Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kasia i mat

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    167
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez kasia i mat

  1. Napiszcie ile płaciliście za elewację zewnętrzna. Mam na myśli tylko robociznę: tynk cementowo-wapienny, baranek (albo kornik - jak kto woli ) i malowanie farbą silikatową. Oczywiście z obróbką okien itp. Ale bez ocieplenia. Jak u was kształtowały się ceny materiałów?
  2. kasia i mat

    panel prysznicowy

    To jest strona producenta: http://www.tresgriferia.com Baterie kupiliśmy pół roku temu, aby zdążyć przed podwyżkami (na samych bateriach i armaturze zaoszczędziliśmy 3-4 tyś złotych) nie pamiętam dokładnie modelu, ale postaram się odszukać faktury, albo odszukać na stronie producenta. Nie powiem też dokładnie jaka była jej cena, gdyż baterię zamawialiśmy u mojego szwagra, który jest kierownikiem dużej hurtowni budowlano-instalacyjnej więc trudno jest mi powiedzieć ile kosztowała normalnie. Wg niego są to najtańsze dobrej klasy baterie, więc się nie zastanawialiśmy. Wiem, że jest wiele modeli niemal identycznych (całkiem możliwe, że ten na zdjęciu to nie nasz , ale bardzo podobny) Znalazłem drugi zestaw, który nam się bardzo podobał (bo miałem go w zakładkach), ale ten okazał się być zbyt klasyczny. Yu jest link: http://www.markowydom.pl/product-pol-18904-Zestaw-wannowo-natryskowy-z-bateria-podtynkowa-termostatyczna-BIMAX-1-63-183.html Pozdrawiam! PS. Dam znać jak już będę wiedział co to za model.
  3. kasia i mat

    panel prysznicowy

    A może takie rozwiązanie: http://fotoalbum-eu.s3.amazonaws.com/images1/200812/74114/228732/00000018.jpg My właśnie taki natrysk montujemy. Jest on podtynkowy - z termostatem, ale słuchawkę ma montowaną na relingu. Firma to Tres. Jest to wg mnie firma z najlepszym stosunkiem ceny do jakości. Niektórzy twierdzą, że jak natrysk tego typu to tylko Hansgrohe, ale ja osobiście nie widzę super różnicy w jakości. Nie polecam natomiast chińskich wersji - tam różnica jakościowa jest kolosalna.
  4. Schemat sporządzania kosztorysu... Święty graal budownictwa. Tak na poważnie to po prostu radzę słuchać osób, które się na tym znają. Ja oczywiście stwierdziłem, że jestem mądrzejszy od ekspertów i sam sobie kosztorys sporządziłem. Wyjaśniam, że pewne doświadczenie w tej materii mam. Mój ojciec jest projektantem, więc całe życie byłem na niego szkolony. (oczywiście musiałem postawić na swoje i w końcu inną drogę życia wybrałem, porzucając przejęcie firmy ojca) Robiłem dokumentacje techniczne, sporządzałem wstępne kosztorysy et cetera, et cetera. No więc usiadłem z moim tatą nad projektem (stworzonym przez niego) z pełną dokumentacją i własnym kosztorysem. Patrząc mu prosto w oczy z dumą oświadczyłem: Ojcze postawimy ten dom za około 380 tyś... Do tej pory nie mogę pozbyć się z mojej głowy wyrazu jego twarzy. Niby nawet nie drgnęła - lata doświadczeń z pozytywnie zakręconymi optymistami jak ja ułatwiły mu to trudne zadanie. Lecz zygomaticus major i obicularis oris zaczęły podskórnie drgać - nie doprowadzając co prawda do uśmiechu, ale robiąc jednak pewne wrażenie. Kontynuowałem, jego wzrok zaczynał gubić mój, to już nie była rozmowa - to był monolog. Widziałem, że chce coś powiedzieć, spojrzał na moją mamę i ten pomysł jakby nagle wyparował z jego głowy. Powiedział: Życie pokarze... i zakończył ten temat rozmowy. Freudowska Represja czyli jeden w mechanizmów obronnych polegających na wyparciu zadziałała znakomicie. Chyba tylko dzięki niej wysłaliśmy człowieka na księżyc. Wiem jak musiał się czuć JFK podczas przemówienia przed kongresem w maju 1961 roku... Tak moje przemówienie też musiało tak brzmieć i wywoływać podobną reakcję wśród słuchających - pełna powaga dopełniona nutką sarkastycznych myśli. Jednak podobnie jak 20-sty lipca 1969 roku zamknął usta niedowiarkom tak i 25-y września 2009 roku spowoduje, że mięśnie orbicularis oculi doprowadzą do wytrzeszczu oczu "moim niedowiarkom"! Czego i wam życzę!!! PS. Koszt misji Apollo to 25 miliardów dolarów przy zakładanym budżecie 10 miliardów. Ja przekroczyłem budżet "tylko" 1,5-raza więc chyba mogę się uznać za lepszego specjalistę w analizie finansowej niż NASA. PS. v2.0 Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieją ironiczną konwencje tego posta (choć wszystkie informacje w nim przedstawione są prawdziwe). Chciałem tylko pokazać, że pomimo tego, że jeszcze dwa lata temu nie wyobrażałem sobie możliwości zebrania więcej niż 400tyś. zł na wybudowanie domu i gdyby ktoś mi wtedy powiedział o realnych kosztach to pewnie bym zrezygnował. Ale wiara czyni cuda (choć skłaniam się ku ateizmowi). W moim przypadku, jak i w 99% przypadków jakie znam (a trochę dokumentacji technicznych napisałem i kosztorysów napisanych i przez komputer i przez człowieka widziałem) kosztorys przydał się tylko jako podkładka na stolik kawowy na budowie. Tzn. Idealnie się sprawdzał do SSZ potem... Jest jedna podstawowa zasada: Chcesz wybudować dom za 300-400 tyś? I ma on być wybudowany dobrze? Wybierz prosty, ale ładny projekt 120-150m2, 2-spadowy dach bez dodatków i uwierz w siebie! Innym się udało dlaczego Tobie miało by się nie udać!!!??? Życzę powodzenia wszystkim budującym! A gdy życie (budowa) doprowadzą was na skraj wytrzymałości, popatrzcie w niebo i pomyślcie co musiał czuć Neil Armstrong, Buzz Aldrin i Michael Collins...
