Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Szanowny Pan

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    243
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Szanowny Pan

  1. Kiedyś dostałem zdjęcia od Brazy i byłem zaskoczony tłumem ludzi stojących na naszym starym tarasie. „ Banda” motocyklistów napadła na BRAZOCZYSKO, a oni to kto? Entuzjaści motocykli i przyjaciele blond babeczki z samurajskim mieczem w rękach i zabójczym spojrzeniem. No I Gwóźdź programu. Szalejący perkusista próbujący nadać nowoczesny wygląd starej fabryce. Ewidentny przykład forumowicza który nie tylko chce, ale i też ciężko pracuje realizując swoje marzenia. Po trudnej walce zmuszony przez los musi to wszystko porzucić, ale nie poddaje się. Braza widząc słowo Szefowa zawsze się z czułością uśmiecha. Agduś i jej fenomenalne BRAZOCZYSKO. Może moje wypociny nastroją niezwykle utalentowaną jeszcze nieznaną szerokim rzeszom rodaków pisarkę do remakea? Przeczytałem cały tekst rzucany kawałkami na forum i nadal jestem pod ogromnym wrażeniem nieprawdopodobnej wyobraźni naszej skąd inąd znanej „ wojażystki”. Patrząc wstecz do 2007 Agdusiowe marzenia o Skandynawii się spełniły i powstał fajny dziennik wojażowy. To ona podrzuciła pomysł, żeby rozszerzyć granicę poszukiwań. To wtedy podjęliśmy decyzję o maksymalnej odległości 100 km od Perły Bałtyku. Zastopowaliśmy na 95km czyli w kółeczku! Znamy się od dawna. Właściwie to Braza ją zna , a ja czasem spotykam podczas moich nielicznych wakacji w okresie letnim. To one poznały się jako pierwsze, potem dołączyły do tej znajomości nasze rodziny. I tak to się już turla ponad 12 lat. I żeby zaakcentować ważność tej znajomości żadne wakacje nie mogą się odbyć bez Agdusiowej obecności. Były też zimowe odwiedziny, a żeby nie było tylko w jedną to ostatnio Braza i Szanowny znienacka pojawili się w Agdusiowej siedzibie. W międzyczasie okazało się, że ja i Agdusiowy Małż w pewnym sensie zawodowym jesteśmy kolorowi. Ja czarny , a on zielony, ale w realu to ja jestem zielony jak szczypiorek na wiosnę, a on to szwarccharakter pozytywny co uwidoczniło się podczas budowy drewutni. Wybaczcie jeżeli kogoś pominąłem, może nietrafnie opisałem, coś przekręciłem lub nakręciłem. Czytaliście dziennik i Komentarze zapewne częściej niż ja. Wiecie więcej i umiecie więcej o budowaniu, remontowaniu i „przekomarzaniu” Kończąc tę historyjkę mimo najlepszych chęci nadal nie umiem jeździć konno. To dla tych co pamiętają wpis o mojej pierwszej jeździe. Do usłyszenia na forum Zakończono i opublikowano 25Nm WSW off Lands’ End, Cornwall, SW of Wales Szanowny Pan
  2. Forum na którymś z etapów Nitubaga taki seksowny awatarek czyli.....nie pamiętam imienia ,ale osobiście poznana Warszawianka z którą spędziłem kilka godzin w Złotych Tarasach w oczekiwaniu na połączenie kolejowe do domu. To niewysoka brunetka o ciepłym spojrzeniu, a co najważniejsze poświęciła swój czas ,żeby pomóc, a następnie towarzyszyć nieznanemu facetowi. W takich momentach wraca wiara w człowieka. Anoleiz, krakowianka, być może jej decyzja o zakupie starego domu do remontu wyzwoliła w Brazie początek myśli o czymś takim. Jej podpowiedzi pozwoliły nam w przyszłości rozwiązać sporo problemów. I pewien piękny wiersz który zapadł mi w pamięci. DPS z pod sosen, ale zupełnie miastowa kobieta i na dodatek z kilkoma fakultetami i entuzjastka żeglowania. Nasz stary piec kuchenny trafił pod jej strzechę i zapewne ma się tam dobrze otoczony podobnymi muzealiami oraz staranną opieką Sołtysa. Nadal do zrealizowania jest pomysł DPS z tarasem bezpośrednio z sypialni. Biała, koniara na angielskiej ziemi, ale duszą i ciałem z Mazur EZS nasza forumowa Pani doktor co to rehabilitację, neuro coś tam uprawia, a dodatkowo totalnie zabiegana i” rozjechana” do granic możliwości. Guest. Odkopany. To ONA, żeglarka , zna Mazury i tyle w temacie znajomości. Yoric. Trochę nastraszył Brazę, ale ona odważna dziewczyna jest i daje radę żyjąc na wsi. Yoricu, tylko najtwardsi pracują i żyją na wsi. Osiedla za miastem to nie wieś. Kasia64 . Taką wymyśliła teorię. IM TRUDNIEJ NA POCZĄTKU TYM ŁATWIEJ NA KOŃCU. 2019, a u nas prawie koniec i jest coraz przyjemniej. Verunia. Wspierając duchowo Brazę zacytowała nawet Pismo Święte. SZUKAJCIE , A ZNAJDZIECIE ,PROŚCIE A BĘDZIE WAM DANE. Co prawda woda święcona dla Brazy jest jak kwas solny, ale „ tonący brzytwy się chwyta”. Gosia- Anbudowa. Spotkały się już w lesie. Braza projektowała wnętrza jej dworku. Podziwiałem Anbuda za jego determinację w odbudowie starego domu. Właściwie nasz domek też ma swoje lata .110 na liczniku to nie byle co. Kaśka Maciej. Awatarek wymiata. Bobowa budowniczowa. Czy takie oczy / oko / może kłamać? Wu, rozkoszny szczeniak tylko rozbudził moje zainteresowanie. 