Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

psychologiczne aspekty sprzedaży mieszkania :-)


Kasia_de

Recommended Posts

ja wystawiłam naszą kawalerkę na sprzedaż, jak wcześniej pisałam. Pies z kulawą nogą się nie interesuje (nie licząc agencji), oglądały 2 (!!!) osoby. Cenę dałam mniej więcej taką jak w innych ogłoszeniach.

 

Ja bym poczekała ze sprzedażą, ale mąż uważa, że w ciągu najbliższego roku mieszkania będą tanieć a nie drożeć a musimy sprzedać to mieszkanie w ciągu kilku miesięcy, bo kredyt na dom się skończył, a jeszcze trochę wykończeniówki zostało, no a rata kredytu wysysa z nas za dużo.

 

Ale jak pomyślę, że za kwotę o którą obniżam właśnie cenę mogłabym mieć niezły samochód albo moje dziecko rehabilitację przez 1,5 roku to trochę mi żal.

 

Jeśli sie nie sprzeda do końca roku to je wynajmę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa miesiące temu spisałam umowę przedwstępną, chociaż z mieszkania wychodzę dopiero w maju przyszłego roku. Po spisaniu umowy mąż zapytał, czy nie czuję żalu. Odpowiedziałam, że raczej ulgę, bo mieszkanie w wieżowcu, przy dość ruchliwej ulicy (gdy przychodzili potencjalni kupujący szczelnie zamykaliśmy wszystkie okna :roll: ), a cena przyzwoita. Juz po 2 miesiącach pewnie musiałabym zlecieć kilka tysięcy. Myśl o zmianie mieszkania zakiełkowała we mnie już po piewszej spędzonej w nim nocy, kiedy autobusy (przystanek pod oknami) i przejeżdżające samochody powodowały u mnie irytację a i tak wytrzymałam w nikm 10 lat!!!! Uważam, że to sukces.

Martwi mnie tylko to, że mieszkanie kupiliśmy przy pomocy jednych i drugich rodziców i maleńkiego kredytu, a teraz mamy 25 lat spacania i to chyba jedyny cień.

Acha! Przy sprzedaży mieszkania najbardziej denerwowali mnie ludzie, którzy umawiali się na konkretną godzinę, ja pędziłam z budowy do domu jak wariatka chociaż nie zawsze mi to pasowało, sprzątanie, pucowanie, mycie wiecznie zachlapanej kabiny, kwiaty na stół (bo może to będzie właśnie TEN zdecydowany) i nici!- nikt sie nie pojawił i nawet telefonu ze słowem "przepraszam".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cenę dałam mniej więcej taką jak w innych ogłoszeniach.

 

 

ceny z ogłoszeń to koncert życzeń.

Żeby wiedzieć, czy tracisz, czy nie, musisz się dowiedzieć, za ile "poszło" mieszkanie w danej okolicy i w danym standarcie. Ja miałam tego farta, że w mojej klatce z miesiąc przede mną sprzedano podobne mieszkanie a ze 3 miesiące wczesniej inne. Mogłam porównać. Nie miało się to nijak do cen w agencjach (różnica ze 30-40 tyś!!!), bliżej było tych w gratce i to takich, co znikały w ciągu powiedzmy miesiąca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, ceny z ogłoszeń nie są cenami transakcyjnymi. Kupujący zwykle się targują a sprzedajacy schodzą z ceny w czasie negocjacji, bywa że o 20-30 tys.!

Weź jeszcze pod uwagę Kasia, że wielu sprzedających nie spieszy się ze sprzedażą i wystawiają po maksymalnie wysokiej cenie, licząc że jak nie za pół roku, to za rok ktoś i tak kupi.

Do tego jeszcze agencje winduja ceny, bo doliczają swoją prowizję.

 

Jeśli chce się pilnie sprzedać, trzeba się liczyć z obniżeniem ceny o min.10% w stosunku do podobnych mieszkań w okolicy i oswoić się z myślą, że kupujący jeszcze i tak zechcą zejść z ceny. Obniżyliśmy o 20 tys. i od razu tłumy się zleciały - ale ogląda wielu, a konkretów brak. :roll:

 

Nefer, tak sobie kalkuluję i nie wiem czy nam się ten kredyt opłaci. Sprzedajemy i tyle, chcemy mieć to z głowy i już bez stresu podejść do pierwszego etapu budowy. Na kredyty przyjdzie czas.

Mamy tą dobrą sytuację, że mąż kupił mieszkanie dawno, 2,5 raza taniej niż chcemy sprzedać więc nie tracimy kasy, ale zyskać możemy mniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obnizyłam cenę o 30 tys w stosunku do początkowej, bo chcę sprzedać i mieć z głowy. Jak na kawalerkę, która i tak nie jest bardzo droga to chyba sporo (cena wyjściowa była zbliżona do innych w Gratce czy Ofercie, można znaleźć o wiele droższe mieszkania podobnej klasy).

 

Jak dla mnie cena jest w tej chwili bardzo okazyjna. Zadzwoniła jedna pani, z agencji, umówiła spotkanie, ale po kilku godzinach je odwołała bo : "klient przypomniał sobie że jutro na Wszystkich Świętych wyjeżdża".

 

Zastanawia mnie jedno - ogłoszenie jest na wszystkich popularnych portalach, papierowe w Ofercie i Wyborczej. ANI JEDNA OSOBA nie zadzowniła bezpośrednio, same agencje.