  5. Od wczoraj mamy szambo Nie obyło się bez szambowych turbulencji, głównie ze względu na bardzo wysoki poziom wody. Ale po kolei. Wreszcie-Teść wczoraj jechał na działkę, kiedy dostał telefon od panów od szamba, że nie mogą go ugruntować (ogromne betonowe szambo, pewnie kilkutonowe). Szambo ma swoją drogą pojemność 10 m sześć. (dwukomorowe, przelewowe czyli 2 X 5m sześć). Szambo wciąż wypychało, więc zdecydowali się wywieźć więcej gliny, a w jej miejsce wsypać żwir, którego zadaniem miało być wchłonięcie wody. Pomogło i powoli szambo się osadzało, ciągle obsypywane żwirem, a na końcu ziemią. Tego żwiru poszło 6 wywrotek, ale w końcu sukces! Chociaż się napocili naprawdę ostro. Kolejna rzecz do przodu
  6. Od wczoraj mamy szambo Nie obyło się bez szambowych turbulencji, głównie ze względu na bardzo wysoki poziom wody. Ale po kolei. Wreszcie-Teść wczoraj jechał na działkę, kiedy dostał telefon od panów od szamba, że nie mogą go ugruntować (ogromne betonowe szambo, pewnie kilkutonowe). Szambo ma swoją drogą pojemność 10 m sześć. (dwukomorowe, przelewowe czyli 2 X 5m sześć). Szambo wciąż wypychało, więc zdecydowali się wywieźć więcej gliny, a w jej miejsce wsypać żwir, którego zadaniem miało być wchłonięcie wody. Pomogło i powoli szambo się osadzało, ciągle obsypywane żwirem, a na końcu ziemią. Tego żwiru poszło 6 wywrotek, ale w końcu sukces! Chociaż się napocili naprawdę ostro. Kolejna rzecz do przodu
  7. Dobrze mi zrobiło napisanie przedpołudniowego posta. Od razu w sumieniu się coś ruszyło :) i dziarsko nie znajdując sobie absolutnie żadnych wymówek ruszyłam do grzebania we wnętrzach (cała robota zawodowo-domowa leży...ogród też wciąż leży). Niemniej jakoś już zaczynam widzieć te kolory, więc może ta kolejna wizyta w Polsce okaże się tylko przypieczętowaniem rodzących się inspiracji?Daj Boże, daj!!!Bo jak to spieprzymy - niby zawsze można przemalować - to będę wyć z wkurzenia na siebie No więc Dulux chyba, bo podoba mi się ich zglobalizowane myślenie o kolorach, a stosunek ceny do jakości też chyba ok. Mężu rozważałeś Beckersa. Kolory fajne i intensywne, naprawdę. Ale na razie jeszcze nie umiem zobaczyć w Beckersie możliwości harmonizowania barw, bo one wszystkie jakoś dla mnie są w kontraście. Z pewnością z Beckersem można zrobić wiele, ja jakoś nie potrafię. No to obmyśliliśmy na razie: salon i tu będziemy bujać się w czymś naturalnym, jakiś odcień: clouded pearl, chiffon white albo dusted moss (każdy ma 4 warianty). Ja osobiście stawiam na dusted moss 1, jest przepiękny i widzę go w połączeniu z podłogą lapacho i jedną ze ścian w kamieniu dekoracyjnym Limburg. dusted moss 1 (prawa ściana) i dusted moss 2 (lewa ściana) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000004.jpg Kuchnia, w której podłoga to będą według wersji na dziś te płytki La Faenza Amazonia J, a meble:płyta kuchenna mdf (kość słoniowa) i blaty w kolorze orzechu - pójdziemy w jakieś oranże: cappucino candy, sultana spice, expresso delight. Propozycje: Cappucino candy 5 (lewa ściana) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000003.jpg Expresso delight 5 (lewa ściana) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000002.jpg Hol w zależności od wyboru w kuchni, pociągniemy odcieniem ciemniejszym któregoś z kolorów. Do przegadania sypialnia gościnna i gabinet, ale jakoś mi lżej na sercu, bo coś się rusza w mózgownicy
  8. Dobrze mi zrobiło napisanie przedpołudniowego posta. Od razu w sumieniu się coś ruszyło i dziarsko nie znajdując sobie absolutnie żadnych wymówek ruszyłam do grzebania we wnętrzach (cała robota zawodowo-domowa leży...ogród też wciąż leży). Niemniej jakoś już zaczynam widzieć te kolory, więc może ta kolejna wizyta w Polsce okaże się tylko przypieczętowaniem rodzących się inspiracji?Daj Boże, daj!!!Bo jak to spieprzymy - niby zawsze można przemalować - to będę wyć z wkurzenia na siebie No więc Dulux chyba, bo podoba mi się ich zglobalizowane myślenie o kolorach, a stosunek ceny do jakości też chyba ok. Mężu rozważałeś Beckersa. Kolory fajne i intensywne, naprawdę. Ale na razie jeszcze nie umiem zobaczyć w Beckersie możliwości harmonizowania barw, bo one wszystkie jakoś dla mnie są w kontraście. Z pewnością z Beckersem można zrobić wiele, ja jakoś nie potrafię. No to obmyśliliśmy na razie: salon i tu będziemy bujać się w czymś naturalnym, jakiś odcień: clouded pearl, chiffon white albo dusted moss (każdy ma 4 warianty). Ja osobiście stawiam na dusted moss 1, jest przepiękny i widzę go w połączeniu z podłogą lapacho i jedną ze ścian w kamieniu dekoracyjnym Limburg. dusted moss 1 (prawa ściana) i dusted moss 2 (lewa ściana) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000004.jpg Kuchnia, w której podłoga to będą według wersji na dziś te płytki La Faenza Amazonia J, a meble:płyta kuchenna mdf (kość słoniowa) i blaty w kolorze orzechu - pójdziemy w jakieś oranże: cappucino candy, sultana spice, expresso delight. Propozycje: Cappucino candy 5 (lewa ściana) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000003.jpg Expresso delight 5 (lewa ściana) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000002.jpg Hol w zależności od wyboru w kuchni, pociągniemy odcieniem ciemniejszym któregoś z kolorów. Do przegadania sypialnia gościnna i gabinet, ale jakoś mi lżej na sercu, bo coś się rusza w mózgownicy