18.01.2019 do wu dołączyła Kira, owczarek środkowoazjatycki. To jest dopiero wyzwanie wytrenować takiego niezależnego z charakteru psa. Będziemy śledzić rozwój sytuacji. Pamiętam walkę Brazy z Tyrionem o to kto jest A, a kto B. Powodzenia. Arnika. Podziwiam ją za determinację w walce o lepsze jutro Emila. O lepsze jutro wszystkich niepełnosprawnych dzieci i ich rodzin. Nikt z nas nie jest sobie wyobrazić jak to jest. A także walka z budową, przeprowadzką, pożarem / niewielkim…ale jednak pożarem /,ukradzionymi kołpakami. Jak się okazuje to i Braza zostawiła tutaj swój ślad Malka, awatarek adekwatny do początkowej sytuacji nabytego domostwa, jej niebudowa może zainspirować wszystkich remontujących stare domy. Uczenie się podczas remontu jest niezapomnianym doświadczeniem. Faktem jest Malkowa niebudowa stała się faktem i pięknie wygląda. Brazoczysko szczęśliwie etap rozwałki przeszło za czasów poprzednich właścicieli. Braza zrujnowała tylko środek domu, a potem konsekwentnie odnowiła ,za co ją podziwiam. Pestka56, kot to jest to i ciepłe inspiracje kominkowe. Temat tak samo trudny jak fascynujący zważywszy, że ogień w naszym życiu jest od zawsze. Właśnie się dowiedziałem co nieco o szkolnych czasach Pestki i wychodzi, że wykształcenie i kominki mają ze sobą wiele wspólnego. Yeti, jak na futrzaka przystało to w realu duży chłop, a cała Yetkowa rodzina to tytani pracy. Będąc w Brazoczysku ciągłe coś robili podganiając zaległe prace. Yeti przekazał nam parę fajnych pomysłów które wykorzystaliśmy z czasem je udoskonalając. Podarowane przez Yetków roślinki po kilkukrotnej zmianie lokalizacji znalazły swoje miejsce i ładnie się rozrastają. Nefer awatarek jak właścicielka , tajemnicza i zdecydowana, a zarazem zaangażowana w pomoc potrzebującym. Zaciekawiło mnie wykorzystanie marmurów jako elementów dekoracyjnych i ciekawy pomysł na czarno czerwoną łazienkę , a przede wszystkim bardzo dokładny opis wydatków, producentów, a nawet wrażenia z targów czyli bardzo pomocne informacje dla wszystkich budujących Moose najbardziej znana Łoosica w Puszczy Kozienickiej. Rodzinne historie i drzewienne marzenia o drewnianym domku w lesie oraz NPSS i takie ….niewielkie rowy i doły w drodze na szczyt . Grey i wszystkie jego odcienie szarości. Gagata i jej Gagat , Żuraw i Czapla. Tyle chciałoby się napisać. Spotkania w połowie drogi, Urqellowskie opowieści. Dwoje w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi.
  3. Dzisiaj tj 20.01.2019 nadal tkwimy na dalekiej północy zasypywani śniegiem. Trochę statystyki Przeglądając stronę główną Komentarzy zauważyłem, że ilość stron w poszczególnych komentarzy i aktywność ewidentnie spada po przekroczeniu 10 strony . Masło maślane ,ale nie umiem inaczej wytłumaczyć. Wasza grupa tzn EZS, Braza, Arnika, Agduś, wu, Łosica, pestka56, TAR, Arctica, DPS, Marjucha, Gwoździk, Yeti, Gagata jest nad wyraz aktywna mimo, że budowy i przebudowy albo się zakończyły, albo trwają, albo są w zawieszeniu. Coś musi by na rzeczy skoro od tyłu lat nadal macie o czym dyskutować. I to jest niespotykane. Gdzieś tam w zakamarkach jest jeszcze parę osób które nadal są aktywne , a w pewnym okresie czasu często bywały u Brazy. Wymienię min. rasię, malkę. Jeżykowa zapadła na 7 stronie. Pamiętam początki funkcjonowania Brazy na forum. W tym czasie żeby nie zapaść się pod ziemię musiała codziennie się pojawiać na Forum, teraz od czasu od czasu , a i tak dziennik jest stale na pierwszej stronie. Ciekawe zjawisko. Pytanie najważniejsze. JAKA BĘDZIE PRZYSZŁOŚĆ KOMENTARZY? To co opisuję wynika głównie z obserwacji Komentarzy Brazy. Na pewno większość z Was była zaangażowana w różne dyskusje, akcje charytatywne, spotkania.... które również pojawiały się u Brazy. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkich tych momentów, ale było ich dużo, a większość z nich mocno w nas utkwiła wywołując pozytywne lub negatywne reakcje, zapadające głęboko w pamięć. Tomek 1950 Komtur z Mazur Żelka Chorwatka Emil Arniki – 1% dla Emila. Chyba nie było nikogo kto by nie dorzucił cegiełki
  4. Dzisiaj tj 20.01.2019 nadal tkwimy na dalekiej północy zasypywani śniegiem. Trochę statystyki Przeglądając stronę główną Komentarzy zauważyłem, że ilość stron w poszczególnych komentarzy i aktywność ewidentnie spada po przekroczeniu 10 strony . Masło maślane ,ale nie umiem inaczej wytłumaczyć. Wasza grupa tzn EZS, Braza, Arnika, Agduś, wu, Łosica, pestka56, TAR, Arctica, DPS, Marjucha, Gwoździk, Yeti, Gagata jest nad wyraz aktywna mimo, że budowy i przebudowy albo się zakończyły, albo trwają, albo są w zawieszeniu. Coś musi by na rzeczy skoro od tyłu lat nadal macie o czym dyskutować. I to jest niespotykane. Gdzieś tam w zakamarkach jest jeszcze parę osób które nadal są aktywne , a w pewnym okresie czasu często bywały u Brazy. Wymienię min. rasię, malkę. Jeżykowa zapadła na 7 stronie. Pamiętam początki funkcjonowania Brazy na forum. W tym czasie żeby nie zapaść się pod ziemię musiała codziennie się pojawiać na Forum, teraz od czasu od czasu , a i tak dziennik jest stale na pierwszej stronie. Ciekawe zjawisko. Pytanie najważniejsze. JAKA BĘDZIE PRZYSZŁOŚĆ KOMENTARZY? To co opisuję wynika głównie z obserwacji Komentarzy Brazy. Na pewno większość z Was była zaangażowana w różne dyskusje, akcje charytatywne, spotkania.... które również pojawiały się u Brazy. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkich tych momentów, ale było ich dużo, a większość z nich mocno w nas utkwiła wywołując pozytywne lub negatywne reakcje, zapadające głęboko w pamięć. Tomek 1950 Komtur z Mazur Żelka Chorwatka Emil Arniki – 1% dla Emila. Chyba nie było nikogo kto by nie dorzucił cegiełki
