Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mww

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    391
  • Rejestracja

mww's Achievements

STAŁY BYWALEC (min. 300)

STAŁY BYWALEC (min. 300) (4/9)

10

Reputacja

  1. mww

    jaka wiertarka?

    Kupiłam bosha 650. Do tej pory miał 500 i twierdził, że moc mu w zasadzie wystarcza, czyli te 650 powinno być dobrze. Bardzo dziękuję za wszystkie rady:)
  2. Mąż zażyczył sobie w prezencie gwiazdkowym nową wiertarkę. Ma być z bosha albo black&deckera (jakkolwiek się to pisze), na co trzeba zwrócić uwagę kupując wiertarkę? jaka byłaby najlepsza? Czymś się one w ogóle różnią?
  3. mww

    szkolenie

    poprzedni post trochę zmieniłam ze względu na ortografię Czy to 4 miesięczne maleństwo to te śliczności z Twojego avatarka ? Życzę powodzenia w wychowaniu!
  4. mww

    szkolenie

    LeoAureus ma rację z tym obyciem i skupieniem. Tego psiak się chyba nie nauczy na indywidualnym szkoleniu. Moim zdaniem, chociaż ja mam za sobą szkolenie tylko jednego psa ale za to kompleksowe (tzn. z przedszkolem 4 stopnie) psie przedszkole (pod warunkiem, że dobrze prowadzone) jest niezastąpione. Pies doskonale się socjalizuje, poźniej na szkoleniach już często nie ma do tego okazji, a poza tym czym skorupka... No, a do tego była to świetna zabawa nie tylko dla psa, ale i dla mnie Zresztą ja szkoliłam psa m.in. dla swojej przyjemności, bo mnie się to strasznie podobało, ale przedszkole było najfajniejsze!!! Co do metody, to zależy co się rozumie przez "tradycyjne". Czy to ma oznaczać naukę posłuszeństwa poprzez szarpanie psa na smyczy, karcenie? Czy ma to być szkolenie pozytywne , tylko nieklikierowe. Ja gorąco polecam metody pozytywne, czy z klikierem czy bez. Możesz sobie poczytać o szkoleniu pozytywnym tutaj: http://www.szkoleniepsow.fora.pl/
  5. Tusska nie pocieszyłaś mnie Elutek, ależ proszę Cię bardzo, możemy się nawzajem pocieszać. Przeprowadzka nie wchodzi w rachubę, przynajmniej na razie, nie mam ochoty, czasu i pieniędzy na kolejny koszmar budowlany. Pomyśleć, że jak kupowaliśmy działkę to największą jej wadą była lokalizacja w pobliżu nasypu kolejowego. Do odgłosów pociągów przyzwyczailiśmy się błyskawicznie, nie sądziłam, że życie zatrują mi (dosłownie) sąsiedzi
  6. No właśnie, obawiam się, że to może to. Ale czemu tak śmierdzi? No zgoda, żaden piecowy dym nie pachnie, ale ten śmierdzi wyjątkowo, no i nie zmienia to faktu, że ja mam to wszystko w domu . Po dwóch latach od przeprowadzki mieliśmy już pierwsze malowanie, bo ściany wyglądały jak po dziesięciu. Trudno. Ale dziecka nie dam truć
  7. Dzięki za zrozumienie, już się obawiałam że ze mną coś nie halo. Na mojej ulicy są prawie same starszawe domy, z których się różne dymy wydobywają, ale ten bije wszystkich na głowę. Czasami nie mam jak z dzieckiem na spacer wyjść, pewnie przesadzam, ale skoro mi jest niedobrze od tego smrodu, to co dopiero maluszkowi. Już od dwóch lat robię dokumentację zdjęciową. Chyba pokombinuję z tym słoikiem i sanepidem. Jak nie pomogą to przynajmniej będę wiedziała na ile trujące jest to świństwo. A miało być tak pięknie, las, czyste powietrze...
  8. Nie mam już siły. Nie wiem czy sąsiad pali jakieś cholerstwo, albo ma jakiś popsuty piec czy komin... smród i brunatny gęsty dym kilka razy dziennie. Wszystko wciągnięte przez moją wentylację, jak jej w porę nie wyłączę. Teraz wietrzyłam pokój dziecka, żeby obniżyć temp. po kąpieli, w pokoju jest aż szaro, śmierdzi, jak ja mam tam położyć 3,5 miesięcznego maluszka spać??? Normalnie już wariuję z bezsilności, mam wrażenie, że trują mi dziecko. Rozmawiałam z nimi, grzecznie prosiłam, uzyskałam tyle, że nie mówią mi dzień dobry.
  9. No tak jak my kupiliśmy to już nikomu się chyba nie uda... Model samochodu był raczej mało popularny, a mój nieślubny uparł się, że chce taki i koniec. Znalazł ogłoszenie w gazecie: 1-szy właściciel w kraju, garażowany, bezwypadkowy, abs, itp... Nie będę się rozpisywać, żeby opisać jak ten sprzedający oszukiwał i kłamał, a kupujący naiwnie we wszystko wierzył bo chciał wierzyć (tyle że "fachowaca" ze sobą wziął, który miał samochód technicznie sprawdzić -f achowiec znalazł jakieś drobiazgi, no w końcu samochód sprowadzany i używany to idealny być nie mógł). Po pół roku okazało się, że nasz sprzedający był 5tym właścicielem w kraju (a nie pierwszym), a samochód był kupiony na kredyt przez pierwszego, a że banki chyba nie mają w zwyczaju ustanawiać zastawów, to w rejejestrze zastawów nie figurował. Poza tym temu naszemu sprzedającemu wybuchła instalacja gazowa, a że był mechanikiem to sobie "wyklupał". Oczywiście samochód miał wywalone wszystkie poduszki, a największym hitem było to, że ten model z tego rocznika był produkowany bez abs. A sprzedający nawet srebrny znaczek "abs" przykleił na samochodzie. Pierwszy właściciel, ten który wziął kredyt, kredytu nie spłacił. A ponieważ okazało się, że taki ma sposób zarabiania na życie, sprawą zajęła się prokuratura. Samochód został 5 lat temu zajęty jako dowód w sprawie karnej i oddany nam w dozór. Chyba 4 lata temu sprawa trafiła do sądu. Obecnie nadal trwa. Samochód stoi u nas na podwórku. Strach nim jeździć bo jeszcze się rozsypie, poza tym zgodnie z prawem nie bardzo wolno. Sprzedać nie można. OC trzeba płacić. Sprawa się wlecze. Sąd ma to w d.pie., nawet nie uznał nas za pokrzywdzonych, widać sędzia nie kupuje używanych samochodów i nie obawia się, że jemu też mogłoby się to przytrafić. Żałuję, że ten samochód nie spalił się przypadkowo, jak jeszcze AC był objęty, ale wtedy prokuratura by pewnie błyskawicznie zareagowała, chociaż teraz być może już bym z więzienia wychodziła...
  10. mww

