Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

larra

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez larra

  1. Ad. mnie problem odpowietrzania nie dotyczy, bo i tak tam nikt nie mieszka . Takż♠e mogą się zapowietrzać. To stare żeliwne grzejniki, a zawory Danfossa bodaje. Co smieszniejsze płacić i tak musze, czy grzeje czy nie. Bo nie mamy podzielników ! Ot cały ambarans No i co roku historia z zalaniem mieszkania !!!
  2. "Jak nie jest ubezpieczona , to zapłaci wspólnota z własnych pieniądzy (czyli waszych) i zapewne tym szybciej naprawi problem ..." to wobec powyższego musze się przejechac kiedys albo wystosowac pismo. Choc nie liczę na załatwienie czegokolwiek. Wczoraj w administracji usłyszałam że to wina zaworów i co roku się zapychają i musze co roku je wymieniac. Mówimy o zaworach na instalacji ICH a nie mojej , Bo to przecież ich instalacja sie u mnie kończy. Powinna być poza moim mieszkaniem , na zewnatrz budynku i byłby świety spokoj. A teraz to pewni walak z wiatrakami. Jak wiedzieli ze są zapchane to smai powini wyminic zawory przed napełnianiem instalacji. A druga rzecz jaką podważali, to fakt, że ZAWSZE musi ktoś byc podczas napełniania ! .... no to nic tylko się zwalniać , bo instalacje napełniaj.a Nonsens. Pomijam fakt że jestem 400 km oddalona, ale są zawody gdzie nie ma opcji się zwolnic w godz funkcjonowania wspołnoty itd. "Oczywiście pod warunkiem że grzejniki są u Ciebie takie jak powinny , montowane zgodnie ze sztuką budowlaną , za zgodną wspólnoty i itd , bo jeśli jest jakaś prowizorka i to bez zgody wspólnoty i masz grzejniki inne niż powinny być to nie licz na odszkodowanie a za szkody będziesz musiała ty zapąłcic" Tu wszystko jest dopełnione. Żadna prowizorka. Kupione i w takim stanie utrzymane.
  3. Witam wszystkich, jestem właścicielką mieszkania na ostatnim pietrze, co gorsza w innym mieście (400 km oddalonego). Rozumiecie co mam na mysli - słaba mozliwość reakcji, znikoma skutecznośc działania i mnóstwo nerwów "na odległość". Piszę, ponieważ sytuacja ma miejsce nie po raz pierwszy i na prawdę nie wiem już co mam robić. Zagryzłam raz zęby tj, zrobiłam remont na własny koszt, drugi raz także, ale wczoraj (po raz trzeci) nie wytrzymałam. W czym rzecz - moje mieszkanie jest notorycznie zalewane przez Wspólnotę, w momencie rozpoczynania się sezonu grzewczego. Poprzez za duże ciśnienie przy napełnianie instalacji grzewczej przed rozpoczęciem sezonu zimowego. Mieszkanie mieści się na ostatnim piętrze, gdzie mieszczą się zaiste zakończenia pionów. Co gorsza moje mieszkanie zalewa sąsiadkę pode mną. Wczoraj miałam znów telefon, że zalałam jej cały sufit. No istna masakra !!! Napełniali znów instalację, nie chciało im się czekać zapewne, dowalili brzydko mówiąc ciśnienie i znów wywaliło wodą, tzn . zalało mi całe mieszkanie, a jednocześnie mieszczącą się pode mna sąsiadkę. Co gorsza domaga się ona ode mnie tym razme odszkodowania . Nie wiem co robic z tym incydentem. DO kogo pojsc i czy mam czego szukac, skoro moje mieszkanie nie jest dodatkowo nigdzie ubezpieczane? Ttylko nie czuję się Bogu ducha winna, bo nie zalewam jej z własnej przyczyny. To spółdzielnia MNIE zalewa, a jednocześnie zalewa ją. Co gorsza incydent ma miejsce po raz trzeci już. Już dwa razy mnie zalało kompletnie. Zgłaszałam rpoblem, ale od nikogo nie rządałam usunięcia szkód itd. Zrobiłam na własny koszt remont (zerwałam parkiet, połozyłam nowe kafle oraz wykładzine). Całe podłoże mam nowo wyłożone, a raczje miałam Wczoraj zalało mnie po raz trzeci !!! CO robic? Czy mam szanse na ubieganie sie o pomoc od wspolnoty? Opłacam przecież fundusz remontowy. Zgłaszałam problem. Wiedzieli żę mają to robic powoli (w zeszlym roku było OK)> Była osoba z rodziny która to pilotowała. W tym znów bumerang wraca. Na domiar złego, jakby mało było nieszczęścia - bede moze jeszcze JA (znajac polskie realia) placic odszkodowanie sasiadce z dołu... Miał ktoś podobna sytuację ? Zna ktoś może obowiązujące w tym przypadku prawa ? POMOCY !