  5. To tylko nieliczne przykłady o czym rozmawia się na forum. Mówiąc forum mam na myśli komentarze. Do komentarzy podłączone są linki w których każdy coś prezentuje. Dzienniki są najważniejsze, a potem cała reszta..... Awatarki? Te małe wydawałoby się nic nie znaczące obrazki ruchome lub nie, w pierwszym momencie w jakiś sposób opisują nasze zewnętrze. Co tam jest? Wszystko. Co ma Braza, Brazylię czyli półkrwi Wielkopolankę . Z nią się w pewnym stopniu utożsamia, a co najważniejsze kocha/ chyba nie popełniłem błędnej oceny / . Ktoś inny wrzuca fikuśnego gościa w czapce i wiemy ,że to Jamles, Ślązak z krwi i kości, Anoleiz, gryzoń?. Przyjazny? Tak wygląda i chyba lubi pływać po Mazurach. Królik, wbrew pozorom poważny człowiek. Miecz samurajski w charakterystycznej pozie. Groźnie wyglądający, ale czy chowająca się za mieczem blondynka też? Kto się kryje za tygrysem bengalskim? Tygrys budownictwa, tygrys biznesu, a może tygrys domowego ogniska? Kto to wie. Guest to tajemnicze. Nie ma nic. Absolutnie nic. Czysta karta. Bardziej by tu pasował ghost34, ale Guest? Mały, drobny, niebieski kwiatuszek. Skromnie, ale dumnie. Kim jesteś? Forumowicz to brzmi dumnie. Śnieg pada, mróz nadal trzyma poziom, a my.......no cóż, pracujemy. Jesteśmy w różnym wieku i na różnych etapach poszukiwania działki, projektów, wykonawców, materiałów, budowania, urządzania lub też utrzymywania kontaktów po zakończeniu tego co wymieniłem poprzednio. Ostatnio znalazłem u kogoś stwierdzenie ,że powoli, ale nieustannie forumowicze zanikają, a kontakty stają się coraz rzadsze. Naturalnym powodem jest zakończenie budowy, ale czy rzeczywiście kończąc budowę i urządzanie domu kończymy z” budową”? Nie. Jest zawsze COŚ do zrobienia , poprawienia, zmodernizowana, wymiany. Naturalnym powodem zanikania na Forum są „gigsy” czyli mówiąc ludzkim językiem INTERNET I PORTALE SPOŁECZNOŚCIOWE. Czy są atrakcyjniejsze? Dla jednych tak, dla innych nie. Są znakiem naszych czasów i pokazują to czego nigdy byśmy nie pokazali w komentarzach. Komentarze są na wyższym poziomie intelektualnym i mentalnym.
  6. A co w zamian? To jest bezcenne i ktoś kto tego nie doświadczył ten nie wie. To jest inny świat. Inne doznania i inne doświadczenia. Nauka życia od nowa jeżeli całe życie mieszkaliśmy w mieście. W takich chwilach jesteśmy jak Kolumb który odkrył Amerykę . Wszystko nas zaskakuje, nie możemy się nadziwić jak ktoś może nie mieć toalety w domu lub bieżącej wody, a jak siedzi w pokoju to ubrany jest w kurtkę bo tak słabo jest ocieplony dom. Że siekiera i kosa mogą być Twoimi dobrymi przyjaciółmi, a łopata do śniegu to narzędzie pierwszej potrzeby. Mieszkając w bloku czy też na osiedlu domów znamy najbliższych sąsiadów. Na wsi poznaje się wielu ludzi nawet z odległych zakątków . Niektórych poznajemy w wiejskim sklepie, niektórzy podjeżdżają pod bramę ciekawi co takiego sprowadziło mieszczuchów do lasu, a inni żeby po prostu się przywitać. Nie bez znaczenia jest również ta część rodziny która zazwyczaj nie gada, ale o swoje upomnieć się potrafi. Mocart, Katma, Cleo Julka, Tyrion , Tarya, Achilles, Betonik i oczywiście półkrwi Wielkopolanka Jej Wysokość Brazylia. Niestety żyją krócej niż my i to jest smutne. Smutniejsze jest to, że odchodzą kiedy wydają się nadal pogodne i pełne życia nawet jeżeli już są bardzo chore. Doświadczyłem ich odejścia dwukrotnie. I za każdym razem ryczałem jak małe dziecko. Nie da się w takim momencie powstrzymać rozdzierającego serce żalu. Nasz dom w lesie jest domem ”otwartym” i odwiedziny forumowiczów witamy z radością . Jak to mówi przysłowie” głodnego nakarmić, spragnionego napoić”. Poza tym przyjemnie jest spędzić czas z kimś z kim mamy wspólne tematy, a jak wiecie z doświadczenia rzucone na forum jedno słowo np. ziemia do ogrodu rozpoczyna długą i efektywną wymianę informacji niekoniecznie na temat ziemi, ale i tematów pobocznych. Pogoda, zwierzaki, książki, choroby, samopoczucie, dzieci, budowa czegokolwiek oczywiście, wzloty i upadki, praca, poniedziałek, święta, pożegnania, polityka w niewielkim stopniu, przepisy te prawne i te kulinarne, fachowcy, gwoździe i Gwoździki, jakieś szalone futrzaki z Himalajów albo inne króliki, piękne ogrody i europejskie wojaże, zdjęcia, zacięcia, moda, gnidy, BRAZOCZYSKO, kwiaty, drzewa, trawy,, ścieżki, urządzenia i marzenia.
