Nie, na budowę bez pozwolenia bym się nie odważyła. Tu jest w ogóle dziwna sprawa, bo jak już pisałam to działka rolna. Musieli mi wyznaczyć od asfaltu linię rozgraniczającą. Geodeta z projektu zagospodarowania wyczytał że wynosi ona niecałe 3m jak się okazało ta Pani która wydawała mi warunki przyjęła sobie linię rozgraniczającą od 6m. Poza tym tak jak pisałam, mimo że zaprojektowaliśmy odsunięcie domu o 10 m plus ta linia rozgraniczająca, faktycznie to brzydko wyglądało i odcinało się od otoczenia (z jednej strony jest las i duża przestrzeń a tu nagle przed samym nosem dom - myślę, że to też był jeden z argumentów, dla których Pani, która zajmowała się planem zagospodarowania nalegała, żeby jednak się przesunąć w głąb działki). Sama ma się zająć formalnościami związanymi ze zmianami. Po dość długich rozmowach na budowie w składzie: geodeta, Pani od pozwoleń, Pani która przygotowywała plan zagospodarowania, murarz i kierownik budowy no i oczywiście my ustalono, że zostaną przygotowane zmiany do projektu zagospodarowania (projekt zamienny), dom zostanie przesunięty i wszystko zostanie zgłoszone tyle, że już w trakcie prac. Ja szczerze mówiąc już się przyzwyczaiłam, że nic w tej budowie nie będzie proste i jednoznaczne. 4 miesiące chodziłam do urzędu, żeby w ogóle zechcieli mi przyjąć wnioski o wydanie warunków. Za pierwszym razem Pani mi prosto w twarz powiedziała, że już dziś może mi wydać decyzje odmowną. Argumentem było to że nie ma sąsiedztwa mimo, że po drugiej stronie ulicy stoi dom przy domu. Co z tego jak po drugiej stronie ulicy już jest inna wieś. Obłęd.