inwestor 16.07.2008 11:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 Ludzie są jacy są. Jedni są otwarci z inicjatywą lubiący aktywny sposób spędzania czasu inni zaś są domatorzy lubiący oglądać TV. Stawianie sprawy że jeden sposób na spędzanie czasu na starośc jest dobry a inny nie, moim zdaniem jest niewłaściwy. Nie można krytykować za to że ktoś nie wychodzi z domu bo lubi spędzać czas np. przed TV, natomiast mówić że chodzenie do klubu seniora jest dobre. Każdemu należy się tolerancja i szacunek takim jakim jest. Nie można wymagać (bo niby czemu) aby nagle ktoś na starość polubili zajęcia zorganizowane itp. Już te czasy przerabialiśmy (kiedy to wszyscy chłopcy mieli nakazane pragnienie zostać kosmonautą). Niestety czasy te wracają. Mówią nam co mamy lubić, jak wyglądać i co kupować. Pokazują nam co jest dobre a co złe. Moim zdaniem dobre jest to co się komu podoba, a nie co mu się sugeruje lub wmawia. Czemu my Polacy nie możemy pozostać jacy jesteśmy : narzekający, niezadowoleni, kochający, rodzinni, katolicy itp. tylko mamy słuchać że inni to mają to czy tamto i że niby mają lepiej albo są lepsi. Jesteśmy jacy jesteśmy i to właśnie jest piękne że każdy może być jaki chce i lubić co chce. Nie krytykujmy tego. Przyjdzie czas i na to że i w Polsce ludzie starsi będą powszechnie umierać w samotności w swoich 4 ścianach. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 16.07.2008 12:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 Czemu my Polacy nie możemy pozostać jacy jesteśmy : narzekający, niezadowoleni, kochający, rodzinni, katolicy itp. Kurcze dookoła mnie to chyba sami odmieńcy,moja Mama ma mniej więcej tyle lat co autorki wątku ma nowego chłopaka obecnie , pracuje, stroi się, chodzi do koleżanek, jeździ na wycieczki. Jej kumpelki to stare wariatki , że tak powiem. Jak je czasem po imprezie do domu odwożę to jestem w szoku co one wygadują . Moja Mama zawsze mi powtarzała, powiedz „nie” głośno i wyraźnie, nikt w myślach nie czyta. Jak nie chcesz mieszkać z Mamą to jest powiedz, im szybciej tym lepiej. Pewnie zostaniesz wyrodną córka, ale jak zamieszkanie razem wbrew Twojej woli, to zostaniesz niezadowoloną i wiecznie nabuzowana kobietą. Kwestia podejścia do życia jak we wszystkim, tak mało a zarazem tak wiele. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 16.07.2008 22:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 inwestor na osobny wezel sanitarny z pokojem i kuchnia nie ma szans, mamy dom parterowy i chocbysmy chcieli to nie ma mozliwosci przerobienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 16.07.2008 22:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 mokka nawet nie wiesz jak bym chciala zeby moja mama prowadzila takie zycie, przeciez 54 lata to jest pelnia zycia, wyglada tez niczego sobie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 16.07.2008 22:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 Co do pracy to nie chca jej sie pozbyc, pracuje tam od roku. Po 15 latach zmienila prace, ma wolne teraz wszystkie soboty i niedziele i o 16 jest w domu, w poprzedniej pracy soboty pracowala i wracala czesto o 19 i cos mi sie wydaje, ze pomimo wiekszego luzu zaluje, ze zmienila prace, a to ja ja rowniez namawialam na zmiane wlasnie ze wzgledu na godziny pracy. Od wczoraj jestem strasznie podminowana, wiem ze czeka mnie rozmowa, mama ciagle pyta czemu jestem taka zla i nic sie nie odzywam, a ja jej odpowiadam, ze jestem zmeczona, boje sie ze moge powiedziec o