I stało sie ... To pragnienie dojrzewało w nas powoli ,niespiesznie Pragnienie posiadania wlasnego kawalka ziemi pod stopami Dziwne bo przeciez kiedys ucieklismy ze wsi....do wielkiego miasta marzenia sie spelniaja ...jesli sie bardzo chce dzis...sama juz... kupilam stary dom Wiejska zagrode wlasciwie ,z oborą ,walącą sie stodołą jakas przybudówką... Był listopadowy ,sloneczny (tym razem) dzien.Siedzialam na schodkach(walących sie) przed moim nowym domem i tak sobie przemysliwalam Dom byl oddalony o 300km od Warszawy Ale za to w miejscowosci ,gdzie sie urodzilam Ale za to dokladnie byl taki sam jak dom mojego dziecinstwa. Budowal go ten sam majster,to samo rozmieszczenie izb. Drewniany,obudowany ceglą Dom z duszą,bo jeszcze pozostaly w nim gazety,stare ubrania ,szafy ,łóżka -poprzednich wlascicieli Siedzialam na tym podwórzu ,patrzylam na rozwalajacy sie płot,perspektywe starego sadu i myslalam "jak ja sobie z tym poradze?" Wiedzialam jednak napewno: By dalej życ -dom potrzebuje mnie a ja potrzebuje tego domu- i nie wazne .ze pare najblizszych osób mowilo ,ze kupilam ten dom by "myszy w nim harcowały" To bylo osiem lat temu No i zaczelo sie juz nastepnego dnia Pierwszy krok to porzadkowanie pozostałosci po poprzednich gospodarzach czulam sie jak wielka Pani na włościach... Zagladalam po wszystkich kątach ,po kilka razy otwieralam te same drzwi Na strychu stara kołyska,wiele pustych sloików i stary kolejarski kożuch(oczami wyobrazni widzialam jak leży rozłożony przy kominku) Za belkami pozatykane jakies suche bukieciki,stare palmy. Podloga na strychu wysypana slomą,plewą.nawet nie wiem jak to nazwać W mniejszym pokoju gospodarze zostawili drewniane pojedyncze łóżko-swietnie-.Wyrzucam tylko siennik,bo tyle lat leżał.