Klatka schodowa nie została pomalowana do końca, bo obawiamy się, że montaż schodów ją trochę zdewastuje. Panowie przyjdą do nas po zainstalowaniu schodów i dokończą. Pan od podbitki działa, że hej . Wczoraj pracował od rana do 19.00. Dziś miał być od 6.00 rano. W pokoju córki powstał już na ścianie mały rysunek, który chciała. Kominek już w marmurze - dziś dalszy ciąg.
Wczoraj zamontowaliśmy karnisze na górze. Wiatrołap został pomalowany, dziś jest pokrywany jeszcze perłowym kolorem. Dzisiaj przywożą marmur na kominek i zacznie się jego dalsza obudowa. Panowie od podbitki działają. Trwa jeszcze malowanie garażu.
Już od rana panowie malują ściany w klatce schodowej. Jesteśmy dla nich pełni podziwu, bo schodów nie ma, rusztowanie się nie mieści i cały czas skaczą po drabinie i kładce.
W sobotę dokończono strukturę na ścianach w klatce schodowej. A my wybraliśmy płytki elewacyjne, które chcemy dać na kawałek ściany oraz kupiliśmy karnisze i trochę lamp.
Taka będzie w pokoju córki - taką sobie wymarzyła:
Wczoraj wstrzymaliśmy się z kominkiem, bo w końcu wersja ostateczna jego obudowy będzie inna niż chcieliśmy na początku. I nie jest to spowodowane innym pomysłem, ale koniecznością. Mamy kominek z płaszczem wodnym i jest on dość potężny, chcieliśmy by obudowa była delikatna i niewielka, ale nic nam chyba z tego nie wyjdzie. W każdym razie wczoraj byliśmy u kamieniarza zamówić marmur, bo bez niego nasz wykończeniowiec nie może ruszyć dalej.
Została za to pomalowana klatka schodowa na górze - i jednak nie stare złoto, a perłowy słoneczny żółty.
No i wczoraj było pierwsze party na tarasie - imieniny męża z zastawą stołową papierową.
Z kamieniami nie ruszyłam, ale za to MAMY DRZWI. Panowie montowali je od godz. 10.00 do 21.30 - prawie bez przerwy. Jest ich 14 (drzwi oczywiście) - wszystkie piękne, ale żeby nie było za pięknie to powiem, że do ostatnich zabrakło klamki. 13 przywieźli tych, które wybraliśmy a jedna załapała się jakaś inna sierotka.
No i klops - z kamieniami w górnej łazience. Wygladają fatalnie z fugą, nie dlatego że brązowa, ale dlatego że w ogóle z fugą - na równo wyglądają szpetnie. Fuj, fuj, fuj... Na szczęście chłopcy położyli tylko mały kawałeczek na dole na próbę, którego niestety i tak nam nie dało się wydłubać, ale dalej będziemy próbować. Kamyki mają po prostu wystawać ze ściany, a nie zlewać się z nią. W poniedziałek sama zabieram się do pracy.
Obudowa kominka rozpocznie się w poniedziałek. Dziś jeszcze chłopcy dają fugę w te białe kamienie w łazience. Debatowaliśmy wczoraj gorąco: czy dać szarą, beżową czy brąz czekoladowy. Stanęło na tej ostatniej. Jestem bardzo ciekawa końcowego efektu i mam nadzieję, że nie będziemy żałować tej decyzji. Po południu zaraz tam biegnę.
Nasza trawa doprowadza mnie do rozstroju żołądka. Wyobrażałam sobie, że będzie już niedługo zielono, bujnie, pięknie, a jest... łyso. Trawy jest mało a więcej łysych placków. Podobno trzeba cierpliwości. Jedyną zielenią jaka teraz mamy są choinki (niestety obecnie tylko 5, kiedyś był cały lasek) i brzoza, którą bardzo lubię i która zagląda nam do pomieszczenia nad garażem.
Dziś prace wykończeniowe na górze, jeszcze jakieś silikony w łazienkach, listwy przypodłogowe itd. Jutro chłopcy chyba ostatecznie skończą górę i zejdą na dół, by stoczyć bój z kominkiem.
Dziś kafelkarz położył podłogę w garderobie przy wiatrołapie i cokolik. Podłogi i malowanie na górze zakończone prócz podłogi w holu. Pomalowano sufit w dolnej łazience, zamalowano zielony pokój na pastelowy żonkil. Położono strukturę na sciany w klatce schodowej. Czarna rozpacz mnie ogrania na myśl o kominku, bo mimo iż przejrzałam masę realizacji dalej nie wiem, który wybrać. Naszą kuchnię mają dopiero zacząć robić pod koniec lipca, a wybieramy szafę do garderoby na dole przy wiatrołapie. Reszta mebli nie wybrana i nie zamówiona, bo nie ma kiedy się po nie wybrać. Będziemy mieszkać w wykończonym, ale pustym domku.
Odkąd nasz kafelkarz wrócił - na budowie wrze jak w ulu. Chłopcy śpieszą się już do następnej roboty.
A u nas? Dziś:
1. Położono kafle na ścianach garażu.
2. Położono kafle w wiatrołapie.
3. Pomalowano po raz drugi sypialnię nad garażem (magnolia). Bardzo podoba mi się ten pokoik.
4. Moja druga połowa maluje jeszcze teraz w tymże pokoiku słupy.
Ponadto dziś wybraliśmy klamki do drzwi wewnętrznych i strukturę na ściany w wiatrołapie i klatce schodowej. Pokój zielony na dole zostanie przemalowany na inny kolor z powodu braku tejże farby w sklepach na naszym terenie. Nigdzie u nas nie ma cierpkiej cytryny!
Wanna już obudowana czeka na fugi. Dziś zostały pomalowane po raz drugi pokoje na górze. Córci pokój (różowy) już w panelach, do połowy zrobiona jest podłoga w sypialni (pokój nad garażem). Położone zostały kafle w garażu. Robi u nas dwóch młodych panów, którzy prawie nie jedzą i nie piją tylko robią, robią, robią... przez cały dzień.
Przyjechało dziś naświetle, które nie pasowało kolorystycznie do drzwi. I co? Przywieziono takie, które jest jeszcze innego koloru i wygląda gorzej niż to pierwsze. W dodatku było porysowane. Pan z firmy sam jest (niby albo tak dobrze udaje) zdziwiony, bo twierdzi, że z taką sytuacją ma pierwszy raz do czynienia. W końcu stanęło na tym, że wszystko zostaje w pierwotnej wersji, a my otrzymaliśmy upust, którym jestesmy usatysfakcjonowani. Szczęście, że różnica w kolorze jest tylko wewnątrz domu, z zewnątrz wszystko gra. Za tydzień przywożą drzwi wewnetrzne. Ciekawe, czy z nimi będzie wszystko w porządku?
Zapomniałam jeszcze o wannie. Tak wyglądały prace w czwartek i piątek. W sobotę chyba już obudowa została skończona, ale nie sprawdziłam, bo wyjechaliśmy na weekend w góry.