Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Dziennika Nasz Domek - tak po prostu


wu

Recommended Posts

no ja się tak fajnie produktywnie opierniczałam i z chęcią bym to kontynuowała czemu ja nie mogę być już na emeryturze:cry:

 

 

eee to ja bym wolala w totka wygrac ladna sumke i tez sie poobijac i jeszcze miec kase na to obijanie i wzgledna mlodosc :D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 28,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • wu

    9190

  • Arnika

    1550

  • TAR

    1532

  • braza

    1448

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

no nie ja to jeszcze w sylwestra w pracy byłam :( i jutro znowu a tak mi dobrze w domku było:(

 

pewnie, ze dobrze bylo ale dlatego az tak fajnie, ze nie zdarza sie to codziennie ;) Codzienne obijanie, to ponoc nawet meczace jest ... przynajmniej tak mowia, bo ja nie mialam okazji doswiadczyc :sick::p

Milego malo_zapracowanego powrotu do kieratu :p:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś no jak to co zająć się sobą;)

 

TAR-cia no ja skromniejsze marzenia mam;) ale naprawdę praca mi nie jest do szczęścia potrzebna:( wiadomo na życie zarobić trzeba ale żebym jak niektórzy z pieśnią na ustach do pracy biegła to nieeeeeeee:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambercia ale moje obijanie polegało tylko na niechodzeniu do pracy;) no dzisiaj to pełne leżycho miałam bo spać nie dało się w nocy ciągle ktoś mnie budził:( ale tak to ja się produktywnie obijałam fajne rzeczy robiłam;) i nie miałabym nic na przeciwko żeby się tym dalej zajmować zamiast w robocie się męczyć:( jakoś dosyć mam tej swojej roboty:rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooooo.....

 

Tylko co by się zmieniło tak od zaraz? Niewiele. Dziecka do szkoły i na różne zajęcia nadal bym prowadziła, Andrzej z pracy pewnie by nie zrezygnował (chociaż te dojazdy...). I tak byśmy głównie na miejscu siedzieli, póki Młode szkół nie skończą. No chyba, żeby wygrana była konkretna, z duuużą kumulacją i wtedy nauczanie domowe i hajda jeździć po całym świecie, a do szkoły tylko na zaliczanie semestru!

Jedno na pewno by mnie ucieszyło - gdybym mogła wejść do knajpy na obiad ot tak - a nie tylko z konieczności, kiedy nie ma innego wyjścia - i nie zaczynać czytania menu od cennika. O, wtedy poczułabym się komfortowo! I jeszcze nie szukalibyśmy najtańszych noclegów, tylko jechalibyśmy przed siebie bez planów i bez stresu, że kiedy dotrzemy zbyt późnym wieczorem do celu, to nie znajdziemy odpowiednio taniego koja. I na pewno pojechałabym wreszcie na całe wakacje do Norwegii!

A teraz trzeba wrócić do rzeczywistości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambercia ale moje obijanie polegało tylko na niechodzeniu do pracy;) no dzisiaj to pełne leżycho miałam bo spać nie dało się w nocy ciągle ktoś mnie budził:( ale tak to ja się produktywnie obijałam fajne rzeczy robiłam;) i nie miałabym nic na przeciwko żeby się tym dalej zajmować zamiast w robocie się męczyć:( jakoś dosyć mam tej swojej roboty:rolleyes:

 

 

slusznie prawisz, ja jakby tez mam ostatnio dosyc swojej:sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAR-cia tylko u Ciebie wieś jakby większa to i większe szanse na znalezienie innej, lepszej roboty, u mnie masakra straszna a jak mam tracić 3 czy 4 godziny dziennie na dojazdy dalej do pracy to niestety muszę podziękować bo dziecio małe i mamy potrzebuje w dzień chociaż trochę mieć a nie tylko wieczorem buzi dać przed snem:(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja to nawet bym sobie popracowała trochę. Jeno się boję... Jak bym jeszcze pracę wcisnęła w swój grafik? No jak?

Pewnie by się dało - czas z gumy bywa w razie potrzeby, ale jak długo umiałabym to wszystko ogarnąć tak, żeby nic na tym nie ucierpiało? Czy nie musiałabym zrezygnować z tego, co teraz robię dla siebie? Pewnie w pierwszej kolejności. Czy miałabym tyle samo czasu dla dzieci? Czy wreszcie pracy mogłabym poświecić tyle czasu, ile bym chciała i ile powinnam, żeby czuć, że wykonuję ją dobrze? Czy czas jest aż tak gumowy? No wiem, że wiekszość kobiet jakoś to wszystko godzi, ale ja, korzystając z sytuacji, tak sobie fajnie wszystko poukładałam, że ciężko mi myśleć o rezygnacji z czegoś. Tyle, ze dziecka rosną i będą coraz bardziej samoobsługowe, a wtedy zwolnią mi się moce przerobowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie mało czasu na własne przyjemności:( moja dalsza kuzynka małża geodetę ma słowny jak rzadko wśród tej nacji się zdaża to i roboty dużo ma a co za tym idzie i kasy, kupił jej pole coby KRUS na emeryturę jej zbierał a ona sobie w domciu siedzi, o dzieci dba, domek wypieszczony, czyściutko kiedy byś nie wpadł co przy dwójce dzieci wcale takie oczywiste nie jest;) , przed domkiem jak z folderu, iglaczki powystrzygane, poplewione, zadbane, ona uśmiechnięta, zadowolona

