Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Łukasz Piekarz

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    108
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Łukasz Piekarz

  1. Widzę, że w tym temacie wszyscy piszą o "niecodziennych" problemach i przemyśleniach, to może i ja dopiszę swoje przemyślenia. Wszyscy najbardziej boimy się jednego i tego samego, tego co czeka każdego, ale podobno nie ma to być aż takie straszne, a po tym MA BYĆ SPOKO Po przeczytaniu powyższej lektury, po pierwsze chciałbym mieć taką zabawną wyobraźnię/poczucie humoru jak na przykład fenix2, piterazim albo Łukasz80. No i po drugie podzieliłem sobie ludzików na trzy kategorie: 1) Niektórzy się z "nieuchronnym" pogodzili. Żyją ze świadomością, że "przebywają tu tylko przez chwilę" i starają się jak najlepiej wykorzystać każdy dzień. Taki człek chce po prostu być dobrym dla bliskich i w ogóle dla wszystkich... 2) Natomiast inni odsunęli te myśli, aż po krótkim czasie zupełnie zapomnieli, żyją jakby mieli tu żyć wiecznie. 3) Ale są jeszcze tacy którzy z nieco większym strachem podchodzą do nieuchronnego i skoncentrowali się na codziennym myśleniu jak by się uchronić przed codziennymi zagrożeniami, a najbardziej koncentrują się na jednym z nich - w tym temacie jest to schron... tylko nie do końca rozumiem przed czym ma on chronić... No i Ci ludzie postanowili z tym walczyć z tym że zagrożeniem, a tak naprawdę ze swoją fobią... i to jakże zaciekle A do tego wydaje im się, że są w stanie przewidzieć WSZYSTKO. Że dzięki ich długoletnim przemyśleniom tak wszystko poustawiają, że nie zaskoczy ich NIC. Że przetrwają przy pomocy nakładu zaledwie 15 tyś zł. Cóż można zrobić za te marne 15 albo nawet za 30 tyś zł? No bo myśląc realnie: 1) Przed współczesną technologią i możliwym atakiem atomowym nie ma szans uciec! A gdybyś jakimś cudem w tym schronie siedział w tych 10-ciu sekundach ataku, to taki "płytki" schron będzie jak "pic na wodę, fotomontaż" - odrobinę dłuższe umieranie... 2) Atak chemiczny to raczej też byłby tak samo szybki i niespodziewany. A choćbyś nawet dowiedział się, że rozpoczął się atak i szybko zebrał rodzinę - której każdy członek zwykle jest w innej części miasta/wsi i jakimś cudem zdążyli byście/byś się schować i szczelnie zamknąć (jak na filmach - w ostatniej chwili). No to skąd byś wiedział co rozpylili "bioterroryści"? Jak się dowiedzieć czy można wyjść po tygodniu czy po miesiącu? A może byś siedział do momentu aż wyczerpią Ci się wszelkie zapasy i zasoby. Chodzi o to żebyś czasem nie przesiedział w tym schronie w strachu, niepewności przez 90 dni a po wyjściu i tak by Cię trafił szlaq A czy przez te 90 dni to niby żyło by się w tym schronie bez problemowo? Woda, papu, powietrze, szczelne odprowadzanie spalin z agregatu, brak chorób u dzieci typu grypa, itd, itd... 3) W przypadku powodzi/tsunami (w Polsce?) to lepiej do takiego schronu nie schodzić bo było by w nim jak w akwarium. A choćby nawet schron był szczelny (na co potrzeba by więcej niż 15 tyś). To wątpliwe żebyś po powodzi wygrzebał się z tego co nad ten schron naniosła woda. Gdyby nad włazem wyjściowym fala umieściła dom sąsiada a Ty miał byś ze sobą bardzo dobry sprzęt żeby się mimo to odkopać, to lepiej żebyś nie otworzył "za wcześnie" i nie utopił się bo wlało Ci się do środka nowo powstałe w twojej okolicy jezioro... 4) Wiatr, przed tym faktycznie można by się w schronie schować. Zakładając, że akurat byli byście w jego pobliżu. Zdarzają się silne wiatry w Polsce, owszem. Ale czy nie przesadzamy? Czy nie naoglądaliśmy się zbyt wielu filmów bądź reportaży w TV z USA. W tym ostatnim przypadku nie chce zbytnio ironizować bo wiatr to faktycznie może nas zaskoczyć, ale przecież jest mało prawdopodobny. Ale na ludzkie życie każdego dnia czeka tysiąc pułapek. Wiatr, atomówka, woda, bioterroryści to zagrożenia na duża skalę ale dla poszczególnego człowieka to tylko cztery z tysiąca zagrożeń w każdym dniu: wypadek jadąc samochodem, wypadek idąc pieszo, lawina na spacerze w górach, porażenie prądem od zalanego tostera, spadające taczki z rusztowania, śliskie schody, rak któregoś z narządów, H5N1, HIV, drzewo złamane na wietrze, porażenie piorunem... można by tak wymieniać cały dzień ile to wypadków zdarza się każdego dnia bo ktoś czegoś nie przewidział albo przewidział tylko że mógł nic zrobić. Śmieszy mnie gdy widzę, że pojedynczy człowiek mający poza codziennymi wydatkami możliwość wydania 15 tyś, wyda je na walkę z jakąś swoją