Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Rozumiem że zakładasz że wszyscy inni też tak chcą lub powinni chcieć jak Ty ? Czy chcenie za innych ich "dobra" jest ok. ? Czy też każdy może chcieć inaczej ?

 

a Ty jak uważasz? bo sądząc po twoich wypowiedziach też nakłaniasz- wedle siebie i swojej wiary :roll:

innych ganisz a to samo robisz

 

Wiesz inni jawnie piszą że zrobiliby skrobankę wg swoich zasad. Wiec im wolno pisać a mnie nie ? Przeczytaj napisałem że decyzja zależy od wyznawanych przekonań. Reszta to pokazanie jak wygląda ta sprawa z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej i mojej przy okazji. Tego typu dylematy mogą być rozstrzygane jedynie w kategoriach wyznawanego przez autorkę i jej męża systemu wartości. Czy to coś nie halo ?

 

Niby my Polacy uważamy się za naród tolerancyjny a tu kurcze co ? już nie wolno powiedzieć co się na ten temat myśli ? Żebym to jeszcze namawiał do czegoś złego no to rozumiem krytyka i opierpapier się należy ale za kilka słów prawdy ?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 385
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Na jednym z badań genetycznych rozmawiałam z lekarzem. Badanie przyzierności jest bardzo trudne. Niewielu lekarzy tak naprawdę ma kwalifikację do tych badań. Większość si ęreklamuje ,USG 3D, przyzierność ,ale tak naprawdę badanie sprwadza się tylko do zrobienia kolorowych fotek dziecku, Nie umieją zbadać tej grubość, badają pod złym kątem, mierzą nie to co trzeba. Czy robiłać te badania u lekarza .który zna sie na tym czy tylko udaje. Jakei opinie ma lekarz. Muszę poszukać stronki gdzie byli wypisani lekarze mający kwalifikację do tych badan. Ja robiłam wcześniej te badania u innego lekarza i ten drugi (mający kwalifikacje) dokładnie na zdjęciach pokazywał mi co miałam źle zrobione :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małka - a co tu kurde rozwijać.

Pytania na ktore trzeba sobie odpowiedzieć podałam w poście powyżej.

 

Jesli odpowiedź jest : TAK - to chyba tylko egoizm może być motywacją.

Obciążanie innych wokół siebie własnymi decyzjami ... czy to nie egozim ? Umrzeć musi każdy.

A co jesli dziecko nie ma rodzeństwa ? I rodziny ? Albo ma , ale po smierci rodziców brak chętnych do opieki nad dorosłym człowiekiem, ktoremu trzeba podetrzeć pupę (wiem, wiem bywają szczęśliwe przypadki niedużych uszkodzeń. Nie widziałam - nie mam doświadczenia. Widzę taki ciężki i wiem co mnie czeka. Ale ja w to wchodzę..)

Po śmierci rodziców czeka go dom opieki. To nie jest taki do jak Dom Złotej Jesieni.

 

Nie wiem - jako matka dwóch synów - nie potrafię wyobrazić sobie powodów urodzenia chorego genetycznie dziecka. Nie mieści mi się to w mojej percepcji świata. Sorry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci współczuję, wiem co przeżywasz. 14 lat temu nie mogłam zajść w ciążę, leczyłam się na zapalenia przydatków itp. W pewnym okresie brałam zastrzyki 2 x dziennie, kupę leków przeciwzapalnych, w których tłustym drukiem było napisane - w czasie kuracji nie zachodzić w ciąże. Leczenie nie pomagało. Zmieniłam lekarza a ten powiedział że to zwykła ciąża a nie zapalenie przydatków. To był piątek, w poniedziałek miałam skierowanie do szpitala. Cały weekend przeryczałam - co mam zrobić - tak długo nie zachodziałam w ciążę a teraz jak jestem w ciąży to w czasie kiedy łykałam tyle chemii. Co z tym płodem będzie skoro w ulotce napisane było bezwzględny zakaz zajścia w ciążę.

Zastanawiałam się i idąc do szpitala nadal nie wiedziałam, co mam zrobić. Na szczęście okazało się, że mylił się i lekarz który leczył mnie na przydatki i lekarz który powiedział że jestem w ciąży. Miałam jakieś zaburzenia hormonalne itp. Dziś mam fajną parkę, która jest całym moim życiem.

 

Ale gdybym dzisiaj znalazła się w takiej sytuacji jak Ty, nie miałabym wątpliwości, byłoby mi przykro ale decyzja byłaby tylko jedna - usunięcie ciąży.