  9. Ogrodu wciąż nie ruszyłam. Dziś miałam nawet sen o sadzeniu maciejek i marchewki (na Boga w jednej grządce!). To "wypieranie" tematyki ogrodowej zaczyna mnie psychicznie dowalać :) Muszę się za to zabrać. Mamy zgryz z płytkami do kuchni. Jakiś czas temu wybór padł na La Faenza Amazonia http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000001.jpg Ale teraz jakoś znowu nie do końca nam się to składa w kuchenna całość. Blaty mamy w orzechu. Decydowaliśmy się na LF Amazonię J początkowo, ale podglądając te płytki na zdjęciach w realu boimy się, że będą za blade. Amazonia T (druga z branych pod uwagę) wydaje się za ciemna. Może to tylko nasze wrażenie...myśleliśmy żeby zamówić płytkę i ją sobie obejrzeć, ale ten plan nie wypali z wielu powodów, przede wszystkim czasowych- jak obejrzymy te płytkę, to już dawno minie termin wyboru płytek Pozostaje chyba jednak tylko net. Po drugie kolory ścian, a właściwie ich wybór. Mniej więcej w drugiej połowie lipca mają wejść malarze, a nas dziś olśniło, że na wybór koloru we wszystkich pomieszczeniach (czyli tak naprawdę salon, kuchnia, hol, gabinet i sypialnia gościnna,bo górę robimy na razie w bieli) będziemy mieć kilka godzin. Oczywiście dużo wcześniej zaczęliśmy grzebanie w sieci, ale chodzi o wybór w realu -stoisz z kawałkiem podłogi, płytki, blatu czy czegokolwiek innego - i dobierasz. Po prostu nie czujemy się na tyle pewni własnej wyobraźni estetycznej, by zdecydować się na wnętrze tylko na podstawie własnych wyobrażeń. Czy to co piszę na w ogóle sens? A na budowie praca wre. Pan płytkarz "zapłytkował" nam już garaż, pomieszczenie gospodarcze i kotłownię. Na szczęście zrobił sobie przerwę i za kilka dni wraca do łazienek. Płytki w dolnej łazience już rozpracowane. Prawdopodobnie wczoraj weszła ekipa od elewacji zewnętrznej. Dziś podejrzewamy,że są na etapie tynku Wciąż mamy zgryz z konkretnym kolorem elewacji - wstępnie wybieraliśmy między najbielszą bielą a bielą łamaną jasną szarością (Atlas), ale do końca nie wiemy czy będzie w ogóle Atlas (białych i białopodobnych silikatów nie ma za dużo ), więc w konsekwencji kolor tynku będą wybierać panowie od elewacji z Wreszcie-Teściami biorąc pod uwagę wszelkie opcje bieli z wszelkich możliwych firm. Trochę się denerwujemy,ale biorąc pod uwagę wybór dachówek przez Wreszcie-Teścia stwierdzamy, że będzie dobrze.
  10. Ogrodu wciąż nie ruszyłam. Dziś miałam nawet sen o sadzeniu maciejek i marchewki (na Boga w jednej grządce!). To "wypieranie" tematyki ogrodowej zaczyna mnie psychicznie dowalać Muszę się za to zabrać. Mamy zgryz z płytkami do kuchni. Jakiś czas temu wybór padł na La Faenza Amazonia http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/292531/00000001.jpg Ale teraz jakoś znowu nie do końca nam się to składa w kuchenna całość. Blaty mamy w orzechu. Decydowaliśmy się na LF Amazonię J początkowo, ale podglądając te płytki na zdjęciach w realu boimy się, że będą za blade. Amazonia T (druga z branych pod uwagę) wydaje się za ciemna. Może to tylko nasze wrażenie...myśleliśmy żeby zamówić płytkę i ją sobie obejrzeć, ale ten plan nie wypali z wielu powodów, przede wszystkim czasowych- jak obejrzymy te płytkę, to już dawno minie termin wyboru płytek Pozostaje chyba jednak tylko net. Po drugie kolory ścian, a właściwie ich wybór. Mniej więcej w drugiej połowie lipca mają wejść malarze, a nas dziś olśniło, że na wybór koloru we wszystkich pomieszczeniach (czyli tak naprawdę salon, kuchnia, hol, gabinet i sypialnia gościnna,bo górę robimy na razie w bieli) będziemy mieć kilka godzin. Oczywiście dużo wcześniej zaczęliśmy grzebanie w sieci, ale chodzi o wybór w realu -stoisz z kawałkiem podłogi, płytki, blatu czy czegokolwiek innego - i dobierasz. Po prostu nie czujemy się na tyle pewni własnej wyobraźni estetycznej, by zdecydować się na wnętrze tylko na podstawie własnych wyobrażeń. Czy to co piszę na w ogóle sens? A na budowie praca wre. Pan płytkarz "zapłytkował" nam już garaż, pomieszczenie gospodarcze i kotłownię. Na szczęście zrobił sobie przerwę i za kilka dni wraca do łazienek. Płytki w dolnej łazience już rozpracowane. Prawdopodobnie wczoraj weszła ekipa od elewacji zewnętrznej. Dziś podejrzewamy,że są na etapie tynku Wciąż mamy zgryz z konkretnym kolorem elewacji - wstępnie wybieraliśmy między najbielszą bielą a bielą łamaną jasną szarością (Atlas), ale do końca nie wiemy czy będzie w ogóle Atlas (białych i białopodobnych silikatów nie ma za dużo ), więc w konsekwencji kolor tynku będą wybierać panowie od elewacji z Wreszcie-Teściami biorąc pod uwagę wszelkie opcje bieli z wszelkich możliwych firm. Trochę się denerwujemy,ale biorąc pod uwagę wybór dachówek przez Wreszcie-Teścia stwierdzamy, że będzie dobrze.
  11. kasia i mat

    Materac do sypialni

    Jakoś specjalnie się nie znam na materacach, ale kilka dni przeglądałem różne fora pod tym kątem i opinie o dwóch firmach były zawsze dobre i zgodne, o: Kole i Janpol-u. O Relaks-ie też nikt nie wypowiadał się źle. Wydaje mi się, że to jak z kawą. Jedni wolą Lavazz-e, drudzy Kenco, a jeszcze inni nie wyobrażają sobie dnia bez Douwe Egberts. Chyba najlepiej jest samemu spróbować i wtedy zdecydować. Wszystkie te firmy są dobre, więc wybór jest kwestią gustu.