  4. Przeczytałam Pani artykuł, bo mam identyczna prawie sytuację. Jestem załamana Nie wiem co robić Jestem posiadaczką mieszkania w innym mieście (400 km oddalonego). Dziś miałam znów telefon od sąsiadki z dołu, że zalałam jej mieszkanie. No istna masakra !!! Napełniali znów instalację na sezon zimowy (całym ciśnieniem jak zwykle) i zalali mi całe mieszkanie. Co śmieszniejsze, była osoba pilnująca tę sytuację w związku z powtarzajacym sie incydentem. Po jej wyjściu, dowalono, brzydko mówiąc ciśnienie na zaworach pewnie, i jak przyszła kontrolnie wieczorem to całe mieszkanie było zalane. Sąsiadka oczywiście też (dzwoniła alarmować). Nie wiem co robic. Mieszkanie nie jest ubezpieczone. Nie zalewam tez jej z własnej winy. Ja sama jestem zalewana. Co gorsza incydent ma meijsce po raz trzeci już. Już dwa razy mnie zalało, zrobiłam remonta (rwałam parkiet, połozyłam nowe fakle oraz wykładzine). Wczoraj zalało m,nie po raz trzeci !!! CO robic? Czy mam szanse na ubieganie sie o pomoc od wspolnoty? Czy na domiar złego bede moze jeszcze ja (znajac polskei realia) JA placic odszkodowanie sasiadce z dołu? POMOCY ! Jak się zakonczyla Twoja sprawa? Moze ktos inny rowniez ma doswiadczenie w podobnej sytuacji, badz wiedze? (zaznaczam że nie mam dodatkwowo ubezpieczonego mieszkania)
  5. Znalazłam to forum przypadkiem, choc nie dotyczy mojego problemu moze w moim ktos cos wniesie. Golebie to pol biedy. Kupilam mieszkanie, ogladalam je w marcu, teraz weszlam odbierajac klucze i myslalam ze dostane zawalu. STADO MEW !!!!!!!! mam ogromny 70 metrowy taras na ostatnim pietrze apartamentowac nad samym morzem - CALY ZA.....SRANY !!!!!!!!!!!!!! CALY !!!!!! plama przy plamie, ze 3 gniazda-bo maja super miejsce w kominach wentylacyjnych, 10 "malych" pisklakow i stado MEGA ogromnych matek latajacych nad sama glowa! Lataja tak jakby chcialy w twarz wcelowac. Wystraszone swoimi malymi sa zagrozeniem dla nas samych. lataj jak opetane chcac wydziubac oczy lub trafic w glowe. To jest masakra. Nie wiem jak spoldzielnia,bo dopiero zajelam sie tematem. Ale sadze ze nic, bo ten stan jest widac od dawna.Siano na tarasie, biale wyzarte plamy, kupa na kupie....i te opetane mewy! A juz o skrzeku, darciu sie! nie wspomne.RATUNKU!!!
  6. Znalazłam to forum przypadkiem, choc nie dotyczy mojego problemu moze w moim ktos cos wniesie. Golebie to pol biedy. Kupilam mieszkanie, ogladalam je w marcu, teraz weszlam odbierajac klucze i myslalam ze dostane zawalu. STADO MEW !!!!!!!! mam ogromny 70 metrowy taras na ostatnim pietrze apartamentowac nad samym morzem - CALY ZA.....SRANY !!!!!!!!!!!!!! CALY !!!!!! plama przy plamie, ze 3 gniazda-bo maja super miejsce w kominach wentylacyjnych, 10 "malych" pisklakow i stado MEGA ogromnych matek latajacych nad sama glowa! Lataja tak jakby chcialy w twarz wcelowac. Wystraszone swoimi malymi sa zagrozeniem dla nas samych. lataj jak opetane chcac wydziubac oczy lub trafic w glowe. To jest masakra. Nie wiem jak spoldzielnia,bo dopiero zajelam sie tematem. Ale sadze ze nic, bo ten stan jest widac od dawna.Siano na tarasie, biale wyzarte plamy, kupa na kupie....i te opetane mewy! A juz o skrzeku, darciu sie! nie wspomne.RATUNKU!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...