  7. Jak wiecie generalnie to mnie w domu trudno zastać. Tym samym Braza została zmuszona do podejmowania większości decyzji samodzielnie. W 2007 internet nie był dostępny jak obecnie tak ,że komunikacja odbywała się głównie telefonicznie. Jakie to było ciekawe, a zarazem irytujące bieganie po nieznanej okolicy w poszukiwaniu budki telefonicznej z odpowiednim numerem / nazwijmy go darmowym w obecnym języku /, trochę później pojawiły się karty SIM o niespotykanej w tamtym czasie ilości tanich minut, ale niestety do wykorzystania tylko w jednym kraju. I to było to! Dzięki temu mogliśmy rozmawiać godzinami dyskutując, omawiając i podejmując decyzje. W tej konfiguracji pełniłem raczej rolę słuchacza niż doradcy, ale także byłem chyba „ głosem rozsądku” . Braza jak nigdy wcześniej rozwinęła swoje talenty projektowo – budowlane, a ja nie zawsze wiedziałem o czym ona mówi dopóki tego nie zobaczyłem na własne oczy. Wracając do głównego nurtu to gdyby nie forumowe słowa wsparcia , otuchy, zagrzewania do boju, nie rezygnowania z powodu drobnych przejściowych trudności zapewne Brazoczysko pozostałoby tylko mglistym marzeniem. Były wzloty i upadki. Przy Wdzięcznym było mnóstwo zaklinanie, plucia przez ramię, skakania przez ogień i nie wyszło. Cytat „ Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wówczas uda nam się pojąć jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki jakie nam niesie los – Paulo Coelho” Tak wyraziła się Newfie. Przydało się kiedy Wdzięczny padł pod ciosami bankowców. Wkrótce znaleźliśmy perełkę. Gotowy domek z dużym sadem , stawem przed tarasem ale..... Właścicielką była pewna dusza artystyczna i ta dusza w końcowej fazie realizacji kupna bardzo, bardzo, bardzo zawiodła Brazę. Niestety mogłem ją pocieszyć tylko i wyłącznie na odległość. Nowe Worowo było także bardzo interesujące, ale zagmatwana sytuacja prawno – geodezyjna spowodowała naszą rezygnację Potem pojawiła się Szwajcaria Połczyńska i też szybko poszła w zapomnienie ze względu na stan budynków i duże koszty remontu. A potem nagle........ Ale jak wiecie żeby marzenia się spełniły to trzeba im pomóc. Czekanie na cud niczego nie zmieni. Niektórzy czekają i nigdy się nie doczekają. A tak w ogóle zaskoczyła mnie determinacja Brazy w jej dążeniu do celu. Również interesujące jest to ,że nie mając nic, po latach ciężkiej pracy i wyrzeczeń powstało Brazoczysko. Nadal nie w pełni wykończone, ale jednak istnieje. Przyznaję, że trochę pomogłem , ale zapłaciłem wysoką cenę, nie mniej jednak nie żałuję widząc zadowoloną i szczęśliwą Brazę pijącą kawę , wpatrującą się w magiczny ogień kominka. Pomysły na Brazoczysko pojawiały się i znikały w zależności od sytuacji która cały czas była bardzo niepewna. Nie mniej jednak decyzje które zostały podjęte w ciągu zaledwie kilku minut miały swoje dalsze pozytywne konsekwencje. Co było najtrudniejsze dla Brazy? Zmiana środowiska, brak sklepu pod ręką , daleko wszędzie oraz miejsce zamieszkania. Jakie pozytywne strony z perspektywy czasu? Na pewno rozwój praktyczny. Dom, ogród, zwierzęta, odwożenie córci do szkoły, sklepy i zakupy, drewno do kominka, fachowcy i firmy, organizacja całego życia w lesie, poznawanie sąsiadów i specyfiki życia na wsi
  8. Skoro Burmistrza chwilowo niemoc opanowała to może ja spróbuję Chciałem zdążyć na tę krągłą rocznicę. Nie udało się, ale wiecie dlaczego. Byłem trochę zajęty. Teks miał być gotowy na 16.06.2019 i ...... Dzisiaj mija 12 lat od momentu pierwszego wpisu Brazy. Ten tekst zacząłem pisać 14.01.2019. Większość powstała podczas moich nocnych wacht pomiędzy północą, a szóstą rano. Moje pióro jest ciężkie, oblepione muszlami i wodorostami ,a na dodatek kołysze się co chwilę. Zima za bulajem, wokół śnieg i lód, ciemno się robi o 1415. Jestem w porcie zwanym Wenecją Północy. Jest środek nocy , niewiele się dzieje ,to i do głowy przychodzą różne pokręcone pomysły. Zacząłem przeglądać Brazowe Komentarze i oto co mi wyszło. 