-
Liczba zawartości
1 246 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Heath
-
Ja stosowałem środek do impregnacji firmy Ultrament. Kiedyś polecali Atlas delfin albo Ceresit CT13. http://forum.muratordom.pl/cieknacy-komin,t106000.htm?highlight=komin%20cieknie
-
Rozdział XV G*wniana historia, czyli Szambo-(foto)story Uwaga, najpierw obejrzyj http://pl.youtube.com/watch?v=f5RsG2Oiw6k" rel="external nofollow">Wprowadzenie Roku Pańskiego 2005, kiedy kupowałem działkę, zapewniano mnie w gminie, że kanalizacja w mojej okolicy będzie za rok. Pasowało mi to i ze względu na termin i dlatego że nie musiałbym kupować szamba. Jak się można domyślić, nic z tego nie wyszło, bo kanalizy nie było ani za pół roku, ani za rok, ani za dwa. Dlatego też kiedy zbliżał się termin rozwiązania tej kwestii, postanowiłem przycisnąć urzędasów do ściany i zażądałem wiarygodnego terminu. Miła Pani z Gminy widząc mnie już n-ty raz pytającego o to samo, z uśmiechem oznajmiła że może w 2008 roku ,ale tak "między nami" to pewnie w 2009. No cóż, na wiosnę 2008 muszę się wprowadzić, więc nie pozostawało nic innego jak zakupić szambo. Jako że przełom miesięcy październik/listopad był wyjątkowo pogodny, radośnie założyłem że jeszcze zdążę posadowić szambo, wyrównać teren i zasiać trawkę. Jako że w Mieścinie nie znalazłem producenta, wybór pada na jedną z firm z "zagłębia szambiarskiego", czyli spod Radomia - porządna strona internetowa, fachowa informacja i ponoć częste kursy do Mieściny. Umawiamy się że szambo dotrze w ciągu 10 dni, z zastrzeżeniem że termin może się "ciut" przesunąć jeżeli nie będzie wspólnego kursu z klientem z moich okolic. Składam zamówienie i czekam. 10 dni. 14 dni, a szamba nie ma. Zniesmaczony dzwonię i pytam co jest grane. Otrzymuję zapewnienie że szambo przyślą, kiedy tylko ktoś z Mieściny znajdzie się chętny do transportu. No chyba że chcę dopłacić parę stówek i wtedy przyjadą tylko do mnie. Oczywiście nie chcę, parę dni w te czy wewte... Mijają kolejne dni, pogoda się psuje a mi nerwy puszczają. Dzwonię po raz kolejny i po raz kolejny Pan zapewnia mnie że lada chwila na pewno ktoś się znajdzie, a jeżeli nie, to do ustalamy datę po której szambo przyjedzie tylko do mnie w cenie transportu zbiorowego. Magiczna data mija i nic, cisza. Nie mam juz ochoty dzwonić, zresztą przyszła zima, ogrodu i tak juz nie założę i postanawiam odłożyć sprawę do wiosny. Na początku grudnia jednak dzwoni nie kto inny jak Pan Szambo i radośnie oznajmia, że jeżeli jeszcze sprawa jest aktualna, to jest gotów załatwić ekskluzywny kurs tylko do mnie. Chcę mieć to już za sobą więc zgadzam się. W dniu montażu, pogoda oczywiście trafiła się g*wniana, padał deszcz ze śniegiem i wszystko tonęło w błocie. Koparka na wielkiej platformie dotarła na czas i po chwili zaczęła się z pozoru prosta czynność - wykop pod szambo. Wszystko szło lux do momentu gdy wykop osiągnął głębokość ok. 2,5 metra. Podczas końcowego wyrównywania, nagle sssrrrruu - oberwała się jedna ściana wykopu. Pan Koparkowy wysiadł, stanął nad wykopem i zaczął kręcić głową. Będzie ciężko - oznajmił. Jest mokro, może się obrywać. To co teraz - pytam kuląc się z zimna i chyba też ze strachu. Hmm... Hmmm.. Hmmm.. Hmmm... - spróbujmy poszerzyć wykop - powiedział bez przekonania, poczem ponownie zasiadł za sterami. Pierwsze kłapnięcia nie napawały optymizmem. Mieszanina ziemi z gliną ani myślała współpracować z koparką i co rusz w ogromnych ilościach wpadała do wykopu zamiast z niego znikać. Na szczęście Pan Koparkowy nie należał do osób, które łatwo się poddają i podszedł do mojego wykopu ambicjonalnie. Z odradzającą się w sercu nadzieją