  12. kasia i mat

    Materac do sypialni

    Dokładnie. Dzięki elastycznemu stelażowi uzyskuję się idealny stosunek twardości do komfortu. Należy też zwrócić uwagę na oznaczenie twardości. Każda firma podaje takie dane. I tak w przypadku Koła jest to H2, H3 itp. Ja rodzicom kupiłem H3, ale dla siebie wybiorę H2 bo jesteśmy z żoną lżejsi. Choć ja powoli kwalifikuję się na H3! A właściwie: Tak czy inaczej dobry stelaż jest niemal równie ważny jak dobry materac - one się po prostu uzupełniają. Zresztą może wypowie się tu ktoś kto się na tym zna i specjalizuje się w tym temacie.
  13. Staram się nie brać udziału w "wojnach na technologię", ale tym razem zrobię wyjątek. Pochodzę z rodziny budowlańców: ojciec - projektant/kier bud, dziadek - elektryk, drugi dziadek - murarz, wuja i kuzyn - hydraulik itp. Więc chcąc nie chcąc choć wybrałem sobie trochę inną drogę, czyli IT i eBiznes. To całe życie byłem "zmuszony" wysłuchiwać dysput całej rodziny i niezliczonej ilości majstrów - wszelkich maści. I chyba nigdy nie słyszałem dyskusji na temat najlepszej technologi budowania ścian nośnych. Wszyscy wiedzieli, że jest to ceramika i tyle. I choć nikt nie miał wątpliwości co do zwycięzcy w kategorii jakość, to wysłuchałem setki kłótni, która technologia ma najlepszy stosunek ceny do jakości. Ile osób tyle było opinii. Dlatego trochę dziwią mnie posty np. pblochu z których ja osobiście wnioskuję, że nie starają się przekonać o lepszym stosunku ceny do jakości BK tylko o wyższości BK nad ceramiką. Całe życie słyszałem od setek majstrów z wieloletnim doświadczeniem o tym, że jak jest możliwość to wybierać ceramikę. Tu natomiast czytam, że oni wszyscy nie mają racji bo osoby, które zajmują się budowlanką zazwyczaj od kilku lat (czyli od czasu jak zaczęli budować dom) twierdzą inaczej. Sam wielokrotnie wybierałem na różnych etapach rozwiązania nie najlepsze (bo nie było mnie na nie stać), ale ja zdaję sobie z tego sprawę i nie będę nikogo przekonywał, że moje rozwiązanie jest najlepsze. Mam nadzieję, że nikogo tym postem nie obraziłem - nie to było moją intencją. Trochę się po prostu zirytowałem faktem, że osoby przeciętnie znające się na budowlańce (tak jak i ja) podważają opinię ekspertów. Widziałem też wątek w którym kilku użytkowników przekonywało, że blachodachówka jest lepsza od dachówki...
  14. kasia i mat

    Materac do sypialni

    Ja kilka tygodni temu kupiłem moim rodzicom w prezencie 2 materace Koło IBIZA - lateksowe. Na początku byli sceptycznie nastawieni. Mój ojciec nie potrafi nigdzie spać poza domem (wakacje, u mnie itp.). Teraz są zachwyceni! Szczególnie chwalą sobie stelaże regulowane DUOFLEX KF. Sam się chwilkę zdrzemnąłem i kupuje sobie identyczne. Zarówno materace jak i stelaże są rewelacyjne. Podobno Janpol też są bardzo dobre. Ale zdecydowanie polecam lateksowe. Miałem już piankę wysokoelastyczną, aktualnie mam woreczkowy (7 polowy), ale lateks zdecydowanie najlepszy wg mnie. Należy pamiętać by kupić odpowiedni stelaż wysokoelastyczny - te dołączane do łóżek są do wywalenia. Jeśli ktoś chce to mogę wysłać na PW adres sklepu internetowego w którym materac kupiłem - byłem bardzo zadowolony z obsługi.
  15. się nie popisał. kasia i mat,można zrobić pasywniaka 1W i z ytonga ,jak ktoś chce...a mętlik to w głowie mam,bo nie wiem(co autor miał na myśli) ytong to poldziu ,czy luksusowe autko...ekonomiczne??? A z BK to tylko ytong ,bo prosty. Pozdrowienia ze słonecznego nadmorskiego kurortu dla coulignon'a i mpoplaw'a. PaniG,co domek z ytonga 1W stawia. Pasywniaka z 1W Ytonga to dość trudno zrobić. Troszkę mi to reklamę Peugeot-a 206 (w Indiach) przypomina. Wszystko można ze wszystkiego zrobić. Ogranicza nas tylko wyobraźnia i kreatywność. Pozdrawiam i zazdroszczę "byczenia" się nad morzem podczas gdy inni ciężko i uczciwie pracują!!!
  16. Mam zgryz...ogrodowy zgryz Jestem typowym dzieckiem miejskiego betonu z kilkoma wiechciami zasadzonymi przez spółdzielnię pod oknami. O posiadaniu własnego ogrodu nie mam pojęcia. Mało tego, jakoś nigdy w klimaty "przesadzania kwiatków" mnie nie ciągnęło, ale być może to jakiś wtłoczony sobie do głowy opór, bo nigdy tak na dobrą sprawę nie miałam gdzie tych kwiatków przesadzać. Ty Mężu Mądry powiedziałeś kiedyś: planowanie domu było moje, planowanie ogrodu jest Twoje. Taka i prawda. No to dobra - zasadziłam się ambitnie - Taki ogród nam wymyślę, że ho ho. Nikt w okolicy ładniejszego mieć nie będzie. Grzebanie w tej ziemi nie może być w końcu jakoś specjalnie skomplikowane... No i zagrzebałam się ...na początek w sieci. I nie tak od razu się zagrzebałam, generalnie z wielkim oporem (zawsze jest coś ciekawszego lub pilniejszego do zrobienia niż praca nad tym ogrodem - to mi nie wróży za dobrze, prawda? ) No a w sieci...cholera, tysiące porad (wybierałam z tych "tylko dla początkujących)...czego nie sadzić, gdzie sadzić, po co sadzić, co łączyć a czego nie, od jakiej strony świata, jaki rodzaj ziemi, czym nawozić a czym absolutnie nie, jak dobrać kolorystycznie pod różne pory roku itd. Już same początki - daj do analizy glebę pod kątem zawartości dziesiątek minerałów i składników - z lekka mnie przeraziło. Daj!- mogę dać - ale co ja potem z wynikami tych analiz sobie zrobię? :) Może ja jakoś obronnie łapię te tysiące wiadomości, po to by potem móc spokojnie powiedzieć "No nie dam rady". W każdym razie czuję się małym żuczkiem w tym antycypowanym tajemniczym ogrodzie i póki co chyba daję się zadeptywać. Ale projektanta za Chiny ludowe nie wezmę...muszę się tylko porządnie, systematycznie i z dobrym planem wziąć ostro do roboty!!! Hmmm...czemu ja czuję, że skończy się na wszechogarniającej nas trawce i tujach wokół ogrodzenia? Nie, nie Kaśka...musisz dać czadu. Help!!!