16.06.2007 „ Wszystkich którzy mają ochotę zapraszam do komentowania. Komentarze pozytywne mile widziane, te pozytywnie inaczej jakoś przełknę.” To pierwszy wpis Brazy. Odzew był natychmiastowy. A kto popełnił pierwsze wpisy? W kolejności od 1-5 tatjana Iwozelka Anoleiz Agduś Biała Nazwy i nicki forumowiczów, a w większości przypadków forumowiczek w / brzmieniu / pisowni oryginalnej. No właśnie. Lista goszczących na Komentarzach Brazy jest długa, a większość to kobiety, no bo nie wierzę, żeby jakiś zmyślny facet podszył się pod babeczkę. Fenomen. Gdzie są mężczyźni? No nieważne. Pewnie wyjaśnienie pojawi się jak opublikuję ten tekst na Forum. Kolejna noc. 0430. Śnieg przestał padać. W biurze ciepło. Oczy się zamykają. Wpadłem na chwilę do wu i....ruszamy dalej. Teraz będzie tłumnie. niezapominajka, Guest, sąsiad1964, bobowa budowniczowa, Nefer, kolakao, Stukpuk, scur, Jacek1204, rrmi,domonikas, Anoleiz, magi, Reyzel, Kaśka Maciej, nitubaga, mhk, DarioAs, ghost34, Dom, frosch, ulerowa, kawika, małgoś2, anjamen, Piątka, Megana, EDZIA, efilo, Żelka, Maluszek, wiolasz, mayland, 1950, możesz, maksiu, AGP,v erunia, Yeti,Yoric,sharoon,kasia64,Latarnik, amonite, markoto,AmberWind, Marjucha, AgaJeżyk, radia, Gwoździk, pestka56, mapka, Chęć Paul, Gosiek33, jamles, Gagata, Tola, sipatka, TAR, Prababka, Arctica, Maxtorka, Arnika, jea, EZS, Moose, DPS, Gosia-Anbudowa, Agduś, wu, Wiolasz, Lucyna1,Edmar70, aniawmuratorze, Po latach zostało tylko kilku najwytrwalszych forumowiczów. Ci którzy na początku obiecywali kibicować i wspierać zniknęli stosunkowo szybko i nigdy się nie pojawili. Byli też tacy którzy swoimi mądrymi radami i doświadczeniem wspomogli Brazę ,ale też gdzieś się ulotnili. Szkoda bo to byli interesujący ludzie. Chyba wychwyciłem wszystkich, ale nie jestem pewien ponieważ nie przeglądałem każdej z 2173 stron, odpowiedzi 43220 i odwiedzin 4414705. Niezła statystyka. Nie mniej jednak mogłem kogoś ominąć, ale nie chodzi o te pominięcia, a raczej o charakter forum, a w szczególności komentarzy. Komentarze to „ sól amatorów budowlańców” i przepiękna karta kontaktów tych wirtualnych i tych w realu / życiu codziennym/. Wybaczcie moje wstawki obcych słów, skrótów młodzieżowych, ale tak mam po części z racji wykonywanego zawodu, a po części „ posiadania” wspaniałej córki nadal w wieku szkolnym. Nie wiem jak to się zaczęło, ale pewnie była tego jakaś przyczyna. Braza na pewno wie. Poszukiwanie domu i swojego miejsca, szukanie rady i pomocy, pomysłów i wsparcia duchowego. Wszystko na raz. Nie mniej jednak kiedy już wystartowało to nie chce się zatrzymać i mimo, że jestem na komentach widziany bardzo rzadko, to czerpię z tego miejsca bardzo dużo informacji, tych dobrych i tych mniej dobrych, a przede wszystkim czytając wymianę doświadczeń niekoniecznie budowlanych poprawia mi się humor i samopoczucie. Większości z Was nie znam i być może nie poznam czego bardzo żałuję, ponieważ patrząc na dotychczas zawarte forumowe rzeczywiste znajomości jesteście ludźmi z którymi można zrobić wiele jak nie wszystko.
  9. Cześć metalowy nieznajomy znajomy Miejsce pod Modrzewiem nadal czeka , a my czekamy na koncert
  10. EZS Właściwie to już mógłbym zostać "pierwszym po Bogu" z racji tych starych i tych świeżo nabytych uprawnień. Po pierwsze posiadam dyplom Kapitana motorowodnego który uprawnia do prowadzenia jachtów motorowych o długości 24m wszędzie gdzie tylko można sobie wyobrazić.Prawdopodobnie jedyną przeszkodą byłyby przepisy miejscowe czyli przepisy danego państwa. Moje obecne uprawnienia pozwalają na dowodzenie statkami do 500 BRT w żegludze przybrzeżnej lub bez ograniczeń w żegludze krajowej, ale to w pewnym stopniu ogranicza późniejszą drogę awansu Natomiast jako Pierwszy oficer mogę pływać na wszystkim począwszy od kajaka skończywszy na 400m kolosach. Chcąc zostać " pierwszym po bogu " potrzebuję 12 miesięcy praktyki, kolejny kurs i oczywiście zdanie stosownych egzaminów. Po pozytywnym zdaniu rzeczonych egzaminów mój pełny tytuł brzmiałby następująco Kapitan Żeglugi Wielkiej w skrócie Kpt. ż.w . mający uprawnienia do pływania na wszystkim począwszy od zwykłej deski po największe statki świata. Jest tez inna , nieco lżejsza droga. Wystarczy 12 miesięcy praktyki i wniosek, ale to jest wtedy tzw " mały kapitan" Może dowodzić tylko mniejszymi statkami . Mniej prestiżu, a obowiązki takie same. Tak dla ciekawości dodam, ze Pierwszy po Bogu jest jedyną osobą bez uprawnień policyjnych która może zaaresztować każdą osobę zagrażająca życiu lub zdrowiu załogi lub pasażerów. Zainteresowanych pozostałymi uprawnieniami odsyłam do Kodeksu Morskiego. Mnie interesuje tylko wersja KŻW. Miłego wieczoru