widziałem jak wprawne ręce pewnie dzierżące drążki, z zimnym wyrachowaniem kierują łyżką, umiejscawiając ziemię tam gdzie jej miejsce. Prawdziwy wirtuoz - pomyślałem widząc jak do tej pory niesforna materia wreszcie zgięła kark i zaczęła się poddawać jego woli. Po kilkunastu minutach - taadaam!!! Jest wykop, a ściany (na razie) stabilne. Zadowolony Pan Koparkowy załadował się na platformę i cała karawana odjechała. Ekipa z Radomia spóźniała się i czekając na przyjazd szamba, co rusz zaglądałem do wykopu czy wszystko OK i niczym Stanisław Anioł w oczekiwaniu na delegację krajów Trzeciego Świata podrywałem się na każdy dźwięk samochodu. Na szczęście transport wkrótce dotarł i po kilku minutach szambo tkwiło bezpiecznie w swoim dołku. Szybki montaż pokrywy i sprawę kanalizy uważam za prawie zamkniętą. Pozostało tylko podłączyć szambo do budynku, założyć kołnierz z klapą i zasypać. Czy coś się jeszcze może wydarzyć? Na początku stycznia przybyli hydraulicy aby połączyć dom z szambem gównostradą. Otworzyłem im rano dom i pojechałem do roboty, pewny że nic tam po mnie. Za 20 minut telefon: "Q$#@!, niech to @8!^# w pi@$*!& !!! Nie da się kopać! Ziemia zmarznięta na kamień! Odkładamy robotę na kiedy indziej." Zdębiałem. Jak to zmarznięta, skoro jeszcze poprzedniego wieczora zapadałem się w błocie? Wracam na budowę żeby sprawdzić sytuację i nie pozwolić im odjechać. Na miejscu biorę łopatę i w miejscu pod domem wbijam ją bez problemu. Tym razem oni strzelili karpia. - My zaczęliśmy od strony szamba i tam nie dało się rozkuć ziemi - bąknął któryś pod nosem. No dobra, zaczynamy od drugiej strony, może szybko reszta rozmarznie. Okazało się że tej nocy trafił się niespodziewany przymrozek i mimo że cały tydzień były dodatnie temperatury, tej nocy ścięło ziemię. Koniec końców, po kilku godzinach i dwóch zgiętych szpadlach udało się położyć rury. Szambo podłączone. Jako że przez następne dni trzymał mróz, zamknięcie i zasypanie szamba zostawiłem sobie na czas późniejszy, zabezpieczając otwór deskami i folią. http://foto0.m.onet.pl/_m/cfc77dfd04847d0ee5f6ba0be83c34a4,5,19,0.jpg Jednak zima nie miała zamiaru zostawać i po kilku dniach przyszły deszcze, lało non stop przez 2 dni i noce. Podjechałem na działkę sprawdzić czy woda nie wyrządziła szkód w obejściu i na koniec coś mnie tknęło żeby jeszcze wejrzeć do „studni przeszłości”. Odsuwam folię a tam ... szambo pełne!!! Cała deszczówka z okolicznych wykrotów spłynęła sobie do środka i tylko cudem zbiornik jeszcze się nie przelał. O shit, tylko tego mi brakowało! Na szczęście pogodę na najbliższe dni zapowiadali dobrą, więc postanowiłem: 1. zamontować kołnierz z klapą, 2. wypompować wodę do rowu, 3. czem prędzej zasypać szambo. O ile pierwsze dwa punkty przebiegły w miarę sprawnie, to punkt nr 3 nie poszedł tak dobrze. Postanowiłem zasypać szambo samemu, żeby nie naruszyć kołnierza, poza tym pogoda sprzyjała wzmacnianiu krzepy. Już po kilku godzinach machania łopatą zaczęło łupać mnie w plerach, ale szambo było prawie zasypane, więc postanowiłem zrobić sobie przerwę na parę dni. I to był błąd. Niebiosa znów się rozwarły i zaczęło lać. Kiedy tylko się przejaśniło, pojechałem zajrzeć na budowę i oto jaki widok ukazał się moim oczom: http://foto3.m.onet.pl/_m/2270d138e0ed1aa2aa335669c2bac6bf,5,19,0.jpg Choć szambo już się nie zapełniało, wiedziałem że dopóki nie usypię małego pagórka, sytuacja będzie się powtarzać. Postanawiam zaczekać na słoneczną pogodę i ostatecznie zakończyć sprawę. Niestety, Matka Natura zadrwiła z moich planów. Niedługo później ujrzałem przed domem jeszcze bardziej malowniczy widok : http://foto3.m.onet.pl/_m/039eee178c076196cbda23ad258f8aff,5,19,0.jpg Musiałem zintensyfikować działania. Na następny dzień nie bacząc na aurę, podpiąłem pompę i chwyciłem za szpadel. Minuta, za minutą, szpadel za szpadlem, błotniste bajoro zaczęło ginąć pod zwałami świeżej ziemi. Pracowałem ostro, bo chciałem wreszcie mieć problem kanalizy z głowy (choć raczej o innej części ciała powinna być tu mowa). Kiedy już prawie skończyłem, podszedł do mnie sąsiad i zagadnął: - a cuż to sąsiad robi? - ano zasypuję szambo - no tak,zbiornik później do czegoś się przyda... - Hę?? - a sąsiad nie słyszał że w tym roku ma być budowana kanalizacja? To już pewne - dodał z usmiechem. Nie odwzajemniłem uśmiechu. Powoli wbiłem łopatę w ziemię i ciężko westchnąłem. Ja wiedziałem że tak będzie. Życia nie oszukasz...
-
Rozdział XV G*wniana historia, czyli Szambo-(foto)story Uwaga, najpierw obejrzyj Wprowadzenie Roku Pańskiego 2005, kiedy kupowałem działkę, zapewniano mnie w gminie, że kanalizacja w mojej okolicy będzie za rok. Pasowało mi to i ze względu na termin i dlatego że nie musiałbym kupować szamba. Jak się można domyślić, nic z tego nie wyszło, bo kanalizy nie było ani za pół roku, ani za rok, ani za dwa. Dlatego też kiedy zbliżał się termin rozwiązania tej kwestii, postanowiłem przycisnąć urzędasów do ściany i zażądałem wiarygodnego terminu. Miła Pani z Gminy widząc mnie już n-ty raz pytającego o to samo, z uśmiechem oznajmiła że może w 2008 roku ,ale tak "między nami" to pewnie w 2009. No cóż, na wiosnę 2008 muszę się wprowadzić, więc nie pozostawało nic innego jak zakupić szambo. Jako że przełom miesięcy październik/listopad był wyjątkowo pogodny, radośnie założyłem że jeszcze zdążę posadowić szambo, wyrównać teren i zasiać trawkę. Jako że w Mieścinie nie znalazłem producenta, wybór pada na jedną z firm z "zagłębia szambiarskiego", czyli spod Radomia - porządna strona internetowa, fachowa informacja i ponoć częste kursy do Mieściny. Umawiamy się że szambo dotrze w ciągu 10 dni, z zastrzeżeniem że termin może się "ciut" przesunąć jeżeli nie będzie wspólnego kursu z klientem z moich okolic. Składam zamówienie i czekam. 10 dni. 14 dni, a szamba nie ma. Zniesmaczony dzwonię i pytam co jest grane. Otrzymuję zapewnienie że szambo przyślą, kiedy tylko ktoś z Mieściny znajdzie się chętny do transportu. No chyba że chcę dopłacić parę stówek i wtedy przyjadą tylko do mnie. Oczywiście nie chcę, parę dni w te czy wewte... Mijają kolejne dni, pogoda się psuje a mi nerwy puszczają. Dzwonię po raz kolejny i po raz kolejny Pan zapewnia mnie że lada chwila na pewno ktoś się znajdzie, a jeżeli nie, to do ustalamy datę po której szambo przyjedzie tylko do mnie w cenie transportu zbiorowego. Magiczna data mija i nic, cisza. Nie mam juz ochoty dzwonić, zresztą przyszła zima, ogrodu i tak juz nie założę i postanawiam odłożyć sprawę do wiosny. Na początku grudnia jednak dzwoni nie kto inny jak Pan Szambo i radośnie oznajmia, że jeżeli jeszcze sprawa jest aktualna, to jest gotów załatwić ekskluzywny kurs tylko do mnie. Chcę mieć to już za sobą więc zgadzam się. W dniu montażu, pogoda oczywiście trafiła się g*wniana, padał deszcz ze śniegiem i wszystko tonęło w błocie. Koparka na wielkiej platformie dotarła na czas i po chwili zaczęła się z pozoru prosta czynność - wykop pod szambo. Wszystko szło lux do momentu gdy wykop osiągnął głębokość ok. 2,5 metra. Podczas końcowego wyrównywania, nagle sssrrrruu - oberwała się jedna ściana wykopu. Pan Koparkowy wysiadł, stanął nad wykopem i zaczął kręcić głową. Będzie ciężko - oznajmił. Jest mokro, może się obrywać. To co teraz - pytam kuląc się z zimna i chyba też ze