  17. Mam zgryz...ogrodowy zgryz Jestem typowym dzieckiem miejskiego betonu z kilkoma wiechciami zasadzonymi przez spółdzielnię pod oknami. O posiadaniu własnego ogrodu nie mam pojęcia. Mało tego, jakoś nigdy w klimaty "przesadzania kwiatków" mnie nie ciągnęło, ale być może to jakiś wtłoczony sobie do głowy opór, bo nigdy tak na dobrą sprawę nie miałam gdzie tych kwiatków przesadzać. Ty Mężu Mądry powiedziałeś kiedyś: planowanie domu było moje, planowanie ogrodu jest Twoje. Taka i prawda. No to dobra - zasadziłam się ambitnie - Taki ogród nam wymyślę, że ho ho. Nikt w okolicy ładniejszego mieć nie będzie. Grzebanie w tej ziemi nie może być w końcu jakoś specjalnie skomplikowane... No i zagrzebałam się ...na początek w sieci. I nie tak od razu się zagrzebałam, generalnie z wielkim oporem (zawsze jest coś ciekawszego lub pilniejszego do zrobienia niż praca nad tym ogrodem - to mi nie wróży za dobrze, prawda? ) No a w sieci...cholera, tysiące porad (wybierałam z tych "tylko dla początkujących)...czego nie sadzić, gdzie sadzić, po co sadzić, co łączyć a czego nie, od jakiej strony świata, jaki rodzaj ziemi, czym nawozić a czym absolutnie nie, jak dobrać kolorystycznie pod różne pory roku itd. Już same początki - daj do analizy glebę pod kątem zawartości dziesiątek minerałów i składników - z lekka mnie przeraziło. Daj!- mogę dać - ale co ja potem z wynikami tych analiz sobie zrobię? Może ja jakoś obronnie łapię te tysiące wiadomości, po to by potem móc spokojnie powiedzieć "No nie dam rady". W każdym razie czuję się małym żuczkiem w tym antycypowanym tajemniczym ogrodzie i póki co chyba daję się zadeptywać. Ale projektanta za Chiny ludowe nie wezmę...muszę się tylko porządnie, systematycznie i z dobrym planem wziąć ostro do roboty!!! Hmmm...czemu ja czuję, że skończy się na wszechogarniającej nas trawce i tujach wokół ogrodzenia? Nie, nie Kaśka...musisz dać czadu. Help!!!
  18. ?????? Czy mi sie wydaje, czy Ty właśnie doraziles osobie chcacej budować dom pasywny Ytonga? Ścianę jednowartswowa??? Ja mam ceramikę 25, na to wełna 20 i cegłą 12 i w porywach mogę mówić o domu energooszczednym. Mówienie o Ytongu w kontekście domu pasywnego, to jak doradzanie osobie poszukujacej luksusowego samochodu Poloneza. Potem takie osoby mają mętlik w głowie.
  19. http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/283425/00000019.JPG A co to takiego? :) A to nasza studnia...Dorobiliśmy się niedawno. Co prawda na zdjęciu jej nie widać, bo po pierwsze jest przykryta czymś co było niedawno jeszcze naszą "bramą", po drugie jest taka ciemna, że nie miałam pojęcia jak jej trzasnąć fotę. Po trzecie - na swoje usprawiedliwienie - jak robiłam te zdjęcia, to strasznie lało i od tego deszczu motywacja fotograficzna mi spadła Co do studni. Ma już jakieś 3 tygodnie, ok 9 metrów głębokości i powstała na skutek wiercenia. Początkowo chcieliśmy kopać, bo wydawało nam się, że wiercenie wyjdzie drożej. Okazało się jednak, że lustro wody jest bardzo płytko (ok 5 m głębokości), praca wiertła było porównywalna do ceny kopary, a studni wierconej nie będzie tak widać (jedynym widocznym elementem jest studzienka). Pan "wiertacz" powiedział, że jest dobrze... woda ma jakiś specyficzny biały osad, co może oznaczać, że nie ma kamienia...I w ogóle jakoś tę wodę organoleptycznie oceniał..oddamy do analizy, zobaczy się. Generalnie przykazał jak najwięcej ze studni skorzystać, skasował ponad dwa patole i odjechał z wiertłem w siną dal. My podłączamy studnię -jeśli analizy się potwierdzą - wszędzie oprócz kuchni, bo pewnie tak czy inaczej na picie się nie zdecydujemy.
  20. http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/283425/00000019.JPG A co to takiego? A to nasza studnia...Dorobiliśmy się niedawno. Co prawda na zdjęciu jej nie widać, bo po pierwsze jest przykryta czymś co było niedawno jeszcze naszą "bramą", po drugie jest taka ciemna, że nie miałam pojęcia jak jej trzasnąć fotę. Po trzecie - na swoje usprawiedliwienie - jak robiłam te zdjęcia, to strasznie lało i od tego deszczu motywacja fotograficzna mi spadła Co do studni. Ma już jakieś 3 tygodnie, ok 9 metrów głębokości i powstała na skutek wiercenia. Początkowo chcieliśmy kopać, bo wydawało nam się, że wiercenie wyjdzie drożej. Okazało się jednak, że lustro wody jest bardzo płytko (ok 5 m głębokości), praca wiertła było porównywalna do ceny kopary, a studni wierconej nie będzie tak widać (jedynym widocznym elementem jest studzienka). Pan "wiertacz" powiedział, że jest dobrze... woda ma jakiś specyficzny biały osad, co może oznaczać, że nie ma kamienia...I w ogóle jakoś tę wodę organoleptycznie oceniał..oddamy do analizy, zobaczy się. Generalnie przykazał jak najwięcej ze studni skorzystać, skasował ponad dwa patole i odjechał z wiertłem w siną dal. My podłączamy studnię -jeśli analizy się potwierdzą - wszędzie oprócz kuchni, bo pewnie tak czy inaczej na picie się nie zdecydujemy.
