Witam Wszystkich!
Jestem na tym forum od kilku lat choc dzis pisze pod nowym nickiem poniewaz sprawa jest delikatna,jestem zalamany i bardzo prosze o konstruktywna porade. Sprawa wyglada nastepujaco:
pol roku temu pozyczylem znajomemu dosc spora( przynajmniej dla mnie kwote pieniedzy),za ta kase moglem cos wykonczyc w domu,ale pozyczylem mu bo obiecal,ze za najdalej za miesiac odda. Znajomy jak sie domyslacie pieniedzy nie oddawal wiec zadzwonilem do niego,on tak zwodzil mnie przez 3 miesiace i nadal nie oddawal nic,nastepnie zona moja zadzwonila do niego i pozniej do jego zony z informacja ze jezeli nie oddadza kasy to sprawa trafi do sadu,znajomy oddal 10 % z calej sumy i cisza nadal,znowu dzwonilem,prosilem i zadnego odzewu wiecej kasy juz mi nie oddal. Dzis znowu zadzwonilem a on mi na to,ze moge sobie nawet do papieza dzwonic kasy nie dostane ....wmurowalo mnie,nie wiedzialem co powiedziec,zona sie poplakala,zadzwonila do zony znajomego a tamta nawet telefonu nie odbiera. Dodam,ze znajomy kupil sobie miesiac temu terenowe Volvo wiec kase ma. Mam z nim spisana umowe pozyczki,ale nie chialem byc chamski i isc do sadu,ale chyba nie mam wyjscia,nie wiem co robic jak to zalatwic.Poradzcie cos....