Oczywiście potwierdzenia diagnozy szukałabym też u innych lekarzy. Jeśli 3 potwierdziłoby, usunęłabym jak najszybciej.

Może to brzmi okropnie, ale to dla dobra całej rodziny, Twojego, męża, rodzeństwa i tego dziecka.

 

Moje takie osobiste spostrzeżenie to takie, że ludziom o bardzo dobrym sercu, dużej cierpliwości i pogody ducha częściej trafiają się dzieci niepełnosprawne, tak jakby Bóg wiedział, że znajdą u nich dobrą opiekę i miłość. Że sobie tacy rodzice lepiej poradzą, a często pomogą innym rodzicom, którzy mają podobne problemy. Być może się mylę, bo może bycie rodzicem takiego dziecka zmienia i przewartościowuje całe ich życie,że stają się takimi ludźmi.

 

Życzę Tobie i Nam wszystkim abyśmy nie musieli stawać przed takimi dylematami, dużo zdrówka i radości z każdego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucam kawałeczek mojej prywatnej wiadomości, jest w niej link do stronki o której pisałam:

Pragniemy

"przesłać Pani link z informacjami o badaniu, którego Pani poszukuje

http://www.fetal.com

Do wykonywania badań tzw. genetycznych wymagane są wysokie

kwalifikacje badających oraz uprawnienia w postaci certyfikatu Fetal

Medicine Foundation - http://www.fetalmedicine.com/f-downs.htm . Na

stronie FMF znajdzie Pani listę uprawnionych lekarzy w Polsce do

tego typu badań (acredited sonographers)."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małka - a co tu kurde rozwijać.

Pytania na ktore trzeba sobie odpowiedzieć podałam w poście powyżej.

 

Jesli odpowiedź jest : TAK - to chyba tylko egoizm może być motywacją.

Obciążanie innych wokół siebie własnymi decyzjami ... czy to nie egozim ? Umrzeć musi każdy.

A co jesli dziecko nie ma rodzeństwa ? I rodziny ? Albo ma , ale po smierci rodziców brak chętnych do opieki nad dorosłym człowiekiem, ktoremu trzeba podetrzeć pupę (wiem, wiem bywają szczęśliwe przypadki niedużych uszkodzeń. Nie widziałam - nie mam doświadczenia. Widzę taki ciężki i wiem co mnie czeka. Ale ja w to wchodzę..)

Po śmierci rodziców czeka go dom opieki. To nie jest taki do jak Dom Złotej Jesieni.

 

Nie wiem - jako matka dwóch synów - nie potrafię wyobrazić sobie powodów urodzenia chorego genetycznie dziecka. Nie mieści mi się to w mojej percepcji świata. Sorry.

 

Dziękuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś powie ,ze to egoizm,możliwe ,ale czasem mamy prawo być egoistami.

Obawiam się, że większym egoizmem jest urodzenie dziecka chorego.

 

Oczywiście ja jestem takiego zdania jak Ty, ale temat jest drazliwy i będą też tacy, którzy uznają to za egoizm. Bo życie to życie ,nieważne jakie jest. Trzeba zacisnąć zeby i przeżyc to co nam dane (i chorego dziecka też to docztyczy).

Decyzja trudna ,ale trzeba jakąś podjąć i nie zadręczać się potem wyborem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm .. mam ogromy szacunek dla kobiet, ktore zajmują się swomi chorymi dziećmi. To potworny wysiłek. Niesamowita odpowiedzialność i tak naprawdę służba.

Ale czym innym w moim rozumieniu świata jest świadome powołanie do zycia dziecka chorego (i to powaznie, przecież nie gadamy o grypie...) a czym innym fakt przed jakim się staje - gdy urodzone dziecko nagle okazuje się chore.

To dwie rózne sytuacje.

 

Myśl, że usunięcie płodu uszkodzonego może wynikać z wygodnictwa (bo zapewne o tym piszesz Iva, o takim egoiźmie) jest zapewne dana tylko tym, ktorzy nie posiadają dzieci chorych.

 

Zresztą wystarczy zapytać matek chorych dzieci ..

Ja wiem , że to trudne pytanie i trudna rozmowa.

Ale znam również ten smutek w oczach. Pomimo całego bohaterstwa tych kobiet ( dla mnie to codzienne bohaterstwo) i ogromnej miłości - jest w ich oczach smutek.