  21. "Ciemny tłum" ma na razie inna rozrywke - Palikota z wibratorem. Przeciw komu mieliby ludzie protestowac? Przecie Enionowi, Tauronowi, Watenfalowi czy innemu "kapitaliście"? Przeciwko rządowi stosującemu "polityke milosci"? Zauważyłes, ze w 2007 roku lekarze i pielegniarki protestowali przed Kancelaria Premiera (z PiS) a juz rok pozniej, ci sami lekarze i te same pielegniarki protestowły przed siedziba NFZ. A przeciez przez rok nic sie w sluzbie zdrowia nie zmieniło. "Polityka miłosci" działa, ludzie nie protestuja nawet przeciwko ustawie o OFE ktora znosi dziedziczenie kapitału a wysmiewaja prezydenta ktory zawetował tą ustawe. Ludzie są tak skołowani, ze nawet nie wiedza do kogo i za co miec pretensje. Siedza w domach cicho bo pretesowanie za czasow rzado PO nie jest trendy - mamy wszak tą wolnosc o ktora tak ludzie walczyli stojac w kolejkach do głosowania po 8 godzin na ulicach Londynu. Szkoda słów... Moja żona jest psychologiem, może będzie mogła pomoc. Daj znać.
  22. Podglądnęłam Was dziś znowu Widzę, że jesteśmy gdzieś na podobnym etapie. My też już po wylewkach i tynkowaniu. Już bym chciała mieszkać Wrócić wreszcie Nam czas wlecze się niemiłosiernie - nie wiem jak Wam...Kiedy wreszcie będzie ta pierwsza noc w nowym domu- wciąż łamię sobie na tym głowę.. Pozdrawiamy serdecznie ze słonecznej dziś (nie do wiary!) Wyspy Wiecznego Deszczu
  23. Ciąg dalszy polskich opowieści (muszę skorzystać z faktu, że dziś nie pracuję, więc nawalam w klawiaturę). Jesteśmy po wylewkach i tynkach wewnętrznych. Żadnych problemów nie zgłaszamy, oprócz kilku lekko krzywych ścian - takich jak ta kuchenna, na którą zwróciła uwagę projektanka kuchni, która przyjechała na mierzenie. Wreszcie-Teść jej nie dowierzał, kiedy ledwie rzuciła okiem na ścinę i stwierdziła - chyba trochę krzywa. Pomierzyli i okazało się, że faktycznie milimetry różnicy na dole i góry. Milimetry milimetrami, ale stwierdziła, że to ważne, kiedy robi się meble pod wymiar i w konsekwencji trzeba było skorygować lekko.Ale to znowu szczegóły i znowu ważne szczegóły...Choć robotnicy zgodnie twierdzą "Panie nie ma idealnie prostych ścian, to niemożliwe". A my na to: "Panie, muszą być, bo nam za chwilę połowa domu będzie odstawać". I takie dialogi w nieskończoność się toczą... :) (zresztą pewnie znacie je z własnych doświadczeń). Dowieźli nam już grzejniki i kilka zostało zamontowanych w celu stwierdzenia szczelności instalacji. Na razie sukces bez wycieków, więc kolejne hurra. Mam nadzieję, że nie zapeszę. Z grzejnikami jest też tak, że zaprojektowałeś Mężu sam gdzie i jaki grzejnik będzie sobie wisiał i te współrzędne grzecznie przemailowałeś do Wreszcie-Teścia. Wreszcie-Teść miewa jednak czasem własne pomysły na ten dom i potem okazuje się, że nie do końca wszystko jest fizycznie tam, gdzie miało być zgodnie z planowaniem. Naprawdę staramy się nie czepiać, bo: 1) wiemy, że często wie lepiej od nas, a nam tylko ze względu na młody wiek i daleko posuniętą potrzebę pokazania niezależności chce się pokazać, że wiemy lepiej :) (skomplikowane zależności); 2) w natłoku zdarzeń budowlanych, którymi jest przywalony może się czasem coś po prostu popieprzyć; 3) czasem łatwiej jest coś zrobić gdzieś, gdzie łatwiej, choć może niekoniecznie dobrze będzie wyglądało i było tam potrzebne. Niemniej takie nieoczekiwane zmiany akcji przywracają nas o zawrót głowy.Chwilami z tym domem jest jak z puzzlami - zmienisz jeden element i cała reszta ni jak nie pasuje. Takie przygody mieliśmy także z grzejnikami (uczciwie mówiąc na razie z jednym, ale spodziewamy się, że może być więcej). Na szczęście psychologiczne sposoby odreagowywania stresu na razie przynoszą efekty, więc do żadnych acting-out'ów nie doszło (swoją drogą założenie takiej live grupy wsparcia dla budujących i uwspólnienie "traumatycznych" przeżyć byłoby niezłym pomysłem :)) Jak już wcześniej wspominałam po wylewkach na miejsce akcji przybyli eksperci od projektów kuchni i łazienek. Pani projektantka kuchni jest zapalonym profesjonalistą, więc wymierzyła wszystko, wyliczyła, pozmieniała co trzeba i naprawdę efekty jej pracy (jak do tej pory) są bezbłędne, choć z pewnością coś "wyjdzie w praniu", ale takie rzeczy są nieuchronne i niezależne od niej. Pan od łazienek napsuł nam trochę krwi (ja jestem "miękka" w tej materii i go trochę rozgrzeszam, bo pokątnie się dowiedziałam, że ma jakieś problemy prywatne; Ty Mężu po męsku najzwyczajniej w świecie jesteś wkuty). Bo faktycznie nawalił. Projekt górnej łazienki jeszcze jako tako, bo w konsekwencji nam samym udało się powymyślać na nowo i potem razem z nim nanieśliśmy zmiany i chyba powinno być dobrze. Z dolną totalna klapa. Zaczęło się od tego, że sam się uparł, że wszystko musi pomierzyć, dając do zrozumienia, że ktokolwiek inny zrobiłby to źle. No i wymierzył... źle. Na projekcie pozmieniał kilka rzeczy w stosunku do rzeczywistości np. bagatela umiejscowienie okna. To, czym miał się tak naprawdę zająć czyli wyliczenie i ułożenie kafelek zrobił na odpieprz - wiele rzeczy się kupy nie trzymało, nawet dla takich laików jak my. W dolnej łazience mamy duże kafle o wymiarach 97,5x32,5 cm,które są po prostu drogie i mało "ustawne". Na projekcie nie trzymał się wspólnych ustaleń i do tego poprzycinał wiele bezsensownie, nie przejmując się za bardzo finansowymi aspektami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mamy już płytkarza, który kładzie inne kafelki, z utęsknieniem czekając na te łazienkowe. Pan "projektant" łazienkowe zamówił - zgodnie ze swoimi wyliczeniami, które były do bani. Zamówienie trzeba było anulować. W konsekwencji my razem z Wreszcie-Teściem zajęliśmy się sami wymierzeniem i projektowaniem od nowa. W ciągu kilku najbliższych dni zrobimy korektę zamówienia i poczekamy kilka kolejnych dni aż płytki dotrą na budowę. Mamy nadzieję, że do tego czasu Pan Płytkarz będzie miał inną robotę, choć martwi nas trochę to, że praca idzie mu szybko..solidnie, ale za szybko. To dobry fachowiec z dużą ilością zamówień na siebie...a na takich przerwy w pracy nie działają zbyt dobrze. I nie ma się co dziwić. Takie smaczki budowlane, których zaczyna się trochę mnożyć. Ale damy radę!
