ponury63 06.10.2003 04:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Nawet na czekające na prasowanie pranie nie musiałam zbyt długo patrzyć, żeby je znienawić do tego stopnia i uprasować choć tego bardzo nie lubię. Fajny patent... muszę spróbować.... to silne uczucie, więc może prasowanie w afekcie to je ono ??? Doki, rezygnuj z "Abort" i zawsze klikaj "Retry" A na karoshi się tak łatwo nie umiera... Ty decydujesz, Ty rządzisz... Japończyk nie decyduje, tylko zasuwa i na to: jak, ile i za ile będzie zasuwał nie ma najmniejszego wpływu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ma 06.10.2003 07:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Ja mam na prasowanie inny patent: spedzam nad nim czas bezsennosci nadrannej czyli, jak sie czasem budze kolo 4-5ej, to juz nie staram sie usnac (zwykle i tak to nie wychodzi), tylko zabieram sie za znienawidzone stosiki. Mysle, ze w tym przypadku czynnikiem dopingujacym jest radosne zdziwienie rodziny na widok kupek poskladanych rowniutko T-shirtow i demonstrujacych poprasowane koszule wieszakow Na wszystko wlasciwy sposob A tak swoja droga, to czy zauwazyliscie, ze praca w pozycji lekko pochylonej do przodu jest wredna, meczaca i kregoslup od niej boli? Prasowanie i zmywanie, prawda? Na zmywanie wynaleziono zmywarke, a prasowanie przestaje byc tak bardzo dokuczliwe, gdy deska do prasowania jest ustawiona stosunkowo wysoko, nawet gdzies tak prawie na wysokosci biustu. Polecam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Doki 06.10.2003 08:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Doki, rezygnuj z "Abort" i zawsze klikaj "Retry" A na karoshi się tak łatwo nie umiera... Ty decydujesz, Ty rządzisz... Japończyk nie decyduje, tylko zasuwa i na to: jak, ile i za ile będzie zasuwał nie ma najmniejszego wpływu... Tego z Abort i Retry nie zrozumialem. A ja jestem tak zrobiony, ze nie trzeba mnie poganiac. Najsurowszym dla mnie nadzorca jestem ja sam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luśka 06.10.2003 11:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Sobota była dość nawet przyjemna, ale wczoraj to kwalifikowałam się do zamkniętego pokoju wyłożonego gąbką i oczywiście bez klamek. Rozpadał się solidny deszcz, który uruchamiał dzwonek kasety domofonowej na słupku przy furtce. Tak mniej więcej co minutę, dwie. Próbowałam unieruchomić to różnymi sposobami, ale niestety bezskutecznie. W plątaninie kabli zupełnie nie wiedziałam, który jest od czego, a wyłączenie np. alarmu ściąga w 3 minuty grupę interwencyjną. Po 3 godzinach zmagań - licząc na to, że może deszcz osłabnie lub przestanie padać, zadzwoniłam do instalatora, psując mu dokładnie wieczór rodzinny. Boże, co ja mu nagadałam! W życiu jeszcze chyba nikt się ode mnie tyle nie dowiedział o sobie w tak krótkim czasie . Efekt był taki, że chociaż udało sie odłączyć to brzęczące bydlę. Wracając do meritum - czyli kasety, to jest to kolejny przykład "fachowca", któremu wyobraźnia przestała pracować przed urodzeniem i który zainstalował na zewnątrz kasetę przeznaczoną do wnętrz budynków. A taki był elokwentny i mądry, jak zaczynał robotę. Ot, kolejne doświadczenie. W którymś wątku jest bardzo mądra rada architekta (chyba Alanty?) - traktuj budowlańców, jakby nie mieli mózgów. Chyba można to spokojnie rozszerzyć na inne branże. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ma 06.10.2003 12:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Luska! Kapturek na kasete, pelerynke na grzbiet i chodu na spacer! Po powrocie napij sie pachnacej herbaty i zdrzemnij sie kwadransik. Jak sie obudzisz, moze sie okaze, ze nie pada i nawet troche slonca wylazlo... Sprobuj! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luśka 06.10.2003 12:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Najpierw sprostowanko - to Teski architekt dał tę mądrą radę. A co do kapturka, Ma, to była to pierwsza rzecz jaką zrobiłam, ale się kapturek przykleił i brzęczał tak samo. Potem owinęłąm folią, obwiązałam sznurkiem, ale niestety ta konstrukcja była nieskuteczna, bo jak zebrały się większe krople, to znów brzęczyk brzęczał. Horror. Co do spacerku, to musiałabym zostawić w domu moją sunię z tym brzęczykiem - a to już podpada pod ustawę o humanitarnym traktowaniu zwierząt. A ona w ten deszcz i wietrzysko nawet do ogrodu na siusiu wyjść nie chciała. Mówię Ci, to była zupełnie patowa sytuacja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ma 06.10.2003 13:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 to rzeczywiscie nie chcialabym byc w skorze tego "fachowca", do ktorego zadzwonilas... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 06.10.2003 17:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 zadzwoniłam do instalatora, psując mu dokładnie wieczór rodzinny. Boże, co ja mu nagadałam! W życiu jeszcze chyba nikt się ode mnie tyle nie dowiedział o sobie w tak krótkim czasie . Nie nagrałaś przypadkiem tego ??? Przydałoby się, jako gotowiec do inteligentnego ściągania na przyszłość... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luśka 06.10.2003 18:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 Nie nagrałam, Ponury, i na szczęście. Bo z inteligencją to nie miało nic wspólnego, niestety Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 06.10.2003 18:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2003 E tam, ważne że dotarło Przecież mówiąc do bezmózgowca musiałaś na chwilę zleźć do jego "poziomu"... ja wiem, że boli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kksia 01.12.2003 21:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2003 tak troche nie na temat, ale rozumiem Luśkę, bo ostatnio mialam podobną sytuację.Spedzałam noc w hotelu i od 2 do 4 rano usiłowałam rozbroić dzwoniący co 30 minut radio-budzik.Dodam, ze nie miał wytyczki w pokoju i nie mozna bylo odciąć prądu.Dałam radę, sama nie wiem jak, ale dopiero po 4. Nie wołałam recepcji, bo za każdym razem wydawało mi się, że juz jest ok. Nie było, co okazywało się po kolejnych 30 min. A wstac musiałam o 6.30 i miec siły prowadzić szkolenie............ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.