Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kocki

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    46
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez kocki

  1. No, z tego co widziałem, wszędzie tak oznacza się ciągi pieszo-jezdne. Możesz zdradzić gdzie jest podstawa prawna do tych 5m? W ustawie o drogach publicznych nie udało mi się znaleźć.
  2. Czy jest ktoś w stanie podać jaka jest najmniejsza możliwa szerokość drogi o oznaczeniu KDX (ciąg pieszo jezdny) oraz z jakich aktów prawnych to wynika? Chodzi o teren zabudowany.
  3. Pozostaje chyba zebrac protesty sąsiadów i przekonać 'władzę', że jej działania są sprzeczne z oczekiwaniami bezpośrednio zainteresowanych...
  4. Jak już pisałem, w tym względzie zawaliłem. Niestety, człowiekowi nie zawsze się uda - poza tym - owszem, żona była w urzedzie popytać - pani poinformowała ją, że u nas nic się nie zmienia w stosunku do poprzedniego planu. W momencie składania wniosku o wyznaczenie linii ogrodzenia, pracownik wydz. architektury też mówił, że z planu wynika, że pas drogi będzie miał 5m. Dopiero na uzgodnieniu linii ogrodzenia okazuje się, że jest co innego. Mam nadzieję, że mimo wszystko - zostały mi jeszcze jakieś szanse uratowania funkcjonalności mojego podwórka i charakteru ulicy, przy której postanowiłem postawić dom.
  5. No i jedno z ciekawszych kuriozów... pozbawia się mnie prawa do dysponowania swoją własnością, ale podatki od niej płacić muszę...
  6. To zerknij w ustawię o drogach publicznych. "Ustnie" to oni Ci mogš wszystko powiedzieć Teraz to już wiem, niestety po fakcie. Przewiduje scenariusz taki - zgadzam sie na odstąpienie od granicy tak, by droga miała 5m szerokości (granica jest nieregularna - ma 5 pkt. godezyjnych), poroponuje gminie ugode i żądam wykupu. Z ustawy o planowaniu i zagosp. przestrz. wynika, że są zobligowani załatwić sprawy w ciągu 6 m-cy. Oczywiście propozycja ugody, a sprawy wykupu jako odrębne wnioski, żeby każdy z osobna musiał być rozpatrywany. Nie będzie łatwo...
  7. Przejrzałam Twój wštek - zdaje się, że przepisy mówiš, że gmina musi wykupić od ciebie ten kawałek ziemi albo zaproponowac ci innš rekompensatę Tak, tylko - przynajmniej ustnie poinformowano mnie, że nie prędzej niż w momencie uruchomienia inwestycji, a to może nastąpić nawet za lat x-dziesiąt...
  8. Ja akurat kupowałam działkę zaraz po uchwaleniu planu, ale zamin wszedł w życie. Nie chcieli więc mi dać wypisu i wyrysu. Tę mapę oglšdałam, ale w skali 1:2000, więc linie rozgraniczajšce majš na takiej mapie takš grubo�ć że g.... widać. A pani w gminie powiedziała mi że ucięty będzie 1m. No więc na ten 1m od biedy mogłam przystać - ale teraz, jak już mam dostęp do mapy większej skali okazało się że to nie 1 a 2 metry - chociaż też ciężko dokładnie powiedzieć, bo mapa do planu ma skalę 1:000 - więc 1mm to 1m i też guzik tam widać. U nas było podobnie... kiedy kilka tygodni temu zaszliśmy do urzędu popytać co i jak z ogrodzreniem, pan powiedział że będzie 5m drogi, brakujące zabiorą symetrycznie z obu stron. Decyzji papierowej jeszcze w ręce nie mamy, ale będzie taka jak opisana w moim wątku
  9. Tu jest trochę pies pogrzebany - niestety takie mamy w kraju procedury. Jeśli ja planuję inwestycję, to muszę powiadomić bezpośrednio na piśmie wszystkich sąsiadów. Instytucje publiczne są już z tego zwolnione. Jednak, ich tryb powiadamiania powoduje, że można do tej informacji nie dotrzeć Moim zdaniem, każdy bezpośrednio dotknięty zmianami planów powinien być powiadamiany osobiście, no ale ja to sobie zdanie mogę mieć
