Z wielką ciekawością przeczytałem Waszą dyskusję. Może to jest dziwne ale....... racje mają wszyscy . Dla klienta wymiana kibla to jest czynnośc polegająca na tym, że był stary a ma byc nowy. Dla wykonawcy juz nie. To często przejście z żaliwa na PVC, wymianka kolanek, podkucia, murowanie itp. Dla klienta wymiana gniazdka elektrycznego to odkręcenie dwoch śrubek, ale dla wykonawcy juz nie. Czesto stara aluminiowa instalacja jest przy koncach zwyczajnie uteleniona i sie kruszy. Oczywiście, pan Czesio lub ja moglibysmy odkuć 10cm przewodu, odciąc utleniony fragment, dosztukować (NA WAGO!!!!) kawałek, zamurować i po sprawie - ale nie pozwala nam na to zwyczajna etyka i sztuka remontowa. Pomijając wszystko inne, u "sztarszych panstwa" było troszke inne zapotrzebowanie i pobór mocy niz u ludzi młodych. Jedźmy dalej . Często spotykam sie z pytaniem "czy mogłby pan tutaj tak troszke, wie pan podrównać te wieksze dziurki" ? Nie można być troszke w ciązy , albo ścianę sie szpachluje albo nie, bo potem w trakcie remontu "wieksze dziurki" robią sie jakoś coraz mniejsze i klient pokazuje "jeszcze to i jeszcze to". Dbałość (lub w opini klienów naciąganie na koszty) przez wykonawców bierze sie stąd, że zwyczajnie wiedzą co sie wydarzy i zwyczajnie nie chcą mieć potem czkawki na każde wspomnienie po remoncie, gdy odwiedzajacy goście pytaja"o kurcze, kto CI to tak spieprzył". Doskonale rozumiem oszczędności i dbanie o każdą złotówke, ale staram sie tłumaczyć klientom, że takiego remontu nie robi sie na rok albo dwa. Podobnie jest z płytkami. Klient jest oburzony bo kupił kafle za 25zł a ja chce 80 za połozenie. Nikogo to juz nie interesuje, ze takie płytki sa krzywe, nie trzymają wymiaru, a na ich połozenie zużywam 10kg kleju a nie 3.
Jakimś takim w miarę rozsądnym rozwiązaniem jest otwary kosztorys, do ktorego wpisywane są czynności i ich ilości wykonane na budowie. Z drugiej jednak strony ciezko jest pytać klienta o każda pierdołe, bo po pierwsze nie ma go cały czas na budowie, po drugie jak to wygląda: fachowcy co nic nie wiedzą - po co ja ich brałem.
Pozdrawiam Wszystkich Państwa ze słonecznego Gdańska.
Jest jeszcze sprawa, ktora mnie osobiście strasznie denerwuje: rozliczenia zakupu materiałow i kosztów transportu, ale to juz inna historia.