Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

no mi się wlasnie nie chce robic to i nie robie, jedynie w drugi dzień duszonki odpalimy

 

 

my nawet duszonek nie odpalimy, bo gdzieś mi garnek wyszedł :rolleyes:

  • Odpowiedzi 28,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • wu

    9190

  • Arnika

    1550

  • TAR

    1532

  • braza

    1448

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

A książę ma urodziny i coś muszę zrobić.. ale nie wiem co i kiedy goście będą...

Pewnie na obiad w niedziele...

W II dzień wyjeżdża na ryby a ja zostaję..

Pitolę taki interes..

Nie będę wysilała się wcale a wcale...

Aguś no toż ja właściwie nie mam zamiaru robić w ramach świątecznych przygotowań zakupiłam Piotrusiowi zajączka zrobionego przez koleżankę no taki przytulasńy był to się nie oparłam, sernik upiekę bo mam ser od krowy mieć i może trochę sałatki jarzynowej zrobię i tela no jajka pomaluję jeszcze:rolleyes: tylko to własnie wymyślanie a to jeszcze trzeba kupić i przewidywanie czego jeszcze braknąć może mnie dobija:( nie mam siły na nic więcej niż przepełzanie z jednego dnia w drugi, co do jedzenia zrobić na obiad wymyślam w danym dniu w pracy i po pracy zakupy na takie coś szybkie maks pół godziny roboty, normalnie jakoś wegetuję bo jak czegoś braknie to najwyżej do sklepu jadę drugi raz a w święta to tylko CPN zostaje:(
Wusia tez ostatnio swiat w ciemnych barwach widze, ale staram się nie poddawac, ukojenie w roślinkach znajduje i mysle nad wiosennym obrządkiem rabatek - to mi choć na chwile radość daje.

Wioluś :hug:

 

TAR-cia no u mnie ten problem że tak zmęczona jestem że myśleć mi się nie chce więc ja świata nie widzę ani w ciemnych ani w jasnych barwach ot dzwoni rano budzik trzeba wstać przewegetować w robocie zapieprzając że nawet na siku czasu nie ma potem coś zrobić na obiad i coś w domu i pora spać i dzień jak codzień :(

Bożesz.. WUsia.. Ty wiesz, że zmiany musisz zrobić...

Ale Ty to wiesz, wszyscy Ci to mówią, a Ty nic nie robisz..

Wiem, że kicha, wiem, że miejsce nie to.. ale skąd wiesz...

Może spróbuj....

Wioluś stąd wiem że muszę mieć stałą pewną pensję żebym mogła kredyt spłacać a wiesz jak po zmianie roboty nie wiadomo jak pracodawca będzie płacił i czy długo popracuję wiesz jak teraz z pracą potrzymają trochę i wypad:(
Wusia ja cie doskonale rozumiem, wegetacja. Ale ja się z calych sil staram temu nie poddawac. A o pracy latwo pisać żeby zmienić a to nie zawsze się tak da, tez bije się sama ze sobą ostatnio choć pieprznelabym papierami od razu, to zdrowy rozsadek podpowiada cos innego. choć jestem na granicy. buziole kochana nie daj się.

No tak..

I jedna z Was i druga ma racje...

Ale nie ma nic gorszego jak wstajesz z obrzydzeniem każdego dnia rano...

TARcia .. jeszcze tylko troszkę i plan B...

Wasza praca na Was źle wpływa. :(

Znam ten stan, zaliczałam też kilkakrotnie.

Tylko że ja w takich sprawach raptus jestem, jak mi się "przelewa", to już nie patrzę na konsekwencje, walę papierami na stół i wychodzę.

Trzy razy tak zrobiłam. :cool:

No i okazało się, że najlepiej na świecie pracuje mi się na swoim. :lol2: ;)

dobra wegetacja wegetacją ale swoja szynka na święta musi być:cool:

 

opowiem Wam dzisiejszy hit sezonu normalnie Monty Python;) w zeszłym tygodniu mąż był uprzejmy dokończyć z tyłu podbitkę której brakowało, prace zakończył w czwartek dodam z kronikarskiego obowiązku, wszystko pięknie i ładnie było aż do strasznego dnia dzisiejszego kiedy w okolicach dopołudniowych wróciłam z zakupów:rolleyes: wysiadam ja sobie grzecznie z auteczka, szczęście normalnie od Bozi że planując dalsze jazdy nie wjechałam od razu do garażu bo wysiadłam i co słyszę?? maiuczenie kota, niby nic szczególnego wszak kotów mam trzy sztuki ale to miauczenie jakoś tak blisko słychać, rozglądam się kota nie widać, myślę pewnie jakowaś mazepa wlazła do garażu jak wyjeżdżałam rano, otwarłam bramę kota nie ma, a miauczenie słychać:wtf: chodzę nasłuchuję i nagle mnie olśniło:jawdrop: zgadnijcie gdzie był kot:bash: oczywiście zamknięty w podbitce:( wołam męża, chłop osłupiał bo skąd tam kot, on pojęcia nie ma, no i jazda bez trzymanki, jakby tak sąsiedzi popatrzyli co wyprawiamy przed domem to by się w głowy popukali po jaką cholerę chłop w mróz z drabiną lata, dachówki ściąga ( miał nadzieję że tak kota wydostanie, ale nie ma lekko ) więc rozbieranie podbitki i ratowanie kota, kot był tak zdesperowany że wolał zeskoczyć z balkonu nad schodami zamiast po drabinie zejść ale na szczęście cały i zdrowy, chłop za niewinność w sumie miał dach do poskładania i podbitkę do naprawy:rolleyes:

właśnie Osia czytałam bidulko u Ciebie:hug: u mnie chociaż to dobre że wymęczona kocina ale przeżyła, cierpnie mi skóra na myśl że bym jej nie usłyszała i by tam w męczarniach zdechła:(

:jawdrop:

Matko kochana, ale jak kotek tam wlazł? :o

Kurczę, naprawdę szczęście, że usłyszałaś płaczka!

Uff, ale przygoda...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...