  10. Jolka, chyba mamy trochę podobny problem choć widzę, że w odrobinę odmiennych realiach Życzę Ci powodzenia...
  11. Witam, liczę na odrobinę pomocy lub choć wskazanie kierunków, w jakich dążyć by móc bronić swojej własności przed aparatem państwowym. Mam działkę przyd drodze gminnej, gruntowej. Ok. 2 latka temu zmienił się plan zagospodarowania. W nowym ktoś wymyślił, że poszerzy droge z ok. 4m do 8m. Droga w planie zagospodarowania jest oznaczona jako ciąg pieszo jezdny i tak naprawdę, nie ma konieczności, by była szersza niż 5m. Plan zakłada, że całe poszerzenie odbędzie się moim kosztem - druga strona 'ulicy' pozostanie nietknięta. Jestem na etapie kończenia budowy domu, chciałem sobie swoją ziemię ogrodzić - niestety pojawia się problem. W związku z planem zagospodarowania musiałem złożyć wniosek do gminy o uzgodnienie linii ogrodzenia. Panowie zza biurek postanowili, że mam się odsunąć o 3-5m w głąb posesji (w zależności od miejsca - granica działki nie jest linią prostą). Niestety, takie działanie spowoduje znaczną zmianę funkcjonalności mojej ziemi, m.in.: - przed domem zabraknie miejsca na ogrodzenie-żywopłot-przejście, - przed garażem zabraknie miejsca na zaparkowanie samochodu - z założenia brama o szer. ok 6m powinna mi wystarczyć jako wjazd do garażu oraz wjazd z boku budynku, gdzie zaplanowałem teren na doraźny parking, np. dla gości; W tej chwili obszar ten po pierwsze znacznie się zmniejszy, po drugie, będzie wymagał postawienia dodatkowej bramy - co skutkuje podwyższeniem kosztów, ograniczeniem funkcjonalności (możliwości) zazielenienia ogrodzenia. Jak widać, ponoszę z tytułu zmiany planu zagospodarowania (zaczynając budowę objęty byłem innym planem, który m.in. wymuszał na mnie lokalizację budynku inną niż byłaby dla mnie idealna) straty zarówno materialne jak i funkcjonalne. Pewnym jest też, że droga będzie powstawać nie prędzej niż za kilka lat (możliwe -naście lub dziesiąt). Jest to jedna ze starszych ulic w mieście, która praktycznie na przestrzeni wieków nie mogła doczekać się stałej nawierzchni. Obecnie nie ma żadnych konkretnych planów kompleksowej kanalizacji lub gazyfikacji ulicy, od czego władze miasta w wypowiedziach w prasie uzależniły dalszą realizację jej 'budowy'. W urzędzie poinformowano mnie, że miasto nie może ode mnie odkupić planowanego do zajęcia obszaru, dopóki nie zostanie uruchomiona konkretna inwestycja. Wiadomo też, że jeśli do wykupu dojdzie, zaproponowane będą za ten obszar śmieszne pieniądze. To tyle tytułem wstępu. Teraz pytania: - zasadnicze - czy prawo daje mi jakieś szanse w obronie swojej własności. Jestem za tym, by odsprzedać lub wymienić część ziemi ale mniej niż tego chce Urząd - tak by pas drogi miał 5m. Przy czym istotna jest też dla mnie cena - miasto w bardziej gardłowej sprawie wykupywało działki za krotność ceny rynkowej, choć teren był bardziej oddalony od centrum niż mój - nam proponuje się ułamek ceny rynkowej (oko 20%) - informacje nieoficjalne? - czy do obrony mogę użyć argumentu, że całe 'straty' przenosi się na mnie, nie ujmując mieszkańców drugiej strony drogi? - w obecnym stanie na jakiekolwiek decyzje mogę czekać latami. Nie ukrywam, że nie odpowiada mi coś takiego. Obecnie moja ziemia jest po części użytkowana jako pas drogowy, w dwóch miejscach prześwit drogi ma poniżej 3m. Czy celem wymuszania na Urzedzie wcześniejszych działań mogę złożyć sobie jakiś materiał tuż przy granicy, uniemożliwiając tym samym przejazd samochodom większym niż osobowe (droga ma szeroki dojazd od drugiej strony)? - oczywiście