Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Dziennika Nasz Domek - tak po prostu


wu

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 28,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • wu

    9190

  • Arnika

    1550

  • TAR

    1532

  • braza

    1448

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

jak bank dostanie podbitą przez ubezpieczyciela umowę cesji ubezpieczenia i podobno ma ją dostać dzisiaj a jak nie dostanie to komuś serce wyrwę :evil:

 

a trwa to bo nieopatrznie dałam to do załatwienia naszemu doradcy i nie wiem czemu to tyle trwa skoro Kasia pisała że podbili Jej to od ręki :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

musiałam wkleić nie mogłam się oprzeć :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

 

 

 

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć

dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu

wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa,

zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie specjalisty.

Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się Objazdowy

fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w

nadziei na zarobek.

- Dzień dobry, madame, ja jestem...

- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.

- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuje się

w dzieciach...

- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili

pyta spłoniona z emocji:

-To gdzie zaczniemy?

- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, ze może pani zdać się zupełnie na

mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa trzy

razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę

w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie...

Naprawdę można się wyluzować... dywan w salonie... - Myśli kobieta. - Nic

dziwnego, ze mnie i Harryemu nic nie wychodziło...

- Droga pani, nie mogę gwarantować, ze każde będzie udane.- kontynuuje

fotograf.

- Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu-

siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, ze będzie pani zadowolona z

rezultatu...

Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazeta, a facet nawija dalej:

- Musi się pani również liczyć z tym, ze w tym zawodzie, podczas roboty,

człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę

nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty

mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...

Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...

- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!

Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy

współpracy...

- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.

- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku.

Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć

mnie w akcji...

TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić:

TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała

tak głośno, ze z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się

śpieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy

wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...

- Sprzęt... - glos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że

wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?

- He, he, he, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana

stal...

No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do

roboty.

- STATYW ?

- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tą armatę, za ciężka jest, żeby ją

stale nosić...

Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tamten było dobry ale tego to ze śmiechu dokończyć nie mogła a jak koledze czytałam to wyłam ze śmiechu :lol: :lol: :lol: :lol:

 

 

 

opowieść pewnej kobiety

 

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co

wisi z lampami na suficie),

baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy

abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy

butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć). Siedliśmy przy

stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do

swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur? No i mąż, lub z powodu

koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się. Postawiliśmy krzesło, na

krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą piramidę, a mi kazał go

zabezpieczać. Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem

majstruje (a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę

wzrok niżej, i co ja widzę

z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko, no i ja taka

rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam paluszkami po tym

jajeczku. Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz

z abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z

ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a

on mówi

- Kurde, ale mnie prądem pier...o, aż do jąder doszło, dobrze, że nie na

śmierć !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...