jedno slowo za duzo. Zaowazylam rowniez, ze z mezem juz dluuuuuuuugo nie rozmawialismy no bo tak naprawde nigdy nie jestesmy sami w ciagu dnia. malgos2 na wyzszej emeryturze jej nie zalezy, bo ma rente stala po ojcu, u nas na nic sie nie doklada, wiec musi tylko oplacic mieszkanie. ambroma moja mama nam nie rzadzi ale ona nie potrafi chwili usiasc i sie zrelaksowac nic nie robiac (ksiazki czyta w lozku wieczorem). Dzisiaj np. o 20 chciala myc po sam sufit lazienke w gospodarczym no, bo jak powiedziala "co ona ma robic", maz na to, ze myl lazienke wczoraj no to odpuscila ale poszla do 21.30 wyrywac chwasty przy rowie za plotem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 17.07.2008 00:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 A nie moglabys odwiezc jej do domu i zostac tam "na wakacjach" przez pare dni i tam przeprowadzic taka rozmowe? No i skad ona ma tyle urlopu, ze moze u Was siedziec miesiacami? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JANINKI-AMORKI82 17.07.2008 04:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Czemu my Polacy nie możemy pozostać jacy jesteśmy : narzekający, niezadowoleni, kochający, rodzinni, katolicy itp. Kurcze dookoła mnie to chyba sami odmieńcy,moja Mama ma mniej więcej tyle lat co autorki wątku ma nowego chłopaka obecnie , pracuje, stroi się, chodzi do koleżanek, jeździ na wycieczki. Jej kumpelki to stare wariatki , że tak powiem. Jak je czasem po imprezie do domu odwożę to jestem w szoku co one wygadują . Moja Mama zawsze mi powtarzała, powiedz „nie” głośno i wyraźnie, nikt w myślach nie czyta. Jak nie chcesz mieszkać z Mamą to jest powiedz, im szybciej tym lepiej. Pewnie zostaniesz wyrodną córka, ale jak zamieszkanie razem wbrew Twojej woli, to zostaniesz niezadowoloną i wiecznie nabuzowana kobietą. Kwestia podejścia do życia jak we wszystkim, tak mało a zarazem tak wiele. mokka masz 100% rację. mnie rodzice zawsze uczyli, że powiedzenie "NIE" rodzinie to nie jest asertywność tylko egoizm, i brak człowieczeństwa bo przecież rodzinie zawsze trzeba mówić "TAK" dla nich to idealny układ! ale pół roku temu zamieszkaliśmy z połówkiem nie z rodzicami a PRZY nich (3m odległości między budynkami, jedno podwórko) - to na szczęście przejściowe rozwiązanie bo docelowe jest daaaleeekooo stąd. i bardzo szybko musiałam się nauczyć mówić rodzinie "NIE" inaczej już w pierwszym miesiącu wylądowałabym w psychiatryku. Generalnie problemy były takie jak opisała autorka wątku tyle tylko, że dodatkowo ciągle ktoś do nas przychodził (a to mama, żeby jej auto wystawić bo ona się boi - normalnie jak nas nie było się nie bała i jeździła , a to brat, żeby mu płytę nagrać, a to tata, żeby mu w ogródku coś zrobić, a to mama, że trawę moglibyśmy skosić itd, itp...), ciągle ktoś czegoś od nas chciał - choć wcześniej jak nas nie było radzili sobie bez pomocy bez problemu.. bardzo to wpłynęło na naszą psychikę i generalnie na relacje pomiędzy mną a połówkiem (mniej rozmów i wszystkich innych przyjemności też znaaacznie mniej )....początkowo czy nam to pasowało czy nie wykonywaliśmy wszystko o co nas prosili bez słowa (no bo rodzinie sie nie odmawia bla bla bla...), potem tych próśb było coraz więcej i więcej i więcej, aż w końcu totalnie nami zawładnęli, całymi dniami lataliśmy jak służba i wykonywaliśmy wszystkie polecenia, prośby, załatwialiśmy sprawy w mieście, zakupy itp...