łazienka na górze - płytki Cersanitu Euforia beż i brąz. Jedna ściana będzie brązowa z beżowym dekorem a reszta beżowa i beż z brązowym dekorem, podłoga beż
Niech te święta Bożego Narodzenia przyniosą nam wiele radości, Niech uśmiech zagości w domach, Niech ogarnie nas ciepło wigilijnej świecy, a jej blask zamieni się w żywe iskierki w oczach, Niech samotność odejdzie w niepamięć, Niech zima otula nas białym puchem, jak ciepły koc przy kominku, Niech bieluteńkie gwiazdeczki skrzypią wesoło pod naszymi butami na wieczornym spacerze. Niech dobry Bóg namaluje szczęście na naszych twarzach, Niech miłość dotyka nas delikatnie, lecz bez ustanku, Niech marzenia płyną wysoko w górę i spełniają się...
tyle się wciąz dzieje, że nawet nie mam czasu usiąść i cos napisać.
zacznę od smutnych spraw. otóż ukardli mój wóz. Każdy kto usłyszy, ze to Fiat 126 p śmieje sie do łez. a mnie wesoło nie było, jak przyjechałam z pracy i okazało się że malucha nie ma w miejscu w którym go zostawiłam ukradli, zniszczyli i za 200 zł opchnel na złomie. Wartość finansowa samochodu niewielka ale użytkowa nie przeliczalna na żadne pieniądze. Zakupiłam nowy (właściwie stary) wóz skodę Favorit, dobrze jeździ ale to nie to samo co mój kochany maluszek.
A weselsze sprawy....mam już kominek piękny. zdjęcia wkrótce. Mam też płytki w pomieszczeniu gospodarczym, zalożony w całym domu alarm a w następna sobotę zakładaja instalację gazową. Kończy się kasa a tyle jeszcze do zrobienia zostało, o meblach moge narzaie zapomnieć. Troche zakupów już zrobiłam ale wciąż przed nami kupa pracy. Ale trzeba byc dobrej myśli jakoś to będzie.
wczoraj przyjszły tabliczki z numerem domu zamawiane przez ulubionych sąsiadów i miało być opijanie tabliczek a przy okazji urodzin sąsiadki ale małż jak mróweczka pracuje do późna w nocy więc oblewanie trza przełożyć na jakiś wolny weekend (boże nie pmiętam wolnych weekendów od chwili kiedy nabyłam działkę każdy jest zajęty nawet ten wolny też jest zajęty)
wkrótce zdjęcie tabliczki tzn. fotka nie żeby powiesić i zaraz je zdjąć.
ponieważ sąsiad jest ojcem chrzestnym naszej ulicy została też zamówiona tabliczka z nazwą ulicy.
A może by jakieś uroczyste odsłonięcie urzadzić, szampan i te sprawy.
szampan się mrozi http://images33.fotosik.pl/374/872b9b4fc3cb3532.jpg
Niedługo minie rok jak wbito pierwszą łopatę w ziemię. Rok pełen nerwów, biegania, załatwiania ale też rok pełen radości, wzruszenia i szczescia oraz wielkiej dumy z tegoco udało się osiągnąć.
Dziękuje mojemu kochanemu mężowi. który z cierpliwością znosi moje humorki, wściekłość którą nie wiedząc czemu często wyładowuję na nim a nie np. dekarzu, moją czarną rozpacz oraz wiele wiele i jeszcze więcej sytuacji paranormalnych których jestem autorem. Przepraszam Cię Kochanie za te nocne rozmowy do 3 nad ranem na temat kominka, desek okapowach, krokwi koszowych i tym podobnych....
Dziękuję mojemu tacie i braciom którzy z zaangażowaniem pomagali nam, dziękuję mojej kochanej Julii która jest doskonałym i obiektywnym krytykiem wszystkich naszych działań budowlanych.
w ciągu tego roku nasze osiedle zmieniło się nie do poznania. Z gołego pola stało się najpierw placem budowy a teraz coraz bardziej naszym miejscem na ziemi przybyło domów, przybyło miłych sąsiadów, życie zweryfikowało prawdziwą sąsiędzką życzliowość.
przychodzi taki czas,ze już nic nie cieszy a wręcz pewne sprawy zaczynają irytować
mogę powiedzieć, że jestem zmęczona ale nie tak fizycznie jak po przekopaniu hektara ziemi ale wyczerpana emocjonalnie, psychicznie....po prostu zdołowana.
wylewki kończą robić na gorze i ciągle słyszę, że coś jest nie tak. Wczoraj nie wytrzymałam i byłam mówiąc najoględniej mało sympatyczna. Pan który robi wylewkę powiedział, że jest wrażliwy a ja na niego krzyczę. Ten biedny człowiek nie słyszał w takim razie jak krzyczę ale (czego mu nie życzę) ta chwila nadchodzi z prędkością światła.... mam dość ciągłego sprawdzania i wynikania co zrobili, jak to zrobili i czy nie schrzanili.
co ja w ogóle wypisuję.....może mi przejdzie. powinnam się cieszyć, że mam dom prawie gotowy no może nie do zamieszkania ale gotowy do wykańczania.
czy tylko mnie dopadła taka chandra kobiety budującej czy inni też to mają??!!
przychodzi taki czas,ze juz nic nie cieszy a wręcz pewne sprawy zaczynają irytować
mogę powiedzieć, że jestem zmęczona ale nie tak fizycznie jak po przekopaniu hektara ziemi ale wyczerpana emocjonalnie, psychicznie....po prostu zdołowana.
wylewki kończą robić na gorze i ciągle słyszę, że coś jest nie tak. Wczoraj nie wytrzymałam i byłam mówiąc najoględniej mało sympatyczna. Pan który robi wylewkę powiedział, że jest wrażliwy a ja na niego krzyczę. Ten biedny człowiek nie słyszał w takim razie jak krzyczę ale (czego mu nie życzę) ta chwila nadchodzi z prędkością światła.... mam dość ciągłego sprawdzania i wynikania co zrobili, jak to zrobili i czy nie schrzanili.
co ja w ogóle wypisuję.....może mi przejdzie. powinnam się cieszyć, że mam dom prawie gotowy no może nie do zamieszkania ale gotowy do wykańczania.
czy tylko mnie dopadła taka chandra kobiety budującej czy inni też to mają??!!