Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

CO ZROBIC JAK DZIECKO CHCE DO MIASTA ..............?.


Paty

Recommended Posts

i co wyszło mieszkanie na wsi .........bokiem........kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie.......a teraz do tych głosów dołączyła się córka ----1 klasa gimnazjum----nie może samodzielnie dojechać do miasta ---brak autobusów, busów, pekaesów.......nowe towarzystwo, koleżanki, wyjścia do kina , czy normalne popołudniowe spotkania.....jeszcze w weekendy jesteśmy ja w stanie dowozić do miasta ale na tygodniu to bardzo trudne..............jak są małe dzieci nie bierze się tego zupełnie pod uwagę, potem jest coraz trudniej ...........jednak dom powinni budować emeryci..............
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 64
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

jedynym wyjściem jest budowa na peryferiach miasta .... w miejscu, gdzie do komunikacji miejskiej jest niedaleko.... idealnie byłoby blisko centrum, jednakże w miejscu zacisznym, zielonym, spokojnym ...ale tak to tylko w erze , bądź działka za wielkie pieniądze :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy nasza córeczka była malutka, mieszkaliśmy poza miastem, w małym satelicie. Niby był jakiś gminny autobus, raz na godzinę... Opiekunek na ogłoszenie zgłosiło się 5 podczas gdy do koleżanek w mieście po kilkadziesiąt...Powiedziłam sobie nigdy więcej poza miastem.

Łatwo powiedzieć, działki w naszym mieście nie kupię nigdy. Więc kompromis - działka droga, niewielka, ale w ramach aglomeracji, niedaleko od przystanku autobusu, który przejeżdża obok szkoły córki. Teraz ona ma 7 lat i pretensje, że nie ma w ogródku boiska... ja patrzę na swój mikroogródek i zazdroszczę tym, co mają widok z tarasu na wieeelki trawnik i pewnie większą ciszę. Ale jak zepsuje mi się auto (tfu, tfu) a dziecko podrośnie, może będę sobie chwalić tę lokalizację...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jedynym wyjściem jest budowa na peryferiach miasta .... w miejscu, gdzie do komunikacji miejskiej jest niedaleko.... idealnie byłoby blisko centrum, jednakże w miejscu zacisznym, zielonym, spokojnym ...ale tak to tylko w erze , bądź działka za wielkie pieniądze :wink:

 

 

najśmieszniejsze jest to że do ścisłego centrum miasta mam 10 min jazdy lub jak to woli 11 km.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjścia są zawsze dwa.

Albo sprzedać dom i wynieść się do miasta, bo dziecku daleko do szkoły i koleżanek, albo pogodzić się z lokalizacją swojego kawałka podłogi.

Musicie usiąść razem wszyscy, zrobić sobie lody/kawę i przegadać - co jest dla Was priorytetem.

Dzieci mogą mieszkac nawet na głębokiej wsi i być szczęśliwe.

Kwestia, czy Wy jesteście na tyle przywiązani do domu.

Musicie ustalić imponderabilia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

my szukając działki patrzyliśmy na to, żeby jeździł miejski autobus, żeby było w miarę blisko do szkoły. Udało się. Mieszkamy na wsi, malutka miejscowość 9 km od miasta. Jeździ autobus miejski, do szkoły dzieci wozi gimbus. Mała ma na razie 4 latka i jest zadowolona, a co będzie dalej zobaczymy :D

Paty, rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest źle postawione pytanie. Twoja córka wcale nie chce do miasta, ona chce do koleżanek, kolegów, chce aby czasem przyszła do niej koleżanka itd. itd. tak jak napisałaś. W tym miejscu gdzie mieszka ma to ograniczone. Człowiek do swojego rozwoju potrzebuje nie tylko spania i jedzenia. O te właśnie sprawy poza spaniem i jedzeniem chodzi. Jeśli nawet w jakiś sposób zapewnisz jej dojazd do miasta to koleżanek do niej wozic nie będziesz.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie........ktore to z dorastajacych dzieci chce siedziec z rodzicami w domu i popijac herbatke na tarasie z widokiem na ogrod poza miastem, bez dostepu do jakiiejlkowiek komunikacji pulicznej i zycia towarzyskiego ...... mam znajomych, ktorzy zostali sami w 300 metrowym domu w srodku lasu.......pieknie, cisza i spokoj wokolo Dzieci ( na studiach w Warszawie) odwiedzaja ich czasami .... :roll: :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, ze małe dzieci "przeprowadzone" z rodzicami na wieś jakoś łatwiej się adaptująi - mój obecny siedmiolatek wie, że do miasta, do teatru, do kolegów można wybrać się tylko w weekend, zajęcia pozalekcyjne to dla nas duze obciązenie, bo raczej trzeba zostać po pracy/szkole, niż jechać po obiedzie z powrotem. Nie jest nieszczęśliwy, potrafi sobie znaleźć zajęcie.

