Witam serdecznie. Od 3 miesięcy wynajmujemy mieszkanie-małżeństwo z dwójką sześciolatków. Niestety zaryzykowaliśmy i nie spisaliśmy umowy. Właścicielem mieszkania jest kolega z pracy naszego znajomego. Umówiliśmy się na minimum 2 lata.Wiedział,że wynajmowaliśmy już mieszkanie 6 lat u jednego właściciela więc to o czymś świadczy.Termin płacenia właściciel ustalił do 15 każdego miesiąca. Zażądał też kaucji lecz w przypadku kaucji obiecał, że poczeka jakby coś nam nie wychodziło. W tym czasie z powodu nieuczciwości pracodawcy musiałem się zwolnić z pracy i na gwałt szukać czegoś nowego. Ponieważ żona dostaje pensje 25 każdego miesiąca poprosiliśmy o chwilowe zmienienie terminu płatnośći z 15 na 25-go. Chociaż na początku obiecywał, że się dogadamy miałem poważne wątpliwości więc pożyczyłem pieniądze i zapłaciłem w terminie większą część kwoty. 200 zł mieliśmy zapłacić 25-go co też uczyniliśmy. To było w zeszłym miesiącu. Ponieważ pracę zaczynam w grudniu jeszcze i w tym miesiącu poprosiliśmy o kilka dni zwłoki do czasu wypłaty żony. Każe nam się wyprowadzać. Próbowałem jakoś negocjować przecież chodziło tylko o kilka dni zwłoki. Zgodził się w końcu, że się do gadamy. Nie wieże w szczerość jego intencji. Myślę że poczeka do 25-go weżmie pieniądze i znowu każe się nam wyprowazać. Ile mamy w tej sytuacji czasu, żeby szukać mieszkania i się przeprowadzać. Czy z jego strony takie kilkakrotne zmiany zdania są uczciwe i czy może tak postępować. Sądze że będzie żądał abśmy wyprowadzali się jak najszybciej. Przecież my też mamy jakieś prawa. Co robić?[/b]