strachu. Hmm... Hmmm.. Hmmm.. Hmmm... - spróbujmy poszerzyć wykop - powiedział bez przekonania, poczem ponownie zasiadł za sterami. Pierwsze kłapnięcia nie napawały optymizmem. Mieszanina ziemi z gliną ani myślała współpracować z koparką i co rusz w ogromnych ilościach wpadała do wykopu zamiast z niego znikać. Na szczęście Pan Koparkowy nie należał do osób, które łatwo się poddają i podszedł do mojego wykopu ambicjonalnie. Z odradzającą się w sercu nadzieją widziałem jak wprawne ręce pewnie dzierżące drążki, z zimnym wyrachowaniem kierują łyżką, umiejscawiając ziemię tam gdzie jej miejsce. Prawdziwy wirtuoz - pomyślałem widząc jak do tej pory niesforna materia wreszcie zgięła kark i zaczęła się poddawać jego woli. Po kilkunastu minutach - taadaam!!! Jest wykop, a ściany (na razie) stabilne. Zadowolony Pan Koparkowy załadował się na platformę i cała karawana odjechała. Ekipa z Radomia spóźniała się i czekając na przyjazd szamba, co rusz zaglądałem do wykopu czy wszystko OK i niczym Stanisław Anioł w oczekiwaniu na delegację krajów Trzeciego Świata podrywałem się na każdy dźwięk samochodu. Na szczęście transport wkrótce dotarł i po kilku minutach szambo tkwiło bezpiecznie w swoim dołku. Szybki montaż pokrywy i sprawę kanalizy uważam za prawie zamkniętą. Pozostało tylko podłączyć szambo do budynku, założyć kołnierz z klapą i zasypać. Czy coś się jeszcze może wydarzyć? Na początku stycznia przybyli hydraulicy aby połączyć dom z szambem gównostradą. Otworzyłem im rano dom i pojechałem do roboty, pewny że nic tam po mnie. Za 20 minut telefon: "Q$#@!, niech to @8!^# w pi@$*!& !!! Nie da się kopać! Ziemia zmarznięta na kamień! Odkładamy robotę na kiedy indziej." Zdębiałem. Jak to zmarznięta, skoro jeszcze poprzedniego wieczora zapadałem się w błocie? Wracam na budowę żeby sprawdzić sytuację i nie pozwolić im odjechać. Na miejscu biorę łopatę i w miejscu pod domem wbijam ją bez problemu. Tym razem oni strzelili karpia. - My zaczęliśmy od strony szamba i tam nie dało się rozkuć ziemi - bąknął któryś pod nosem. No dobra, zaczynamy od drugiej strony, może szybko reszta rozmarznie. Okazało się że tej nocy trafił się niespodziewany przymrozek i mimo że cały tydzień były dodatnie temperatury, tej nocy ścięło ziemię. Koniec końców, po kilku godzinach i dwóch zgiętych szpadlach udało się położyć rury. Szambo podłączone. Jako że przez następne dni trzymał mróz, zamknięcie i zasypanie szamba zostawiłem sobie na czas późniejszy, zabezpieczając otwór deskami i folią. http://foto0.m.onet.pl/_m/cfc77dfd04847d0ee5f6ba0be83c34a4,5,19,0.jpg Jednak zima nie miała zamiaru zostawać i po kilku dniach przyszły deszcze, lało non stop przez 2 dni i noce. Podjechałem na działkę sprawdzić czy woda nie wyrządziła szkód w obejściu i na koniec coś mnie tknęło żeby jeszcze wejrzeć do „studni przeszłości”. Odsuwam folię a tam ... szambo pełne!!! Cała deszczówka z okolicznych wykrotów spłynęła sobie do środka i tylko cudem zbiornik jeszcze się nie przelał. O shit, tylko tego mi brakowało! Na szczęście pogodę na najbliższe dni zapowiadali dobrą, więc postanowiłem: 1. zamontować kołnierz z klapą, 2. wypompować wodę do rowu, 3. czem prędzej zasypać szambo. O ile pierwsze dwa punkty przebiegły w miarę sprawnie, to punkt nr 3 nie poszedł tak dobrze. Postanowiłem zasypać szambo samemu, żeby nie naruszyć kołnierza, poza tym pogoda sprzyjała wzmacnianiu krzepy. Już po kilku godzinach machania łopatą zaczęło łupać mnie w plerach, ale szambo było prawie zasypane, więc postanowiłem zrobić sobie przerwę na parę dni. I to był błąd. Niebiosa znów się rozwarły i zaczęło lać. Kiedy tylko się przejaśniło, pojechałem zajrzeć na