- o własnej pracy nie było mowy bo już ani nie było kiedy ani sił nie starczało..., a chociażby najmniejsza próba odmowy w postaci - przepraszam, w tej chwili nie mogę - pracuję, spotykała się od razu z wielkim oburzeniem, obrazą i łzami w oczach . powiedzieliśmy DOŚĆ - było trudno, były ciche dni z rodzicami, były przepłakane noce i totalny brak zrozumienia...wałkowaliśmy temat przez miesiąc, tłumacząc im nasz punkt widzenia i nasze potrzeby, było na prawdę ciężko - ale, poskutkowało (tfu tfu tfu żeby nie zapeszyć). i teraz nasze relacje z rodzicami są znacznie lepsze dzięki tej terapii szokowej, i relacje pomiędzy mna i połówkiem też uległy poprawie, więc stwierdzam, że warto było...nasłuchać się jakim jestem potworem dla własnych rodziców . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 17.07.2008 08:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Niestety na takie układy pracuje się latami. Piszę tak, bo 54 lata to żaden podeszły wiek. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja jak rodzice są po 70, 80 i są w kiepskim stanie zdrowia. Zazwyczaj etap opuszczenia domu przez dzieci , przejście na emeryturę i opieka nad rodzicami zbiegają się w czasie. Dotyczy to raczej pokolenia naszych Mam, niż nie nas. Za 20 parę lat może i będziesz miała czas i ochotę zajmować się Mamą, a ona może i będzie takiej opieki faktycznie wymagała, teraz to babka w pełni sił . Obecność rodzica w domu, szczególnie jak nie jesteśmy do tego stale przyzwyczajeni męczy bardzo i wpływa na relacja małżeńskie. Moja Mama jak jest u nas to zupełnie nic nie robi, nawet wodę trzeba jej podawać, u siebie w domu podobnie. Je obiady na mieście, pracuje dość sporo a potem rozrywka. Wczoraj spotkałam ją przelotnie z chłopakiem, czekał na nią pod gabinetem. Jak wyszła to odorem perfum zabiła cała przychodnię. To taki chłopak z doskoku jak mówi, wdowiec ma dwóch dorosłych synów którzy mieszkają w Polsce, a on został sam. Ma swoje M, jeszcze pracuje. Bardzo miły, kulturalny pan tak ok 60 z dużym poczuciem humoru. Bardzo się ciesze, że ma przyjaciela. W sierpniu jadą do Włoch na wycieczkę, soboty , niedziele spędzają razem i są szczęśliwi. Moja Mama swojego czasu miała wielu pacjentów geriatrycznych i zawsze powtarzała ich dzieciom , które opiekowały się rodzicami, aby korzystali z płatnej opieki. U nas nie ma problemu z wynajęciem opiekunki i nie są to jakieś wielkie koszty, widziała jak rodzina normalnie sobie nie radzi. Rano idą do pracy, potem dzieci, obiad, lekcje i padają na twarz. Jak wychodzą z domu to z sercem na ramieniu czy nic się nie wydarzy. Jak naprawdę jest źle to i tak takiego pacjenta nie sposób utrzymać w domu, trzeba szukać dobrego szpitala . Maja Mama to udziela przedziwnych rad, teraz chodzą na jogę z kumpelkami, one albo maja mężów, albo już nie, dzieci wszystkie mają dorosłe, niektóre mają wnuki, ale się regularnie spotykają. Rady mojej Mamy są mało mądre na pierwszy rzut oka mianowicie, twierdzi , że niektóre kobiety powinny zapisać się do kółka różańcowego, tam spędzać czas, spotykać się z ludźmi, jeździć na pielgrzymki, drugim jak to określa bardziej liberalnym doradza jogę, spotkania na kawie i wycieczki, trzecim z nadmiarem energii doradza ogród i działkę. Nawet nie wiedziałam, do zeszłego roku że istnieją ogródki działkowe , kiedy jej koleżanka po rozwodzie załamała się i popadła w depresję, znalazły jej ogródek działkowy , za całe 250 zł i teraz u niej maja metę na lato, tak się ta forma emeryten party spodobała mojej Mamie, że sama teraz chce taką działkę. Zawsze jest wyjście, następna kumpelka została sama w dużym domu, córka