starostwo odrzuci mój wniosek o budowę ogrodzenia. Czy w razie braku porozumienia, mogę w granicy samowolnie postawić obiekt, przynajmniej teoretycznie, niebudowlany (siatka ogrodzeniowa na słupkach wbitych w ziemię, powiedzmy 1,5m wysokości, lub mur z kamienia bez związania z podłożem - oficjalnie rozumiany jako pryzma materiału budowlanego, lub żywopłot z zabitymi słupami przy każdej roślinie (ich brak sporoduje natychmiastowe rozjechanie roślin)? Nie chcę być typem antyspołecznym, nie jestem też jednak organizacją charytatywną. Wiem z wywiadu, ze większość mieszkańców zwężonego odcinka optuje za pozostawienie go możliwie najwęższym. Staram się też bronić funkcjonalności swojej ziemi - poza opisanymi na początku funkcjami atutem była wąska, mało ruchliwa droga. Jestem gotów odsprzedać część ziemi, ale nie tyle ile wymyślił sobie miejski projektant, no i za korzystną dla mnie cenę, a jej wyznacznikiem ma być cena działek odkupowanych niedawno pod budowę wiaduktu w innym miejscu. Czy ktoś może mi poradzić, co i jak robić, by z zaistniałej sytuacji wyjść obronną ręką, czy też jestem zupełnie bezbronny? Z góry dzięki za dobre rady
  12. Nie wiem czy tutaj o to pytac, ale szukam pomocy. W trzech pokojach od poludnia wokol okien mam mase malenkich czerwonych robaczkow, wygladaja jak pajaczki. Wyodkurzalam je, ale za jakas godzine one znow sie pojawily mniej ale sa. Po kilku dniach znow cala masa. Dzis patrze na podloge co to tam za proszek, czy piasek. Patrze blizej a to te robaczki. Co to moze byc? Skad sie biora? Co robic? Jak sie tego pozbyc? Czy ktos cos takiego mial? BasiaK
  13. To nasze maleńkie, największe szczęście na świecie. Od ponad dwóch miesięcy mieszkamy w nowym domku, jest bajecznie, Martusia (20 miesęcy) zaaklimatyzowała się od razu. Jest strasznie kochana, tak bardzo, że mamusia jest czasem zazdrosna To nasza rakordzistka (była ponoć najmłodszą skaczącą na trampolinach z bangee - 17 miesięcy) na wakacjach w Międzyzdrojach. Niestety, z tego wyczynu nie mamy upamiętniającychy zdjęć http://www.marta.ilkus.pl/wakacje2004/zdjecie1.jpg http://www.marta.ilkus.pl/wakacje2004/zdjecie2.jpg http://www.marta.ilkus.pl/wakacje2004/zdjecie3.jpg
  14. Korzystałem z najtańszych rozwiązań, niestety nienajlepszych. Sterownik może obsłużyć dodatkową pompę do wody do CWU, kociol jako taki nie ma wbudowanego osobnego obiegu dla ww. Jesli znajde to podesle Ci wieczorkiem instrujcję od sterownika. Wygląda topornie, ale możliwości ma całkiem całkiem. Zresztą, taki kocioł to temat stosunkowo prosty więc i komputera zbyt wielkiego się do niego nie wkłada (choć rozważałem opcje podłączenia sterowania komputerem, wtedy można by zaszaleć z sieciami neuronowymi itp ).
  15. No chodzi od poltorej miesiaca, jak na razie nie narzekam. Zastrzezenia mam do farby, ktora dosc latwo poodpryskiwala, ale od tego mi zimniej nie bedzie. Nie ukrywam ze dalem sie przekonac plaszczem wodnym zrobionym nawet na gorze. Hmm... w tej chwili grzeje powierzchnie ponad 130m2 nieocieplonego budynku z porothermu p+w 30. Pierwsze 800 kg wegla poszlo przez ok. 1,5 miesiaca (pazdziernik/listopad). Choc bylo dosc cieplo, ale przez wiekszosc czasu chodzily podlogowki kuchenna i lazienkowa oraz grzanie CWU. Od czasu do czasu grzejniczki, w zaleznosci od skokow temp. na zewnatrz. Wydaje mi sie wiec jak na dopiero co zamieszkany i nieocieplony budynek nie jest zle. Ostatnio troche chlodniej sie porobilo i spalania wzroslo do ok. 1 pojemnika na 3/4 dni. 1 zasobnik to ok 120kg wegla. Acha, temp. w domq tak 20-21 st.