fobią. Jeden dołoży do auta aby było super bezpieczne, inny zaszczepi się na H5N1, inny zrobi super bezpieczną instalację elektryczną, inny będzie co dwa miesiące chodził na badania/prześwietlenia żeby w czas wykryć chorobę, a jeszcze inny za te pieniądze zbuduje sobie schron "przeciwatomowy" - czyli w wątpliwy sposób zabezpieczy się przed jednym albo nawet trzema z TYSIĄCA zagrożeń. A co z resztą? Brak pieniędzy? Zastanawiam się czy tym ludziom ulży na trwałe? Czy za chwilę najdzie ich kolejna fobia? Czy czasem nie będzie ich męczył lęk, że zabezpieczenie jakie wykonali mogą być za słabe? Myślę że problem nie tkwi tak naprawdę w atakach atomowych i i tym podobnych zagrożeniach tylko w tym, że jakiś człowiek nie został odpowiednio wychowany do radzenia sobie z rzeczywistością, nie umie sobie poradzić ze strachem przed nagłym przenoszeniem się ludzkich istnień do "innej rzeczywistości". Myślę, że dlatego mamy okazje obserwować dziwne zachowania ludzi albo czytamy "śmieszne wątki na forum"... Nie wiem czy Pan ex404 zagląda jeszcze na to forum, ale mam pytanie do niego i do Pana MarianD: Przed czym Wy tak naprawdę chcecie się schronić w tym samodzielnie budowanym schronie? Bo padło tu wiele wyjaśnień w jaki sposób to próbować budować, ale nikt do tej pory dokładnie nie sprecyzował PRZED CZYM TEN SCHRON MA CHRONIĆ? Jeżeli udzielicie jakiejś konkretnej odpowiedzi na to pytanie to reszta forumowiczów odpowie czy faktycznie warto przed tym CZYMŚ budować schron, a jeżeli warto to pewnie ktoś napisze w jaki sposób to zrobić No i drugie pytanie, to czy naprawdę wydaje Wam się ze jesteście w stanie przewidzieć WSZYSTKO i że 30 tyś Wam na to wystarczy? Czy może macie więcej pieniędzy? Może chcecie na to wydać nawet 100 tyś i zapewni Wam to 100% przewidywalności, 100% psychicznego spokoju, oraz 0% zaskoczenia. A może lepiej rozwiążcie najpierw problem swojego strachu przed przyszłością - a problemy atomówek, bioterroryzmów itp... same się rozwiążą... Co z tego jeżeli zabezpieczycie się przed jednym rodzajem śmierci jak chwilę później dopadnie Was inna (a jakaś na pewno dopadnie). Widzę że dla niektórych ludzi lepiej całe dnie i pieniądze poświecić na kombinowanie jakby się tu przed czymś ustrzec, niż spróbować zasiać w sobie trochę wiary, mieć "piękne życie" i wydać kasę na coś fajnego...
  2. Szukam od kilkunastu dni i nie mogę znaleźć projektu który spełniał by kilka ważnych dla mnie kryteriów. Domyślam się, że są na forum osoby które przed wyborem projektu widziały ich tysiące i mam nadzieję, że komuś przypomni się projekt który bardzo przypominał by to czego ja poszukuję: 1. Dom parterowy z poddaszem użytkowym. Murowany. Prosty w budowie. Z akcentem na stosowanie materiałów energooszczędnych. 2. Dach dwuspadowy. Kąt dachu minimum 45 stopni. 3. Powierzchnia pomiędzy 110m2 a 140m2 - po prostu "nie duży". 4. Bez żadnego rodzaju garażu i wiaty. Nie potrzebujemy też tarasów ani balkonów. 5. Żeby na parterze były takie pomieszczenia jak: salon, kuchnia, łazienka, kotłownia i jedna sypialnia. 6. Żeby kotłownia nie była mała i żeby poza piecem można było tam zmieścić trochę węgla (np w samodzielnie zbudowanej "zagrodzie" na ten węgiel). 7. Aby kotłownia, kuchnia i łazienki były tak jakoś obok siebie (górna łazienka nad dolną) - żeby nie wykosztować się na rury, złączki i wkuwanie tego wszystkiego, gdy te pomieszczenia będą "rozsiane" po całym domu. 8. Aby na parterze była na tyle duża łazienka, aby dało się tam zmieścić wannę. Wiem, że może nie istnieć taki projekt i że będzie potrzeba coś poprzerabiać, ale poszukuję czegoś co da mi szansę na wprowadzenie niewielkich przeróbek i osiągniecie tego co napisałem powyżej...
  3. Chyba jednak trzeba będzie się przespacerować do urzędu gminy (Szaflary), bo gmina w której mieszkam nie zamieściła na swojej stronie internetowej takiego czegoś jak "Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego", w ogóle jakąś ubogą tą stronę mają (ale dla małych gmin to chyba typowe, że nie mają o czym pisać)... Dzięki za podpowiedź Teraz przynajmniej wiem o co pytać...
  4. Nie chce mi się dreptać do gminy... Czy za pomocą internetu można znaleźć informacje o wymaganiach stawianych projektom w poszczególnych rejonach Polski? Na przykład jaki kąt dachu (okolice Nowego Targu), jaka szerokość drogi dojazdowej... i inne tego typu informacje o których pewnie jeszcze nie wiem, a powinienem je znać przed wyborem i zakupem projektu?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...