Nie wyobrażam sobie po prostu matki, ktora nie chciałaby zatańczyć na weselu swojego dziecka, nie zobaczyć wnuka, nie być na jego chrzcinach ...... są tysiące takich sytuacji, ktore są częścią życia matek dzieci zdrowych. I które nigdy nie będą dane matkom dzieci chorych.

 

Zresztą dla mnie kluczowym i najważniejszym jest praktycznie jedno pytanie jakie w końcu zadaje sobie KAŻDA matka dziecka chorego genetycznie : Jak umrzeć ? Jak go zostawić ? Jak to zrobić ?

 

Takie kobiety powinny nie mieć limitu..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to, kwestia tzw. świadomego rodzicielstwa, i to nie taka zawężana do antykoncepcji i ograniczania niechcianych ciąż. Myślę że świadome rodzicielstwo to zdanie sobie sprawy że zawsze istnieje ryzyko poczęcia chorego człowieka i co wtedy ? Ale co wtedy przed poczęciem ?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to, kwestia tzw. świadomego rodzicielstwa, i to nie taka zawężana do antykoncepcji i ograniczania niechcianych ciąż. Myślę że świadome rodzicielstwo to zdanie sobie sprawy że zawsze istnieje ryzyko poczęcia chorego człowieka i co wtedy ? Ale co wtedy przed poczęciem ?

Pozdrawiam

Jeśli istnieje ryzyko, że dziecko będzie chore - oczywiście najlepiej nie dopuścić do jego poczęcia.

Niestety świat nie jest idealny...

Często ludzie nie zdają sobie sprawy, że mogą przyczynić sie do poczęcia dziecka chorego.

Oczywiście - świadome macierzyństwo to podstawa, ale w Polsce to .. wiadomo jak jest...

Wiem, że trudno obie to wypbrazić ,ale istnieją matki dzieci z zespołem Downa planujące śluby i rozmnażanie swoich chorych dzieci.. To brzmi strasznei, ale tak jest.

Ale to chyba nie ten temat, przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd zazdroszczę tym, którzy są tak jednoznacznie na "tak" lub na "nie". Dla mnie problemu tego kalibru nie da się zamknąć okresem prenatalnym. Tylko dlatego, że prawo pozwala w niego ingerować kleszczami i skrobakiem? :o

 

Ryzyko. Załóżmy, że znam genetyczne. Nie płodzę dziecka, ale na przykład adoptuje zdrowego malucha. I nagle pojawia się milion ryzyk. Nie wożę go samochodem? Nie zapisuję na basen? Bo przecież nie chcę mieć "warzywka" i kiedyś opuścić "warzywka" jakby co. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe życie to jedno wielkie ryzyko. Więc pytanie czy żyć. Odpowiedź jest taka że co ileśtam sekund ktoś na świecie odbiera sobie życie. To może nie żyć naprawdę tylko tak na niby ? Najpierw na niby się pobrać (tak na próbę se pomieszkać kilka lat może będzie ok. a jak nie to kopa w d... i od nowa z kim innym) potem tak na niby mieć dziecko. Najpierw spłodzić a potem obserwować: bardzo chore, chore, lekko chore, zdrowe, b. zdrowe. I wg tego kryterium zdecydować np. od b.chore do lekko chore skrobanka , a zdrowe i lepiej to daruję życie, bo może nie będzie zbyt dużym obciążeniem. A później nawet jak się urodzi zdrowe to też się poobserwuje bo jak podpadnie to wynocha do domu dziecka !!! Co może nie ma takich ?

Moim zdaniem nie tędy droga, to nie jest prawdziwe życie to takie udawanie i życie wg zasady że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To nie jest zycie dla prawdziwych tygrysów :wink:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałam kiedyś z dziewczynką. Mądra ,emocjonalnie rozwijała się prawidłowo, niestety od urodzenia brak czucia od pasa w dół, zniekształcone ciałko,cewnikowana. Mama opowiadala o porodzie i tych wiadomościach płacząc ,mimo że minęło 13 lat. Paraliżował ją strach co bedzie z dzieckiem jak jej zabraknie. Miała też starszego syna, ale czy on będzie chciał, czy jego przyszła rodzina to zaakceptuje. Strach dziewczyn spotykających sie z tym chłopcem ,ze też mogą mieć chore dzieci. Ogromna praca psychologów sprawiła ,ze dziewczynka mocno wierzyła ,ze też kiedyś będzie miała kochająca rodziną. Będzie matką ,żoną. Zastanawiałam się czy to dobrze w ten sposób nastawiać dziecko i dawać mu wiarę na coś co jest mało realne. Jak wielkie bedzie rozczarowanie ,kiedy tak sie nie stanie.