  16. Jeśli to było do mnie to jest to ceramika z cersanita - iryda beige i giallo.
  17. No u nas akurat miało być tak, że półeczka nawet ta dolna byłaby powyżej brzegu wanny. Staneło jednak na tym co widać, a mała półeczko schowała się w murku Jakoś to bedzie... Ogólnie łazienka się jak na razie wszystkim zwiedzającym podoba
  18. I jeszcze jedno - za ta wanną fajnie by bylo mieć półkę taką w płytkach - myśmy z niej z pewnych względów zrezygnowali, ale jeśli nie masz specjalnych przeciwwskazań to polecam - problem może być z umieszczeniem baterii przy takiej półeczce - rozwiązaniem było cos takiego - półka do ok. połowy wanny na wysokości wanny, póżniej skosem stromo w gorę i reszta półki na wysokości murka oddzielającego od ubikacji. I w tej wysokiej części zamontowana bateria...
  19. Jasne Hihi, a ile przeprawy mielismy z teściem, który robił płytkowanie, że będzie brzydko... Na szczęście moja ukochana postawiła na swoim, i nie ukrywam, że mnie też się podoba.
  20. Ktos pytał o fitrowanie wody z kranu, by lać ją wprost do akwarium - przy biotopie słodkowodnym (azja, ameryka środkowa/południowa) można lać wodę z filtra RO. Takie rozwiązanie (stała podmiana wody) jest wykonane u jednego ze znanych mi akwarystów i dość dobrze udokumentowane tutaj: http://aip.pl/~triamond CO do pomysłu na akwarium... 2,5 m dlugie - miodzio, ale zastanowiłbym się nad wymiarami wysokośc (70) szerokość (50). Woda powoduje przybliżanie obiektów więc to 50 cm patrząc w poprzek może zrobić się bardzo cienkie. Osobiście (po swoich doświadczeniach) zrobiłbym na odwrót, może inne, np. 60x60 czy coś takiego. Rozwiązanie moje miałoby 2 plusy - 1) szersze akwarium = większe możliwości ciekawego zagospodarowania przestrzeni, 2) niższe = łatwiej oświelić dno akwarium; światła bardzo ubywa wraz ze wzrostem wysokości słupa wody - przy wysokim akwarium będzie problem z doświetleniem dna, a co za tym idzie, z utrzymaniem niskich roślinek, może się okazać, że niemożliwe lub bardzo kosztowne będzie wyhodowanie fajnej trawki na dnie (dużo na temat roślin w akwarium i problematyki z tym związanej jest na http://www.holenderskie.pl) Na tej stronce http://www.morskie.aip.pl/, w działce nowe akwarium znajomy udokumentował tworzenie od poodstaw nowego akwarium morskiego. Również i on wybrał opcję dużo szersze niż wyższe co chyba potwierdza moje obawy. Nie jest to jego pierwsze morskie akwarium, wcześniej miał dość nietypową morską wysepkę: http://www.morskie.aip.pl/fotos/mor5s.jpg Ogólnie pomysł świetny. Sam marzę o ok 3m długości akwarium na jednej ze ścian w salonie, lecz na razie niestety (kochane pieniążki...) jest to nieosiągalne Co do źródeł akwarystycznych mogę polecić jeszcze grupy dyskusujne natura.akwarium, natura.akwarium.morskie, natura.akwarium.rosliny, na serwerze news.aip.pl, grupy są tez na serwerkach news tepsowych, ale chyba bardzo krótko są trzymane. Aha, jeszcze dla początkujących - dość bogate źródło wiedzy to stronka ZHO http://www.akwa.aip.pl
  21. Mysmy wykombinowali jak poniżej i w sumie robiąc drugi raz trzymałbym się tego samego. IMHO dużo ładniej niz płytki do samego sufitu pociągnięte, półkami łazieni nie chcemy obwieszać więc problemu nie będzie... http://aip.pl/~pestka/tmp/?i=-1&j=2&im=P1010011.JPG http://aip.pl/~pestka/tmp/?i=-1&j=2&im=P1010009.JPG http://aip.pl/~pestka/tmp/?i=-1&j=2&im=P1010014.JPG
  22. No nie wiem, czy to pierwsze zdanie da się potraktować jak komplement Nie ogrodowych problemów, ale ogrodowych przyjemności Masochistka? Nie nio, jasne, że przyjemności. Przez ostatni tydzień z przyjemnością przerzuciliśmy z bratem paręnaście ton ziemi... ale powoli otoczenie domu zaczyna przestawać przypominać plac budowy...