  11. To co napisałem nie wyczerpuje zagadnienia , ale napić się można ..........bezpiecznie w domu.
  12. Dobry wieczór. Dziękuję za wszystkie gratulacje i postaram się wyjaśnić cóż to za osoba Chief Officer. W naszym języku spotyka się dwa określenia: Pierwszy Oficer lub Starszy Oficer. Pierwszy Oficer jest zastępcą Kapitana i w razie potrzeby przejmuje dowodzenie statkiem. Pierwszy Oficer to tzw poziom zarządzania czyli popularnie mówiąc" management level" i odpowiada za dział pokładowy / deck department /, współpracę z działem maszynowym / engine department /oraz wszystkimi osobami i instytucjami które wspomagają, kontrolują i klasyfikują statek. Jest osobą odpowiedzialna za załadunek i wyładunek statku zgodnie z wymaganiami przepisów IMO czyli Międzynarodowej Organizacji Morskiej która to wprowadziła dawno temu restrykcyjne przepisy dotyczące "Stateczności statku w stanie nieuszkodzonym" tzw "Kryteria stateczności" Jeżeli chociaż jeden z elementów kryteriów nie jest spełniony to statek nie ma prawa wyjść w morze. Dla przykładu np { pole powierzchni pod krzywą A ( 0 - 30 stopni) > 0.055 metro radiana } wartości tych kryteriów są tak niewielkie, że popełnienie błędu podczas załadunku może skutkować dużymi i nieprzyjemnymi konsekwencjami. Jest odpowiedzialny za utrzymanie statku, ładowni i ich pokryw, urządzeń służących do podnoszenia i przesuwania pokryw ładowni / dźwig ramowy - gantry /, urządzeń załadowczych i wyładowczych, materiałów i sprzętu do zabezpieczenia ładunku / lashing and stowing /, urządzeń kotwicznych lin stalowych i lin sztucznych / cum /, w stanie umożliwiającym ich natychmiastowe użycie. Jest tzw Oficerem Bezpieczeństwa / Safety Officer / odpowiedzialnym za utrzymanie odpowiedniego poziomu BHP przez załoge i oficerów, przestrzegania przepisów wynikających z Księgi Zarządzania Bezpieczenstwem / ISM Code / oraz innych przepisów wynikających z konwencji SOLAS / Konwencja o Bezpieczenstwie Życia na Morzu/, ISPS / Międzynarodowy Kodeks Ochrony Statku i Obiektu portowego, ISPS ( International Ship and Port Facility Security Code), MARPOL / Konwencja o Zapobieganiu Zanieczyszczenia Morza przez Statki /The International Convention for the Prevention of Pollution from Ships / oraz innych przepisów państw nadbrzeżnych. Prowadzi stosowną dokumentację wynikająca z w/w przepisów W porozumieniu z Kapitanem ustala plan szkolenia załogi zgodnie z odpowiednimi przepisami IMO i armatora. W uzgodnieniu z Kapitanem przeprowadza osobiście treningi doskonalące umiejętności załogi w sytuacjach zagrożenia, głównie pożar, człowiek za burtą, opuszczenie statku, zapobieganie i likwidacja rozlewów olejowych itp. Prowadzi ewidencję w/w ćwiczeń. Nadzoruje pracę i wykonywanie obowiązków przez młodszych oficerów odpowiedzialnych za utrzymanie urządzeń i sprzętu pożarowego, ratunkowego i ratowniczego , / czytaj jest odpowiedzialny osobiście / Jest odpowiedzialny za składanie zamówień potrzebnego sprzętu do konserwacji i utrzymania porządku, wyposażenia BHP, indywidualnego wyposażenia marynarzy w sprzęt roboczy i ochronny Jest odpowiedzialny za organizacje pracy marynarzy i przestrzeganie czasu pracy oraz wypoczynku. Jest odpowiedzialny za utrzymanie odpowiedniej ilości wody słodkiej i ewidencji jej zużycia, gospodarką odpadami wszystkich kategorii. Pracuje w godzinach 0400 - 1000, 1600 - 2200, a jak ma / czasem się zdarza / niedoświadczonych młodszych oficerów to godziny pracy są nielimitowane. Jeżeli w międzyczasie nie zwariuje od nadmiaru obowiązków i problemów z podległymi mu ludźmi to po powrocie do domu będzie się cieszył zasłużonym odpoczynkiem. Miłego i spokojnego wieczoru zyczę.
  13. Oczywiście, że Gdynia przetrwała. W swojej prawie 100 letniej historii takich szalejących " drunken sailors" było zapewne tysiące. Spokój i atmosfera Brazoczyska szybko regeneruje moje nadwątlone siły fizyczne i psychiczne. Emocje opadają, wraca spokój umysłu, wraca chęć do pracy. Miłego dnia
  14. Dzień dobry z rana. Dziękuję serdecznie za wszystkie gratulacje. Jest mi bardzo miło. Wczorajszy wieczór to było jednak "być". Mógłbym powiedzieć, że "GDYNIA BYŁA NASZA" .Reset się przydał, ale jak widzicie po godzinie wysłania tego posta/postu to emocje opadają bardzo powoli. Wracam wreszcie do domu po 6 miesiącach nieobecności i niedługo zapewne ponownie go opuszczę na jakiś czas, ale teraz już zupełnie w innej roli. Dla porównania jest to tak jak się przesiąść z malucha do mercedesa. Słonecznego i spokojnego dnia wszystkim życzę.
  15. Kończę pewien etap w moim życiu porywając się na coś do czego chyba nie jestem jeszcze zupełnie przygotowany. Miało być śmiesznie było strasznie i nerwowo jak to przed egzaminem i w oczekiwaniu na wyniki. Dzień pierwszy. Poprzedniego dnia późnym wieczorem zakończyłem przygotowania do egzaminów końcowych. Pierwszy raz wiedziałem, że nie jestem tak dobrze przygotowany jak to zazwyczaj bywało. Miało być śmiesznie, a było strasznie. Pierwszy dzień to 4 funkcje czyli nawigacja zawierająca 7 przedmiotów i 75 pytań tzw. test wyboru, druga to przewozy morskie i stateczność 45 pytań, trzecia funkcja to zarządzanie statkiem 4 przedmioty i 35 pytań / najbardziej niepewna pozycja ponieważ pytania zupełnie nie pokrywały się z ogólnie dostępną bazą i zawsze zawierały takie na których właściwą odpowiedź było bardzo trudno znaleźć albo w ogóle nie można było/. Nawiązując do funkcji 3 egzamin który odbył się 21 maja na 32 zdających zaliczyło tylko 7, czyli jednym słowem któryś z egzaminujących / zastępca Dyrektora UM / stwierdził, ze nie może tak być, żeby wszyscy zdawali i wymyślił sobie „ test śmierci” Ostatnią funkcją był język angielski 10 pytań i egzamin ustny podczas którego trzeba było odpowiedzieć na 3 wylosowane pytania i/lub pytania pogrążająco – wyciągające zadawane przez egzaminatora. I z tego przedmiotu byłem nieprzygotowany tak jakbym chciał. Zaliczenie wszystkich w/w wymienionych funkcji dopuszczało do egzaminów pisemnych w dniu następnym. Obudziłem się o 