  24. Ciąg dalszy polskich opowieści (muszę skorzystać z faktu, że dziś nie pracuję, więc nawalam w klawiaturę). Jesteśmy po wylewkach i tynkach wewnętrznych. Żadnych problemów nie zgłaszamy, oprócz kilku lekko krzywych ścian - takich jak ta kuchenna, na którą zwróciła uwagę projektanka kuchni, która przyjechała na mierzenie. Wreszcie-Teść jej nie dowierzał, kiedy ledwie rzuciła okiem na ścinę i stwierdziła - chyba trochę krzywa. Pomierzyli i okazało się, że faktycznie milimetry różnicy na dole i góry. Milimetry milimetrami, ale stwierdziła, że to ważne, kiedy robi się meble pod wymiar i w konsekwencji trzeba było skorygować lekko.Ale to znowu szczegóły i znowu ważne szczegóły...Choć robotnicy zgodnie twierdzą "Panie nie ma idealnie prostych ścian, to niemożliwe". A my na to: "Panie, muszą być, bo nam za chwilę połowa domu będzie odstawać". I takie dialogi w nieskończoność się toczą... (zresztą pewnie znacie je z własnych doświadczeń). Dowieźli nam już grzejniki i kilka zostało zamontowanych w celu stwierdzenia szczelności instalacji. Na razie sukces bez wycieków, więc kolejne hurra. Mam nadzieję, że nie zapeszę. Z grzejnikami jest też tak, że zaprojektowałeś Mężu sam gdzie i jaki grzejnik będzie sobie wisiał i te współrzędne grzecznie przemailowałeś do Wreszcie-Teścia. Wreszcie-Teść miewa jednak czasem własne pomysły na ten dom i potem okazuje się, że nie do końca wszystko jest fizycznie tam, gdzie miało być zgodnie z planowaniem. Naprawdę staramy się nie czepiać, bo: 1) wiemy, że często wie lepiej od nas, a nam tylko ze względu na młody wiek i daleko posuniętą potrzebę pokazania niezależności chce się pokazać, że wiemy lepiej (skomplikowane zależności); 2) w natłoku zdarzeń budowlanych, którymi jest przywalony może się czasem coś po prostu popieprzyć; 3) czasem łatwiej jest coś zrobić gdzieś, gdzie łatwiej, choć może niekoniecznie dobrze będzie wyglądało i było tam potrzebne. Niemniej takie nieoczekiwane zmiany akcji przywracają nas o zawrót głowy.Chwilami z tym domem jest jak z puzzlami - zmienisz jeden element i cała reszta ni jak nie pasuje. Takie przygody mieliśmy także z grzejnikami (uczciwie mówiąc na razie z jednym, ale spodziewamy się, że może być więcej). Na szczęście psychologiczne sposoby odreagowywania stresu na razie przynoszą efekty, więc do żadnych acting-out'ów nie doszło (swoją drogą założenie takiej live grupy wsparcia dla budujących i uwspólnienie "traumatycznych" przeżyć byłoby niezłym pomysłem ) Jak już wcześniej wspominałam po wylewkach na miejsce akcji przybyli eksperci od projektów kuchni i łazienek. Pani projektantka kuchni jest zapalonym profesjonalistą, więc wymierzyła wszystko, wyliczyła, pozmieniała co trzeba i naprawdę efekty jej pracy (jak do tej pory) są bezbłędne, choć z pewnością coś "wyjdzie w praniu", ale takie rzeczy są nieuchronne i niezależne od niej. Pan od łazienek napsuł nam trochę krwi (ja jestem "miękka" w tej materii i go trochę rozgrzeszam, bo pokątnie się dowiedziałam, że ma jakieś problemy prywatne; Ty Mężu po męsku najzwyczajniej w świecie jesteś wkuty). Bo faktycznie nawalił. Projekt górnej łazienki jeszcze jako tako, bo w konsekwencji nam samym udało się powymyślać na nowo i potem razem z nim nanieśliśmy zmiany i chyba powinno być dobrze. Z dolną totalna klapa. Zaczęło się od tego, że sam się uparł, że wszystko musi pomierzyć, dając do zrozumienia, że ktokolwiek inny zrobiłby to źle. No i wymierzył... źle. Na projekcie pozmieniał kilka rzeczy w stosunku do rzeczywistości np. bagatela umiejscowienie okna. To, czym miał się tak naprawdę zająć czyli wyliczenie i ułożenie kafelek zrobił na odpieprz - wiele rzeczy się kupy nie trzymało, nawet dla takich laików jak my. W dolnej łazience mamy duże kafle o wymiarach 97,5x32,5 cm,które są po prostu drogie i mało "ustawne". Na projekcie nie trzymał się wspólnych ustaleń i do tego poprzycinał wiele bezsensownie, nie przejmując się za bardzo finansowymi aspektami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mamy już płytkarza, który kładzie inne kafelki, z utęsknieniem czekając na te łazienkowe. Pan "projektant" łazienkowe zamówił - zgodnie ze swoimi wyliczeniami, które były do bani. Zamówienie trzeba było anulować. W konsekwencji my razem z Wreszcie-Teściem zajęliśmy się sami wymierzeniem i projektowaniem od nowa. W ciągu kilku najbliższych dni zrobimy korektę zamówienia i poczekamy kilka kolejnych dni aż płytki dotrą na budowę. Mamy nadzieję, że do tego czasu Pan Płytkarz będzie miał inną robotę, choć martwi nas trochę to, że praca idzie mu szybko..solidnie, ale za szybko. To dobry fachowiec z dużą ilością zamówień na siebie...a na takich przerwy w pracy nie działają zbyt dobrze. I nie ma się co dziwić. Takie smaczki budowlane, których zaczyna się trochę mnożyć. Ale damy radę!
