Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 28,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • wu

    9190

  • Arnika

    1550

  • TAR

    1532

  • braza

    1448

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Rodzice to zwykle jeżdżą samochodem.. to ci którzy nie mają czasu i kupili by kanapkę, a że jeżdżą samochodem nie podjadą..... natomiast ci co stoją na przystanku mają kanapkę ze sobą, bo nie mają kasy na zakup takich..

Do jedzenia dla młodzieży dodałabym jeszcze kebaby...

Takie ciasto domowe, albo i zapiekanki!

Zapiekanki świeże, pyszne, na pewno by kupowali!

Nitusia życie boli:(

 

Gdy mnie ząb bolał, to wyrwałam ....;)

 

Uwielbiam zakalce!!!! Sama w życiu nie popełniłam żadnego słodkiego wypieku, za to mogę zrobić gulasz, pomidorową i upiec pieczeń!W lesie mieszkam, ale ani gumofilców nie mam, ani kłusowników nie ganiam. Sianka też do paśników nie kładę, bo w pobliżu żadnych paśników nie ma ...

 

P.S. Wusia, gdy już otworzysz te kanapkodajnie to jakieś filie porób, przynajmniej taką blisko mnie!!!:)

Ja chodzę na piechotę i dzieciom kanapki robię. Widzę jednak rodziców, którzy po drodze do szkoły zatrzymują się przy sklepie i kupują drożdżówki. Może woleliby dać dzieciom kasę na kanapkę w szkole? Albo kupić abonament kanapkowy? Bo w sklepiku szkolnym to takie nieprawdopodobnie dżówno sprzedają, że szok po prostu! Jadalny papier, oranżada w spray'u i cukierki pudrowe w kształcie śmieci zapakowane w plastikowy kubeł na śmieci to największe smakołyki.
Dokładnie, kurka nie ma żadnych przepisów odnośnie żywienia w szkołach ja córkę wypisałam bo dawali takie dziadostwo, że masakra. Np kluski na parze polane sosem czekoladowym albo zupa i batonik, wszystko robione z półproduktów, żeby było szybciej przez co drożej tragedia, a w sklepikach sam syf, nawet wody nie ma tylko soki i napoje, nie ma owoców nawet drożdżówek
Ustawodawca ma to w dupie. Inna sprawa, że jeżeli rodzice dzieci nie nauczą, to nie pomoże szlaban w sklepikach, bo starsi sami wracają ze szkoły i sami kupują syf w sklepach, bo taniej niż w sklepiku szkolnym. Najmłodszych demoralizują sklepiki szkolne, to fakt, ale dziecko zaimpregnowane w domu niełatwo zdemoralizować. Dużo mogą rodzice, ale musieliby zadziałać ławą, a to se ne uda, bo łatwiej dać dziecku parę złotych na czipsy niż zrobić kanapkę.
Moje dziecko nie dostaje kasy do szkoły bo wszystko ma i kanapki i wodę w domu staramy się wpajać co jesć a co nie a mimo to ma nadwagę , dlatego zrezygnowałam ze stołówki bo jedzenie na prawdę marne

Mało które dziecko daje się skutecznie zaimpregnować, większość chce jeść to samo i tak samo jak rówieśnicy, a rówieśnicy w swej większości nie są impregnowani...

Też nie dawałam kasy do szkoły, tylko chipsy były i słodkie napoje gazowane. :evil:

Moje też dostają kanapki, owoce i... coś słodkiego do śniadaniówki, a kasy do szkoły nie biorą. Weronika i Magda przeżyły każda w swoim czasie chęć zabrania pieniędzy do szkoły i kupienia sobie czegoś tak, jak koleżanki. Wolałam pozwolić, niż zabraniać tworząc wymarzony zakazany owoc. Wzięły swoje pieniądze i kupiły sobie coś. Oczywiście wcześniej impregnowałam, ale one chciały poczęstować koleżanki, tak jak same były czasem częstowane. No to nabyły jakieś cukierki czy coś, poczęstowały, zaznały przyjemności posiadania kasy w kieszeni, wybierania, decydowania, kupowania... Na szczęście nie zafascynowało ich to i po razie czy dwóch rezygnowały z kolejnych zakupów w sklepiku szkolnym.

Co do tego czegoś słodkiego, to mam mieszane uczucia. Słodycze nie są dzięki temu owocem zakazanym, nie kuszą tak bardzo. Dziewczyny nie mają problemów z wagą, więc małe "coś słodkiego" raz dziennie im nie zaszkodzi, tym bardziej, że to spalą zaraz. I pochwalę się, że pilnują ustalonej kolejności jedzenia - kanapka, owoc, słodycz. Jeżeli z jakiegoś powodu nie zdążą zjeść wszystkiego, to do domu wraca słodycz. Nie było tak, żeby on zniknął, a wróciła kanapka albo owoc.

madrze :)

 

tylko u mnie amelia przed szkola zjada sniadanie, potem po 3 godzinach kanapke a potem wlasciwie juz czas na obiad po tych 3 godzinach :)

No moje też jedzą śniadanie w domu (niezmiennie od lat mlekołaki), potem drugie w szkole i obiad w domu. Po obiedzie na deser owoce (zresztą zawsze są na wierzchu i można je brać w każdej chwili), bardzo rzadko coś słodkiego, jeżeli jest coś na wierzchu albo Andrzej swoją ulubioną superciemną czekoladę wyjmie i częstuje, wieczorem kolacja.

Moja różnie jada, ale gdy brała pieniądze do szkoły (jeszcze w podstawówce) to rzadko coś kupowała. Teraz w szkole sklepiku nie ma, za czasami wpada na stację CPN na czekoladę lub hot-doga, na szczęście rzadko!

 

Wusia, over!!!!

jestem jestem moje Wy duszki-zamartwiuszki :hug: ale jakoś tak generalnie wegetuję nie żyję i tak czytam wszystko co piszecie ale mnie nic do głowy nie przychodzi do pisania, święta podobno za tydzień, ja tego w ogóle nie odczuwam i zamiast jakowejś radości to raczej pewnego rodzaju nerwy mam bo muszę siedzieć i wymyślać co też będę robić na obiad albo co, wszystko przemyśleć żeby zakupić to co niezbędne bo przecież sklepy zamknięte a mnie się zwyczajnie nie chce myśleć naprzód, planować, chcę sobie w spokoju wegetować z dnia na dzień, zmęczona jestem:(

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...