 

Już nic nie rozumiem.... mąż chce jeszcze obniżyć cenę, ale to absurd....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem musimy przeczekać okres paniki, z powodu trudności kredytowych nagle zniknęła większość potencjalnych kupujących - myślę że gdybym dał ogłoszenie o miesiąc wcześniej to byłoby już sprzedane - a tak w sierpniu jeszcze był spory ruch ale już głównie oglądających, proponowali cenę o 20 tys niższą od wywoławczej, w końcu się zgodziłem to jedni się rozmyślili a drugim ponoć odmówili kredytu. Teraz cisza jak w rodzinnym grobowcu.

 

Możliwości są dwie: kredyty znów będą drogie i mało dostępne i ceny spadną do poziomu sprzed 2005 roku, czyli w wypadku Łodzi gdzieś do jakichś 2000/m2. Albo skończy się sraczka wśród bankowców i trochę się ruszy, choć tak dobrze jak było to już nie będzie. Mnie ten cały kryzys wygląda na nieco dęty, mam nadzieję że jak rządy kilku państw wpuściły miliardy publicznych euro w ratowanie prywatnych biznesów to to jest o o co chodziło i nie ma powodu nakręcać dalej.

 

A jak będzie to zobaczymy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja denerwowałam się do wczoraj. Na początku sierpnia wystawiliśmy nasze mieszkanie, II poziomowe po podłodze 90m2, w akcie notarialnym wpisane 71,2 m2 do tego garaż, piwnica. Na początku września znaleźli się chętni opuściliśmy o 7.500 zł od ceny wyjściowej i spisaliśmy umowę wstępną, wpłacili zadatek i rozpoczęło się oczekiwanie na przyznanie im kredytu. Udało się, wczoraj podpisaliśmy akt notarialny, dzisiaj przelali kredyt i za dwa tygodnie wyprowadzamy się do rodziców, bo dom jeszcze się buduje.

Życzę Wam powodzenia, bo sama wiem ile kosztowało mnie nerwów oczekiwanie na telefon, że kupujący dostali kredyt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam do sprzedaży mieszkanie z tym że udało mi sie prawie już wybudować i kasa z tego pójdzie raczej na zmianę auta + dodatki do domu więc nie mam noża na gardle. Tzw. eksperci szacują że dołek w cenach będzie na wiosnę później powrót i wzrost. Przy jakimś ekonomicznym katakliźmie może to zająć parę lat ale pamiętajmy że ta nasza gospodarka ma się całkiem nieźle tylko po prostu jest panika. Na fali tej paniki niektórzy pozbywają się mieszkań i tyle, bo chcą mieć z głowy. Ale mieszkanie to nie akcje z dnia na dzień g.. warte.

Jak kredyty są trudno dostępne idzie w górę rynek najmu i na tym też mozna zarobić choć jest to bardziej kłopotliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, sprzedałam :-)

 

Przy cenie wyjściowej pies z kulawą nogą sie nie interesował, 2 osoby w ciągu 3 tygodni oglądały.

 

Jak obniżyłam cenę to telefon mi się przegrzał i w ciągu tygodnia się sprzedało.

 

Może nie powinnam pisać jeszcze, bo dopiero jutro umowa... żebym nie zapeszyła :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej, podpisane :-)

 

Zadatek poszedł, ale dopiero 21 grudnia finalizacja bo ludzie z zagranicy przyjeżdżają. Na szczęście chociaż bez stresu czy kredyt dostaną bo za gotówkę córce mieszkanko kupują.

 

Mogę napisać konkretnie - wystawiłam kawalerkę 33m3 za około 7500 zł za m2. Obniżyłam do około 7000 zł i poszła szybciutko a ciągle dzwonia ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My od czerwca próbujemy sprzedać mieszkanko. Niestety zbyt zaufaliśmy pewnej agencji i podpisaliśmy wyłączność. NIEGDY WIĘCEJ. Przez 4 miesiące 1 osoba oglądająca. Szukała mieszkania dla starych rodziców 140 m i na 13 piętrze , koń by się uśmiał. Agent to jakiś kretyn.

Teraz daliśmy do kilku od 1 listopada i zobaczymy co dalej.

Ale i tak trudno mi będzie się rozstać, to nasze takie pierwsze :)))

ale chce mi się już domu tak bardzo że jakoś dam radę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, my wreszcie też podpisaliśmy przedwstępną!

Opłaciło się poczekać na lepsze oferty i udało nam się uzyskać 9000 tys.za metr. Niestety nie odważyliśmy się podpisać z panią, która oferowała nam 13 tys. wiecej ale za to musi brać kredyt. :oops: Wolimy gotówkę, kasę od razu wrzucimy na lokatę i to nam trochę zrekompensuje różnicę.

 

Uff...ale mieliśmy stresa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A my juz rok sprzedajemy mieszkanie w Warszawie i nic...

Najbardziej denerwujacy sa ci co sie umawiaja, nie przychodza i nawet nie zadzwonia, ze ich nie bedzie... mowie tutaj o agentach z bior nieruchomosci... :roll:

A kupcy jak to ludzie.., kreca nosem.., taka ich rola... :D Wychodzi na to, ze kupic chce kazdy ale za darmo... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...