we Francji i miotała się nie wiedząc czy sprzedać czy dalej się katować, znalazły jej mały domek 5 km od miasta z pięknym ogrodem i psa do kompletu, teraz jest bardzo szczęśliwa. Trudno jest przeżyć całe życie bez jakichkolwiek zmian, sytuacja się zmienia i trzeba być elastycznym. Jak patrze na moja Mamę i na jej koleżanki, mimo , że są bardzo różne to widzę silne , zdrowomyślące kobiety. Wyjście dzieci z domu przezywały każda na swój sposób, bardzo się wspierały przez całe życie to taka wielka piątka kumpelek. Jedne mają dzieci dalej inne bliżej, dużo o dzieciach, wnukach sobie opowiadają, ale żadna z nich z dziećmi nie mieszka. Te bardziej wierzące mają powód biblijny i powtarzają, że przychodzi taki czas, że opuścisz matkę i ojca i z założysz własną rodzinę czy jakoś tak, te liberalniejsze, myślą zdroworozsądkowo, nie chcą się wtrącać, bo wiedza, że na jakikolwiek wychowywanie i strofowanie jest za późno. Najgorzej mają te co bardzo tęsknią, ale grupa wsparcia działa. Gadają sobie, jedna drugiej tłumaczy jak żyć z wredną synową bo ta zawsze jest wredna i idą dalej do przodu. Mają dobrze bo mają siebie na wzajem, rozrzut zawodów dość spory: psycholog, lekarz, księgowa, pedagog, farmaceutka. W sumie to profesjonalna grupa wsparcia. Radzą sobie prawie w każdym temacie, trzy są zmotoryzowane i to im wystarcza, dwie mają mężów, trzy są wolne. Do tego trzonu dochodzą jeszcze koleżanki koleżanek i ich koleżanki i tak na imieninach mojej Mamy jest 30 osób Jak na nie patrzę tak z boku to one maja więcej energii niż nie jedna 30 latka a jakie są przemądre w każdym temacie. Przeżyły razem szmat życia, razem rodziły i wychowywały dzieci, przeżyły rozwody niektóre tylko swoje niektóre również swoich dzieci, pogrzeby mężów,śmierć rodziców i tysiące życiowych sytuacji. Mi jest łatwiej w tym temacie, bo mam taką Mamę, ale ona tak została wychowana, moja Babcia i Prababcia były takie same. Wszystkie radziły sobie dokąd mogły, samodzielne najdłużej jak to możliwe, nie mieszkały z dziećmi mimo, ze nie daleko, mój Dziadek to już całkowity fenomen, po śmierci Babci został sam w wieku 85 lat i nawet nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek przeprowadzce. Mieszkał do końca w w swoim domu , zawsze wszystkim zainteresowany z tysiącami pomysłów na jutro . Robił remont domu i jeszcze jak się dobrze czuł jeździł konno. Odszedł mając 87 lat w ubiegłym roku, przeżył swoje życie bardzo aktywnie do końca, mimo, ze choroba już nie pozwalała cały czas miał pomysły na to co dalej. Już leżąc narysował mi projekt takiego drewnianego domu jak w skansenie z całą ciesielką belka po belce , bo wiedział, że lubię takie klimaty a może kiedyś się przyda. To się tak łatwo piszę, ale bardzo trudno zmienić sposób myślenia 54 letniej pani, będzie czuła się odtrącona, ale jak tego nie wyprowadzisz Ty będziesz się czuła cały czas podminowana. Później będzie wielka awantura o jakiś bzdet i rozstaniecie się w niemiłej atmosferze. Będziesz miała wyrzuty sumienia i brak spokoju wewnętrznego. Najlepiej to pokazać Mamie, że macie zupełnie inny model życia, głośna muza, głośne rozmowy, wspólne kąpiele i to takie tam sytuacje aby czuła się niezręcznie. Dalej pokazanie, że radzicie sobie świetni sami i macie wielka przyjemność z mycia garów i tym podobnych. Musi zauważyć , że na tym etapie życia nie ma miejsca na jej pomoc. Parę razy głośna kłótnia potem głośna zgoda i będzie miała dość życia z Wami. Ty będziesz miała czyste sumienie a decyzje o wyprowadzce