budowę i oto jaki widok ukazał się moim oczom: http://foto3.m.onet.pl/_m/2270d138e0ed1aa2aa335669c2bac6bf,5,19,0.jpg Choć szambo już się nie zapełniało, wiedziałem że dopóki nie usypię małego pagórka, sytuacja będzie się powtarzać. Postanawiam zaczekać na słoneczną pogodę i ostatecznie zakończyć sprawę. Niestety, Matka Natura zadrwiła z moich planów. Niedługo później ujrzałem przed domem jeszcze bardziej malowniczy widok : http://foto3.m.onet.pl/_m/039eee178c076196cbda23ad258f8aff,5,19,0.jpg Musiałem zintensyfikować działania. Na następny dzień nie bacząc na aurę, podpiąłem pompę i chwyciłem za szpadel. Minuta, za minutą, szpadel za szpadlem, błotniste bajoro zaczęło ginąć pod zwałami świeżej ziemi. Pracowałem ostro, bo chciałem wreszcie mieć problem kanalizy z głowy (choć raczej o innej części ciała powinna być tu mowa). Kiedy już prawie skończyłem, podszedł do mnie sąsiad i zagadnął: - a cuż to sąsiad robi? - ano zasypuję szambo - no tak,zbiornik później do czegoś się przyda... - Hę?? - a sąsiad nie słyszał że w tym roku ma być budowana kanalizacja? To już pewne - dodał z usmiechem. Nie odwzajemniłem uśmiechu. Powoli wbiłem łopatę w ziemię i ciężko westchnąłem. Ja wiedziałem że tak będzie. Życia nie oszukasz...
-
NALOT (PLEŚŃ) NA MOKRYM POROTHERMIE
Heath odpowiedział Anton_26 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
http://forum.muratordom.pl/wykwity-solne-plesn-grzyb,t120693.htm?highlight=nalot -
NALOT (PLEŚŃ) NA MOKRYM POROTHERMIE
Heath odpowiedział Anton_26 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Pleśń czy wykwity solne? Jaki to ma kolor? -
Kleska urodzaju :):):) - dwa domy - negocjacje trwaja :)
Heath odpowiedział zielonooka → na topic → Dział Porad życiowych
proszę nie sugerować odpowiedzi -
Kleska urodzaju :):):) - dwa domy - negocjacje trwaja :)
Heath odpowiedział zielonooka → na topic → Dział Porad życiowych
zgadzam się z przedmówcą a nie zapomnij o dzienniku -
A to ciekawe, może handlowcy interpretują te terminy na swój sposób. Wg mnie, zawsze było tak: http://pl.wikipedia.org/wiki/Franco teraz tych terminów też się używa, jakkolwiek w poważnych umowach stosuje się tylko formuł INCOTERMS (FCA, DDU, DAF, FOB itd), ale to już inna skala
-
tak w skrócie: loco skład, lub hurtownia - zapewniasz sobie sama transport, cena w miejscu wskazanym (skład, hurtownia) franco budowa - cena z dowozem we wskazane miejsce (np. budowa) lepiej sie jednak upewnić u sprzedawcy
-
są też specjalne wałki do narożników
-
Komentarze do dziennika budowy Depiego von Gurkha
Heath odpowiedział Depi → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Nooo wreszcie! mam nadzieję że teraz już pójdzie. ps. popłakałem się ze śmiechu przy jednostce siły ssącej -
Trzy po trzy - czyli plotki (komentarze) strychowe :)
Heath odpowiedział anirac → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Szacun, że jeszcze dajesz radę z tym stetryczałym betonem. 3maj się, jesteśmy z Tobą.! Czekam na zdjęcie w mundurze -
gdyby tak było, nikt by się w to nie bawił. Na forum jest kilku użytkowników takiego rozwiązania. zapraszam do zgłębienia annałów forum, było to omawiane kilkanaście razy zarówno przez praktyków i teoretyków
- 703 odpowiedzi
-
słyszałem o gruntowaniu przed, a nie po tynkowaniu. No chyba że przed gładziami
-
Podłogówka, ogrzewanie podłogowe a drewno, podłoga drewniana, deski, parkiet
Heath odpowiedział MM1719499045 → na topic → Ogrzewanie
też to widziałem i niby wszystko fajnie, ale ten sam produkt w wersji bez dziurek (właściwie nakłuć) jest reklamowany jako super izolator.- 1 281 odpowiedzi
-
KOCHANI ! Czy ktoś buduje dom w tech. szkieletu drewnianego?
