawóz uniwersalny do drzew i krzewów? Mam berberysy, jakieś kosodrzewinki, jałowiec płożący, świerki conica, perukowiec, śliwa ozdobna, azalie, hortensję, bez, buk czerwony, jakieś odmiany jodły. Nie znam większości roślin w ogrodzie, początkuję jako ogrodniczka.
  11. Zrobiono mi ścieżkę w ogrodzie z plastrów dębu. Obrzeża to kostka granitowa. Pomiędzy różnego rozmiaru "plackami" jest mały kamyczek. Wygląda to dość ładnie. Drzewo nie było niczym impregnowane. Po dwóch latach "zakwitły" grzyby, rosną i rosną. Mąż je usuwa ostrymi narzędziami, ale one odrastają, niszczą to drewno. Pasowałoby czymś to wytępić i zaimpregnować jakimś preparatem przeciwgrzybowym. Jak i czym to zrobić? Jakieś konkretne nazwy?
  12. Od 3 lat nie mogę się doprosić tego gościa o dokończenie instalacji c.o. - brakuje "pomiernika" temperatury na ścianie w przedpokoju, który powinien regulować automatycznie grzanie w domu. Kaloryfer ścienny w dolnej łazience też nie grzeje, bo brak jest odpowiedniego "przejścia". Grzeje tylko prądem, natomiast z c.o. z podłogówki nie współpracuje. Zimą jest chłodno podczas kąpieli, więc włączamy go prądem, podłogówka grzeje, ale bez tego kaloryfera. Prosiłam 127 razy, zawsze obiecywał i nigdy nie przyjechał zrobić poprawek. Na oficjalne pismo też się nie odezwał. Na robocie się może zna, ale nieterminowy i niesolidny. Tylko obiecuje. Zapłacił mu bank (był kredyt na te roboty) i na tym się skończyło, że niedokończone mam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...