podejmie sama. Co śmieszniejsze, to nie są moja rady tylko mojej Mamy, tak robiła jak przyjeżdżała do niej na dłużej jej ówczesna teściowa i jeszcze jej słowa, że nic tak szybko nie wyprowadza mamusi z domu jak głośny sex i odmienne zdanie w każdym temacie, wypowiadane oczywiście z uśmiechem na ustach. Jeszcze teoria kobiety bluszcza, która aby żyć musi się po kimś piąć i pytanie retoryczne czy chcesz być kobietą czy podporą? Takie mądrości wpajała mi Mama od maleńkości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewajanecka 17.07.2008 08:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Od wczoraj jestem strasznie podminowana, wiem ze czeka mnie rozmowa, mama ciagle pyta czemu jestem taka zla i nic sie nie odzywam, a ja jej odpowiadam, ze jestem zmeczona, boje sie ze moge powiedziec o jedno slowo za duzo. Zaowazylam rowniez, ze z mezem juz dluuuuuuuugo nie rozmawialismy no bo tak naprawde nigdy nie jestesmy sami w ciagu dnia. I masz obraz tego co bylo gdyby... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 17.07.2008 08:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 mokka - ogólnie trafny post ale zacytuje jedno zdanie: Parę razy głośna kłótnia potem głośna zgoda i będzie miała dość życia z Wami ....No to jest ciekawa rada Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 17.07.2008 13:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 nic tak szybko nie wyprowadza mamusi z domu jak głośny sex i odmienne zdanie w każdym temacie, wypowiadane oczywiście z uśmiechem na ustach. A ta jeszcze lepsza ! Dobre ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 17.07.2008 13:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 A mnie w przyszłym roku czeka zamieszkanie z teściem, bo teściowa zmarła w lutym..... I mąż obiecał mu, że weźmiemy go na nowy dom..... Rozpaczał po smierci tesciowej.....Ma 81 lat i jest w pełni sprawny, jeździ nawet samochodem (he, he, ostatnio w niedziele odwiózł mnie do pracy, bo potrzebowałam). Ma mnóstwo zainteresowań, ryby (łowienie), mecze w TV, krótkofalarstwo itp. Chce z nami mieszkać ! Jest miły i taktowny. Uważam, że powinnam spróbować, jak moja mama była chora wzięłam ja do naszego mieszkania na 3 lata, potem zmarła. Mąż nic nie mówił.... Dotrwalismy jakoś. Teraz chyba kolej na mnie. Powinnam. Wierzę, że uda sie tak ustawić zycie, że będzie w miare wygodnie, ale tylko z nim, bo z teściowa nie byloby szans ! Zastanawiałabym sie nad innym rozwiązaniem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 17.07.2008 13:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Nie zawsze zycie z rodzicami to udreka, chociaz ci, ktorzy sa bezproblemowi, nigdy nie oczekuja od dzieci, ze ich do siebie wezma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.07.2008 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Mi by było dużo łatwiej powiedzieć "nie" przed wprowadzeniem się mamy niż ją "wyprowadzić", zwłaszcza, że w swoim mniemaniu ona się bardzo stara. Teraz to chyba nic oprócz szczerej rozmowy, a i tak na pewno ona będzie się czuła bardzo skrzywdzona - robiła co mogła a tu taka niewdzięczność nie wiadomo za co, a wy będziecie mieli niezłego kaca i nie wiem czy wam aż tak bardzo ulży.Sama nie wiem - mama przede wszystkim musi mieć swoje życie, bo na razie żyje waszym i chce być potrzebna. Ciekawe jest, że kobieta w tym wieku takiej swojej "działki" nie ma. Pewnie po śmierci męża nie wie co ze sobą zrobić - to jest główny problem - całą swoją energię zagospodarowuje u was