    Co za ludzie?!?!

    O dobra myśl!!! Nie wiem czy pobudzi do myślenia, bo przecież książki pożyczyli (jeszcze nie oddali, ale im nie żałuję byleby tylko coś z nich wyczytali niech mają na zawsze), ale może im się głupio przed ludźmi zrobi... no chyba, że się od razu zorientują, że to ja ten anonim, bo już mnie mają za taką raczej nawiedzoną.
  11. mww

    Co za ludzie?!?!

    Od dwóch dni nie widzę go w kojcu (inspekcję robię 4x dziennie conajmniej-obsesja ). Wogóle go nie widzę. Mam nadzieję, że nie siedzi w budzie, bo to już by oznaczało, że w depresję jakąś popadł . Może zmądrzeli? Jak zaczną znowu go zamykać, to pojadę do TOZ-u, ale słabą mam nadzieję, że to coś da .
  12. Nie do końca się zgodzę. Nie miałam przez parę miesięcy niczego na ścianie pomalowanej farbą zmywalną i niestety plam z tłuszczu nie dało się domyć. Przed położeniem szyby musiałam ścianę pomalować na nowo. Jak pryska na boki, to pasek nad blatem niczego nie załatwia. dokładnie, ja tez mam tylko ścianę, i nic sie nie domywa, tłuszcz po prostu nie schodzi, wyglada to coraz gorzej, jestesmy zmuszeni do ponownego malowania i założenia szyby, ewentualnie czegos innego, bo tak na dłuższą mete nie da rady Ja mam pomalowane farbą olejną (chyba , tzn. taką jaką kiedyś malowano lamperię na klatce schodowej), w tym samym kolorze co reszta kuchni. Wygląda naprawdę dobrze (chociaż brzmi okropnie, wiem), w zasadzie to nikt nie dostrzega różnicy pomiędzy jedną ścianą, a drugą o ile nie zostanie poinformowany i nie przyjrzy się. Wszystko się zmywa bez żadnego problemu, nie zostają żadne plamy.
  13. mww

    Co za ludzie?!?!

    W życiu nie zrozumiem, na cholerę ludziom pies w kojcu Stróż z niego żaden, bo zwykle szczeka prawie stale i wszyscy po prostu przestają w końcu reagować. Przyjaciel też nie, bo przecież mają go w d... i traktują jak rzecz. Znajduję tylko dwa wytłumaczenia: 1. żeby miał kto zjadać resztki (bo wyrzucać to nie po chrześcijańsku - ale czemu w takim razie nie trzymać świni? pożytek byłby chyba większy) 2. element architektury ogrodowej.
  14. mww

    Co za ludzie?!?!

    Wczoraj jak wracałam z pracy, to siedział dalej w tym kojcu. Później widziałam jak dzieci się z nim bawiły, nie wiem jak długo. Wieczorem go nie widziałam. Dzisiaj rano kupka nieszczęścia leżała zwinięta w kłębuszek na tym betonie, na środku kojca. Już nie płacze, chyba powoli zaczyna się przyzwyczajać. Też bym go odkupiła. Za każde pieniądze, pod warunkiem, że już żadnego psa mieć nie będą. Z osobistych powodów w tej chwili nie mogę . Baba budowniczy, to jest czarny labek jak Twój i mój. Jak na niego patrzę, to jakbym swojego widziała. Wiem, że mocno przesadzam, ale normalnie czuję każdą porą tą psią rozpacz, samotność szczeniaka, pragnienie bycia z człowiekiem i szczenięcej zabawy. Chyba dostaję obsesji Z drugiej strony, takie psy psychicznie pokiereszowane, stłamszone, w ogóle niezsocjalizowane, w końcu kiedyś uciekają z kojców. Kilka tygodni temu taki właśnie biedny, sfrustrowany uciekinier pogryzł mojego psa mimo, że mój pies dawno mu się poddał, to tamten nie chciał popuścić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...