0421 i z walącym jak oszalałe sercem przygotowywałem się do walki i wszelkich innych działań „ wojennych”. O 0715 byłem już / jako pierwszy z grupy w UM / i nerwowo oczekiwałem nadchodzącej chwili prawdy. Stopniowo jak zbliżała się godzina „0” pojawiali się moi koledzy starający za wszelkie sposoby ukryć zdenerwowanie co oczywiście nie miało sensu zważywszy, że nikt nie był w stanie stać, siedzieć lub nawet mówić spokojnie. Co chwilę rozlegały się nerwowe śmiechy, co niektórzy zaglądali o raz ostatni do notatek. W końcu zaczęło się. 3 pierwsze funkcje zostały zakończone szybko i sprawnie chociaż jak pisałem swoje imię i nazwisko na karcie egzaminacyjnej to tak drżała mi prawa ręka, że musiałem ją podtrzymywać lewą ręką, ale później już było lepiej. Pytania były zróżnicowane i tak jak przewidywaliśmy w teście z zarządzanie było dużo takich pytań które niestety były trudne i podchwytliwe Wielka niewiadomą był angielski ponieważ zestaw pytań zawierał takie na które można było odpowiedzieć korzystając z osobistego doświadczenia i praktyki , ale były i takie które trzeba było „wykuć „ na pamięć. I to jak się dotyczyło nie tylko mnie , ale i moich kolegów. Ja wylosowałem takie oto pytania. 1 Moje obowiązki jako 2 oficera 2 Maszyny i urządzenia do przeładunku ładunków suchych 3 Procedury w wypadku pożaru Takich pytań oczekiwałem i moje prośby zostały wysłuchane. Poza tym egzaminatorka była bardzo przemiła i spokojna co ogólnie powodowało pewnego rodzaju rozluźnienie, spadek ciśnienia i powrót wewnętrznego spokoju. Po tym egzaminie atmosfera trochę się zmieniła , ale wszyscy mieli świadomość tego co nas czeka następnego dnia Angielski zaliczyli wszyscy z naszej grupy, a resztę wyników podano następnego dnia i tutaj też wszyscy zaliczyli. W sumie pierwszego dnia nie zdała tylko jedna osoba z tzw. poprawkowiczów. Dzień drugi 3 egzaminy i 3 funkcje. Funkcja nawigacja i zadanie do rozwiązania tzw „mielizna”. Statek wchodzi na mieliznę i należy wykonać wszystkie niezbędne obliczenia oraz podać warunki jakie należy spełnić do samodzielnego zejścia z tejże mielizny. Czas 60 min. Z pierwszych rozmów po zakończeniu tego etapu wynikało, że z wynikami może być różnie. rozmowy były głośne i pełne emocji, ale co najważniejsze, szczere i pozbawione codziennego udawania „ jaki to ze mnie bohater”. Tutaj był zauważalny etap integrowania się grupy. Zniknęły podziały na tych „ z pierwszej ławki” i „ cwaniaków z tyłu”. Było to naprawdę fajne i budujące, zwłaszcza, że pokazało prawdziwą naturę wielu z nas. Zadanie było łatwe, ale w obliczeniach użyto miar angielskich czyli stóp i cali co w obecnych czasach właściwie nie funkcjonuje. Domyślam się, ze to zadanie układał egzaminator który zakończył karierę na morzu w latach 60. Funkcja stateczność i zadanie do rozwiązania. Czas 90 min. Zadanie ogólnie było łatwe, ale zawiłość, rozwlekłość i niepotrzebne dodatkowe opisy samego tekstu wprowadzały sporo zmieszania. Bardzo łatwo można było ominąć jeden z etapów obliczeń co oczywiście powodowało, że dalsza część zadania była błędna i bez sensu. Wykorzystałem maksimum dozwolonego czasu i chyba nigdy w życiu nie pisałem czegokolwiek przez 90 minut bez przerwy. Osobiście popełniłem błąd już na samym końcu i niestety nie wiem jak to potraktuje egzaminator. 3 funkcja to clue całego egzaminu czyli Bezpieczeństwo i opieka nad pasażerami. Tłumaczenie z polskiego na angielski jakiegoś zwariowanego tekstu napisanego przez szalonego i nie w pełni władz umysłowych człowieka którego jedynym celem jest doprowadzić do depresji zdających tenże egzamin. Spodziewaliśmy się tekstu typu „ partia gazu skroplonego dostarczonego przez Was na barkach rzecznych ładowanych w nieodpowiednim i niekontrolowanym procesie załadunkowym nie była przeanalizowana pod kątem właściwości fizyko chemicznych oraz badana w laboratorium analitycznym ……”, a tu miłe zaskoczenie ponieważ cześć tekstu była wzięta z innego wcześniejszego egzaminu i tym samym malutkie zielone światełko zapaliło się na horyzoncie. Niestety druga część tekstu już była „normalna” czyli niezrozumiała nawet w języku polskim. Na przetłumaczenie 6 punktów tekstu mieliśmy 20 min???? co jest niewyobrażalne ponieważ w rzeczywistości formułowanie zarzutów pod jakimkolwiek adresem wymaga nie tylko doskonałej znajomości języka i zagadnień prawnych. Nikt będący przy zdrowych zmysłach nie tworzy takich pism bez konsultacji z prawnikiem, a co najmniej armatorem. Napisanie na kolanie takiego pisma spowodowałoby natychmiastowe zwolnienie delikwenta czyli kapitana. 60 minut to byłby właściwy czas na przetłumaczenie tekstu zwłaszcza, ze podczas zajęć ,grupowe tłumaczenie wraz ze wsparciem ze strony wykładowcy zajmowało nam 40 min!!. Ten dzień egzaminacyjny zakończył się szybko, ale zapowiedź ogłoszenia wyników dnia następnego utrzymywała stres na wysokim poziomie. Wczoraj miałem ciekawy wieczór. Mój ulubiony kapitan i dobry kolega zaprosił mnie na swoją łódkę do Rewy i chwilę relaksu. Dzień trzeci. Obudziłem się o 0335 i to był koniec spania. Wykorzystałem ten czas do walki ze strachem o wyniki i napisanie powyższego tekstu Ogłoszenie wyników. Godzina 1000. Stoimy przed biurem Centralnej Morskiej Komisji Egzaminacyjnej z filią w Gdyni i ze strachem w oczach, ciśnieniem 200/100 oczekujemy na nasze dalsze „ być albo nie być’” „Być” oznacza pijaństwo / całkowity reset/ do białego rana , „nie być” to powrót za 3 tygodnie na egzamin poprawkowy i przeżywanie wszystkiego na nowo. Miłego wieczoru wszystkim życzę
  16. Dobry wieczór w ten wietrzny piątkowy dzień Ostatnio zmieniłem miejsce postoju mając nadzieję na szybsze przemieszczanie się z punktu D do punktu A. Dzisiaj widząc sznur samochodów rozciągający się aż po horyzont poszedłem piechotą do punktu A. Dotarłem tam szybciej niż autobus którym miałem jechać. Nie narzekam bo pogoda dopisała podczas spaceru. Mam nadzieję, że to był odosobniony przypadek Życzę ciepłego i i miłego weekendu mimo nadciągających chmur deszczowych z zachodu.