Heath odpowiedział Nelli Sza → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Masz na razie tyle: http://forum.muratordom.pl/grupa-drewnianego-szkieletu,t12551.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/kanadyjczyk-bez-tajemnic,t121378.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/kanadyjski-domek-b-tak-b-czy-b-nie-b,t38169.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/domy-kanadyjskie-prosze-o-opinie,t82592.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/kanadyjka-budowac-czy-nie,t72490.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/jak-sie-mieszka-w-kanadyjczyku-opinie-wlascicieli,t31873.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/dom-w-systemie-kanadyjskim-rozterki-przyszlego-inwestora,t34908.htm?highlight=kanadyjczyk http://forum.muratordom.pl/buduje-tradycyjny-a-coraz-bardziej-podoba-sie-szkielet-czy,t30736.htm?highlight=kanadyjczyk jak dasz radę przez to przejść to resztę sobie znajdź sama -
łoj... zaletą byłby chyba ZŁY współczynnik przenikania ciepła
-
Wykończeniówka a dookoła brud i smród!
Heath odpowiedział alela → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Powiem tak .. Na długo przed rozpoczęciem budowy rozmawiałem ze znajomymi, czytałem to forum i wiedziałem czego się mogę spodziewać. Dlatego staram się zawsze samemu zminimalizować niszczycielskie działania okołobudowlane, np. nauczony doświadczeniem chowam wszystkie swoje narzędzia, zakrywam kartonami płytki, i "trasy przelotowe", zasłaniam posprzątane pomieszczenia itd. Choć moja żona ma identyczne zdanie o budowlańcach co autorka wątku, ja zauważyłem wśród ekip które u mnie robiły że: - wszyscy po sobie sprzątają - oczywiście nie jest to "kliniczna" czystość, ale można powiedzieć że standardem jest choćby zgrubne sprzątnięcie po sobie - nikt nie pił i przez to nie zaniedbywał przez to roboty - oczywiście, puszki czy nawet butelki po "koktajlach" znajdowałem ale nie miało to wpływu na tempo prac - podczas całej budowy tylko jeden wykonawca chciał zaliczkę- standard to rozliczanie się po robocie Oczywiście zdążały się przypadki, że np. ekipa od ocieplenia rozmieszała wiadro kleju po czym ... zasiadła do śniadanka , klej oczywiście nadawał się na fajans. Albo ekipa od gipso-karonów nie spojrzała na worek i rozmieszała do przyklejania płyt nie klej a ...zaprawę do szpachlowania (i to nietanią - Uniflotta ), płyty oczywiście odpadły, a wiadro zaprawy wyfrunęło przez okno, wykonawca wziął na siebie zabezpieczenie okien przed tynkowaniem, a zapaćkanych naklejek za cholerę nie da rady zdjąć, glazurnik mieszał klej przy pomalowanej ścianie,itd itp. Uważam że, jeżeli wynajmujemy wirtuoza i słono za to płacimy, nie ma litości i egzekwujemy wszystko. Jeżeli bierzemy najtańszą ekipę, albo spod budki z piwem - nie spodziewajmy sie cudów. Ja brałem ekipy tylko z polecenia i mimo ze mnie nieraz serce bolało, to uważam że nie było tragicznie (moja żona nie wie o połowie niedoróbek czy awantur, przywoziłem ją po czasie, jak już poprawili/posprzątali, a i tak jest niezadowolona ) .Budowy nie da się przeprowadzić w białych rękawiczkach i jeżeli będziemy tego świadomi, łatwiej będzie to wszystko znieść. 3majta się -
Podłogi z drewna egzotycznego - praktycznie (Boorg help:)
