Do Gościa.
Napisałem o moim emocjonalnym stosunku do tej sprawy dlatego, że chciałem usprawiedliwić moją pierwszą wypowiedź w której brakowało uzasadnienia. Dokładniej powinno być tak "opowiastki o ZYSKU na mniejszym współczynniku przenikania ciepła dla okien 5-komorowych można między bajki włożyć". A zdanie wyrobiłem sobie na konkretnym przypadku - swoim. Teraz jest trend na zwiększanie liczby komór, a to ma swoje praktyczne granice (10, 20 komór ?). Przypuszczam, że następnym krokiem będzie zastosowanie wkładów termoizolacyjnych i redukcja komór do minimum ze względu na materiał, ale to są tylko moje przypuszczenia.
Zysk/cena
Zauważ, że z góry ograniczam sprawę do współczynnika przenikania. Każdy ma swoje preferencje. Ty piszesz o większej sztywności, ja mogę odparować o większym ciężarze.
Mikrowentylacja.
Właściwie masz do wyboru wentylacje grawitacyjną lub mechaniczną. Obie powodują straty ciepła (nie rozwijajmy już tego o rekuperatory itp) i jest to nieuniknione chyba, że chcesz się zagazować. Tak czy inaczej potrzebujemy tlenu do oddychania, usuwania wilgoci, spalania w kuchenkach gazowych, świeczkach przy kolacji . Jeżeli nie chcesz przeciągów a nie masz wentylacji mechanicznej to jesteś skazany na mikrowentylacje. Poza tym, kiedyś czytałem na internecie, że mikrowentylacja (raczej wentylacja) jest wymagana prawem (PN-91/B-02020), ale tu ktoś bardziej obeznany musiałby się wypowiedzieć. (Jeżeli tu złapiesz mnie za słówka to znajdę Ci ten link, choćbym miał weekend spędzić na googlach ) Możesz otworzyć okna na maxa i potem zamykać, ale w zimie spowodujesz gwałtowny spadek wilgotności, co też nie jest bez wpływu na klimat w domu chociaż super sprawa gdy akurat suszysz pranie. No i przy mikrowentylacji nie trzeba nastawiać budzika, na otwieranie okien. Pozdrowienia.