  23. To powiem tyle, dobre, ładne płytki, sprawiające wrażenie naturalnego kamienia itp, nieźle kosztują, więc nieźle też zaoszczędzisz. Jak pisałem wcześniej m2 nowej podłogi sosnowej - dechy, legary, wełna, lakiery(dobre) i robocizna wyszedł mnie ok 70 zł m2. Płytki z kuchni, te które mi się na prawdę podobają... ok 100m2 za same płyteczki. Owszem - mozna kupić taniej, ale zwykle się z czegoś rezygnuje... z wytrzymałości - przy tych co mamy raczej nie obawiam się pęknięć, odprysków itp., z wyglądu - większość tanich płytek, jak obejrzymy z bliska, ma bardzo widoczny raster (kropkowy nadruk), mnie się to bardzo nie podoba, jest potwornie sztuczne. Tak więc, w aspekcie finansowym powinno Ci to wyjsc na prawde niezle. My mamy problem z wiatrołapem, chciałem tam dać płytki jak w kuchni, ale brak kasy. Ostatnio wymysliłem by dać calowe deski sosnowe (pójdą na wylewkę więc nie muszą być grube), bez cyklinowania. Zetrzeć je dość mocno szczotką drucianą, by wyciągnąć strukturę drewna, coś jak jest na starych dechach, i potem solidnie zaolejować. Koszty powinny wyjść niewielkie, a w zestawieniu ze starą (zamierzamy ją troszką odnowić) szafą od babci i stojącym wieszakiem na ubranka powinno wyjść ciekawie... Ale nie wiem czy to przejdzie...
  24. U nas wlasnie skonczyli z podłogą. Cóż - cyklinowanie - pył jest, ale żeby jakaś tragedia? Maszynki od razu zbierały to do woreczkow i pójdzie na użyźneinie gleby. A efekt... jak dla mnie odlotowy. Kumpel też powiedział, że zajebiste... Cóż, nikogo nie będę przekonywał co wybrać, płytki, deski, panele, bruk... Ja postawiłem na sosnowe deski i za ok. 70zł/m2 (z legarami i wełną) otrzymałem podłogę taką jak mi się marzyła, i to przy zastosowaniu dość drogich lakiegów (BonaX). Oczywiście lakiery śmierdziały - do teraz jeszcze czuć (tydzień po). Możan qpić takie na bazie wody 2x twardsze od tych co ja wybrałem (produkt można powiedzieć rewolucyjny) tyle że cena też 2x większa - coś za coś. Gdybym miał podłogi 40-50 m2 może bym go wziął, ale na moje 100 m2 to wyszłoby ponad moje możliwości...
  25. Marzanko, Ciebie to wszędzie pełno A ja niestety nie zacząłęm nic sadzić bo nie do końca mam uregulowanu status terenu (współwłasność z teściami...). W każdym razie powoli zamierzamy się wprowadzać i będzie chyba więcej czasu na ożywienie ziemi... Ten cały niewykorzystany czas też ma swoje plusy, bo udało mi się chyba żonę przkonać (przynajmniej troszkę), że nie tylko tuje są piękne... Nie żeby były złe, ale jakieś takie pospolite, każdy je ma... Ponieważ budujemy się na Jurze (Olkusz), więc wydaje mi się, że jako podstawowy temat ogrodu świetnie sprawdziłby kamień wapienny w połączeniu z jałowcem - może ogrodzenie będzie z takiego kamienia, a teraz zaczynam żałować, że kominy są z klinkieru . Jeden z tylematów jaki mam, to co posadzić za domem. Jest tam niewielki taraz przy wyjściu z salonu ze skarpą o spadzie 1:1 i wąski kawałek trawnika. Chciałbym oddzielić to troszkę od sąsiedztwa, ale bez większej straty na powierzchni... Ogólnie - marzył nam się ogród zaprojektowany przez architekta, ale ze względu na te zera poprzedzone jedynką, będziemy musieli zdać się na własne siły. Ale wierzę w gust mojej lepszej połowy . To na razie tyle, ale już wiem, że tych ogrodowych problemów będzie z czasem coraz więcej...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...