Starszy (22) czuł się wyrwany ze swojego środowiska, brakowało mu przyjaciela zza ściany w bloku, ciągle podkreślał, że zrealizowaliśmy swoje marzenie, nie jego. Teraz się wyprowadził do miasta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi Rodzice mieli ten sam problem z moim btarem - kiedy sie przeprowadzali miał 16 lat - wyrwany z otoczenia długo się buntował i narzekał "na zabitą dechami wioche" (10 km od miasta). Teraz się przyzyczaił (minęło 1,5 roku), znalazł kolegów, zapisał się do miejscowego klubu piłki nożnej :wink: zaprasza znajomych na grille do siebie :D Ale już robi prawko na motor, bo busy jeżdzą jak chcą i do szkoły wiecznie się spóźnia... :lol: (podejrzewam, ze trochę mu to jednak na rękę :lol: ).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Pamiętam jak ja nie wyobrażałem sobie przeniesienia gdzieś za Warszawę ( tak szczerze nie chodziło o konflikt miasto-wieś ) tylko o "przyjaciół"

Mając 15-16 lat wszyscy to przyjaciele i z połową miało się wspólne plany na przyszłość. W latach liceum tzw "przyjaźnie" zaczęły się sypać każdy z nas zaczynał iść w swoją stronę. A jak zaczęły się studia to okazało się że z "przyjaciół" zostało już prawie nic

Po przeprowadzeniu nagle grono "przyjaciół" zawężyło się jeszcze bardziej " teraz określam ich znajomymi. :wink:

Dla Garstki przyjaciół nie stanowi problemu jazda 20 km pociągiem do mnie, ani ja do nich. Jest dom, jest miejsce zawsze ktoś z PRZYJACIÓŁ może w nim zostać. Teraz sobie tak myślę jakim byłbym idiotą patrząc na swoich "przyjaciół". Inni poukładali sobie życie nie pytając się mnie czy mi się to podoba czy nie. Gdybym poczekał nie było w dniu dzisiejszym ani działki ani domu ( inne realia finansowe niż parę lat temu). Nie zmieniłbym swojego życia na lepsze.

Został bym z ręką w nocniku:lol:

A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to że tylko 20 km było potrzebne by dowiedzieć się z kim można "kraść konie" i przy okazji poznać jacy nie którzy są zakłamani i fałszywi.

Może trochę zboczyłem z tematu, ale to się tyczy tego ciągnięcia do miasta i znajomości

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i co wyszło mieszkanie na wsi .........bokiem........kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie.......a teraz do tych głosów dołączyła się córka ----1 klasa gimnazjum----nie może samodzielnie dojechać do miasta ---brak autobusów, busów, pekaesów.......nowe towarzystwo, koleżanki, wyjścia do kina , czy normalne popołudniowe spotkania.....jeszcze w weekendy jesteśmy ja w stanie dowozić do miasta ale na tygodniu to bardzo trudne..............jak są małe dzieci nie bierze się tego zupełnie pod uwagę, potem jest coraz trudniej ...........jednak dom powinni budować emeryci..............

Przeczytałam jeszcze raz. To, że córka chce do miasta, to tylko pretekst - tak naprawdę to Ty chcesz do miasta. Rób więc, jak uważasz, tak, żeby było dobrze dla Ciebie i dla córki.

Nie wiem, co na to reszta rodziny, nie piszesz, ale jesli sprzedacie dom, to Ty będziesz tego chciała, a nie córka. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i co wyszło mieszkanie na wsi .........bokiem........kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie.......a teraz do tych głosów dołączyła się córka ----1 klasa gimnazjum----nie może samodzielnie dojechać do miasta ---brak autobusów, busów, pekaesów.......nowe towarzystwo, koleżanki, wyjścia do kina , czy normalne popołudniowe spotkania.....jeszcze w weekendy jesteśmy ja w stanie dowozić do miasta ale na tygodniu to bardzo trudne..............jak są małe dzieci nie bierze się tego zupełnie pod uwagę, potem jest coraz trudniej ...........jednak dom powinni budować emeryci..............

Przeczytałam jeszcze raz. To, że córka chce do miasta, to tylko pretekst - tak naprawdę to Ty chcesz do miasta. Rób więc, jak uważasz, tak, żeby było dobrze dla Ciebie i dla córki.

Nie wiem, co na to reszta rodziny, nie piszesz, ale jesli sprzedacie dom, to Ty będziesz tego chciała, a nie córka. 8)

 

męska część rodziny chce do miasta najbardziej z nas wszystkich :lol:

 

do miasta tak ale do domku nie bloku..........i

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe, po co wam to miasto

ja mieszkam w mieście i co?

to tzw teatru chadzam raz na ileś.. .do kina wcale, bo nie lubię. Przyjaciele przyjeżdzają i przyjechali by nawet te 20 km. Życie tak pędzi, że moim marzeniem jest wrócić po przcy i choćby poczytać książke a i to rzadko, bo ciągle jest coś do zrobienia. Plusem są markety, a i tak jadę do najbliższego z pracy. Co mi daje miasto? Hałas. No, szybciej jestem w domu po pracy, choć jakbym mieszkała po drugiej stronie Łodzi, to czasem na wieś łatwiej dojechać, niż przebić się przez centrum.

Córka boleje nad przeprowadzką, ale tu nie ma nic do rzeczy lokalizacja - po prostu zostawiła w starej szkole przyjaciółkę i tyle. Od czasu do czasu jednak się odwiedzają i i tak trzeba którąś dowieżć, miasto nie miasto - sama jeszcze nie pojedzie. Jak będzie starsza, też nie mam ochoty żeby się szwędała po centrach handlowych, jak to robi wiele dziewczyn nastoletnich.

Jednym słowem nie widzę zysku z mieszkania w mieście. A moja mama ma same zyski z mieszkania na wsi - mięsko odłożone w sklepie, leki znajoma pani z apteki doniesie do domu "po drodze", wszyscy znani, wszystko swojskie... W mojej dzielnicy znam ze 4 osoby i to tylko potomków "starych" mieszkańców, jak ja. Reszta żyje zabarykadowana w domach z płotami z dech...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...