  25. No to wróciliśmy z Polski. Znowu... Ciężko na sercu...kolejne kilka tygodni bez budowy, z telefonami od Wreszcie-Teścia, naszym jedynym niezastąpionym "łącznikiem budowlanym" (musimy go jakimś orderem odznaczyć za to wszystko). Do samolotu Wreszcie-Teściowe nas niemal wpychali. Już po starcie się poryczałam, ukradkiem żeby nie widzieli jaki mięczak jestem. Ty Mężu twardo trzymałeś emocje,ale przysięgłabym, że oczy trochę też Ci się zaszkliły. Jak bardzo chcielibyśmy już tam mieszkać!!! Jak bardzo chcielibyśmy zapierniczać na tej budowie od świtu do nocy...jak bardzo chcielibyśmy widzieć jak to nasze pierwsze wspólne "dziecko" rośnie z każdym dniem... Dobra, koniec już tych babskich emocjonalnych rozczulań (my kobiety potrafimy przecież ciągnąć tak w nieskończoność...no przynajmniej ja potrafię) A na budowie... Na budowie się pozmieniało. Dom z wylewkami, elewacją wewnętrzną i panem płytkarzem w środku, naprawdę zaczyna być domem...Ale po kolei i zapewne w kilku odcinkach, bo nie da tak się wepchnąć wszystko w jeden post. Byłaby to zbrodnia No więc nasze "dziecko" w 11 miesiącu życia wygląda z zewnątrz tak: http://en.fotoalbum.eu/images1/200812/74114/283406/00000002.JPG Długi czas temu obiecaliśmy niektórym dach w całości. Z poślizgiem, ale jest: http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/283425/00000017.JPG Podczas naszego ostatniego pobytu byliśmy w oczekiwaniu na półokrągłe drzwi na górnym frontowym tarasie. Firma potrzebowała znacznie więcej czasu, bo były one naturalnie robione pod wymiar i na zamówienie. Początkowo koncepcja była taka:dwuskrzydłowe, otwierane w całości. Po wymierzeniu okazało się, że pomysł do bani. Łuk drzwi był zbyt duży i górny zawias trzeba by zamontować zbyt nisko, co w konsekwencji spowodowałoby "opadnięcie" skrzydeł. I chcąc nie chcąc zdecydowaliśmy się na drzwi z otwieranym środkiem i fiksami po bokach. A wyglądają właśnie tak: z zewnątrz http://en.fotoalbum.eu/images1/200812/74114/283406/00000004.JPG wewnątrz http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/283425/00000013.JPG Okna zamontowane już w styczniu i drzwi balkonowe jakiś czas temu mają ochronne taśmy na zewnątrz i wewnątrz.Taśmy oczywiście zdejmuje się albo przy montowaniu okien albo zaraz po. U nas nikt tego nie zrobił i zabraliśmy się do tego zaraz po przyjeździe na budowę. Po serii upałów w pełnym słońcu, baliśmy się, że te taśmy wtopią się w okna (jak pisało o tym wiele osób na tym forum także) i będzie problem z odklejeniem ich od ram. Na szczęście w naszym przypadku tak się nie stało, czyli taśmy generalnie schodziły gładko...z małymi drobnymi wyjątkami. Wokół wszystkich otworów okiennych mamy ramy z klinkieru, które po zamontowaniu okien zostały zatynkowane. I część tynku wlazła na te taśmy. I kiedy próbowaliśmy zdejmować te taśmy w wielu miejscach urywały się i "ni cholery" nie dało się ich wydłubać, a dostęp do ram był ograniczony. W konsekwencji część z tych taśmy wpychaliśmy pod te ramy klinkieru, część wyskubywaliśmy centymetr po centymetrze jakimiś pensetami, nożami albo żyletkami. Taka mała w sumie pierdółka, ale strasznie wkurzająca. Jedno z okien, do którego ograniczone dojście z białymi taśmami z prawej i u góry, które jeszcze czeka na "wzięcie pod nóż": http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/283425/00000010.JPG To są szczegóły szczególików, ale na tym etapie pracy, takich "szczególików" pojawia się cała masa. Jak na przykład cegła klinkierowa na tarasie, położonym od strony południowego zachodu, zabarwiła się na rdzawo. Tylko tam i nie mamy pojęcia dlaczego. Nic tam prawdopodobnie nie było spawane, nie leżała też przez żaden dłuższy okres żadna blacha ani inny podobny materiał, a cegła złapała nam rdzę. To chyba nie może być wada materiału, bo wszystkie inne cegły są w porządku. Tragedii nie ma, bo to tylko taras, ale zawsze jednak widoczny Jedyna nadzieja w myjce ciśnieniowej i jakiś środkach chemicznych (pewnie istnieją, tylko muszę to jeszcze wykminić), chyba że ktoś ma jakieś wypróbowane sposoby na rdzawe cegły...chętnie skorzystamy :) http://en.fotoalbum.eu/images1/200906/97315/283425/00000018.JPG
×
×
  • Dodaj nową pozycję...