w domu. Tylko to "coś" nie może być sztuczne - ona się musi w to zaangażować na całego. Wiem, łatwo się mówi - ale ja nie widzę innego wyjścia. Może np zaczęłaby się opiekować jakimś dzieckiem, albo wkręćcie ją w jakąś działalność charytatywną, biznes - choćby prowadzenie sklepiku - ??? - nie znam mamy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 17.07.2008 18:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Kurcze nie rozumiem co to znaczy niewdzięcznośc ???. Opieka nad rodzicami to psi obowiązek a nie rozważania w kategoriach wypada nie wypada albo może mi się chce a może nie bo może brat albo siostra. Moim zdaniem to podstawowy obowiązek przyjąć rodzica na mieszkanie, dopiero jeśli uda się zapewnić rodzicowi pełną opiekę bez wspólnego zamieszkiwania możemy czuć się zwolnieni z tego obowiązku.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 17.07.2008 19:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Opieka nad 54-letnia, zdrowa kobieta? No wybacz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 17.07.2008 19:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Jeśli tego wymaga - to nie ma wybacz. Jeśli nie wymaga to nie ma o czym dyskutować. Każdy przypadek może być inny.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 17.07.2008 19:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Akurat opisany wyzej przypadek nie wymaga opieki. Przynajmniej tak wynika z opisu. Wyglada wiec na to, ze nie ma o czym dyskutowac, a jednak jest... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tuuska1 18.07.2008 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2008 Wraz z mężem i dziećmi mieszkałam z rodzicami od zawsze.Dom był dwurodzinny ,osobne wejścia , liczniki . Rodzice na piętrze ja na parterze. Nie byliśmy jednak specjalnie zżyci, nigdy też nie było poważnych kłótni . ot -wszystko było poprawne. Rodzice nie pomagali mi finansowo , nie pomagali też opiekować się dziećmi (zrezygnowałam z pracy aby nimi sie zajmować, choc mama w tym czasie była na rencie). Takiego układu nigdy nie żałowałam, pewno uniknęłam w ten sposób wielu konfliktowych sytuacji. Kilka lat temu zmarł ojciec,nic się jednak nie zmieniło. Mama nadal sama prowadziła swoje gospodarstwo. Jest to zresztą osoba o dość trudnym charakterze., bardzo władcza. Rok temu wyprowadziłam sie do nowego domu oddalonego o 30km . Mamy nie zabrałam , nawet nie zaproponowałam jej przeprowadzki. Nie wyobrażam sobie wspólnego zamieszkania bo tak naprawdę , niby mieszkalismy razem ale zupełnie osobno. Nie musiałam przecież budować domu, kilka lat temu rodzice notarialnie przepisali go na mnie, chciałam jednak ze swoją rodziną być sama na swoim.Teraz jest mi bardzo trudno. Targają mną różne wątpliwości i czuję się rozdarta. Rozważaliśmy kwestię zabrania mamy do nas, ale w końcu nie po to budowaliśmy dom aby mieszkać z mamą- bo tak przecież mieliśmy bez wysiłku i ponoszenia trudów budowy. Mama odwiedza nas kilka razy w m-ce, ja lub mój syn jesteśmy w moim starym domu 2,3 razy w tygodniu (ale tak na godzinę) .Szczerze mówiąc dzieci nie przepadają za babciąJeżeli jednak rodzic będzie wymagał opieki to zapewne zamieszka wtedy z nami- ale to jeszcze nie ten czas. Wątpliwości i wyrzuty sumienia nadal jednak są. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Karollinka 22.07.2008 17:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2008 (edytowane) M Edytowane 16 Stycznia 2011 przez Karollinka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.