  17. Przed przyjazdem do Trójmiasta zastanawiałem się nad możliwością używania samochodu. Zwyciężyła ekonomia i zdrowy rozsądek. Bilet miesięczny na autobusy normalne, pośpieszne i nocne, na wszystkie linie , 7 dni w tygodniu zwraca się po 9 dniach. Mogę jeździć kiedy chcę i gdzie chcę. Gdzie tutaj jest sens i logika jazdy samochodem kiedy nawet trudno znaleźć miejsce do parkowania. Widząc jak ludzie rano z uporem maniaka krążą po okolicy szukając skrawka wolnego trawnika, żeby postawić samochód poprawia mi nastrój. Po opuszczeniu samochodu jego właściciel wygląda jakby zdobył Oskara taki jest dumny ze swojego "dzieła" Oczywiście mieszkanie w mieście lub jego okolicach to duży komfort, ale czy trzeba sobie tak utrudniać życie? Pewnie nie? Ale jak dotrzeć do tych ludzi. Kiedyś trafiłem przez przypadek do Istambułu. Środkiem miasta przechodzi największa ulica jaką kiedykolwiek widziałem. 4 pasma w jedna i drugą stronę i nie ważne jaka jest pora dnia jest totalnie zakorkowana. Przeczytałem w lokalnej gazecie, że ilość samochodów w tym mieście jest 1,5 raza większa niż ilość mieszkańców. Nasze statystyki mówią, ze w Trójmieście jest tylko 770 samochodów na 1000 mieszkańców. Wiosna coraz bliżej i to jest ważne. Miłego wieczoru
  18. Żeby trochę rozluźnić atmosferę ostatnio sypiam w czymś co przypomina sypialnię, a głównie służy mi za pokój nauki. Projekty są ciekawe, ale jak zaznaczyła Pestka to tylko sposób na ewentualną inspirację, a nie powielanie. Braza zawisła nad decyzją zamówienia nowych pokryć na sofy i nie może się zdecydować :tak czy nie? dlatego jej tutaj nie ma. Moje studia z dnia na dzień coraz bardziej ciekawe i skomplikowane tzn pewne przedmioty są coraz bardziej niezrozumiałe:) Poza tym zastanawiam się jak można mieszkać w dużym mieście, rano stać w niekończących się korkach, wdychać smród spalin i na dodatek cieszyć się z mieszkania w wielkiej aglomeracji. Nie rozumiem dlaczego mając doskonałą komunikację miejską większość mieszkańców z uporem maniaka jeździ samotnie do pracy? Może inaczej.Rozumiem, ale nie jestem w stanie tego zaakceptować. Miłego wieczoru.
  19. Wiosna w Trójmieście! Żurawie przyleciały! Miłego weekendu
  20. Dziękuję za dobre rady i współczucie, ale jest dobrze:) Baza szkoleniowa AMW, wykładowcy i organizacja na wysokim poziomie. Laboratorium meteorologii wygląda jak mostek słynnego ENTERPISE. 10 godzin dziennie od poniedziałku do soboty przez najbliższe 3,5 miesiąca, a na koniec 3 dni egzaminów i 14 przedmiotów do zdania w tym 2 symulatory i 2 egzaminy pisemne. Oczywiście komisji państwowej trzeba słono zapłacić, żeby te egzaminy przyjęła.
  21. Wu Nie za karę. Kiedyś nie chciałem się uczyć to nadrabiam zaległości
  22. Chyba się źle wyraziłem ....i do szkoły. To bardziej pasuje do tego co będę robił przez następne kilka miesięcy. A kara będzie jak obleję egzaminy.
  23. Dzień dobry Ciepłe niedzielne popołudnie w Trójmieście. Tydzień w Brazoczysku z rodziną i wracam do szkoły. Od córci pożyczyłem piórnik, od żony teczkę na dokumenty .....i do nauki To miłego popołudnia .
  24. Nowy Browar zasługujena uwagę. Polecam Co do spalania kalorii to żaden problem bo 139 m długości i 7 pięter schodów załatwia sprawę podczas 12 godzin pracy
  25. Wylądowaliśmy szczęśliwie w Szczecinie. Perspektywa " wolnego" weekendu była początkowo niepewna, ale po zacumowaniu podjęto najbardziej oczekiwaną decyzję. Wyruszyłem na miasto mając za cel : fryzjera, dobre żarcie i dobre piwo. Znalazłem fryzjera i to był początek mojego błogiego samopoczucia, zwłaszcza, że znalazłem go po godzinie wypytywania miejscowych i zwiedzania zapyziałych uliczek. Fryzjer był bardzo kompetentny i rozmowny co w ogólnym rozrachunku / pomijając cenę usługi / wyszedłem z zakładu zadowolony. Za namową pewnego tubylca udałem się następnie do Nowego Browaru bo tak właśnie nazywa się to miejsce. Wybór dań duży i na każdą kieszeń mimo, że lokal znajduje się w centrum miasta. Po namyśle wybrałem Duuuuużżżżżąąą golonkę z ogromnym pieczonym ziemniakiem, a do przepłukania gardła zastosowałem robione na miejscu piwo. Po godzinie ukończyłem posiłek i dalej rozkoszowałem się smakiem piwa. Gdybym w każdym porcie tak robił to nie byłoby takiej przyjemności. Takie pływanie to rozumiem i akceptuję, szkoda tylko, że tak rzadko zaglądam do Polski. Miłego niedzielnego popołudnia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...