 

a człowiek wiecznie z jęzorem do pasa, lata od roboty na zakupy, jakieś zajęcia z dzieckiem chociaż jedne, coś do jedzenia, no chociaż zgarnąć z przejścia rzeczy żeby zębów nie wybić i kurcze 22-ga:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie - domku wypieszczonego nie mam, bo to u mnie nie jest priorytet, zresztą przy moich dzieciach, które porządek uważają za chory wymysł zdegenerowanych ze starości umysłów, i przy naszej trzódce czworołapnej, musiałabym codziennie kilka godzin na sprzątanie poświęcać. Za to zajęć dziecka mają od groma, a ja latam z nimi, co mi skutecznie organizuje prawie każdy dzień, szarpiąc czas na strzępy. Tyle, że na swoją jogę z pilatesem, basen przy okazji basenu Małgosi i angielski czas znalazłam. I trzymam go pazurami!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

a człowiek wiecznie z jęzorem do pasa, lata od roboty na zakupy, jakieś zajęcia z dzieckiem chociaż jedne, coś do jedzenia, no chociaż zgarnąć z przejścia rzeczy żeby zębów nie wybić i kurcze 22-ga:(

 

mysle, ze zlotego srodka nie ma ... Zawsze cos sie traci i cos zyskuje. Pewnie gdy dzieci sa male, to lepiej dla NICH aby jedno z rodzicow za wychowawce/edukatora/taksowke/kucharza robilo ... No ale dzieci dorastaja a potem wyfruwaja z domu i co dalej. Mysle, ze trudno albo wrecz niemozliwe taki stand by nadrobic i wrocic do normalnej i satysfakcjonujacej aktywnosci zawodowej :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie Aguś ale masz czas dla dzieci a mnie to najbardziej wnerwia że przywlekę się kole wpół piątej do domu, coś do jedzenia i w sumie jest siódma to Młody spać wyganiany żeby rano do przedszkola wstał, a kiedy czas na zabawię wspólne rzeczy robić, tylko weekend zostaje:( teraz wyrwałam czas na capoeirę i też jak niepodległości bronię chociaż wracamy po 20-ej ale niech dziecko ma chociaż jedne zajęcia dodatkowe, które dodatkowo uwielbia i sam pilnuje że czwartek i piątek to capoeira jest:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz Ambercia może to wynika z przemęczenia ale jakoś nie dostrzegam u siebie potrzeby aktywności zawodowej:rolleyes: w sensie takiej konkretnej pracy jak mam teraz, ja to bym się chyba nawet na rolnika przekwalifikować mogła albo jeszcze lepiej na leśniczego;) praca spokojna, na łonie przyrody a nie wieczna kołomyja jak u mnie jeszcze jednego nie zaczniesz już drugie każą robić, a w międzyczasie jeszcze trzecie czwarte i piąte i pretensje mają że pierwsze nie zrobione, a człowiek po 8 godzinach siada z kręćkiem w głowie i czuje się jakby z karuzeli zszedł:(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Wusia, ja baaaardzo cenię fakt, że mogę być z dziećmi. I wcale nie czuję się przez to ograniczona. Wydarłam coś dla siebie i czuję się z tym świetnie. Jedyne, co mnie czasem kłuje, to jakaś taka społeczna potrzeba pracowania, zarabiania, bycia "pożyteczną". Nie wewnętrzna. Chociaż wciąż mam w planach powrót do pracy, kiedy dziecka się uniezależnią komunikacyjnie. Co z tego wyjdzie - nie wiem. Mam nadzieję, że się uda. Z jednej strony nie chciałabym wtedy po prostu "siedzieć" w domu, acz nie wątpię, że sobie jakieś aktywności wynajdę, a drugiej - byłby to wreszcie czas, kiedy bym mogła zrobić to, na co teraz nie mam czasu. No ale nie narzekam przecież, bo bym grzeszyła ciężko. Kiedy Weronika była mała - pracowałam, ale ona miała babcię, która się nią zajmowała, gdy byłam w pracy i prowadziła na angielski, a zajęcia z tańca odbywały się w sąsiedztwie naszego bloku i mogła chodzić sama, kiedy Magda była mała - pracowałam, ale ona miała wspaniałą nianię. Tutaj jesteśmy sami - nikogo do pomocy. No i jakoś tak wyszło, tym bardziej, że moja praca została w Opolu, a nowej nie znalazłam, chociaż szukałam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...