 

Jeśli chodzi o ojców chorych dzieci,wielu niestety nie daje rady i odchodzi. Kobieta zostaje z dzieckiem i sama musi sprostać wszystkim trudnością.

Moim zdaniem trudno porównywać decyzje o urodzeniu chorego dziecka, do tego ,ze każdemy może się coś stac. Może, ale nie musi.

Zresztą nie wiem czy te nasze analizy pomagają coś autorce wątku. Czy tylko rozdrapują niepotrzebnie temat

Teraz do wyników badań, ma przed sobą baaardzo cięzki okres. Potem bez wzgledu na wynik moim zdaniem bedzie już łatwiej. Najgorsza jest niepewność. Przyziernośc to tylko początek badań i tak jak już wielu pisało tylko sugeruje,że warto wykonać dalsza diagnostykę. jest duuuża szansa ,ze będzie wszystko dobrze i tylko na stresie się skończy.

Polecam http://www.gazeta.pl i forum dziecko. Znajdziesz tam dziewczyny ,które też są w ciąży i ze strachem analizują wyniki. Pewnie będa też tam osoby z twoch okolic i polecą dobrego specjalistę .

Ja obie ciąże tam przesiedziałam ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co tutaj kogokolwiek ewangelizować albo namawiać do aborcji jak kromki chleba.

 

Ale chyba nikt do tego nie namawia :)

Tak jak napisałam wyzej - jestem bardzo daleko od nauk Koscioła katolickiego (nie chce sie rozpisywac jak bardzo :)) ale nawet taki agnostyk jak ja uważa że aborcja "jak kromka chleba" jest głęboko nieetyczna .

 

Ale nie żyjemy w utopii i niestety czasem ktoś decyduje za kogos zgodnie ze swoim sumieniem i przekonaniami i swoim poczuciem etyki.

W tym przypadku : matka (rodzice) .

Czasami dla tego zeby chronic siebie, czasami zeby w ich odczuciu chronić to głęboko uposledzone i chore dziecko.

I uważam ze ma do tego prawo. Do podjęcia takiej decyzji jaka uzna za słuszną.

Za bardziej nieetyczne od aborcji dziecka z głęboka wada genetyczna uważam potępianie takich decyzji przez innych i próby wpływania na rodziców by podjęli inne.

 

Może niejasno się wyraziłam, ale chodziło mi właśnie o to, o czym piszesz.

Niemniej - przekonywanie, by dokonać aborcji czy może inaczej - że to będzie najlepsza decyzja, bo odpowiedzialna - to tez nie tak.

Każdy musi podjąc tę decyzję sam. I podkreślam raz jeszcze - niezależnie od tego, jaka ona będzie, osoba ta ma mój pełny szacunek. Nie mnie oceniać czy decyzja była słuszna. Na pewno była słuszna, bo podjęta po głębokim namyśle i wielu rozterkach, a pod uwagę brano dobro wszystkich.

 

Mam w rodzinie dorosłą osobę niepełnosprawną, chorą na zespół Downa. Ma już 42 lata, zdarzają mu się czasem napady autoagresji, wyrwał sobie prawie wszystkie zęby w tych napadach... Wierzcie mi, nie jest łatwo, znam to. Jego Mama już nie żyje, zmarła dobre kilka lat temu. Opiekuje się nim Ojciec, teraz blisko 70-letni. Na razie sprawny, potem... Potem już ustaliliśmy, jak będzie wyglądała opieka nad Jarkiem, damy radę.

 

Moja opinia prywatna jest taka, że najprawdopodobniej nie usunęłabym. Wzdragałabym się. Eksterminacja "wadliwych egzemplarzy", choćby najlepiej i najmądrzej uzasadniona, źle mi się kojarzy i kłóci się z moim światopoglądem.

Ale - podkreślam - nie znaczy to, że w jakikolwiek sposób oceniam inne opinie czy inne postępowanie. Tyle jest sytuacji, ilu jest ludzi. I nikt, powtarzam, nikt, nie ma prawa do jakichkowiek ocen. To decyzja, jaką każdy, kto stanie przed taką koniecznością, musi podjąć w oparciu o własną sytuację, własne przesłanki i własne uwarunkowania.

 

Aga - cały czas trzymam kciuki, abyś nie musiała żadnych tego rodzaju decyzji podejmować. Pozdrówka ciepłe i serdeczne!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...