Heath odpowiedział zielonooka → na topic → Wnętrza
Hmm, okres 40 - 60 lat zdecydowanie mnie nie interesuje uważam wręcz, że bardziej sie opłaca kupić nowe, lub ułożyć na to miejsce parkiet niż cyklinować i lakierować panele. dzięki! -
Podłogi z drewna egzotycznego - praktycznie (Boorg help:)
Heath odpowiedział zielonooka → na topic → Wnętrza
Też się zastanawiam nad FinishParkietem, Barlinkiem i BalitcWood - konkretnie Badi, na podłogówkę . Po rozeznaniu tematu wśród użytkujących te podłogi forowiczów, nastawiam się nad Baltic Wood. Jakie są Twoje doświadczenia z produktami z tej firmy?? -
Hi hi, zawsze twierdziłem ze to życie pisze najlepsze scenariusze
-
O panelach Kahrsa było już nie raz w dziale Wnetrza i Wymiana Doświadczeń - polecam wyszukiwarkę. Co do jakości wykonania to światowa pierwsza liga. http://forum.muratordom.pl/deska-jatoba-finishdeska-czy-kahrs,t105315.htm?highlight=kahrs Co do odczuć, hmm, są to panele z wierzchnią warstwą drewna więc teoretycznie powinno być OK, poczekajmy na głosy użytkowników. Poczytaj jeszcze np. tu: http://forum.muratordom.pl/podlogi-z-drewna-egzotycznego-praktycznie-boorg-help,t69542.htm?highlight=kahrs http://forum.muratordom.pl/jakie-polecacie-panele,t25856.htm?highlight=kahrs
-
U mnie było tak samo tj. komin z dziurawki, tylko czapa z pełnej. Poprzedniej jesieni / zimy lało się po obydwu kominach. Na wiosnę zawołałem dekarzy żeby rzucili okiem na uszczelnienie i z tego co widziałem, chyba uznali ze wszystko jest OK, bo tylko pozalepiali uszczelniaczem łebki wkrętów i krawędzie taśmy uszczelniającej. latem wdrapałem się na dach i znalazłem kilka potencjalnych miejsc gdzie mogłaby wnikać woda w otwory cegieł (niepełne fugi ) i uzupełniłem je uszczelniaczem dekarskim. Na koniec cały komin potraktowałem środkiem do impregnacji klinkieru i fug. Być może to prowizorka, ale od tej pory nic nie cieknie.
-
Podłogówka, ogrzewanie podłogowe a drewno, podłoga drewniana, deski, parkiet
Heath odpowiedział MM1719499045 → na topic → Ogrzewanie
odnosnie podkładu pod panele, znalazłem coś takiego: http://aspro.pl/katalog.php?mod=prod&id=1025&dzial1=44&poziom=&producent=&nr_dz_gl=44&lang=pl&p=&pp=- 1 281 odpowiedzi
-
ogrzewanie kozą - temperatura w domu
Heath odpowiedział bob budowniczy junior → na topic → Ogrzewanie
Po kilkunastu tygodniach prób i błędów w dogrzewaniu budowy, stwierdzam co następuje: - tak jak pisaliście, zanim chałupa zakumuluje ciepło trzeba dużo czasu i opału; podczas kładzenia płytek, przy temp. zewn. 0 - 10 st. prawie codziennie fliziarz palił drewnem (kupione w październiku, rzekomo wysuszone). Drewna poszło przez miesiąc sporo (ok. 2 mp), ale chałupa "załapała" ciepło. Wtedy przerzuciłem się na węgiel - i o to chodziło!!! Po rozpaleniu, w ciągu kilkunastu minut temperatura skacze na parterze z 5-6 st. do 10 -12, na górze przy kominie tez jest wyraźnie cieplej. Co prawda nie jest to upał, ale nie palę codziennie i mam otwarte przejście do garażu i na poddasze, także myślę ze koza przeznaczona do ogrzewania max 90 m3 daje sobie nieźle radę z całą chałupą. Teraz jadę na wunglu, drewna używam już tylko na rozpałkę. Po rozpaleniu się węgla, zamykam drzwiczki, dopływ powietrza na minimum. To tyle, mam nadzieję że komuś to się przyda.